Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 5242x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Wt, 30 lis 2021 04:19   
Autor: FN, źródło: FN   

OJCIEC CZESŁAW KLIMUSZKO - UNIKALNE NAGRANIE AUDIO



O ojcu Czesławie Klimuszko pisaliśmy wielokrotnie w tym serwisie, ale nie wiedzieliśmy, że jest nagranie audio z jego głosem. Okazuje się, że jego głos został zarejestrowany i jest możliwość jego posłuchania. Poniżej ten e-mail, w którym jest link do tego materiału.

From: [..]
Sent: Tuesday, April 26, 2022 9:58 PM
To: nautilus
Subject: Nagranie audio wystąpienia jasnowidza C.A.Klimuszki na konferencji dla lekarzy i naukowców

Witam,
w nawiązaniu do ostatniego livestream-u, w którym wspomniano o Czesławie Klimuszko przesyłam link z nagranym wystąpieniem Klimuszki na konferencji dla lekarzy i naukowców:


Jest jeszcze jedno nagranie zakonnika wspominającego Klimuszkę, mówi o nim coś, czego nie ma w opisach życia jasnowidza, a mianowicie, że Klimuszko bał się rozpętania w Polsce spirali nienawiści między Polakami, a będzie to związane z tym, że odżyją pomysły międzywojennej sanacji, bał się, że władzę przejmą ludzie o małym rozumie i że będzie się wyciągać umarłe trupy przeszłości by dzielić ludzi:



W przeciwieństwie do innych jasnowidzów, do których w miarę upływu wydarzeń dopisuje się im to czego nie powiedzieli (Nostradamus, Vanga itp.), to zachowały się oryginalne zapiski i relacje tego, co mówił Klimuszko.

Poniżej fragmenty z książki Krzysztofa Kamińskiego zatytułowanej "Ojciec Klimuszko", Agencja Dziennikarska REPORTER, Wydanie I, 2008.
Proszę zwrócić uwagę na zbieżność z niektórymi przepowiedniami Krzysztofa Jackowskiego - głód w Polsce, Jackowski wspomina, ze w przyszłości jego syn opuści Holandię i będzie mógł łatwo dostać ziemię w Hiszpanii - ale nie wie dlaczego, a Klimuszko mówi o fali tsunami, która przeleje się przez Gibraltar i wleje do środka tego kraju itp.

 




Co nas spotka

Ci, którzy osobiście znali ojca Andrzeja mogą do przykładów prekognicji zawartych w jego książce dopisać wiele innych. O dwu przypadkach opowiada Wanda Konarzewska:
– Wyjeżdżaliśmy razem z Genewy. Rano, przy śniadaniu, ojciec Klimuszko był jakiś taki nie w sosie. – Nie chciałbym lecieć dzisiaj – odzywa się nagle – będą kłopoty. W końcu jednak pojechaliśmy na lotnisko. Zbliżała się godzina rejsu, a ja przypomniałam sobie, ze w hotelu zostawiłam dokumenty i bilet! Zdenerwowana myślę, co robić. Pytam głośno: – Zdążę? A on: Jedź śmiało, zdążysz. Szybko obróciłam taksówką, wróciłam na lotnisko, a tu odlot spóźniony. Ojciec Andrzej to przewidział. Innym razem oboje byliśmy na sympozjum w Poznaniu, on przyjechał jak zwykle z Elbląga, ja z Warszawy. W pewnej chwili zakomunikował mi, że dostałam nagrodę. Jaką? Nic o tym nie wiedziałam. Wróciłam do Warszawy i dowiaduję się, że czeka mnie nagroda prezesa Radiokomitetu za całokształt pracy w 1976 roku!

W końcu lat siedemdziesiątych w elbląskim klasztorze wizytę złożyli: pisarz Tadeusz Konwicki, redaktor tygodnika “Literatura” Gustaw Gottesman i poeta, prozaik, dramaturg Ireneusz Iredyński. Tylko nieliczni od razu wiedzieli, co wydarzyło się podczas tego spotkania. Upłynęło wiele lat, zanim wspomnienie wieczoru z ojcem Andrzejem znalazło się na kartkach książki Konwickiego “Wschody i zachody księżyca”.

