Czw, 5 sty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Fidel Castro maczał palce w zabójstwie Johna Kennedy'ego - uważa Wilfried Huismann, ceniony niemiecki dokumentalista.
Sprawa zabójstwa JFK jest dla nas wyjątkowo ważna choćby z tego powodu, że mamy polski wątek tej sprawy, który może być kluczowy dla obalenia mitu związanego z udziałem w zabójstwie amerykańskich służb specjalnych. Sprawa związana z osobą księcia Lubomirskiego wskazuje jednoznacznie, że w sprawę była zaangażowana Moskwa i KGB, a tę wersję potwierdza w pełni śledztwo przeprowadzone przez Wilfrieda Huismanna.
Reżyser dotarł do kubańskich agentów, którzy mieli zwerbować zabójcę - Lee Harveya Oswalda. Oswald nie działał sam - Był marionetką w rękach kubańskich służb specjalnych - pisze "Gazeta Wyborcza", cytując Huismanna.
Jesienią 1963 r. podczas wypadu do stolicy Meksyku Oswald miał spotykać się z agentami kubańskiego wywiadu zagranicznego G2. Tam miał otrzymać wskazówki i niezbędne wsparcie.
Kilka tygodni później, 22 listopada 1963 r. w Dallas zabił Johna F. Kennedy'ego. W ten sposób Fidel Castro zemścił się za próby obalenia i zabicia go podejmowane przez Amerykanów za rządów Kennedy'ego.
Jeden z pracowników rosyjskiej FSB przekazał Huismannowi informację, że to KGB wystawiła Oswalda Kubańczykom po rozpoznaniu u niego "rewolucyjnego entuzjazmu" w czasie dwuletniego pobytu przyszłego zabójcy w ZSRR.
Film pt. "Randka ze śmiercią" dokumentujący śledztwo Huismanna, Niemcy zobaczą w piątek wieczorem w telewizji ARD - informuje "Gazeta Wyborcza".
Panowie, to nie wszystko!
Czas odsłonić nasze karty w tej sprawie. Na pokładzie Nautilusa przedstawimy Wam nowy wątek w sprawie jednej z największych zagadek naszych czasów, czyli śmierci prezydenta Stanów Zjednoczonych Johnna Fitzgeralda Kennedyiego czyli słynnego JFK. Powstały setki książek o tym wydarzeniu, a nawet reżyser Oliwer Stone nakręcił film fabularny.
W filmie za najbardziej prawdopodobną wersję przyczyny zamachu uznano spisek mafii i tajnych służb amerykańskich. Wszystko jednak pokazuje, że jest to strzał „kulą w płot”. Ale po kolei.
Kiedy John Fitzgerald Kennedy został prezydentem Stanów Zjednoczonych, świat oniemiał z zachwytu. Młody, niezwykle przystojny, posiadający piękną żonę Jacquelin – wydawał się objawieniem dla Ameryki. Amerykanie mieli nadzieję, że to on rozwiąże problem konfliktu w Wietnamie.
Był 63 rok. JFK szykował się do wyborów prezydenckich w następnym roku i postanowił odwiedzić Teksas, gdzie jego notowania słabły. Odradzano mu to. Młoda narkomanka Rose Cheramie powiedziała policji, że „latynosi” chcą zabić JFK. Jej słowa uznano za narkotyczne majaczenia.
Jest piątek 22-gi listopada 63-go roku. W Dallas jedzie samochód prezydencki. Oprócz prezydenta i jego żony w samochodzie jadą gubernator Teksasu John Connally i jego małżonka Nellie. Jest wpół do pierwszej, kiedy kawalkada prezydencka wjeżdża na plac Dealey Plaza w Dallas. Wtedy pada pierwszy strzał. Prezydent Stanów Zjednoczonych zostaje trafiony. Śmiertelnym okazuje się jednak strzał kolejny, który rozłupuje prezydentowi czaszkę. Jedna z kul trafia także gubernatora Connallego, który krzyczy: “Boże, oni nas wszystkich pozabijają”
W 30 minut po zamachu w szpitalu Parkland stwierdzono, że prezydent nie żyje. Policja blokuje wszystkie ulice wokół miejsca zamachu. Podejrzenie pada na składnicę książek, skąd prawdopodobnie padł strzał. Policja ma nawet podejrzanego. Jest nich 24-letni szczupły młodzieniec, Lee Harvey Oswald. On pracował w składnicy, działał także w organizacjach kubańskich. O Oswaldzie wiadomo także, że przebywał w Związku Radzieckim, gdzie poprosił o obywatelstwo radzieckie. Później w tajemniczych okolicznościach wrócił do Stanów Zjednoczonych.
