Ten tekst przejdzie do światowej historii badania tego zjawiska z kilku powodów. Po pierwsze nie ma podobnego przypadku na świecie, aby udało się nagrać sekwencje wideo pokazujące przemieszczanie się energii bezpośrednio na człowieku. Po drugie dostarcza on nieprawdopodobnie dużo informacji na temat natury kulistych obiektów, które tak często były fotografowane nad polami, na których powstają kręgi zbożowe.
Jest praktycznie pewne, że te kule mają bezpośredni związek ze zjawiskiem niezwykłych znaków powstających w zbożu, a – co więcej – to właśnie one je prawdopodobnie wykonują.
18-ty maja 2003 roku przejdzie do światowej historii badania tego zjawiska dzięki nagraniom wideo, które były wykonywane w dwóch różnych miejscach tego samego dnia – w Wylatowie i w Żninie. Jest to nieprawdopodobne, ale grupa ludzi jechała tego dnia do Wylatowa z informacją, że… dokładnie 18 maja zostanie nagrany film, który pokaże niezwykły i nieznany aspekt fenomenu kręgów!
Ta historia jako żywo przypomina film sensacyjny, a zwłaszcza dotyczy to fragmentu filmu pokazującego niezwykłą energię na rękach. Przez lata fragment ten był skwapliwie przemilczany, bagatelizowany, wstydliwie (z wielu powodów) pomijany, choć jego znaczenie dla zrozumienia istoty tego zjawiska jest fenomenalnie ważne.
Przerywamy milczenie – chcemy Wam pokazać 22 sekundy, które mogą wywrócić do góry nogami kilka bardzo nadętych teorii i obrócić w pył pseudonaukowe wymądrzania się o kulach, które „są błędami fotograficznymi”. Mówiąc krótko – ten materiał może zmienić wszystko. Ale po kolei.
Dość tego – w Wylatowie zakładamy Bazę NAUTILUS-a!
Jest maj 2003 roku. Fundacja NAUTILUS przygotowuje się do drugiej „Operacji Wylatowo”, bo tak nazwaliśmy pomysł założenia bazy w tej miejscowości. Od 2000 roku na kilku polach miejscowych rolników powstają kręgi zbożowe. W lipcu 2001 roku Robert Bernatowicz ogłasza na spotkaniu z właścicielami pól (na których powstawały kręgi), że udało mu się odczytać niezwykły przekaz graficzny zakodowany w kręgach z 2000 i 2001 roku – coś w rodzaju logicznej układanki – na którą składają się wszystkie wcześniejsze piktogramy, które powstały w tej miejscowości. Z tej układanki niezbicie wynika, że… kręgi mogą powstać w 2002 roku!
Wtedy jeszcze mało kto słyszał o Wylatowie, a pomysł zbiorowego oczekiwania na kręgi w wynajętym domu wydawał się niedorzeczny. W tym czasie badanie tego zjawiska polegało na tym, że po krótkim kilkugodzinnymi pobycie na miejscu, zrobieniu kilku zdjęć i porozmawianiu „z miejscowymi” – badacze kręgów wracali do domu pisać „raporty”.
Tym razem miało być inaczej. Fundacja NAUTILUS w 2002 roku wynajmuje dom Jerzego Szpuleckiego, zakłada tam Bazę NAUTILUS-a i rozpoczyna największy eksperyment w historii badania tego zjawiska.
Już w 2002 roku dzieje się dziwna rzecz – na fotografiach wykonanych nad kręgami są jakieś białe kule. Początkowo wszyscy bagatelizują te zdjęcia, a kule traktowane są tak jak zwykłe błędy fotograficzne, ale po jakimś czasie ilość zdjęć „z kulami” zaczyna przekraczać wszelkie granice.
„Co to jest?!” – to pytanie zaczyna coraz częściej pojawiać się podczas rozmów o fenomenie kręgów. Wtedy jeszcze mało kto wiedział, że na zachodzie od dawna te kule nazywane są „orbs”. Więcej – istnieje kilka filmów, na których widać, jak właśnie takie jasne kule tworzą kręgi zbożowe. Filmy te jednak są potępiane w czambuł i oskarżane o fałszerstwo – nikt nie bierze ich na serio.
W 2002 roku funkcjonuje masowo pogląd, że prawdziwe kręgi zbożowe (nie wykonywane ręką ludzką) są robione prawdopodobnie przez obiekty techniczne, które są znane pod angielskim skrótem UFO. Przez Bazę NAUTILUSA przewinęło się kilkadziesiąt osób, które z zapałem zadzierały głowę do góry w poszukiwaniu pojazdów pozaziemskich, które na pewno za pomocą promieni z powietrza wygniatają w zbożu efektowne wzory. Kręgi powstają niezauważenie, a problem jak powstały – pozostał. Po zakończeniu operacji „Wylatowo`2002” uczestnicy eksperymentu masowo przysyłają zdjęcia, a na nich widać dziwaczne, białe kule.
- To chyba błąd aparatu, ale te kule mam na kilku zdjęciach… Czy wiecie, o co chodzi z tymi białymi kulami? – to zdanie powtarza się w mailach i listach, które otrzymuje Fundacja NAUTILUS. Wtedy jeszcze te kule są bagatelizowane. Media prawie nie interesują się Wylatowem, jest wiosna 2003 roku.
18 maja nakręcicie film, który Wam wiele wyjaśni!
Przygotowania do kolejnej „Operacji WYLATOWO”, tym razem w roku 2003 trwają w najlepsze. Oprócz zainstalowania bazy w domu państwa Szpuleckich Fundacja NAUTILUS decyduje się na zakup przyczepy campingowej, z której będzie można łatwiej obserwować pola. Dzięki pomocy wielu osób udaje się nabyć taką przyczepę i czekamy na dzień, aby ją można było zainstalować w Wylatowie.
