Śr, 18 paź 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Przez kilka tygodni przygotowywaliśmy się do tego wydarzenia: w sobotę sympozjum w Warszawie, w niedzielę wyprawa do Zdanów i wreszcie spotkanie z mieszkańcami Opola Lubelskiego... Załoga spisała się na medal i ponownie meldujemy się na pokładzie!
To był prawdziwy maraton! Przejechaliśmy naszym konwojem ponad tysiąc kilometrów (!), zorganizowaliśmy przyjazd zagranicznych gości do Polski, sympozjum w Warszawie i dwie wyprawy do Zdanów i do Opola Lubelskiego, a także oczywiście do Emilcina. Jeden z naszych drogich gości Bart Grossey z Belgii powiedział, że były to najbardziej intensywne cztery dni w jego życiu i... jest w tym wiele racji.
Zacznijmy od spotkania w Warszawie, które było konieczne i które wiedzieliśmy, że musi się odbyć. Materiał w sprawie Zdanów okazał się bowiem tak obszerny, że jego analiza wymaga pracy wielu osób. Punktem wyjścia były ekspertyzy dotyczące fotografii ze Zdanów, które skoncentrowane były tylko i wyłącznie na tym, czy zdjęcia zostały wykonane na programach graficznych. Jest to bardzo ciekawa sprawa, gdyż istnieją metody sprawdzenia nawet bardzo zmyślnego fałszerstwa. Zdjęcie może mieć „przerobiony EXIF” i posiadając prymitywne programy graficzne typu PowerPoint nie sposób odróżnić, czy zdjęcie jest przerabiane czy też nie. Jedynie specjalistyczne oprogramowanie pozwala na natychmiastowe wykrycie oszustwa. Niestety, tego typu ekspertyzy mogły być zrobione wyłącznie w USA i z wielką ciekawością czekaliśmy na opinie specjalistów. W momencie, kiedy dostaliśmy informację o efekcie ich pracy stało się jasne, że oto w Polsce mamy przypadek zasługujący na zaangażowanie się w sprawę całej machiny NAUTILUS-a. Werdykt był jasny: nie ma najmniejsze wątpliwości, że zdjęcia są autentyczne i pokazują realnie istniejący obiekt poruszający się w przestrzeni. Pozostała tylko jedna, jedyna możliwość: ktoś rzucał obiektem zrobionym z np. dwóch zlepionych misek i zrobił to wręcz perfekcyjnie, wykonał siedem najlepszych na świecie rzutów małym obiektem praktycznie jeden po drugim. Żeby to zweryfikować, zaczęliśmy rzucać miskami i nasze opłakane rezultaty rzucania i koślawe, nieudane zdjęcia przekonały nas, że ktoś, kto rzucał miskami 8 styczniami 2006 roku pobił prawdziwy rekord świata!
Na szczęście od razu było jasne, że w ekipie rzucającej musiał być pan Maciej Talacha, mieszkaniec Siedlec. I tak w sprawie pojawił się świadek, którego wiarygodność podniosła tę historię na poziom do tej pory dla nas nieznany. Nasi przyjaciele z USA zachwyceni jakością zdjęć dawali nam jasno do zrozumienia, że w świecie kultury anglosaskiej istnieje jedna zasada: osoba relacjonująca wydarzenie musi powiedzieć: „byłem, widziałem, rozmawiałem”. Wtedy wiarygodność relacji jest nieporównywalnie większa niż tekst jedynie przysłany „z zewnątrz”. Było jasne, że historia ze Zdanów trafi na sam szczyt światowych incydentów związanych ze zjawiskiem UFO i konieczne jest zaproszenie kilku osób do Polski. Nie ma bowiem znaczenia, że Rafał Nowicki wykonał tak ogromną pracę dokumentacyjną i zrobił chyba najlepszą prezentację multimedialną jaką kiedykolwiek widzieliśmy (jej pokaz w Warszawie zakończył się burzą oklasków – gratulacje Rafał!) – to musiał zrobić ktoś „zza oceanu”. W niedzielę świadek wydarzenia został zawieziony na miejsce i przez kilka godzin zapytany o taką masę szczegółów, że w zasadzie zebrany materiał oznacza pracę przez... kilka tygodni! Wiemy już o niebo więcej, także w sprawie autora zdjęć i ta badanie tego przypadku wkracza w kolejną fazę. W ramach naszego zespołu podzieliśmy zadania i tylko praca wielu osób pozwoli nam na kolejny „krok naprzód”. Bardzo pomoże w tym Nancy Talbott, która zaproponowała kierunki prac nad przypadkiem ze Zdanów. Zostanie on zresztą zaprezentowany amerykańskiej opinii publicznej i spodziewamy się, że raport opracowany przez międzynarodowy zespół będzie wydarzeniem o randze światowej. W Zdanach kilka godzin zajęło precyzyjne pomierzenie odległości, zajmowało się tym około dziesięciu osób, ale pola zostały pomierzone tak dokładnie, jak nie robią tego nawet geodeci. Sprawa wielkości obiektu – tu z pomocą przyszedł specjalista, który przeprowadził bardzo skomplikowane obliczenia na podstawie parametrów soczewki aparatu i jego ogniskowej. Okazuje się, że ten mechanizm pozwala bezbłędnie oszacować wielkość obiektu na zdjęciu i nie trzeba wcale mierzyć wysokości drzew czy wymiarów pola. Dla zebranych w sali osób Rafał Nowicki przedstawił wyniki tej ekspertyzy i z rozmów z naszymi gośćmi wynikało, że ta metoda obliczeń zrobiła na nich piorunujące wrażenie. Być może będzie to nasz skromny wkład w dyscyplinie, którą można nazwać roboczo „jaka jest średnica czegokolwiek na zdjęciu”... Niestety, potrzebny jest do tego bardzo dobry warsztat matematyczny, który dla osoby bez specjalistycznego wykształcenia jest poza zasięgiem. W każdym razie był to bardzo mocny punkt sympozjum i na pewno jest to kolejny supermocny argument na rzecz prawdziwość wydarzeń ze Zdanów.
