Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 3007x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
RELACJE O ŚMIERCI KLINICZNEJ – ŚWIATŁO NA KOŃCU TUNELU JEST MIEJSCEM, W KTÓRYM JUŻ BYLIŚMY
Na pokład okrętu Nautilus trafiła relacja o śmierci klinicznej. Nasz czytelnik przeżył bardzo niezwykłe doświadczenie, kiedy jako 19-latek miał wypadek podczas pracy na budowie. Jego opis jest na tyle ciekawy, że warto zaprezentować go w serwisie FN.
20 sierpnia 2021 dostaliśmy e-mail od naszego czytelnika z opisem zjawiska dobrze nam znanego, które w literaturze światowej poświęconej zagadnieniom „Życia po śmierci” nazywane jest stanem śmierci klinicznej. Jego relacja trafi do naszego archiwum, ale uznaliśmy, że warto, aby przed tym zapoznali się z nią także inni czytelnicy serwisu.
[…] Szanowna Fundacjo Nautilus,
Bardzo cenię sobie ten wasz serwis, a czytam go od ponad 15 lat. Pomyślałem sobie, że może i ja dorzucę małą cegiełkę do tego waszego dzieła. Jestem człowiekiem, który przeżył tak zwaną śmierć kliniczną, czyli byłem po drugiej stronie i wróciłem. To wydarzenie całkowicie wywróciło mój światopogląd, bo do tamtego dnia byłem niewierzący, ale po tym co przeżyłem wiem po prostu, że żyjemy dalej i śmierć jest tylko złudzeniem. W latach 90-tych jako młody chłopak wyjechałem do Niemiec i pracowałem na budowie.
Mój kolega nie uprzedził mnie, żeby nie wchodzić do takiego wykopu pod fundament, bo jeszcze nie zrobiono zabezpieczenia przed osunięciem się ziemi. No i stało się – zwaliły się na mnie trzy tony piachu. Pamiętam tylko, że było ciemno i nie byłem w stanie oddychać. Pomyślałem, że za chwilę umrę i nagle zobaczyłem, jak mój kolega i inni robotnicy kopią ziemię czym tylko się da. Widziałem to tak wyraźnie, jak tylko to sobie można wyobrazić. Byłem nad nimi, na wysokości tak oceniam 5-6 metrów. Nie miałem żadnego ciała, byłem tylko punktem w przestrzeni, ale wszystko widziałem i słyszałem po prostu perfekcyjnie.
Tak mi się podobał ten dziwny stan, że kiedy wykopali po chwili mnie z tego piachu, to nie zależało mi, aby mnie ratowali czy przywracali do życia. Zauważyłem, że mogę się w jakiś sposób poruszać i pomyślałem, że bardzo zmartwi się moja mama, bo miałem tylko 19 lat. I dosłownie w tej samej chwili znalazłem się w domu rodziców i zobaczyłem mamę, jak coś robi w kuchni. Ona coś poczuła i odwróciła się, a potem zaczęła się rozglądać – widziałem to wyraźnie tak, jak teraz widzę klawiaturę, na której piszę te słowa.
Potem znowu w ułamku sekundy byłem na tej feralnej dla mnie budowie. Zobaczyłem, że jeden z robotników wołał, aby wezwać pogotowie, a potem zaczął próbować mnie reanimować lub coś podobnego robić, a wokół stali inni. Widziałem, jak mój kolega trzymał się za głowę, a ja w tym czasie to wszystko widziałem tak z góry i trochę z boku. Potem nagle znalazłem się w czarnym tunelu ze światłem na końcu. Wydawało mi się, że jestem pojedynczym punktem, który leci w kierunku tego światła. Nie potrafię opisać barwy tego światła, bo nie potrafię. Było ono jasne niczym słońce, ale nie raziło oczu. Miałem wrażenie, że znam to światło i wracam do domu, bo już tam kiedyś byłem w tym świetle. Nagle poczułem, że obok mnie jest jakiś inny byt lub jakaś istota. Usłyszałem wyraźny głos:
- Wracaj, jeszcze nie czas!
I te słowa były ostatnią rzeczą, którą pamiętam. Obudziłem się już w niemieckim szpitalu, do którego zresztą przyjechali moi rodzice. Okazało się, że uratowano mnie w ostatniej chwili, a ja odzyskałem świadomość na tej budowie, ale niczego nie pamiętam. Potem wprowadzono mnie w śpiączkę farmakologiczną, bo miałem zapadnięte płuco i byłem pod respiratorem, ale nic nie pamiętam.
W każdym razie to doświadczenie całkowicie zmieniło moje podejście do życia. W ogóle nie boję się śmierci. Nie jestem religijny, bo mam takie wrażenie, że to światło nie było związane z żadną religią, a każdy człowiek idzie tam po śmierci fizycznej niezależnie od tego, w co wierzy. Widok tego światła na końcu tunelu to był najpiękniejszy widok, jaki w życiu widziałem. Wstyd powiedzieć, ale od tamtej pory czekam, kiedy znowu go zobaczę.
Wiem, że to kiedyś nastąpi i to będzie najwspanialszy moment, nie do opisania, jakie cudowne jest to światło. Nie wiem, czym jest lub kim, bo też się zastanawiałem nad tym, czy to nie był ten byt, który powiedział do mnie te słowa „wracaj, jeszcze nie czas!”. Mam nadzieję, że ten opis się wam przyda. Dobrze, że ktoś w Polsce się zajmuje takimi sprawami, bo są prawdziwe i ważne.
Pozdrawiam załogę Nautilusa
[dane do wiad. FN]
I jeszcze jedna wiadomość z naszej poczty.