W tej sprawie jest kilka wątków, które nie mieszczą się w granicach zdrowego rozsądku. Jedną z nich jest pani Elżbieta, mieszkanka małej miejscowości na Śląsku, która utrzymuje, że… jest w kontakcie z jakimiś bytami, które przyznają się, że mają coś wspólnego z kręgami zbożowymi! Sprawa brzmi tak fantastycznie, że początkowo jest bagatelizowana, a opowieści pani Elżbiety zbywane wzruszeniem ramion . Ale kolejne listy od tej kobiety wydają się udowadniać, że faktycznie może mieć rację. Kobieta opisuje wydarzenia związane z Wylatowem, które dopiero mają mieć miejsce i – co najbardziej zadziwiające – zaczynają się sprawdzać jedno po drugim. Elżbieta opisuje ludzką zawiść i zazdrość, która pojawi się wraz z przybyciem ekipy Fundacji NAUTILUS do Wylatowa. Jej zdaniem zrealizowanie absolutnie nowatorskiego pomysłu związanego z założeniem tam Bazy wzbudzi bezgraniczną zawiść i niechęć, opisuje konkretne osoby i sytuacje.
„Będą udawać, że Was nie ma i nigdy tam nie było – byli tylko oni. Tak będą mówić kłamcy, fałszywi, zawistni obłudnicy. Wymienienie nazwy Fundacji NAUTILUS nie będzie mogło im przejść przez gardło… to mali ludzie, pełni kompleksów wobec Was, waszej popularności w całej Polsce, to jest poza ich zasięgiem, to ich boli, nie będą mogli się z tym pogodzić…” – relacje Elżbiety dotyczą różnych, z pozoru małych spraw, ale łączy je jedno – dają się zweryfikować. Elżbieta regularnie dzwoni i zapowiada coś, co faktycznie ma miejsce za kilka dni. Sytuacja się powtarza! O wszystkim wie grupa ledwie kilku osób, ale sprawa „Elżbiety ze Śląska” nabiera wyjątkowego znaczenia, kiedy uprzedza ona nas o wydarzeniu związanym z Wylatowem i kręgami zbożowymi, w którym pada konkretna data – 18 maja 2003 roku. Elżbieta mówi, że tego dnia zostanie nagrany film na wideo i żeby przywieźć tam kamerę.
- Ten film Wam wiele wyjaśni, bo szukacie twórców kręgów nie tam, gdzie trzeba – słowa tej kobiety brzmią wręcz niedorzecznie. Jak to, ma być nagrany film? W Fundacji NAUTILUS odbywa się narada, co robić w tej sytuacji. No cóż, i tak mamy zainstalować w Wylatowie przyczepę campingową, więc co szkodzi zrobić to właśnie 18 maja? A kamerę weźmiemy – być może uda się nagrać przelot jakiegoś obiektu na niebie. Takich filmów mamy już wiele, ale każdy kolejny także się przyda.
Na moment instalacji przyczepy zapraszany jest przez nas badacz z Włocławka, pan Stanisław Barski, który właśnie kupił sobie kamerę cyfrową na taśmy DV. Zostaje poinformowany, że według naszego „kontaktowca ma być w Wylatowie nagrany jakiś film”, który nam wiele wyjaśni. Mimo wcześniejszych sprawdzonych „przekazów” tym razem wszyscy podchodzą do sprawy ze sceptycyzmem. Czy może być film, który nam coś wyjaśni?! Do Wylatowa cała grupa przybywa około 13.00. Przyczepę udaje się zainstalować bez problemu tuż przy domu Szpuleckich.
Nagrałem jakąś kulę, zobaczcie!
Do Wylatowa zostało przywiezionych kilka kamer wideo, dwie w standardzie HI8 i jedna – cyfrowy Panasonic na taśmy Mini DV - pana Stanisława Barskiego. Wszystkie regularnie kierowane są w niebo w nadziei sfilmowania obiektu typu UFO. Wszyscy podchodzą do sprawy z dużym dystansem, ale wiadomo przecież, że nad polami z kręgami zbożowymi były często widywane przeróżne dziwne obiekty. Być może przy odrobinie szczęścia taki obiekt zostanie sfilmowany. Wtedy jeszcze nikt nie podejrzewa, że fenomen kręgów zbożowych może być związany z jakimiś dziwnymi „kulistymi tworami”, które wychodzą na zdjęciach. To było by zbyt banalne. Już bardziej latający obiekt, który „promieniem omiata pole” i tak tworzy kręgi zbożowe. Tu ważna uwaga – cała grupa NAUTILUS-a już dawno wsadziła między bajki teorię, że wszystkie kręgi zbożowe to dzieło dowcipnych wygniataczy.
/Całą historię badania tego fenomenu będzie można przeczytać w książce Roberta Bernatowicza „Kontakt – Historia Prawdziwa”, która wkrótce ukaże się na rynku, o czym poinformujemy w naszym serwisie/.
Jest około 15.00, kiedy Stanisław Barski postanawia wykonać jeszcze kilka sekwencji wideo. Znajduje się przy naszej przyczepie i robi banalne ujęcia, w tym panoramę pól. To raczej dokumentowanie sytuacji, a nie oczekiwanie na nagranie czegoś niezwykłego. Pomiędzy polami „Ground Zero” w Wylatowie znajduje się mała dróżka, pośrodku której stoi słup wysokiego napięcia. To właśnie przy tym słupie stoją Tadeusz Filipczak – rolnik z Wylatowa i Robert Bernatowicz. Barski filmując zatrzymuje się na chwilę przy tej stojącej dwójce, przybliża zoomem optycznym, wyostrza, i wtedy zaczyna nagrywać film, który przejdzie do historii tego zjawiska. Przesuwa obiektyw kamery delikatnie w prawo, na puste pole tuż obok stojących mężczyzn. I nagle dostrzega coś błyskawicznie przemieszczającego się nad polem. Wiedziony jakimś niebywałym instynktem śledzi obiekt kamerą do samego końca na krawędź pola, kiedy ten pod lekkim kątem zaczyna unosić się w niebo.
- Pomyślicie, że zwariowałem, ale ja nagrałem jakąś kulę! – Stanisław Barski głośnym krzykiem przywołuje ludzi stojących na polu. Wszyscy w milczeniu obserwują, jak Stanisław Barski cofa taśmę i pokazuje fragment filmu, na którym widać… lecącą nad polem kulę! Zdumienie i szok – to chyba jedyne słowa, które mogą oddać irracjonalność tamtej sytuacji, kiedy grupa ludzi w milczeniu wpatrywała się w ekranik LCD kamery. Czyli te kule istnieją, a więc to nie są żadne błędy fotograficzne! – tak naprawdę od tego momentu sprawa kul „orbs” zaczyna być brana na serio.