Już kilka razy wcześniej, przy innych okazjach, próbowałem księdza Klimuszkę nakłonić, żeby powiedział, jaka będzie przyszłość Polski, czyli nas wszystkich nadwiślańskich chłopów robotników. Ksiądz wzdragał się przed świętokradztwem, zasłaniał się etyką jasnowidzącego fachu i kategorycznie odmawiał, choć przeczuwaliśmy, nie przeczuwaliśmy – wiedzieliśmy prawie namacalnie, że ksiądz coś wie, ale nie chce powiedzieć. No i tego wieczoru, przy stołku(?), przy wspominkach, przy tej intymności wieczornej, kiedy jeszcze nie zapalono lampy, natarłem cicho, zdecydowanie na osłabionego jasnowidza. Bronił się, wykręcał, robił uniki, aż w końcu szeptem, konspiracyjnie powiedział mniej więcej takimi słowy: “Chłopy, będzie dobrze. Przed Polską pięćdziesiąt takich lat! Tu uniósł prawy łokieć do góry znacząco. Nadchodzi czas Polski i upadku jej wrogów. Przed Polską widzę jasność i wstępowanie do góry. Będzie bardzo dobrze, tylko cicho sza.

Można byłoby się śmiać z takiej wróżby , gdyby nie to, że później ni z tego, ni z owego Polak został papieżem, polskie lobby zaczęło brać stery w tym i owym kraju, że nawet Polak dostał Nobla. Nie będę tu wspominał o sierpniu 1980 i o tym, co przed nami świta, a w co święcie wierzę, kłaniając się nisko duchowi o. Andrzeja, czyli księdza Klimuszki, tego cudownego świętego z Grodna, który tylu ludziom ulżył w cierpieniach, tylu podniósł na duchu, a tylu innym pomógł zrozumieć niezrozumiały sens naszej beznadziejnej egzystencji”.

Taką samą wizję Polski miał zapewne na myśli o. Andrzej, pisząc w swojej książce:
Widzeń swoich o charakterze ogólnoludzkim ani też żadnych przepowiedni nie podaję choćby dlatego, aby nie były fałszywie interpretowane. Na marginesie zaznaczam, że widziałem tragiczne losy trzech narodów. Jeśli chodzi o nasz naród, to mogę nadmienić, że gdybym miał żyć jeszcze lat 50 i miał do wyboru stały pobyt dla siebie w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania jedynie Polskę, pomimo jej nieszczęśliwego położenia geograficznego. Nad Polską bowiem nie widzę ciężkich chmur, lecz promienne blaski przyszłości”.
Wanda Konarzewska zapamiętała jeszcze jedno stwierdzenie, dotyczące tej samej przepowiedni: “Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, a kraj ten zostanie tak uhonorowany wysoko jak żaden w Europie. Będzie jakaś wojna w Europie, ale to nie przejdzie przez teren Polski”.

Może wiedział już o tym, co nastąpi w Jugosławii a latach dziewięćdziesiątych?

Zapytany przez Konarzewską o losy najbliższych sąsiadów, odparł: – Czechosłowacja połączy swój byt narodowy z Niemcami w ramach tej samej państwowej federacji, a Rosja sowiecka rozpadnie się. Na wschodniej granicy będzie silne państwo ukraińskie.
Jak Polska w przyszłości może być silna między takimi dwoma potęgami? - dziwiła się.
Polsce będą się kłaniać narody Europy. Widzę mapę Europy, widzę orła polskiego w koronie. Polska jaśnieje jak słońce i blask ten pada naokoło. Do nas będą przyjeżdżać inni, aby żyć tutaj i szczycić się tym”.
Można powiedzieć, że ta zapowiedź spełniła się już w dużej części. Nie ma Związku Radzieckiego, Ukraina cieszy się odzyskaną niezależnością. Coraz więcej rodzin, nie tylko zza wschodniej granicy, przeprowadza się do nas, bez względu na dotychczasowe obywatelstwo. Wielu obcokrajowców podejmuje studia w Polsce. Polskiego nauczyli się ludzie prowadzący interesy w naszym kraju, także duchowni pracujący w Watykanie podczas pontyfikatu Jana Pawła II. Język swojego poprzednika stara się opanować kolejny Pasterz Kościoła Rzymskokatolickiego Benedykt XVI. Taką właśnie przyszłość Klimuszko przepowiadał jeszcze przed 1980 rokiem.

