Pon, 27 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Człowiek znika i pojawia się znikąd. Zagubienie w czasie i przestrzeni - to może spotkać każdego z nas!
Rokrocznie w Polsce ginie bez wieści ponad 25 tysięcy osób. Liczba ta z roku na rok wzrasta. Jeszcze w latach 70-tych poszukiwano około 4 tysięcy osób zaginionych rocznie. W latach 80-tych i 90-tych było to już 7-15 tysięcy i liczba zaginionych rośnie o kilkaset przypadków w ciągu roku. W Fundacji mamy świadomość, jaka jest skala tego zjawiska, bo otrzymujemy bardzo dużo maili z prośbą o pomoc w odnalezieniu zagionych osób. Kim są?
Największą grupą osób zaginionych są młodzi ludzie w wieku od 14 do 17 lat. Oni jednak przeważnie odnajdują się po jakimś czasie, bo większość to zwykłe ucieczki. Część osób decyduje się na zerwanie ze swoim środowiskiem, a niektórzy niestety padają ofiarą przestępstw lub decydują się na samobójstwo.
W sumie tragiczna, ale zwykła sprawa. Dlaczego w takim razie ta sprawa znalazła się w zasięgu zainteresowania Fundacji NAUTILUS? Bo zdarzają się zaginięcia zupełnie niewyjaśnione. Ludzie po prostu zapadają się pod ziemię i nie sposób tego wyjaśnić w żaden racjonalny sposób. Mamy przypadek polskiej rodziny, który może być przykładem takiego fenomenu. Dopóki tego nie zbadamy i nie uzyskamy wyjaśnień policji, nie będziemy niczego w tej sprawie publikować. Jest to jednak naprawdę historia przypominająca żywcem scenariusz "Z Archiwum X".
Zbierając materiał w sprawie "niewyjaśnionych zaginięć" dotarłam do książki Viktora Farkasa „Zagadkowe Rzeczywistości”. Oto przykład historii, które są zamieszczone w książce.
Martha Wright była 43 letnią kobietą, szczęśliwą żoną i matką. Razem z mężem Jacksonem mieszkała w małym domu na obrzeżach Nowego Yorku. Zimą 1975 roku do państwa Wright przyjechała dwójka przyjaciół. Razem spędzili wieczór. Pani Wright zaproponowała, ze z mężem odwiozą ich do domu własnym samochodem. Po krótkiej rozmowie znajomi zgodzili się na tę propozycję. Warunki na drodze były fatalne. Był mróz, padał śnieg i wiał przenikliwy wiatr. Samochód kilka razy grzązł w śniegu.
Kiedy wjechali do tunelu Lincolna okazało się, że zaśnieżone szyby utrudniają widoczność. Jackson Wright zatrzymał samochód, a jego żona wysiadła, aby odśnieżyć szyby. Zamknęła za sobą drzwi i poszła w kierunku tyłu samochodu. Mijały kolejne sekundy, kiedy nie działo się nic. Zniecierpliwiony mąż wysiadł z samochodu. Ku jego przerażeniu zobaczył, że nie ma nikogo wokół. Jego żona wręcz zapadła się pod ziemię. Razem z przyjaciółmi próbował krzyczeć i szukać jej w każdym zakamarku. Później policja stwierdziła, że kobieta nie miała szans zniknąć bez śladu pośrodku tunelu, gdyż zostałaby zauważona przez osoby w samochodzie. Tego wieczoru widziano ją po raz ostatni. Wiarygodność relacji trojga świadków została potwierdzona badaniami na wykrywaczu kłamstw.
Oto klasyczna historia, kiedy to człowiek zapada się pod ziemię wbrew logice i wszelkim poznanym prawom.
Jeszcze jedno zaginięcie opisane w książce „Zagadkowa rzeczywistość”. Autor książki dowiedział się o tej historii od żołnierza służącego w Wietnamie.