Ale to nie koniec dziwnych wydarzeń, które miały miejsce tego dnia. Najciekawsze dopiero przed nami.
Chwila… co ja mam na rękach?!
Pomysłem Fundacji na rok 2003 było zaprezentowanie tego fenomenu w ogólnopolskich mediach w taki sposób, w jaki jeszcze nigdy to zjawisko nie było prezentowane. Już wtedy NAUTILUS był popularny w całej Polsce i traf chciał, że akurat 18 maja miało się odbyć nagranie programu w ośrodku TVP w Poznaniu z udziałem Roberta Bernatowicza. Była to okazja, żeby mówiąc o kręgach pokazać także przelot białej kuli, który został nagrany na kamerę przez Stanisława Barskiego – wręcz nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Film był zgrywany na taśmę BETA-CAM w montażowni telewizyjnej na drugim piętrze ośrodka TVP w Poznaniu. Dopiero na ekranie dużego monitora można było zobaczyć, jak precyzyjny jest lot tego małego, kulistego obiektu.
Program został wyemitowany na żywo, w jego trakcie pokazano także film z przelotem kuli. Przeszedł właściwie bez echa – ot, jakaś kula lecąca nad polem… nic takiego! A jednak tuż po emisji programu doszło do ciekawego wydarzenia. Cała grupa jeszcze raz postanowiła „klatka po klatce” przejrzeć sekwencję wideo całego wydarzenia. Do magnetowidu został ponownie wgrany fragment filmu, obejmujący także te sekwencje, które pokazują sytuację tuż przed sfilmowaniem kuli. A więc widzimy pole, dwie sylwetki stojące na dróżce, ich rozmowa, wyostrzenie, kamera przesuwa się w prawo…
- Stop! Zatrzymaj to! Co… co ja mam na rękach?!
W pokoju montażowym zapadło krępujące milczenie. Na zatrzymanej stop-klatce widać wyraźnie, że na dłoniach Roberta Bernatowicza jest jakiś obiekt. Nie jest on duży, przypomina potężną kroplę rtęci, a raczej gigantyczną kroplę, która przelewa się, rozdziela i łączy, ale która… jest wyraźnie widoczna! Sprawa jest niebywała, fragment pokazujący ten obiekt na rękach jest przewijany w nieskończoność. Jakość cyfrowa nagrania pozwala robić zbliżenia tego obiektu. Mimo, że kamera jest – powiedzmy – najprostszym modelem, to nagranie nie pozostawia wątpliwości – na dłoniach Roberta Bernatowicza jest coś, co… od tego momentu zaczyna się jedna z najbardziej nieprawdopodobnych historii, która w przyszłości da początek nowej hipotezie związanej z kręgami zbożowymi. Ale to nie wszystko – na tym filmie jest coś jeszcze!
Po spirali!
Oglądanie owych 22 sekund filmu, na którym widać dziwaczny obiekt na dłoniach Roberta Bernatowicza, zaowocowało jeszcze jednym odkryciem. Wokół obu postaci poruszają się małe kuliste obiekty, które wyraźnie mają spiralny tor lotu. Można odnieść wrażenie, że skanują one obie postaci.
Obiekty te są dopiero wyraźnie widoczne przy emisji tego fragmentu w najlepszej, cyfrowej jakości. Są to małe kulki, które później zostały przez nas nazwane jako Skan-Orbs. Przeglądając wcześniejsze i późniejsze nagrania z Wylatowa okazało się, że ta małe obiekty przylatują zawsze, kiedy pierwszy raz po zimie pojawiamy się w tej miejscowości (najlepsze, porażające jakością nagranie tych obiektów mamy z marca roku 2004!). Czy jest możliwe, że „coś” interesuje się określonymi osobami i w jakiś sposób bada je, kiedy przybywają na miejsce powstawania kręgów? Otwiera się worek ze spekulacjami, a i tak to jest dopiero początek. Żeby spróbować sformułować hipotezy związane z tym filmem, warto prześledzić jego poszczególne fragmenty. Zróbmy to.
Klatka po klatce
Zaczyna się sekwencja wideo. W pierwszych sekundach filmu widzimy banalną scenę – na drodze rozdzielającej pola „Ground Zero” w Wylatowie stoją Robert Bernatowicz i Tadeusz Filipczak. Nie ma słońca, to dosyć ponury dzień. I chłodny – jest około 12 C. Stanisław Barski przybliża ujęcie, robi to na szczęście zoomem optycznym. Kamera mu trochę drży, ale mimo wszystko jest OK. Około 6-tej sekundy kadr jest zatrzymany, widać wyraźnie sylwetki obu mężczyzn. Robert Bernatowicz ma ręce splecione z tyłu, w dosyć swobodnej pozie. I już od samego początku widać, że na jego dłoniach jest dziwaczny obiekt, który przypomina ciemną kulę. Wrażenie jest takie, jakby do jego dłoni ktoś przymocował duże kawałki jakiejś materii, o stalowej barwie. Obiekt nie jest wielki, ale wyraźnie widoczny. Autor zdjęć robi ponowne zbliżenie. Jest 10-ta sekunda ujęcia, kiedy Robert Bernatowicz rozdziela ręce. Lewą rękę trzyma cały czas z tyłu, a prawą pokazuje coś Tadeuszowi Filipczakowi, a raczej wykonuje zwykły gest „pokreślenia”, który jest robiony otwartą dłonią. Po zbliżeniu widać coś niebywałego – na dłoni skierowanej w stronę Tadeusza Filipczaka jest „jasna poświata”, która pokazuje, że część tego obiektu może znajdować się na prawej dłoni, a druga część pozostała na dłoni lewej! O słuszności tej tezy przekonują nas kolejne klatki filmu. Około 12 sekundy widać, jak dłonie Roberta Bernatowicza łączą się ponownie z tyłu.
