Wt, 23 maj 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Dziennikarz telewizyjny Max Kolonko potwierdza, że widział obiekt UFO. Coraz więcej osób przyznaje się do tego, że miało spotkania z
Jest w Polsce bardzo, bardzo znany aktor. Jego nazwisko elektryzuje każdego widza. bo każdy przeżywał niezwykłe chwile oglądając jego kreacje filmowe. Ponieważ aktor jest naprawdę świetny, więc i filmy z jego udziałem zrobiły prawdziwą karierę także poza Polską.
Tylko nieliczni wiedzą o jego największej tajemnicy, o której opowiedział ledwie kilku osobom. Potem tego żałował, prosił przyjaciół, aby zapomnieli o tej jego "chwili słabości". Prawdopodobnie dało mu do myślenia to, jak na jego zwierzenia zareagowała najbliższa rodzina. Przerażenie, obawa przed ośmieszeniem, strach przed kompromitacją... Aktor do tej pory nie dał się namówić na to, żeby ujawnić swoją historię. Co mu się przydarzyło?
To było około 10 lat temu. Jechał samochodem w północnej Polsce, pamięta tylko tyle, że poczuł senność i zjechał na pobocze. Obudził się w jasnym pomieszczeniu. Wtedy zobaczył istoty, które - jak zapewnia - na pewno nie były ludźmi. To przeżycie odbiło się silnym piętnem na jego życiu, zmieniło go zupełnie. Szkoda, że zdecydował się milczeć.
Fundacja NAUTILUS śledzi bardzo uważnie wszystkie wypowiedzi znanych osób poświęcone ich "spotkaniom z nieznanym". Zbieramy je, katalogujemy. Ludzie z natury rzeczy patrzą na tych, którzy są znani i popularni. Istnieje taki pogląd, że skoro "taki ktoś" opowiada o tym, to znaczy, że "coś w tym musi być".
Nasz załogant z Francji (!) przysłał nam wywiad z popularnym dziennikarzem Maxem Kolonko. Postanowiliśmy go zamieścić.
Mariusz Max Kolonko o pasjach, pracy i pięknych kobietach...
Wojciech Krzyżniak: Czym się Pan zajmuje, od kiedy nie jest Pan korespondentem?
Mariusz Maks Kolonko: Bywam w Polsce średnio dwa razy w miesiącu. Rozmawiam z wieloma ludźmi z biznesu telewizyjnego. Poza tym kibicuję Weronice w jej amerykańskich doświadczeniach.
....
Wróćmy więc do pracy. Która z korespondencji była dla Pana z perspektywy czasu najbardziej udana?
Esej telewizyjny o tragedii z 11 września nakręcony rok później. Wyszedłem z kamerą na ulicę i zobaczyłem, że zniknęła solidarność, flagi, łzy i braterstwo. Zastąpiły ją nienawiść, chamstwo i zawiść codziennego dnia. To trudne robić materiał informacyjny o takich abstrakcyjnych sprawach jak uliczne nastroje. Jeśli jednak zmieniłem tym choć na moment czyjeś zachowanie - spełniłem swoje zadanie.
Pana największa wpadka?
Na szczęście zwykle szło dość gładko, ale raz miałem wypadek samochodowy w drodze na wejście na żywo w telewizji. Miałem strasznie mało czasu i trochę jak na dobrym, hollywoodzkim filmie, po kolosalnej stłuczce z mojej winy, otworzyłem spokojnie drzwi, machnąłem na taksówkę i pojechałem do studia, zostawiając dymiące auto i przerażonego kierowcę z zapewnieniem, że wrócę za godzinę.
Zabawny moment w karierze?
W ciągu jednej nocy zostałem majorem armii amerykańskiej. Wojsko chciało, żebym przesłał akredytacje faksem. Posłałem więc, a po przybyciu do bazy wojskowej zastałem salutujących mi żołnierzy. Okazało się, że faks nie przeszedł jak trzeba i zamiast Max Kolonko wyszło: Maj. Kolonko. Dowiedziałem się, że major w amerykańskiej armii to ma dopiero klawe życie...
Jakie spotkanie uważa Pan za najważniejsze? Poza spotkaniem pani Weroniki oczywiście.
Spotkanie z... UFO. Ciągle liczę, że jeszcze mi się przytrafi. Jedno bliskie spotkanie pierwszego stopnia już miałem i piszę o tym w książce "Odkrywanie Ameryki". Poważnie.
Rozmawiał Wojciech Krzyżniak
Mariusz Max Kolonko ma 42 lata. Przez wiele lat pracował dla TVP jako amerykański korespondent. Część z jego korespondencji można zobaczyć nawet dziś na stronie www.maxkolonko.com. Nadal mieszka w Nowym Jorku, w maju do polskich księgarń trafi jego książka "Odkrywanie Ameryki".
Wt, 23 maj 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.