Nie, 16 kwi 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Bogowie byli z krwi i kości... i to od nich Sumerowie czerpali wiedzę.
Jak wspomniałem w jednym z wcześniejszych tekstów, Zecharia Sitchin założył, że informacje zawarte na glinianych tabliczkach, odkrytych w wielu miejscach współczesnego Iraku, nie są mitami, lecz relacjami z faktycznych zdarzeń. Odnosi się to zarówno do tysięcy tabliczek traktujących o codziennych zajęciach mieszkańców starożytnego Sumeru (księgi podatkowe, listy transakcji handlowych itp.), jak i do eposów wysławiających bogów. Co ciekawe, bogowie byli przez Sumerów przedstawiani jako istoty z krwi i kości, zaś samo słowo bóg było pisane małą literą. We wszystkich traktatach dotyczących bogów, traktowano ich z należytym szacunkiem, lecz nie pobożnością. Sumerowie nie modlili się do bóstw, co najwyżej prosili je o łaskę i wstawiennictwo.
Najsłynniejszym zachowanym tekstem - eposem jest "Enuma Elisz", od pierwszych słów "...gdy na wysokościach". Ten dokument religijno-polityczno-naukowy, był przetłumaczony na długo przez pojawieniem się teorii Sitchina. Orientaliści badający tekst, traktowali go jednak tak, jak wszystkie starożytne opowieści, jako baśnie nie mające żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nikt ze środowiska naukowego nie wyciągnął wniosków z przypadku Heinricha Schliemanna (archeolog-amator), który tylko dzięki swojemu uporowi, na podstawie dzieł Homera, odnalazł legendarną Troję, w której istnienie nikt nie wierzył (w końcu "Iliada” to ponoć baśń). Ponieważ odkrycie Schliemanna wśród uczonych nadal wzbudza kontrowersje, więc wszelkie inne eposy mówiące o zmaganiach Bogów, również powinny mieć swoje miejsce na półce z tabliczką "Baśnie".
Zecharia Sitchin, znakomicie znający pismo klinowe Sumerów, zauważył, że to co zostało zapisane przez starożytnych, można interpretować w nieco inny sposób, niż zakładają współcześni tłumacze. Jeżeli zawartość tabliczek stanowiących tekst "Enuma Elisz" potraktować nie jako przypowieść, a historyczną relacją, wówczas znaczenie znaków może być zupełnie inne. Nie wdając się w lingwistyczne niuanse pisma klinowego, historia zawarta w "Enuma Elisz" w największym skrócie mówi o tym, że całą wiedzę Sumerowie posiedli od bogów. Jest to nieprawdopodobna wiedza astronomiczna, mówiąca między innymi o powstaniu naszego Układu Słonecznego (pisałem o tym w jednym z poprzednich tekstów), ale także przedstawiająca samych bogów-nauczycieli, nazywanych przez Sumerów Anunnaki (znanych ze Starego Testamentu jako Nefilim, co przez Sitchina jest tłumaczone jako "Ci którzy z nieba zstąpili na ziemię"). Owymi przybyszami były istoty pochodzące z "planety przejścia" - Nibiru, która według Sumerów okrążając Słońce, pojawia się w wewnętrznej części Układu co 3600 lat. "Enuma Elisz" przytacza, że Anunnaki pojawili się na Ziemi po raz pierwszy 455 000 (czterysta pięćdziesiąt pięć tysięcy!) lat temu, podczas drugiego zlodowacenia, kiedy jedna trzecia Ziemi przykryta była lodem. Lądowanie nastąpiło więc w miejscu, gdzie klimat był umiarkowany i najbardziej podobny do tego jaki był na Nibiru - u ujścia Tygrysa i Eufratu, w dzisiejszej Zatoce Perskiej. Wyprawa na Ziemię była dla Anunnaki koniecznością. Pojawili się oni tu w konkretnym celu. Według Sitchina było nim poszukiwanie złota, które miało być transportowane na Nibiru i tam rozpylane w celu ochrony zanikającej atmosfery. Sprawa złota jest niezwykle istotna, bo wszystko na to wskazuje, że nasza ludzka obsesja na punkcie tego kruszca, właśnie stamtąd się wzięła. Mało tego, znany angielski genealog Maurice Gardner, w swoich książkach twierdzi, że złoto (także inne metale szlachetne) odgrywało jeszcze jedną, znakomitą rolę - pozwalało w przetworzonym wysokospinowym stanie, na wyzwolenie materialnych przedmiotów z grawitacji, na leczenie niemal wszystkich schorzeń, a przede wszystkim na swoistą nieśmiertelność Anunnaki (z naszego punktu widzenia). To fascynująca teoria, którą jednak tutaj zajmować się nie będę.
Dowódcą pierwszej wyprawy Anunnaki na Ziemię był główny naukowiec Ea, dużo lepiej znany z późniejszych epitetów - Enki (u Sumerów), Ptah (Egipt). Pierwsza osada założona przez przybyszy została przez nich nazwana E.RI.DU (Eridu - najstarsze miasto starożytnego Sumeru, dzisiaj najprawdopodobniej znajdujące się głęboko pod zalegającymi osadami mułu, powstałymi podczas biblijnego potopu). Eridu oznaczało "dom zbudowany w dalekich stronach".
Uważnym czytelnikom zapewne nie umknie spostrzeżenie, że słowo Eridu jest
zastanawiająco podobne do znanych we współczesnych językach określeń Ziemi - Earth (po Angielsku) czy Erde (po Niemiecku). Przypadek? Jeżeli tak, to kolejny z wielu tego rodzaju.
W taki sposób, prawie pół miliona lat temu rozpoczęła się rozumna cywilizacja na siódmej planecie Układu Słonecznego (dla kogoś kto przybywa z zewnątrz, liczenie nie rozpoczyna się od Merkurego). Od tego czasu według Sumerów, a za nimi według Sitchina, to właśnie Anunnaki władają niebieską planetą. To oni dali podwaliny nie tylko naszej cywilizacji, ale także naszemu istnieniu.
Historia zawarta na sumeryjskich glinianych tabliczkach jest niemal jak scenariusz hollywódzkiego filmu science-fiction. Tak też oczywiście można ją traktować, co robi niemal cała współczesna akademicka nauka. Z drugiej jednak strony, niemal każdy dzień przynosi nam doniesienia o nowych odkryciach astronomii, archeologii i innych dziedzin, które trudne są do wyjaśnienia, za to świetnie wpasowują się w teorię, po raz pierwszy ogłoszona przez Zecharię Sitchina w połowie lat siedemdziesiątych.
Nie, 16 kwi 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.