Było to w 1968 roku. Miałem wtedy 19 lat i służyłem w korpusie medycznym amerykańskich sił zbrojnych w szpitalu na Hawajach. Tego wieczoru miałem dyżur. Zgodnie z regulaminem rozpocząłem obchód. Moją uwagę zwrócił pacjent leżący samotnie w sześcioosobowym pokoju. Był to 60-letni mężczyzna. Miał ciężkie złamanie obu nóg w wyniku potrącenia przez ciężarówkę. Leżał na wyciągu, ze stalowymi drutami stabilizującymi przewierconymi przez kości ud i goleni. Był całkowicie unieruchomiony. Każde poruszenie tymi drutami spowodowałoby niesłychany ból. Mężczyzna przywołał mnie ruchem ręki. Zapytał, czy wierzę w istnienie UFO. Powiedziałem, że nie i bez słowa ruszyłem dalej. Usłyszałem tylko jak rzucił w moim kierunku, że oni po niego zaraz przyjdą, czy coś takiego.
Minęło kilka minut, kiedy ponownie wszedłem do tej sali. Poczułem, że robi mi się gorąco. Łóżko było puste. Druty stabilizacyjne leżały w rzędzie na prześcieradle. Ich usunięcie z nóg wymagało co najmniej kilkunastu minut. Wiedziałem, że pacjent nie był w stanie o własnych siłach opuścić sali. Zacząłem biegać po korytarzu. Na próżno. Nigdy go nie znaleziono. Później tylko jeden z pacjentów opowiadał o dziwnej smudze światła, w środku której poruszał się tamten mężczyzna.
I na koniec jedna z najdziwaczniejszych i najbardziej znanych historii tajemniczych zaginięć, które kiedyś zostały zanotowane w Archiwum NAUTILUS-a.
Raport policji podaje dokładną datę tego wydarzenia: było to 15 czerwca 1950 roku o 23.10. Na Brodwayu akurat skończyło się przedstawienie i ludzie w pośpiechu opuszczali teatr. Nagle rozległ się przeraźliwy pisk hamulców, po czym odgłos głuchego uderzenia. To człowiek został potrącony przez samochód. Kierowca samochodu zaklinał się, że jechał ostrożnie, natomiast ten szaleniec pojawił mu się nagle przed maską auta i nie zdążył wyhamować. Śmiertelną ofiarą wypadku okazał się trzydziestoletni mężczyzna. Ubrany był niezwykle jak na tamte czasy: w koszulę z żabotem i kapelusz z szerokim rondem. Był to strój popularny w 19-stym wieku. Policja znalazła w jego kieszeni kilka biletów wizytowych z nazwiskiem RUDOLF FENZ JUNIOR. Jest tam także list ze stemplem i znaczkiem. N stemplu była data: czerwiec 1876 rok!
Śledztwo w tej sprawie prowadził inspektor Hubert Rin. Zaczął od standartowych poszukiwań rodziny zmarłego. Kiedy nie dały rezultatu, zaczął przeglądać książki telefoniczne. Okazało się, że jest takie nazwisko, ale w książce z 1939 roku. Inspektor Fin dotarł do samotnej kobiety. Ku swojemu przerażeniu ustalił, że człowiek potrącony przez samochód to teść tej kobiety, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach właśnie późną wiosną 1870 roku. Podobno wyszedł przed dom, aby zapalić cygaro, i przepadł bez śladu. Jego rodzina złożyła doniesienie na policję, ale poszukiwania nie dały rezultatów.
Potraktujcie ten tekst jako jedynie wstęp do zmierzenia się z problemem tajemniczego zaginięcia w czasie i przestrzeni. Jeżeli słyszeliście o podobnych przypadkach w Polsce lub na świecie - piszcie:
nautilus@nautilus.org.pl
Uwaga wszyscy, którzy ostatnio przysłali nam zdjęcia i filmy! Przepraszamy za małe opóźnienia w odpowiadaniu na maile, jest to spowodowane wyłącznie ilością korespondecji.
Pon, 27 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.