Pt, 10 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
W. Brytania: kosmita znaleziony na poddaszu
Anglik znalazł tajemniczą figurkę kosmity na poddaszu swego domu. Eksperci cytowani przez dziennik "The Guardian" twierdzą, że ze znaleziskiem może mieć coś wspólnego wojsko USA.
Ta informacja brzmi anegdotycznie, ale... przedrukowujemy ją w momencie, kiedy zdecydowała się na to Gazeta Wyborcza. Nasz komentarz - poniżej, ale najpierw warto przeczytać cały tekst.
Podczas remontu domu letniskowego, który Barney Broom kupił osiem miesięcy temu, natrafił na zawinięty w gazetę słój. W środku, zanurzony w substancji o ostrym zapachu, znajdował się model dziecka kosmity.
Delikatna 30-centymetrowa figurka wykonana została z glinopodobnej substancji i pomalowana na szaro. Na czteropalczastej stopie wybity jest amerykański numer seryjny. Model bardzo przypomina te wykorzystane w nawiązującym do słynnego "incydentu z Roswell" filmie ukazującym sekcję zwłok kosmitów.
Co ciekawe, słój z kosmitą zawinięty był w gazetę "Daily Mirror" z października 1947 roku. W lipcu tego roku władze amerykańskiej bazy lotniczej w Roswell podały, a następnie zdementowały wiadomość o znalezieniu szczątków latającego spodka.
Figurka kosmity mogła być zostawiona na poddaszu przez jednego z pracowników pobliskiej bazy lotniczej. Dom Brooma w miejscowości Gunthorpe w Norfolk położony jest ok. 70 km od dwóch dużych amerykańskich placówek przy brytyjskich bazach Lakenheath i Mildenhall.
Według innej, przytoczonej przez "Guardiana", wersji, kosmita może być rekwizytem filmowym z lat 60.
Rzeczniczka prasowa amerykańskich sił powietrznych zaprzeczyła, jakoby figurka była własnością państwa. Powiedziała także, że numer seryjny wybity na stopie może znaczyć, że model był katalogowany w jakimś muzeum.
Profesor Adam Roberts, specjalista badający sprawę, przyznał, że kosmita może być rekwizytem filmowym. Zaznaczył jednak, że fakt, iż figurkę znaleziono niedaleko bazy wojskowej, może świadczyć o zaangażowaniu armii amerykańskiej w tę sprawę.
Od redakcji:
Rozmawiając z amerykańskimi badaczami UFO często podnosimy sprawę Roswell. Pytaliśmy ich wprost: czy nie jest to jedno wielkie oszustwo? Ich odpowiedź jest zawsze taka sama:
"W Roswell rozbiło się coś, co doprowadziło armię do istnej furii. Gdyby to był balon lub jakaś tajna broń, to nigdy nie byłoby aż takiego zamieszania!"
Ta odpowiedź pokazuje skalę problemu, który nazywa się "Roswell". Skala dezinformacji, która wiąże się z tą sprawą prowadzonych przez amerykańskie wojsko może wskazywać, że komuś bardzo zależy na ośmieszeniu historii. Jest jedna zasada: im bardziej chcą coś ośmieszyć, tym bardziej "jest coś na rzeczy". Zobaczymy, co będzie dalej.
Pt, 10 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.