Analiza klatek pokazuje następującą sytuację: na każdej z dłoni jest owalny obiekt w kształcie gigantycznej kropli, który wykazuje cechy cieczy (najlepsze skojarzenie jest z kroplą rtęci, która nagle upadła na stół). Widać wyraźnie (zwłaszcza na najlepszej jakościowo wersji BETA-CAM), jak obiekty na dłoniach poruszają się, delikatnie przemieszczają. Kolejna klatka filmu – dłonie ponownie się łączą z tyłu za plecami. To chyba najważniejszy moment całego ujęcia – oba obiekty zlewają się w jeden. Analiza klatka po klatce wykazała, że mają naturę gęstej cieczy, poruszają się, delikatnie przelewają. Obie dłonie są już ponownie splecione – na wierzchu pozostaje lewa dłoń, którą przytrzymuje prawa. Na splecionych dłoniach jest obiekt przypominający gigantyczną kroplę wielkości polnego kamienia (o średnicy około 15-20 centymetrów). „To coś” cały czas porusza się, nie jest to obiekt statyczny. W ostatnim stadium przyjmuje postać zaokrągloną. Ma barwę ciemnoszarą, istotnie przypominającą rtęć. Ujęcie zostaje przerwane, prawdopodobnie autor filmu wcisnął pauzę. Ale po chwili widzimy tę sytuację ponownie, ale z większej perspektywy (minimalnie). Na dalszym planie widzimy jadący samochód. Wtedy najwyraźniej widać obiekty „Skan-Orbs”, które poruszają się spiralnym ruchem wokół obu postaci. Mijają kolejne sekundy. Kamera jest kierowana delikatnie w prawo. Z kadru znikają stojący na polu mężczyźni, nadal widać jednak jadący w dalszym planie samochód. I nagle z dołu ekranu z lewej strony z błyskawiczną prędkością wystrzeliwują dwa kuliste obiekty, które po ułamku sekundy i przebyciu około 10 metrów łączą się w jedną „kulę”. To jest pierwszy moment, kiedy nagrywający ten film Stanisław Barski dostrzega coś dziwnego. Od tej chwili śledzi poruszający się obiekt przesuwając kamerę w lewo. Kula ma biały kolor, jej średnicę szacujemy na około 30-40 centymetrów. Leci z prędkością około 70 kilometrów na godzinę. Ma wyraźny tor lotu, na samym początku wznosi się, leci na wysokości około 1 metra nad polem, aby następnie pod lekkim kątem wznieść się w górę. Dwa istotne szczegóły: tuż przed ukazaniem się dwóch białych kul na filmie można dostrzec jeszcze dwa, małe obiekty, które z błyskawiczną prędkością poprzedzają przelot „właściwych kul”. Być może są to obiekty „Skan-Orbs”, choć to tylko hipoteza. Druga sprawa dotyczy obiektów na niebie, które mają czarną barwę i wydają się być w odległości co najmniej kilkuset metrów od drogi (niestety, też widać je wyraźnie dopiero na nagraniu najlepszej jakości). Wszystko wskazuje na to, że dwie lecące kule łączące się w jedną dużą kulę to prawdopodobnie obiekt, który oderwał się od dłoni Roberta Bernatowicza. Ten fragment nie został nagrany (kamera za bardzo została skierowana w lewą stronę), ale jest niewykluczone, że obiekt (obiekty) z dłoni skierowały się najpierw minimalnie do dołu, a potem dopiero ruszyły ostro w lewo. Ale to i tak nie wszystko.
Kula między dłońmi!
Niezwykle interesujące są także ujęcia bezpośrednio poprzedzające opisaną powyżej sekwencje, które zostały nagrane prawdopodobnie kilka minut wcześniej. Tym razem widać pierwsze chwile rozmowy Roberta Bernatowicza z Tadeuszem Filipczakiem. Obaj mężczyźni są zwróceni twarzami do siebie, Robert Bernatowicz trzyma obie dłonie przed sobą. Pomiędzy dłońmi widać jasny, kulisty obiekt, który zmienia swoje rozmiary i w ostatnim momencie przybiera postać kuli o średnicy około 20 centymetrów, która wydaje się wisieć pomiędzy dłońmi! Ciekawy szczegół - w tym czasie bardzo intensywnie ujada pies, który wydaje się być czymś wyraźnie zaniepokojony. Robert Bernatowicz kładzie prawą dłoń na ramieniu Tadeusza Filipczaka, kulisty obiekt zostaje zasłonięty ręką. Na pierwszy plan wychodzi Andrzej Krysztofiak, który macha przyjaźnie w kierunku kamery nieświadomy, że w ten sposób przerwał jedno z najważniejszych ujęć filmowych w światowej historii badania kręgów zbożowych.
Co to może oznaczać?
Publikacja tego filmu przerywa milczenie, które wokół tej sprawy trwało nieprzerwanie od 2003 roku. Sprawa była bagatelizowana, ośmieszana, wręcz obłudnie udawano, że w ogóle „nie ma owych 22 sekund”. Wokół tego aspektu fenomenu kręgów zbożowych zapanowała „zmowa milczenia”. Komiczność tej sytuacji doprowadzono do absurdu w momencie, kiedy wydarzeniem „coś tam mówiącym” na temat istoty powstawania kręgów zbożowych były… fotografie z obiektami UFO nad kręgami, które – istotnie – są wykonywane na całym świecie, ale które w żaden sposób ani o włos nie przybliżyły nas od kilku lat do wyjaśnienia tajemnicy, co i w jakim celu wykonuje kręgi zbożowe. Przez ostatnie miesiące zaszły duże zmiany. Piktogramy zaczęły być wykpiwane, a sam fenomen sprowadzony do farsy, bo tak chyba trzeba nazwać ostatnie rewelacje o szkodliwości kręgów dla ludzi, które pojawiły się w mediach.
Tymczasem film z 18 maja 2003 roku pokazał niezbicie, że istnieją kuliste obiekty, które poruszają się nad polami, na których powstają kręgi zbożowe. Jest więcej niż pewne, że mają one coś wspólnego z powstawaniem kręgów. Ale ten film powiedział nam niesłychanie dużo o naturze tych kul! Zaprezentujemy tylko kilka wybranych wniosków:
- Materia, z której złożone są kule, może zmieniać swoją formę z „gazowej” (choć chyba nie jest to właściwe określenie) w ciekłą (i tu także brakuje właściwego słowa);
- Materia ta może się rozdzielać na kilka części i łączyć ponownie;
- jest niewidoczna dla ludzkiego oka, choć wychwytuje ją klisza fotograficzna lub matryca aparatu cyfrowego;
- Interesuje się człowiekiem i może bezkarnie przebywać na ludzkich dłoniach! Jest absolutnie nieszkodliwa (co też jest istotne);
- Nie wydaje się, aby było to urządzenie techniczne. Bardziej wygląda to na „inteligentną istotę energetyczną”, rodzaj „rozumnej masy”, choć brakuje tutaj właściwych określeń opisowych;
- Może się poruszać w powietrzu, zastygać nieruchomo, podlatywać do ludzi. Prawdopodobnie dla tej energii nie stanowią żadnej bariery ściany lub inne przedmioty materialne. Może ona przebywać zarówno na wolnym powietrzu, jak i w pomieszczeniach zamkniętych (mamy setki zdjęć z tymi obiektami wewnątrz pomieszczeń bazy Nautilusa);
- wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z czymś, co posiada własną inteligencję;
- Jest wielce prawdopodobne, że to te kule mogą wykonywać kręgi zbożowe. Dzieje się to w sposób niewidoczny dla ludzkiego oka, a kręgi powstają w kilka sekund (choć tu poruszamy się tylko w sferze hipotez).
