Pt, 2 cze 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
"Koń był spocony, a jego grzywa była zamieniona w setki misternie uplecionych warkoczyków" - to jedna z najdziwaczniejszych tajemnic z naszego X`Files Fundacji NAUTILUS.
Ten tekst nie jest żartem. Piszę to na początku żeby nie było żadnych wątpliwości - absolutnie wierzę, że to zjawisko jest prawdziwe. Mimo, że zjawisko jest zadziwiające i obezwładniajace. Na czym polega? Już wyjaśniam.
Dotyczy koni. Zdarza się, że konie na skutek działania dziwnych sił mają rano zaplecione grzywy w setki warkoczyków. I nie jest to żart, a takie historie znajdziecie wszędzie w środowiskach hodowców koni. Powtarzane są one mimo tego, że wydają się zupełnie absurdalne. Pamiętam mojego znajomego, który opowiedział mi historię, którą słyszał od ojca. Tuż po wojnie rodzina mieszkająca na wsi miała konia. W nocy koń stał samotnie w stodole. To, co pamiętał ojciec, to bardzo głośne rżenie konia, które budziło wręcz domowników. Kiedy rano ojciec poszedł zobaczyć konia, ten był prawie zmaltretowany i ledwo trzymał się na nogach. Najbardziej zadziwiała jego grzywa. Zamiast długich końskich włosów widać było... kilkanaście małych warkoczyków! Grzywa była tak spleciona w te warkoczyki, że trzeba było je po prostu obciąć. Na nic się zdały próby ich rozsłupłania.
I żeby ta historia była pojedyńczym przypadkiem... a skąd! Oto wiadomość, która dotarła do nas na pokład NAUTILUS-a:
Witam serdecznie!
Mając świadomość, że mój ojciec (58 lat) spędził dzieciństwo na wsi ( Wilczyska, Woj. Lubelskie ), gdzie bardziej niż w mieście wciąż żywe są różne historie, mity i opowieści wykraczające poza zwykłą ludzką wyobraźnię, zapytałem go w żatobliwej formie, jakie to wówczas krążyły legendy. Ojciec bez zastanowienia odparł, że tego typu historii wówczas było bez liku a jednej był sam wielokrotnie uczestnikiem i może potwiedzić jej autentyczność. Otóż mając 7-12 lat ( co najmniej 3 razy ) wchodząc rano do zamkniętej na noc stajni jego zaskoczenie budziły zaplecione w warkocze grzywy koni. Jak wspomina mój ojciec była to niezwyle misterna robota. Konie nie miały zaplecionego jednego warkocza ale od 15 do 20 małych warkoczyków. Samo rozczesywanie jednej grzywy zajmowało ojcu co najmniej kilkanaście minut, więc samo plecenie musiało trwać dobrą godzinę. Kto plutł w nocy koniom grzywy? W tej wiosce fenomen ten był powszechnie znany. Ludzie mówili ponoć, że to "mara" zakrada się niepostrzeżenie do zagród czy stajni i plecie koniom grzywy. Oczywiste jest, (jak w większości takich historii ) że ani psy ani konie nie sygnalizowały danej nocy swego niepokoju. Podobno dla mojego dziadka fenomen ten był czymś oczywistym. Irytowało go tylko to, że "mara" nie dawała koniom w nocy wypocząć przed pracą w polu. Jednak jak mój ojciec wspomina, że konie wcale nie musiały się budzić w trakcie plecenia ich grzyw, a tym bardziej denerwować tym faktem. Po prosty "ktoś" kto składał im w nocy wizyty był im widocznie doskonale znany.
Pozdrawiam, Kuba
OD REDAKCJI:
Zanim podamy Wam próbę wyjaśnienia tego fenomenu, czekamy na kolejne historie o zaplecionych końskich grzywach. Nasz adres mailowy: nautilus@nautilus.org.pl
Pt, 2 cze 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.