Marian Cieciuch w książce “Przepowiednie o papieżu Polaku” powołuje się na relację Zbigniewa Żakiewicza, któremu w maju 1980 roku Klimuszko powiedział: “Najbliższe lata niebezpieczne i krytyczne. Polska je przeżyje. Jedynie grozi klęska głodu. (...) Kraj ten oczekują lata świetności. Jest to szczęśliwe miejsce. Gdybym się miał drugi raz urodzić, chciałbym przyjść na świat tylko w Polsce. Niech Polacy z całego świata wracają nad Wisłę, tu im się nic nie stanie.”

Na łamach katolickiego pisma “Gwiazda Morza” autor ten kontynuuje wspomnienia: “Wynikałoby z tego, że na świecie ma się jednak <<coś stać="">>. W tym przypadku ks. Klimuszko zachowywał kamienne milczenie. To, że Polska ma być <> tłumaczył (jak przystało na kapłana) milionami męczenników, którzy się za nami wstawiają u Boga. Nie zaprzeczał też, że ową wizję szczegółową co do losów Polski, polskiego papieża (którego przyjście przewidział) otrzymał od polskiego oficera, który miał się mu ukazać nad Wisłą, ranny z obandażowaną głową”.

A oto inna wizja o. Andrzeja: “Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze na takich małych, okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i włoskie dzieci, które płakały” - powiedział któregoś dnia Wandzie Konarzewskiej. - To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy. Część buta włoskiego znajdzie się pod wodą. Wulkan, albo trzęsienie ziemi? Widziałem sceny jak po wielkim kataklizmie. To było straszne!

Warto w tym miejscu zacytować komentarz Mariusza Karlińskiego z książki “I co to z nami będzie”: “Znany jasnowidz Klimuszko widział w światowej katastrofie wojennej totalną zgubę trzech narodów (nie podano jakich) a także coś w rodzaju wojny z niewiernymi w rejonie śródziemnomorskim, gdzie widział lądowanie wojsk arabskich na dziwnych, okrągłych stateczkach. Myślę, że byłoby to rozwinięcie kilkunastoosobowych, skórzanych okrągłych łodzi, używanych na Eufracie – skóry napięte na lekkim szkielecie. Oczywiście w razie skonstruowania większego wariantu takich łodzi, trzeba by użyć jakiegoś skórzastego plastiku i duralowego lub bambusowego szkieletu, a także jakiejś trakcji – albo silniczek przyczepowy w każdej łodzi, albo pociąg łódek holowany przez mały stateczek. Przy odpowiedniej konstrukcji można by zaryzykować – przy stosownej pogodzie – przeprawę z prędkością kilkunastu km na godzinę. Taka przeprawa zajęłaby nocą ok. 8 godz. na Pantellerię i z 10 następnie na Sycylię. Gorzej przez Sardynię i Korsykę – noc by nie wystarczyła. Oprócz tego takie łodzie są jak pontony, silnie dryfują przy lekkim wietrze. Oczywiście ta wizja Klimuszki mogłaby się ziścić jedynie w przypadku rozszerzenia się kryzysu kuwejckiego i opowiedzenia się Turcji przeciw Europie i Ameryce”.

Tyle autor komentarza.

