Nie, 23 lip 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Ten człowiek nagle stanął na drodze, po czym zniknął w momencie, kiedy mój samochód w niego uderzał! - poruszające historie o autostopowiczach-widmach zdarzają się także w naszym kraju.
Do historii z duchami zawsze warto mieć dystans i zawsze staramy się go prezentować. Tym razem jednak uprzedzam, że w sprawie autostopowiczów-widm nie mam żadnych wątpliwości, że sprawa jest autentyczna i wiarygodna. Tak się składa, że w mojej rodzinie bliska mi osoba przeżyła spotkanie z takim "kimś czy czymś" i od tego czasu nie mam cienia wątpliwości, że relacje są autentyczne.
Ten temat jest rzadko poruszany na łamach Nautilusa, więc warto wyjaśnić, na czym ten fenomen polega. Jedziemy drogą, jest normalny ruch. Nie ma wcale zasady, że musi być ciemno - dotarło do nas kilka ciekawych relacji o autostopowiczach-widmach, które wydarzyły się w jasny dzień. Termin został wprowadzony przez badaczy amerykańskich, ale podobieństwo opisów przypadków spotkań z takimi autostopowiczami w obu krajach (Polsce i USA) jest wprost uderzające. Wyglądają jak ludzie, czasami machają ręką, aby zatrzymać samochód. Zdarza się, że wsiadają do środka (!), prowadzą rozmowy z kierowcą, po czym nagle znikają. W części przypadków wybiegąją przed samochód i zamiast uderzenia w człowieka okazuje się, że ten ktoś... zniknął. Czuję, jak co bardziej racjonalnie myślący czytelnicy stron Nautilusa uśmiechają się z politowaniem, ale radzę, żeby trochę wstrzymali się z oceną. Mamy dostatecznie dużo materiałów w tej sprawie, żeby wykazać Wam, że problem jest całkiem realny (w zasadzie podobnie jak z innymi sprawami X`Files materiał posiadany przez Fundację spokojnie nadaje się na książkę).
Zaczniemy ten temat na stronach Nautilusa od mocnego uderzenia, czyli historii przysłanej nam przez p. Michała Sz. /nazwisko do wiadomości redakcji/. Sygnalizuję, że jest to początek długiej serii publikacji w tej sprawie. Z roku 2006 już mamy kilka historii o spotkaniach z autostopowiczami-widmami /radzę śledzić nasze strony, bo czeka Was kilka niespodzianek/
From: Michał .......
Sent:
To: nautilus
Subject: Nocna przejażdżka!!!
Witam!!
Piszę do was, ponieważ jako wielki miłośnik waszej fundacji
całkiem nie dawno dowiedziałem się od taty o dziwnym zjawisku, a
raczej wydarzeniu ...
Zafascywnowany opowieściami mojego taty postaram się wam zobrazować
zasłyszaną przeze mnie historię.
Cofniemy się teraz 19 lat wstecz, jest rok 1987. Mój tata wraz z
moim dziadkiem i jego bratem księdzem wracali z Wrocławia dużym
FIAT`em. Była noc, wszyscy pragnęli jak najszybciej znaleźć się w domu w
ciepłych łóżkach moja rodzina mieszkała i nadal mieszka na Mazurach.
Rozwijając jak na tamte czasy sporą prędkość 100km/h pędzili szosą, lecz
nagle na drodze ujrzeli kobiecą sylwetkę, która pojawła się nie wiadomo
skąd niemalże przed samą maską samochodu. Wystraszony dziadek natychmiast zaczął hamować. Po zatrzymaniu auta
wszyscy wyskoczyli na asfalt penetrując pobocze (bądź co bądź potrącili
kobietę)... Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że kobieta ta
odziana była w sułtannę. Jak zapewne się domyślacie żadnego
poszkodowanego nie znaleziono. Kobieta równie szybko znikneła jak sie
pojawiła. Po powrocie do domu brat mojego dziadka (mieszkał chyba w
Mrągowie) postanowił odwiedzić swojego przyjaciela (również księdza),
jednak przywitała go brutalna prawda i puste mieszkanie. Jak się później
dowiedział jego kumpel poważnie ranny w wypadku samochodowym został
przewieziony do szpitala gdzie tego samego dnia, A RACZEJ NOCY zmarł.
Stało się to dokładnie o tej samej godzinie, w której mój dziadek podczas drogi
powrotnej na Mazury z Wrocławia potrącił rzekomą kobietę. Lecz... czy aby
na pewno była to kobieta? Wiążąc fakty łatwo spostrzec, że w polskim
kościele kobiety nie noszą sułtann, NIE MOGĄ PRZECIEŻ SPRAWOWAĆ FUNKCJI
KAPŁANA... W każdym razie osobą, którą widzieli moja babcia, dziadek, tata i brat
mojego dziadka nie była kobieta, lecz ksiądz, ten sam, który na skutek
ciężkich obrażeń zmarł w szpitalu.
Przedstawiona historia wydarzyła się naprawdę, a zalążek jej
przedstawiłem wam w tym e-mail`u...
Pozdrowienia dla całej redakcji!!!
Od redakcji:
dziękujemy za maila i w sumie dobrze się stało, że pojawił sie ten temat. Dzięki temu czytelnicy stron NAUTILUS-a poznają zupełnie nieznany aspekt naszej rzeczywistości. No i oczywiście zdjęcia. Jeden z polskich fotoreporterów (wykonujący zdjęcia dla ogólnopolskich gazet) był na miejscu prawdziwej drogowej tragedii. Samochód osobowy był zmiażdżony przez ciężarówkę, w środku w agonii i potwornych męczarniach konała cała rodzina. Reporter nie był w stanie pomóc (była już karetka), a jedynie zrobił zdjęcia. Wszyscy pasażerowie samochodu zginęli. Ze względu na makabryczność zdjęć reporter nie zdecydował sie opublikować fotografii, ale dowiedzieliśmy się o jednym, istotnym szczególe. Na dwóch zdjęciach widać, jak z piersi konającego człowieka wydobywa się potężna biała kula. Staramy się, aby autor zdjęcia zgodził się opublikować je nieodpłatnie na stronach Fundacji. O tym, że w momencie śmierci człowieka wydobywa się z niego tajemnicza kula energii już kiedyś pisaliśmy. I na koniec zdjęcie z naszego " X`Files FOTO by NAUTILUS", czyli zdjęcie wykonane tuż po tym, jak doszło do wypadku drogowego, gdzie były ofiary śmiertelne.
Nie, 23 lip 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.