Już tylko powyższe i najprostsze wnioski pozwalają wywrócić do góry nogami kilka „poważnych teorii” i nie ulega wątpliwości, że znacznie komplikują sprawę tajemnicy kręgów.
Ale żeby było jeszcze trudniej, trzeba sięgnąć do wydarzeń z 18 maja 2003 roku, które miały miejsce w Żninie (około 30 kilometrów od Wylatowa). Wszystko się dzieje tego samego dnia – fenomenalny zbieg okoliczności!
Test Monitoringu
Robert Brzykcy prowadzi w Żninie punkt zakładający monitoring. Teraz jest z nami w Fundacji NAUTILUS, ale wtedy nie miał pojęcia o naszym istnieniu. Prawdę mówiąc niewiele interesował się także zjawiskiem kręgów zbożowych… 18-ty maja 2003 roku był jednak dla niego dniem, kiedy zarejestrował jeden z najdziwniejszych filmów w życiu.
Późnym wieczorem postanowił przetestować układ rejestrujący obraz z kamery przemysłowej. Skierował ją na ulicę, przy której znajduje się jego dom. Obraz był rejestrowany przez komputer, a Robert Brzykcy sprawdził nagranie następnego dnia. Jego zdumienie nie miało granic, kiedy to… zobaczył kulę tańczącą nad ulicą! Nagranie trwa około 2 minut i 40 sekund. Prezentujemy klatkę z tego filmu. Kulisty obiekt pojawił się nagle w polu widzenia kamery. Zaczął się dość szybko przemieszczać, chwilami widać było jego odbicie w mokrej nawierzchni chodnika (tej nocy, przed nagraniem filmu padał deszcz). W pewnym momencie, kula przebija się przez parkan, a następnie wraca na ulicę. Na ułamek sekundy rozdwaja się, potem ponownie staje się jedną kulą! Na 1-2 sekundy zupełnie zanika, aby po chwili wrócić. Film obezwładnia – nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z obiektem realnym, wręcz fizycznym. Tańcząca kula zdaje się robić specjalny „pokaz” dla autora nagrania. Trudno nie ulec wrażeniu, że doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że jej radosne piruety są rejestrowane przez układ monitorujący. Wszystko dzieje się… 18 maja 2003 roku!
Kręgi zbożowe – czeka nas prawdziwa burza!
Publikacja tego materiału na stronach Fundacji NAUTILUS to jedynie „wierzchołek góry lodowej”. Przez ponad 6 lat zebraliśmy materiał, który pozwala sformułować kilka nowych i nieznanych na świecie hipotez związanych z kręgami zbożowymi. Podejrzewamy, że będzie to jedna z najważniejszych publikacji w historii badania tego zjawiska. Ten tekst mógłby obejmować kilkadziesiąt stron maszynopisu i tak naprawdę ledwie zaczęliśmy temat, ale już teraz chcemy zasygnalizować Wam pewien aspekt zjawiska kręgów zbożowych.
Wiemy, że część kręgów zbożowych nie jest wykonana ręką ludzką. Wiemy także, że z tym zjawiskiem jest absolutnie związana sprawa „latających kul”, które w jakiś sposób mogą wykonywać kręgi. Nie ma także dla nas wątpliwości, że wszystko jest powiązane z fenomenem UFO, a wydarzenia z Pigży z 1999 roku przekonują nas, że pojazdy UFO pojawiają się tuż nad kręgami, chociaż prawdopodobnie bezpośrednio ich nie wykonują (wybaczcie, że nadużywamy słowa „prawdopodobnie”, ale tak naprawdę poruszamy się trochę we mgle). Ale skoro się powiedziało „A”, trzeba powiedzieć „B”. Analizując zebrany przez nas materiał pojawia się jeszcze nowa – przyznajemy – szokująca hipoteza. Załóżmy, że w pojazdach UFO przebywają istoty, które z jakiś powodów postanowiły od tysięcy lat (tak, tysięcy!) tworzyć na polach zboża, polach ryżowych, zaśnieżonych płaszczyznach bieguna, a nawet lodowych taflach jezior czy koronach drzew (!) niezwykłe wzory, które mają przekazać człowiekowi ważną informację. Mamy uzasadnione podejrzenia, że istoty te potrafią zmieniać swoją naturę – z czysto materialnej w postać przypominającą coś rodzaju „magmowatej energii”, która przemieszczając się w powietrzu w sposób naturalny przyjmuje kształt kuli. Daje im to nieograniczone możliwości tworzenia kręgów i śledzenia wydarzeń związanych z piktogramami. To tylko hipoteza, niepotwierdzona teoria, ale wierzcie nam – przed Wami drodzy czytelnicy serwisu www.nautilus.org.pl jest jeszcze kilka dużych niespodzianek. Umówmy się, że ten materiał jest „pierwszym z serii”.
/Fundacja NAUTILUS dziękuję Stanisławowi Barskiemu za zgodę na zaprezentowanie filmu na stronach/
Wywiad z prezesem Fundacji NAUTILUS Robertem Bernatowiczem
Piotr Jaskulski (PJ): Dlaczego dopiero teraz Fundacja pokazuje ten film?
Robert Bernatowicz (RB): Dlaczego? To proste i banalne - dopiero teraz mamy na to zgodę.