Zapowiedź przyszłości naszego kontynentu usłyszał od jasnowidza także ks. Mieczysław Józefczyk, dziekan dekanatu elbląskiego, zarazem proboszcz parafii p.w. św. Mikołaja. W książce “Elbląskie drogi” zamieścił wspomnienie wraz z własną interpretacją, cytowane także w innych publikacjach: “Pod koniec życia opowiadał o swojej wizji przyszłości Europy. Miał ją dotknąć jakiś kataklizm, którego rodzaju nie mógł określić. Sugerował jednak, że Polska wyjdzie zwycięsko z tego kataklizmu, ominie ją nieszczęście i i będzie krajem najbezpieczniejszym w Europie. Wydaje się, że to niezbyt jasno sformułowane widzenie dotyczyło przemian transformacyjnych w Polce i tej części Europy, która znalazła się pod dominacją sowiecką”.
W końcu lat siedemdziesiątych, wizytę Franciszkaninowi z Elbląga złożył pisarz Wojciech Żukrowski. Zaskakujące wspomnienie tego spotkania przedstawił wiele lat później na łamach “Wiadomości Kulturalnych”:
“Widziałem jak księdzu Andrzejowi pojaśniały oczy, uznał mnie za wtajemniczonego, nieledwie za kompana, bo pochwycił obu rękami za dłoń i zaczął szeptem:

– Ja teraz miewam różne widzenia, tak straszne, że nawet niechętnie o nich mówię, bo jeszcze kto opacznie zrozumie. One mnie dopadają w biały dzień, aż staję jak wryty, bez oddechu...
Proszę, niech ojciec mi opowie, ja się nie zlęknę – dziś wam się przyznam, że byłem tylko ciekawy co się przed nim odsłoniło.
– Idę zamyślony korytarzem i nagle mi się rozstępuje na końcu ceglana ściana, zaczyna drgać i jakby się rozwiała. Podchodzę bliżej i sięgam wzrokiem daleko i z bardzo wysoka, jak kosmonauta... Ogarniam niemal całą planetę, rozumiesz, całą. Ona się przede mną rozściela płasko. Nie wiem jak to możliwe, ale tak było kilka razy.
Wojna wybuchnie na Południu wtedy, kiedy będą zawarte wszystkie traktaty i będzie otrąbiony trwały pokój. Rosję zdradzą jej sąsiedzi. Nie, nie my! - żachnął się, jakby odgadł moje myśli. – Ogniste włócznie uderzą w zdrajców. Zapłoną całe miasta. Potem rakiety pomkną nad oceanem, skrzyżują się z innymi, spadną w wody morza, obudzą bestię. Ona się dźwignie z dna. Piersią napędzi ogromną falę. Widziałem transatlantyki znoszone jak łupinki... Ta góra wodna sunie ku Europie. Nowy Potop! Zadławi się w Gibraltarze! Wychlupnie do środka Hiszpanii, wleje się na Saharę, zatopi włoski but aż po rzekę Pad. Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną architekturą... Morze pokryje archiwa, wszystkie dokumenty opatrzone pieczęcią tajności teraz już będą na zawsze utracone...

To dziwne, jak na to patrzyłem, stałem jak żona Lota skamieniały, nie ludzi było mi żal, tylko skarbów kultury, tego dziedzictwa ludzkości. Przepadną obrazy mistrzów, te rzeźby geniuszów, te zbiory gromadzone przez pokolenia. Rękopisy sprzed lat, świadczące żeśmy próbowali pojąć tajemnice stworzenia i szukali po omacku Stwórcy.
– A papież?
– Nie widziałem go. Może już nie żył... Może był na jednej ze swoich pielgrzymek gdzieś na drugim końcu globu? Widziałem z bliska ścianę wody idącą na Paryż, była wyższa od wieży Eiffla... Spływając w głąb lądu porywała ludzi, którzy się czepiali poręczy na balkoniku, u szczytu. Wody sunęły straszną potęgą, czułem w nich moc żywiołu, który wszystko zmiecie. Widziałem statki zanim się wywróciły dnem porośniętym zielono... Kotłował się zwał porwanych dachów, zlizywanych autobusów i gęstwa ciał ludzkich, kataklizm zapierający dech. A ja to widziałem jak z balkonu, cały obszar aż po horyzont. Te wody szły przez Niemcy aż tutaj. Sięgnęły Polski. – Wpatrywał się we mnie oczami szalonego proroka wieszczącego królestwu zagładę. – Tu, gdzie my dziś jesteśmy, będzie morze. Woda pokryje mój cmentarzyk. Chyba pan wie, że tu jest depresja? Z Kaszubii zostanie kilka wysepek.
– Pojmuję, tylko kiedy się to stanie? – otrząsnąłem się jak ze złego snu.
– Pan Bóg jest poza czasem. On nie używa naszego kalendarza. A ludzie się modlą, proszą co dnia o miłosierdzie, wstrzymują karzącą dłoń.
(...) Ksiądz nachylił się ku mnie, ujął krzepko za ramiona.
– To wcale nie jest znów tak odległe. Ja już tego nie zobaczę. Umrę pierwszy. Potem zrobią wariata z tego, co dziś nami rządzi, przewrót w Białym Domu, tym naszym. Ale pan jeszcze to zobaczy na własne oczy, przyszłość jaka się przede mną odsłoniła. Wtedy pan pomyśli: Ten zielarz miał rację, że się zatrwożył wizją potopu. (...)
Kilka razy ojciec Andrzej wypowiadał się na temat papieży. Jednym ze świadków jego proroczych słów był ojciec Lucjusz. Tak zapamiętał moment wyboru w 1978 roku Jana Pawła I (Albino Lucianiego):

– Już papież wybrany, siedzimy w refektarzu w wesołych nastrojach, tylko Klimuszko smutny. – Po co go wybrali, no będzie krótko żył i nic nie zrobi.
– Ee – mówimy – co gadasz, chłop jak dąb. Na to on swoje:
– No, ja tak widzę.

Nadszedł koniec września, trzydziesty siódmy dzień pontyfikatu. Byliśmy wtedy obaj w Splicie. Po rannej mszy, w drodze na śniadanie podchodzi do nas gwardian tego klasztoru i powiada: – Papa mortuus. Stanęliśmy chwilę. W milczeniu idziemy alejką ogrodową. Klimuszko złapał się za głowę i mówi: – Boję się Klimuszki!
Niedługo potem, w elbląskim klasztorze, podczas watykańskiego konklawe, bracia pytali o. Andrzeja: Kto zostanie papieżem? Powiedział: – Jeśli Włoch nie wyjdzie, to wyjdzie Wojtyła. Jego słowa potraktowali jako żart. Tymczasem jeszcze tego dnia przepowiednia spełniła się dosłownie na oczach świadków.

Rano, w dniu wyboru Jana Pawła II odwiedził ojca Andrzeja jego znajomy, Bogumił Paliwoda. Po długiej rozmowie, przy pożegnaniu zakonnik powiedział: – Zaraz będziemy mieć polskiego papieża. Jego gość nie wierzył, że może to potraktować poważnie...
O. Cezar Czesław Baran, wspomina jeszcze inną wypowiedź Klimuszki, dotyczącą Jana Pawła II. Okazuję mu fotografię papieża i pytam: – Jak określiłbyś jego rządy? Odpowiedział: – Będzie jednym z największych papieży. Od niego nastanie nowa era Kościoła. Cały świat zadziwi. Od niego będzie się liczyć nowa epoka Kościoła i Polski. Imię Polski rozsławi po wszystkich krajach Ziemi. Inne narody będą się uczyć naszej historii i języka. Dla Kościoła jego panowanie będzie bardzo pomyślne.
Już bliski śmierci, w sierpniu 1980 r., w obecności wielu osób ojciec Andrzej pytany o to, czy Wolne Związki Zawodowe powstaną, powiedział “związek powstanie i to dwukrotnie”. Nikt wtedy nie domyślał się, co znaczą te słowa, dziś wiemy, że były zapowiedzią wydarzeń z lat 1980 i 1989.

Wśród wielu faktów przewidzianych przez o. Andrzeja, sprawdziło się i to, co powiedział malarce Danucie Duch z Kwidzyna, gdy w latach sześćdziesiątych, w Elblągu spytała go o losy dwóch synów. Usłyszała: “Starszy (Leszek) zostanie lekarzem, będzie żyć intensywnie ale krótko. Młodszy (Włodzisław) jest bardzo zdolny, wartościowy, widzę go wysoko, na dwu katedrach”.
– Przecież Leszek zdaje na historię? – zdziwiła się.
– Mówię ci, że będzie lekarzem! – powtórzył jasnowidz.
Po powrocie do domu, zastała przygnębionego syna. Egzamin pisemny poszedł mu dobrze, nie brakło mu wiedzy historycznej, jednak z powodu zbyt wielu błędów w pisowni, jego pracę oceniono negatywnie. Po nieudanym starcie na studia historyczne, podjął pracę w szpitalu jako sanitariusz. Znajomi lekarze wciągnęli go do nowej profesji. Po roku zdał na Akademię Medyczną, został lekarzem, pracował w Kwidzynie. Żył naprawdę krótko: w wieku 32 lat zmarł po przejściu drugiego zawału... Włodzisław celująco zdał maturę, studiował fizykę. Za pracę magisterską, potem doktorat, otrzymał nagrody ministra. Poświęcił się pracy naukowej, został profesorem na Uniwersytecie M. Kopernika w Toruniu. Pracuje na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej, prócz tego wykłada na uczelniach niemal całego świata – od Berlina po Tokio i Los Angeles.
C. A. Klimuszko potrafił godzinami rozprawiać z Wandą Konarzewską o przeznaczeniu i wizjach przyszłości. Jedną z jego refleksji zapamiętała szczególnie. Mówił: “Jeżeli widzę, co będzie, to znaczy, że myśmy już żyli kiedyś albo się nam już raz coś przyśniło. Albo – wszystko jest z góry ułożone”.
Wyjaśnił jej, że jeśli odczuwa parapsychicznymi siłami napięcie sygnalizujące nadchodzące nieszczęście, sam potrafi zmienić swoje życie, ominąć zagrożenie. W przeciwnym razie los go specjalnie doświadcza. Nie odbiera ostrzeżeń, żeby celowo przeżyć trudności. Jego przeznaczenie jest takie, a nie inne właśnie po to, by modelować jego człowieczeństwo.
Na koniec jeszcze jedna przepowiednia, tym razem dotycząca samego jasnowidza, opisana w książce “C. A. Klimuszko – patriota lokalny wykraczający ponad przeciętność”. W 1974 r. jednym z gości zaproszonych na uroczystość jego 40. lecia kapłaństwa był ks. Mieczysław Józefczyk. Zapraszając go, jubilat powiedział: “Bo ja proszę księdza dziekana, nie doczekam pięćdziesięciolecia”...

Na koniec podaję przydatne linki na temat Klimuszki:
1. Wywiad z autorem biografii Klimuszki - Krzysztofem Kamińskim:
część I : https://youtu.be/pejbbsxDM0w
część II :https://youtu.be/gsuO3JJCNz4
część III :https://youtu.be/jS-KLBlGTo8



2. Wywiad z Wandą Konarzewską:
https://youtu.be/4hkzCW-Mk3Y



3. Tytuły książek, których autorem jest Czesław Klimuszko - książki bez problemu można kupić w antykwariatach lub ściągnąć w formacie pdf (w pierwszych wydaniach nie można znaleźć informacji o prawach autorskich, nakładzie, wydawnictwie itp. więc są wznawiane co kilkanaście lat przez rozmaite wydawnictwa - już w PRL-u były powielane bez zgody autora i rozpowszechniane w tzw. drugim obiegu):
"Ziołolecznictwo"
"Wróćmy do ziół"
"Moje widzenie świata"
cz. 1 – "Parapsychologia w moim życiu"
cz. 2 – "Szukajmy szczęścia w przyrodzie"
cz. 3 – "Powrót do ziół"


Pozdrawiam
[...]

Komentarze: 0
Wyświetleń: 5242x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Wt, 30 lis 2021 04:19   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.