Ciekawe jest to, że Oswald nie przyznaje się do winy. “To nie ja zabiłem prezydenta, jestem tylko kozłem ofiarnym” – powtarza w kółko policjantom. Oswald zostaje aresztowany. Będzie głównym świadkiem w procesie.
Dwa dni po zamachu 24 listopada 63 roku do komendy policji w Dallas wchodzi Jack Ruby, właściciel nocnego lokalu “Carousel Club”. W tym czasie Lee Harvey Oswald ma być przewieziony do więzienia. Oswald jest kilkanaście metrów od wyjścia, kiedy z tłumu wybiega Jack Ruby. Wszystko dzieje się na oczach milionów ludzi, bo relacja z wyprowadzenia Oswalda jest na żywo transmitowana przez telewizję. Jack Ruby z rewolweru Colt Cobra strzela Oswaldowi prosto w brzuch. Strzał okazuje się śmiertelny. Umiera główny świadek i główny oskarżony. Sam Jack Ruby zostaje wkrótce zabity w więzieniu mimo, że błagał o ochronę. Amerykanie powołują specjalną komisję zwaną komisją Warrena, która ma ustalić, kto zabił prezydenta. Komisja po długim śledztwie wyklucza spisek. Raport komisji mówi o jednym zabójcy, którym był Oswald.
Fakty jednak przemawiają ewidetnie za tym, że był to spisek. Teorie są różne. Jedni twierdzą, że za zamachem stało CIA i Kubańczycy, inni – że zabili go ludzie Fidela Castro. Mało kto jednak bierze pod uwagę, że mogła to być robota służb specjalnych Związku Radzieckiego.
Wątki radzieckie w sparawie zamachu na JFK są tuszowane i okryte tajemnicą państwową.
To jest agent rosyjski! – materiał posiada Fundacja NAUTILUS
Paryż 24 listopada 1963 roku. W swoim apartamencie przebywa książę Lubomirski, polski arystokrata. Scena wyprowadzania Oswalda jest transmitowana przez satelitę, to jedna z pierwszych transmisji satelitarnych w historii telewizji. Razem z księciem w pokoju jest kilka osób. Do Oswalda podbiega Ruby i strzela do niego. W tym momencie Książę zrywa się na równe nogi.
- Boże, ja tego człowieka znam! To Rubin, rodowity Rosjanin! Agent KGB!!!!
W pokoju zapanowała konsternacja. Po chwili Książę Lubomirski wyjaśnił powody swojego dziwnego zachowania.
W czasie wojny został zabrany przez NKWD i wywieziony na Sybir do łagrów. Tam w potwornych warunkach wraz z innymi polskimi patriotami spędził wiele lat. Jako osoba mówiąca biegle obcymi językami był używany przez KGB do szkolenia ich agentów. Jednym z jego uczniów był zabójca Oswalda, Rubin.
Co to oznacza? Książę nie miał cienia wątpliwości – to była robota KGB i Moskwy. To byli zawodowi mordercy, skoro zdecydowali się zabić Oswalda, to znaczy, że cały zamach był ich robotą. Książę mówił także o tym, że prawdopodobnie sam JFK w latach studenckich dał się zwerbować przez KGB i że ten wątek jest pewny. Być może Amerykanie wystraszyli się informacji, że jeden z ich prezydentów był zwerbowany przez Moskwę i za wszelką cenę postanowili to zatuszować. Obawiali się także tego, że ujawnienie prawdy o udziale Moskwy w ataku na prezydenta USA mogłoby doprowadzić do wybuchu nuklearnej wojny. W każdym razie Książę Lubomirski jako człowiek najlepiej znający kadry radzieckich agentów był w 100% pewien – to nie jest żadna robota CIA jak zrzędzą amerykańscy lewicujący pacyfiści, ale Kubańczyków, za którymi stała Moskwa.
Próbowaliśmy się w tej sprawie skontaktować z amerykańskim reżyserem Olivieriem Stone`em aby pokazać mu, jaki błąd popełnił stawiając tak naiwną tezę związaną ze śmiercią JFK. Być może do przekazania materiałów dla Stone`a dojdzie w tym roku. Materiał dokumentacyjny w tej sprawie przygotowany przez Fundację jest naprawdę bardzo, bardzo wiarygodny.
Czw, 5 sty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.