PJ: Ale ten film był już wcześniej pokazywany, przynajmniej fragment pokazujący lot kuli…
RB: A tak, jak najbardziej. To było pokazywane jako ciekawostka prezentująca kolejny obiekt przemieszczający się nad polem. Takich filmów jest sporo i mało kto mógł się domyśleć, jak ogromne ma on znaczenie. Po pierwsze sprawa okoliczności nagrania tego filmu, a po drugie ten niesamowity fragment poprzedzający przelot kuli… Tego nie ma nigdzie na świecie! Powtarzam – nikt na świecie nie ma filmu, na którym można zobaczyć, że energia lub „coś innego” niewiadomego pochodzenia jest na człowieku, na rękach… Pamiętam, że obejrzenie tego filmu to był prawdziwy szok dla moich przyjaciół z USA! Pokazywałem ten film wielu osobom na świecie i wszyscy mówili o przełomie w zrozumieniu tajemnicy kulistych obiektów, które tak często są widywane nad kręgami zbożowymi Niewiele osób wiedziało o tym, że ten film jest tak fenomenalnie ważny, bo nikt nie wiedział o tym fragmencie filmu, który był przed sekwencjami pokazującymi „lot kuli”…
PJ: Ale kilka osób wiedziało. Dlaczego w takim razie wiedzieli i nie…
RB: ..mówili o tym fragmencie? To masz na myśli?!
PJ: Tak
RB: To zabawna historia… Było to z jakiś powodów niewygodne, powiedziałbym… hmmm… niepoprawne politycznie. Nie do zaakceptowania, nie do przełknięcia, na samą myśl o tym fragmencie prawdopodobnie kilka osób odwracało z niesmakiem głowę… (śmiech) Zresztą, wiele osób źle przyjmie także tę publikację i dobrze się stało, że mamy pełną zgodę na zamieszczenie tego filmu. Zakończmy na tym tę sprawę.
PJ: Nie rozumiem, przecież…. To jest bardzo ważna sprawa z tym filmem i nie tylko przelot tej kuli, ale także ten fragment!
RB: Piotrek, publikujemy ten fragment i tak średnio kilkadziesiąt tysięcy ludzi już wie, że taki film istnieje. Tego już się nie da przemilczeć czy udawać, że niewiele o naturze tych kul wiemy i w ogóle nie wiemy, czy one są czy nie… Albo bagatelizować ten fragment filmu, że niby on nie ma znaczenia, że tak naprawdę znaczenie ma coś innego i tak dalej, w tym stylu. Te brednie cały czas kilka osób powtarza jak Mantrę. Od 18 maja 2003 roku wiemy, że te wymądrzania się można spokojnie wrzucić do kosza. Latające kule są faktem.
PJ: Dlaczego ten film jest tak ważny?
RB: Powodów jest kilka. Od którego mam zacząć?
PJ: Najważniejszego.
RB: Dobrze… Film ten został nagrany na oczach kilkunastu świadków i obejrzany w wizjerze kamery jeszcze na polu, kilka sekund po nakręceniu tej sekwencji.
PJ: O czym to świadczy?
RB: O czym? Pan Stanisław Barski nie zrobił tego filmu na programie graficznym. Nie zmanipulował tego. Po prostu nagrał coś fizycznie istniejącego.
PJ: I co z tego?
RB: I co z tego?! To jest fenomenalnie ważna sprawa! Nikt nie odważy się powiedzieć, że jest to sztucznie wykreowany obiekt na programie graficznym. Pamiętaj, niezależnie od tego, jaki film by do nas nie dotarł z zachodu czy Polski – bez różnicy - i nie wiadomo jak byłby wiarygodny, jakich świadków by posiadał i jakie byłyby dodatkowe okoliczności jego wykonania przemawiające za jego prawdziwością, to i tak znajdzie się kilku „specjalistów od siedmiu boleści”, którzy będą skomleć, że to „manipulacja i że oni to wykryli”. Znamy kilkunastu zawodników, którzy mają zacięcie do takiego demaskowania zdjęć czy filmów, że czynią to na granicy choroby psychicznej, a kilku znajduje się daleko poza tą granicą… A tu proszę bardzo – sprawa jest jasna – film z 18 maja 2003 nie jest żadnym fotomontażem! Dlaczego? Bo wszystko działo się na naszych oczach. I nad polem leci kula. A więc te kule nad kręgami są faktem, a nie żadnymi pyłkami, kropelkami, owadami, drobinkami i tak dalej… To jest koniec tego głupiego wymądrzania się, które całą dyskusję o zjawisku kul sprowadziło na kompletnie ślepy tor. Nikt nie pytał, czym są te kule, a ważne było, że ktoś celowo zrobił zdjęcie podobne. A skoro tak, to znaczy, że danym zdjęciem nie ma co się zajmować, bo skoro można je podrobić… To wyjątkowo głupie założenie. Kilka osób w ten sposób chciało być mądrzejszymi, niż są w rzeczywistości. To mechanizm znany od starożytności… Skoro coś negujesz, to wiesz więcej, jesteś taki bardzo „naukowy”, takie masz „naukowe podejście”… A ty miałeś kiedyś okazję poznać osobiście tego czy tamtego i wiesz, że to po prostu wymądrzający się skończony matoł kreujący się w ten sposób na eksperta. Efekty propagowania takiego matoła były opłakane – ludzie zaczęli machać ręką na zdjęcia lub filmy pokazujące jakiekolwiek dziwne zjawisko… No bo skoro ktoś tam zrobił coś podobnego, to znaczy że możemy sprawę wrzucić do kosza. Matoły – to słowo najlepiej pasuje do tej sprawy… Ale to jest margines i najlepiej machnąć na to ręką – ta taktyka wspaniale się sprawdza.
PJ: Wierzysz, że nie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest to manipulacja?
RB: (śmiech) Powiem Ci więcej - są skończone głąby, którzy twierdzą, że na filmie nad polem nie leci żadna kula energii, ale… foliowa torebka białego koloru, którą porwał wiatr! Ale to już nie jest sprawa dla mnie, tylko dla lekarza specjalisty.
PJ: Czy wszystkie kule wychodzące na zdjęciach to obiekty typu "orbs"?