-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Saturday, August 21, 2021 2:41 PM
To: FUNDACJA NAUTILUS
Subject: Artykuł
Dzień dobry
Natknęłam się w internecie na bardzo ciekawy artykuł dot. kobiety która przeżyła śmieć kliniczną. Poniżej przesyłam link.
Pozdrawiam serdecznie załogę
[dane do wiad. FN]
Nie bójcie się śmierci! Umarłam i wróciłam - tamto życie jest lepsze! Angelita Del Valle Valero, która przeżyła śmierć kliniczną, mówi o swoim spotkaniu z Bogiem.
Kiedy zobaczyłaś Boga?
To było w 1980 roku. Byłam z dziećmi i rodziną na Playa Pineda, nie umiem pływać. Stałam po kolana w wodzie, kiedy fala mnie wciągnęła i zawlokła na głęboką wodę. Pamiętam, że w ostatnim przebłysku poprosiłam Boga, żebym przeżyła, bo chłopcy byli jeszcze mali. Mam 3 synów.
I dlatego wróciłaś?
Tak, ale zanim to nastąpiło, stanęłam przed obliczem Boga. To było niesamowite przeżycie. Bóg jawił się jako energia, jak słońce. Były dwa słońca – Bóg kobieta i Bóg – mężczyzna. Było cudownie, spokojnie, ciepło. To było tak piękne, że jest to dla człowieka, który tego nie przeżył, kompletnie niewyobrażalne. Nie chciałam wcale stamtąd wracać. Ale usłyszałam jakby grzmot i Bóg powiedział – prosiłaś o życie, żeby wychować synów. Moja siostra opowiadała mi, że jak trwała akcja reanimacyjna, to prosiłam, zostawcie mnie, nie ratujcie, jestem szczęśliwa. Strasznie nie chciałam wracać, bo wiedziałam już, że wracam do piekła…
Znajomi pytali, co jest po śmierci? Wszyscy z podobnymi doświadczeniami do twoich mówią, że najpierw jest tunel...
Nie tylko znajomi. Mnóstwo ludzi pytało. Mówię, że masz wrażenie, że to jesteś ty, ale tak naprawdę to jakaś ogromna energia, zupełnie z innymi zmysłami. Ludzie mi mówią, że Bóg nie istnieje. Ale ja wiem, że nasze ciało, owszem, gnije, ale już wiem również, że ta energia, którą obdarzył nas Bóg, nadal istnieje, jest nieśmiertelna. Niektórzy nazywają ją duszą. Tunel też istnieje, wpadasz jakby w wir, który cię wciąga. Trudno to opisać.
Zmieniło się twoje życie?
Ktoś, kto to przeżyje, zaczyna rozumieć, że pieniądze, że rzeczy, że sława, uroda, bogactwo, to wszystko nic nie znaczy. Że ważna jest tylko miłość, ta do drugiego człowieka i ta do Boga i Boga do nas. Że ta miłość jest niemierzalna, Dlatego mówię – nie bójcie się śmierci! To co otrzymacie po niej, wynagrodzi wam wszelkie cierpienia na Ziemi. I powinno się głośno mówić o tym, że śmierć nie jest złem. Że to drugie życie jest lesze, niż to tutaj na Ziemi.
Dostałaś też misję?
Owszem, Bóg nakazał mi głosić prawdę i czynić dobro. Mówić o tym że powinniśmy walczyć z biedą, z głodem, potępiać chciwość, pęd do pieniędzy, gromadzenia rzeczy. Dlatego brzydzą mnie politycy - większość chciwa i kłamliwa. Zostałam też obdarzona darem uzdrawiania, co czynię. Oczywiście bezpłatnie. Ale co ciekawe, gdy poprosiłam proboszcza, żeby udostępnił mi w tym celu pomieszczenie, odmówił. Jak widać, nawet księża nie rozumieją, czym jest boże posłannictwo.
Jaki jest Bóg?
To energia świetlna, w formie słońca, ale z widocznymi oczami. To piękno, które jest nieznane ludziom. I jak powtarzam – Bóg był w dwóch osobach, męskiej i żeńskiej. I ja teraz głoszę chwałę tego Boga, jestem jego misjonarką, jestem lekarzem duchowym, pomagam ubogim i mam grupę osób, które idą moim torem.
Jak twoja rodzina do tego podchodzi?
Popierają mnie i rozumieją.
Rozmawiałam z neurochirurgami, którzy twierdzą, że to co mówisz, to wyłącznie wytwory wyobraźni ludzi w śmierci klinicznej, że nikt stamtąd nie wrócił…
Byłam w wielu programach telewizyjnych, siedzieli mądrzy eksperci. Żaden z nich mnie nie przekonał. Ba, nie mieli argumentów. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć. Nie da się wymyślić takiej energii i takiego dobra, czy takiego szczęścia, jakie na ciebie spływa. To są rzeczy, których za życia nie poczujesz nigdy, więc jak możesz je stworzyć w wyobraźni? To jest niemożliwe.
Czy, żeby być blisko Boga trzeba iść do kościoła?
Nie ma takiej konieczności, bo Bóg jest wszędzie. Trzeba go tylko w sobie poczuć.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Poniżej materiał z naszego ARCHIWUM WIDEO FN.
Krótka wiadomość z pokładu okrętu Nautilus – sprawa certyfikatu SSL już została naprawiona, więc serwis otwiera się we wszystkich możliwych konfiguracjach, w tym na smartfonach. Kłopoty były spowodowane… brakiem zaznaczenia jednego, małego okienka w konfiguracji systemu oskryptowania naszego systemu. Przy odnawianiu certyfikatu okazało się to bardzo ważne, ale ten błąd już został naprawiony, a okręt Nautilus znowu płynie z pełną mocą swoich silników! ; - )
Komentarze: 0
Wyświetleń: 3007x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie