Nie, 15 sty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Niezidentyfikowane obiekty latające potrafią doprowadzać do spektakularnych widowisk atmosferycznych. Rozstępujące się obłoki, jasne promienie światła, drugie wirujące słońce!
Stary Testament opisuje sytuację, kiedy „rozstępowały się niebiosa” i ukazywało się jasne światło. Można by to włożyć między bajki gdyby nie opisy, które mamy w związku z gromadzeniem obserwacji UFO.
Jest rok 2001, wydarzenie ma miejsce na Mazurach:
Był 17 lipca 2001 roku, kiedy razem z moją dziewczyną byliśmy na wakacjach w Mrągowie. Staliśmy przed naszym namiotem i było naprawdę sporo osób, bo przyjechała jakaś wycieczka. Był pochmurny dzień, trochę padało. Nagle zobaczyłem dziwne zjawisko na niebie, o czym natychmiast powiadomiłem moją dziewczynę i może ona poświadczyć o tym, że mówię prawdę. To samo widzieli inni i od razu zaczęli ludzie pokazywać sobie to zjawisko. Chmury zaczęły się kręcić w jednym miejscu, wyglądało to tak, jakby gdzieś w chmurach powstała trąba powietrzna. Potem powstał mały otwór w chmurach, idealnie okrągły. Naprawdę myślałem, że to ktoś jakimś laserem robi z ziemi, ale byłem zdziwiony, że ten otwór w chmurach jest tak duży. I potem nagle pojawiło się to światło. Było bardzo silne, chyba trochę mniej silne niż słońce, bo nie raziło. Zapaliło się to idealnie pośrodku tej dziury. I specjalnie piszę „zapaliło się”, bo ten jasny punkt nie przyleciał, tylko po prostu nagle się zapalił jakby ktoś włączył reflektor. To trwało może z minutę, po czym ten punkt zgasł! I to też nagle, w ułamku sekundy. Najciekawsze stało się jednak potem, kiedy ta dziura w chmurach nagle zaczęła się zawężać, aż także znikła całkowicie. Na 100% to zrobił ten obiekt w środku, po prostu nie ma innej możliwości.
Jest to historia podobna do słynnego cudu wirującego słońca, który w Fatimie oglądało 70 tysięcy osób. Chodzi tu o objawienie się Matki Boskiej Fatimskiej. Zamieszczony poniżej cytat pochodzi ze strony internetowej Kościoła rzymskokatolickiego, na której odnotowano również, że wśród licznych objawień Matki Boskiej to właśnie się wyróżnia, ponieważ zostało oficjalnie uznane przez Watykan.
"13 października 1917 roku, na Cova da Iria niedaleko portugalskiej miejscowości Fatima zgromadziło się ponad 70 tysięcy ludzi. Przyszli, aby zobaczyć cud, który Najświętsza Dziewica zapowiedziała Lucii dos Santos i jej małym krewnym: Jacincie i Francisco Marto [...] Wkrótce po południu Nasza Pani w istocie się objawiła. Pod koniec spotkania wskazała na słońce. Podekscytowana Lucia powtórzyła jej ruch i wszyscy spojrzeli w niebo [...] Wtedy tłum wstrzymał oddech z przerażenia [...] Wyglądało na to, że słońce rozdarło niebiosa i spada w dół, wprost na zatrwożone tłumy [...] Kiedy już wydawało się, że rozżarzona kula uderzy w ludzi i wszystkich unicestwi, cud się skończył. Słońce powróciło na swoje miejsce na niebie, świecąc teraz równie zwyczajnie, jak zwykle
Korzystając z okazji warto przypomnieć, jak oficjalnie publikacje kościelne wyjaśniają to zdarzenie.
13 października 1977, nawiązując jak zwykle do wydarzeń, które rozegrały się w Fatimie Maryja stwierdziła: «Przez ten cud chciałam wam ukazać, że Moje zwycięstwo polegać będzie na doprowadzeniu ludzi do uległego posłuszeństwa woli naszego Boga. Chciałam wam też ukazać, iż Moje zwycięstwo polegać będzie przede wszystkim na doprowadzeniu do tego, że światło znowu zabłyśnie nad światem i nad Kościołem. Świat rozświetli się na nowo, gdyż cały odda się adoracji i uwielbieniu Boga.» 13 października 1992 powiedziała: «[Słońce] wskazało wam – jakby kładąc się pod Moimi stopami – że ta godzina należy do Mnie, że to godzina waszej Mamy obleczonej w światłość... 'Podnieście oczy ku Niebu' – powiedziałam do małej Łucji, kończąc Moje ostatnie objawienie 13 października 1917 roku w Fatimie, w biednej Cova da Iria. Ona zaś, odwracając się do niezliczonego tłumu, wezwała go do popatrzenia na słońce. Pojawiło się wtedy nadzwyczajne zjawisko, oglądane przez wszystkich z głębokim wzruszeniem i określane jako 'cud słońca'. Stanowiło ono potwierdzenie autentyczności Moich objawień. To był znak ukazujący wszystkim, że wasza Niebieska Mama zstąpiła z Nieba jako «Niewiasta obleczona w słońce».
Na koniec wydarzenie z serii „I rozstąpiło się niebo...”, ale z 2005 roku.
Szanowni państwo.
Jestem Polakiem od lat mieszkającym w Niemczech. Na początku grudnia roku 2005 przeżyłem dziwna przygodę. Mieszkam obecnie w małym nadmorskim miasteczku Niemieckim nad Zatoka Lubecka.
To mały port, w lato zapełniony po brzegi prywatnymi yachtami. Wzdłuż portu od strony północnej znajduje się ścieżka spacerowa.
Otoż spacerując po niej, w pewnym momencie około godziny 16, dosłownie otworzyły się przed moimi oczyma " niebiosa".
Niebo było zachmurzone grubą i nisko wisząca powłoką chmur, w której na moment
( około 30 sekund ) powstał otwór przez który zaświeciło coś !?
Wyglądało to tak, jakby ktoś nad warstwa chmur zapalił wielką latarkę albo reflektor kierunkowy.
Nie byłoby w tym nic dziwnego ( myślałem początkowo o promieniach słonecznych które przebiły się poprzez chmury ) gdyby nie to, ze światło po chwili zgasło jakby wyłączone.
Do tej pory zastanawiam się nad tym zjawiskiem.
Zdjęcie zrobiłem na chybcika ale zdążyłem.
Wyrazy uszanowania dla pracy Nautilus
Peter Kojtka-Mielcarek
Sprawa znaków na niebie będzie miała swój ciąg dalszy. W kolejnym tekście postaramy się zająć znakami na niebie, które były tworzone przez obiekty UFO i miały być ostrzeżeniem dla ludzi.
Nie, 15 sty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.