RB: Absolutnie nie. Sprawa jest oczywista - jeśli wejdziesz to pustego pokoju i rozsypiesz worek cementu, po czym zrobisz zdjęcia - wyjdzie Ci mnóstwo "kul". To naturalne, że część z naturalnych obiektów poruszających się w powietrzu wyjdzie na zdjęciach jako "kule", choć nie są to obiekty, o których mówimy. Problemem badania tego zjawiska jest to, że te obiekty wyglądają podobnie, dopiero uczymy się je rozpoznawać, klasyfikować. Ale największą głupotą jest puszczenie całej pary w gwizdek "błędów fotograficznych". Wiemy, że część z tych obiektów jest niewiadomego pochodzenia, o czym przekonuje nas choćby film z 18 maja. I na tym się powinniśmy skoncentrować, a nie na tym, że ktoś robił zdjęcia "w deszczu" czy w "zakurzonej piwnicy" i mu wyszły podobne kule... Potem się okazuje, że całe badanie tego zjawiska sprowadza się do wymądrzania się o zdjęciach, jak to czy tamto można by zrobić. Takie to "naukowe", takie "poważne"... Sory, że się śmieję mówiąc te słowa...
PJ: Uważasz, że ta dyskusja o prawdziwości kul „orbs” to strata czasu?
RB: Absolutna! Pamiętaj, że aby obalić tezę, że wszystkie koty są czarne nie trzeba sprawdzać wszystkich kotów tego świata. Wystarczy znaleźć jednego białego kota i całą teorię o „wszystkich czarnych kotach” można…. No w każdym razie podobnie jest ze sprawą kul nad kręgami. One po prostu są i to jest fakt. Z faktami się nie dyskutuje! Film z 18 maja powinien zamknąć gębe wielu demaskatorom tego zjawiska. Ale tak się nie stanie…
PJ: Dlaczego?
RB: Bo kilku z nich uczyniło z tego sens swojego działania, wręcz sens życia. Poświecili na negowanie zjawiska „filmów i zdjęć” tyle energii i czasu, że… ale machnijmy na to ręką. Zajmijmy się lepiej wnioskami, jakie można wyciągnąć z tego filmu. I tu jeszcze jedna ważna uwaga. Nazywamy te kule sfotografowane i sfilmowane nad polami jako „orbs”, ale jest to uproszczenie. Ludzie przysyłają nam setki zdjęć z obiektami kulistymi sfotografowanymi w domu, na cmentarzu, na przyjęciu. Ale to są zupełnie inne obiekty niż te, które tworzą kręgi zbożowe! Są prawdopodobnie złożone z zupełnie innej energii, to jest zupełnie „inna półka”. Łączy je tylko jedno – są kuliste. Jeż zwinięty w kulkę i metalowa kula od potężnego łożyska pomalowana na czarno z daleka będą wyglądały tak samo, ale są czymś zupełnie innym. Po prostu każda materia wypuszczona w powietrze przyjmie kształt kuli. Zjawisko „orbs” obejmuje setki, jeżeli nie tysiące rodzajów tych obiektów. Bóg jeden wie, co potrafi przyjąć kształt kuli…
PJ: Wróćmy do filmu. Jaki jest kolejny wniosek?
RB: A choćby taki, że skoro został nagrany film pokazujący przelatującą kulę, to znaczy, że podobny obiekt musiał być wiele razy fotografowany. A więc te niezwykłe kuliste obiekty nad kręgami, które wychodziły na fotografiach setek – powtarzam – setek ludzi, są bezspornym faktem. Zresztą, było to dla nas jasne od dawna. Na całym świecie bada się zjawisko ORBS i nie jesteśmy w tym osamotnieni. Film z 18 maja pozwala także spojrzeć inaczej na filmy pokazujące przeloty takich kul i tworzenie przez nich kręgów zbożowych… Tak, ten film z 18 maja sprawił, że zaczęliśmy wiązać zjawisko kręgów zbożowych właśnie z tymi kulami. To był przełom!
PJ: A co z tymi wszystkimi teoriami o obiektach UFO?
RB: Spokojnie… Uporządkujmy fakty. Obiekty UFO są często fotografowane nad okolicą, gdzie powstają kręgi zbożowe. Zgodzisz się ze mną?
PJ: Tak, to prawda.
RB: Masz jednak dostęp do naszej skrzynki i wiesz dobrze, co się dzieje w sprawie UFO…
PJ: No tak… trwa wręcz zalew naszej Fundacji informacjami o obserwacjach UFO, ludzie przysyłają zdjęcia, filmy i…
RB: Właśnie! UFO to zjawisko powszechne i nad kręgami zbożowymi jest obserwowane równie często, jak gdzie indziej. A na terenach, gdzie powstały kręgi zbożowe, ludzie częściej robią zdjęcia, częściej patrzą w niebo… Nie ma filmu ani zdjęcia pokazującego obiekt techniczny w kształcie spodka, walca czy czego tylko sobie życzysz, który wykonywałby kręgi zbożowe… Mamy natomiast już kilkanaście filmów pokazujących przeloty takich kul nad kręgami, a także kilka filmów, na których widać, jak te kule wykonują kręgi… To daje do myślenia. Od czasu nagrania filmu z 18 maja 2003 roku sprawa kul na filmach wygląda zupełnie inaczej. To prawda, nie wiemy wszystkiego, ale możemy postawić niezwykłą i odważną hipotezę: te kule mogą mieć wiele wspólnego z tajemnicą związaną z kręgami zbożowymi! A to już bardzo, bardzo dużo. Zebrany przez nas materiał pozwala nawet zaryzykować twierdzenie, że to te kule mogą wykonywać kręgi. Film z 18 maja 2003 roku mówi nam o tych kulach więcej, niż tysiąc zdjęć i relacji o „obiektach UFO widzianych nad kręgami”. Tak naprawdę przez kilka lat była zabawna sytuacja. Przybywało kolejnych, dokładnie opisanych kręgów zbożowych, były wykonywane dziwne zdjęcia, kilka osób widziało „coś dziwnego nad polem” i całe badanie tego zjawiska stało w miejscu. I tak co roku, jak stara płyta – ta sama śpiewka, te same elementy, aż do znudzenia… Myślę, że film Stanisława Barskiego pozwala przerwać ten bełkot o tym, że „nic nowego się nie stało od wielu lat”. Otóż nie – stało się! Wiemy więcej, znacznie więcej.
PJ: Dobrze, istnieją kule które poruszają się nad polami – bez dyskusji. Co o nich wiemy?
