Pt, 24 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
NIEZWYKŁE ODBICIE
Cała nadzieja w szczegółach
Na jednym ze zdjęć przysłanych ostatnio do nas zauważyłem bardzo frapującą rzecz. Arek G. Mieszkający w Lublinie jest autorem zdjęcia, którego kadr mogliśmy obejrzeć w artykule "Obserwacja z 16 lutego", a które zwróciło moją szczególną uwagę. W zasadzie, kiedy na fotografii zauważamy jakiś obiekt, którego podczas wykonywania zdjęcia nie było, to ten fakt w pewnym sensie kończy oglądanie. A czasem warto przyjrzeć się bliżej i warto porozglądać się "po bokach". Może się okazać, że miejsce, w którym się znajdowaliśmy robiąc zdjęcie, przynosi nieoczekiwaną pomoc w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania typu "Czy to autentyczny obiekt?" lub "Może to błąd aparatu?", itd. Oczywiście w poszukiwaniu takich odpowiedzi nie warto na siłę przesadzać z nazbyt fantastycznymi wersjami czy przesadnym upraszczaniem. W tym akurat przypadku uważam, że sprawa jest dość prozaiczna.
Ale do rzeczy.
Oto większy fragment zdjęcia wymienionego autora. Kiedy oglądałem je szczegółowo wówczas moją uwagę zwróciło coś, co może być potwierdzeniem realności tej fotografii. Chodzi o maskę samochodu stojącego po lewej stronie zdjęcia. Po dokładnym przyjrzeniu się jej zastanowiło mnie to, co odbija się tuż przy dolnej części maski (obszar zaznaczony). Oczywiście można przypuszczać, że to nic innego, jak brud czy paproch na karoserii, ale czy ktoś jest tego pewien na 100%. Należałoby wziąć pod uwagę, że właściciele tego typu samochodów raczej starają się utrzymywać swoje auta w czystości. Poza tym, gdyby przyjąć, że to odbicie - zagięcie karoserii w tym miejscu odzwierciedla obszar nieba relatywny do położenia obiektu. I na koniec: skoro aparat mógł uchwycić lecący obiekt, to tak samo mógł uchwycić i odbicie.
Uważam, że moje spostrzeżenie powinno raczej uczulić na dokładne oglądanie zdjęć, niż optować za tym, iż jest to odbicie a nie paproch. Tylko jakoś mierzi mnie ciągłe słuchanie, że "to paproch", "tamto paproch". Pewnie ktoś też powie, że akurat to przypadek, że ten paproch jest akurat w takim miejscu. Tylko coś za dużo i tych paprochów i przypadków. A przez ciągłe narzekanie będziemy tkwić w miejscu.
Ale opinia końcowa i tak będzie różna dla różnych osób, dlatego konkluzję pozostawiam Czytelnikom.
Pt, 24 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.