RB: Zacznijmy od banału – są niewidzialne dla ludzkiego oka. Wiem, ze to może nie jest aż tak rewolucyjne, ale bardzo ważne. Tych kul po prostu nie widać! Wychodzą one na zdjęciach, wychwytuje ich matryca kamery cyfrowej, ale nie ludzkie oko. To oznacza, że mogą przebywać zarówno nad polem, jak i w pomieszczeniu, naszym domu – gdziekolwiek! Pomyśl, jakie ta „niewidzialność” daje możliwości. Jak to się dzieje? Nikt tego nie wie. Ta materia, z której wykonane są kule, może być czymś, co wykracza poza ludzki rozum… zresztą wcześniejsze sekwencje przed „lotem kuli” są prawdziwym szokiem. Ta materia może zmieniać formułę, przyjmować formę płynną, przypominającą ciecz, rozdzielać się, łączyć ponownie… to się po prostu nie mieści w głowie!
PJ: Czym są te kule?
RB: Czym? To pytanie za miliard dolarów. Na pewno jest to jakiś rodzaj inteligencji, bo wzory na polach są przejawem wybitnego intelektu. Mają piękne kształty, regularne linie. My jednak możemy na razie bardzo ostrożnie stawiać hipotezę, że te kule mają coś wspólnego z kręgami zbożowymi. To jest i dużo, i mało. Materiał zebrany przez Fundację NAUTILUS trochę skomplikował nam prostą i naturalną hipotezę: oto obcy w pojazdach UFO przylatują na Ziemię i wykonują znaki w zbożu, żeby przekazać ludziom jakieś ważne wiadomości. Wszystko wskazuje na to, że owszem – UFO ma coś wspólnego z kręgami, ale w całej sprawie macza palce coś znacznie wyższego od zjawiska UFO, co – tak mi się teraz wydaje – stoi znacznie wyżej od załóg tych obiektów. Sprawa jest tak skomplikowana, że pisząc książkę o tym fenomenie sam kilka razu łapałem się za głowę, kiedy łączyłem poszczególne części tej łamigłówki… Nie wiem, jak zareagują czytelnicy mojej książki. Może jeszcze nie czas ją wydawać?! Nie tak to sobie wyobrażałem…
PJ: Wróćmy na chwilę do tego momentu, kiedy rozmawiałeś z Filipczakiem. Czy coś wtedy… to znaczy czy…
RB: Czy coś dziwnego czułem?
PJ: Tak.
RB: Powiem szczerze, że słabo pamiętam. Rozmowa z Tadeuszem Filipczakiem była banalna. Mówiłem wtedy, że nagłośnienie medialne Wylatowa w wakacje spowoduje ogromną zawiść i niechęć wielu osób, przed czym uprzedzał mnie jasnowidz Krzysztof Jackowski sugerując, żebym dał sobie z tym spokój… Mówiłem, że nie mamy pieniędzy na zrobienie Bazy z prawdziwego zdarzenia, że chcemy objąć po raz pierwszy w Polsce monitoringiem pola, w tym jego pole zwane przez nas „Ground Zero”. W sumie żadne wielkie sprawy. I odpowiadając na Twoje pytanie – nie czułem niczego szczególnego. Zmarzły mi palce, ale tego dnia było w sumie zimno, więc… Nie, niczego nie czułem. Czasami mam wrażenie, że może wtedy miałem taki moment szczególnej emocji, ale to już jest na siłę szukanie czegoś, czego nie ma. A więc nie czułem nic.
PJ: Jak zareagowałeś, kiedy zobaczyłeś na filmie tę energię na dłoniach?
RB: Z niedowierzaniem. Musiałem obejrzeć ten fragment filmu kilkadziesiąt razy żeby przekonać się, że coś rzeczywiście jest na moich dłoniach. Pamiętam, że sprawa wydawała mi się tak dziwaczna, że początkowo odrzucałem ją od siebie jak najdalej, choć wiedziałem, że kiedyś będzie musiała powrócić. I miałem rację.
PJ: Czy to te kule robią kręgi?
RB: Tak. Tak sądzę, z 95% pewnością. Zostawiam sobie te 5%, bo…
PJ: Dlaczego nie pokazujemy wszystkich materiałów w tej sprawie? Wiesz, o czym mówię…
RB: Wiem. Ale nie zgadzam się z Tobą – pokazaliśmy teraz bardzo dużo. Ludzie wchodzą w tej chwili na nasze strony w takiej skali, że opublikowanie jakiegokolwiek filmu oznacza transfer danych wręcz kosmiczny… Przecież ktoś za to musi zapłacić. Ludzie chcą opublikowania na stronach filmów nie zdając sobie sprawy, co to dla nas oznacza. Serwisy, które mają ledwie po tysiąc wejść dziennie mogą sobie pozwolić na komfort prezentowania dowolnych zdjęć czy plików nie dbając o transfer. Wraz z przekroczeniem jednak kolejnych „granic popularności” internauci - fani naszych stron muszą być bardziej wyrozumiali…
PJ: Czy sprawa kręgów zbożowych będzie miała wreszcie swój finał, poznamy twórców kręgów?
RB: Tak, nie mam wątpliwości, że stanie się to jeszcze za naszego życia. A skąd masz pewność, że w ogóle można ich poznać?
PJ: No… w sumie racja. Ale to chyba „ktoś” robi kręgi? A nie „coś”…
RB: Może. A może… A może „Ktoś”, kto potrafi się przekształcić w „coś”? Myślałeś o tym?
PJ: Ciekawe… Nie pogubimy się w tym Robert? Przecież nikt z nas już dawno nie panuje nad tą ilością materiałów, które napływają do Fundacji. To jest jakaś masa informacji! Może coś ważnego nam uleciało, może…
RB: Spokojnie. Będzie dobrze… Ten „ktoś” lub „coś”, co tworzy kręgi zbożowe, wie znacznie więcej od nas i myślę, że możemy rozkoszować się obserwując wydarzenia w komfortowej sytuacji. Jak w teatrze – to wszystko dzieje się na naszych oczach, a my robimy sobie spokojnie herbatę z cytryną i tylko od czasu do czasu bijemy brawo. Czegóż chcieć więcej? Jest wspaniale.
PJ: Najciekawsze przed nami?
RB: Skąd wiesz?
Zobacz film! [ 6,3 MB ]