Na sympozjum w Warszawie przedstawiliśmy film nagrany w USA, na którym widać obiekt ze Zdanów w ruchu! Nie ma wątpliwości, że jest to ten sam obiekt. W swojej prezentacji Wojtek Bobilewicz opowiedział, jakie były okoliczności nagrania tego niesamowitego filmu. Szczególny nacisk Wojtek położył na fakt, że ten stosunkowo niewielki obiekt wleciał do dużo większego UFO. Od samego początku badania tej historii było dla nas jasne, że drugi potężniejszy obiekt „matka” znajdował się nad oboma unieruchomionymi samochodami. Wątek amerykański jedynie utwierdził nas w tym przekonaniu!
Spotkanie w Warszawie na pewno zapadnie w pamięć wszystkich uczestników także za sprawę zdjęć, które pokazała Nancy Talbott. Dotyczyły one pośrednio zagadki kręgów zbożowych, które – wszystko na to wskazuje – integralnie wiążą się z fenomenem UFO. Zdjęcia były porażające i jeśli tylko uzyskamy od Nancy zgodę, to napiszemy w tej sprawie oddzielny tekst. Na koniec kongresu była naprawdę „mocna rzecz”, czyli raport w sprawie tegorocznych wydarzeń związanych ze sprawą tzw. implantów. Mamy jeden niekwestionowany przypadek, kiedy uczestnik spotkania z UFO odkrył w swoim ciele coś, co może być czymś w rodzaju nadajnika. Ten człowiek przyjechał do Warszawy i... pozwólcie, że ze względu na wyjątkowość tej historii i jej „rozwojowy charakter” na tym poprzestaniemy. W każdym razie sympozjum w Warszawie przerosło nawet najbardziej śmiałe oczekiwania jej uczestników – wiele osób było autentycznie poruszonych przedstawionymi materiałami. No cóż, świat istotnie jest dziwniejszy niż mogliśmy sobie wyobrażać...
Niedziela to była wyprawa do Zdanów, która jeszcze będzie powracała w naszych tekstach wielokrotnie. Po raz kolejny doskonale sprawdził się nasz pojazd NAUTILUS, na pokładzie którego podróżowało 10 osób! Nawet najstarsi uczestnicy wypraw Nautilusowych czegoś takiego nie pamiętają: w czasie jazdy w kabinie kierowcy trwała zażarta dyskusja po polsku, w salonie (pośrodku naszego wozu) dyskutowano przekrzykując się wzajemnie po angielsku, a w ostatniej części NAUT-MOBILE (drugim salonie nazywanym przez załogę NAUTILUS-a „dwójką”) trwała prawdziwa debata o Zdanach, i to po rosyjsku!
Dan Lobb z Wielkiej Brytanii śmiał się, że w Polsce po raz pierwszy zobaczył, że „Wieża Babel” może poruszać się z prędkością 90 km/h po drodze! Tak było w niedzielę, ale w poniedziałek odbyła się kolejna, fantastyczna wyprawa. Razem z naszymi zagranicznymi gośćmi dotarliśmy do kina OPOLANKA w Opolu Lubelskim, gdzie wykorzystując nasz najnowszy nabytek (sprzęt do prezentacji multimedialnych) zrobiliśmy pokaz filmu dla mieszkańców Opola Lubelskiego o przypadku z Emilcina. Po zakończeniu filmy konwój pojazdów na czele z NAUT-MOBILE dotarł na miejsce, gdzie stoi nasz monument upamiętniający spotkanie z UFO w Emilcinie. Nasi goście po prostu zaniemówili z wrażenia, gdyż... w nocy monument oświetlony reflektorami naszego NAUT-MOBILE robi istotnie piorunujące wrażenie! Nancy Talbott zapowiedziała, że zamierza historię wydarzeń z Emilcina uczynić jedną z najbardziej znanych, klasycznych spotkań z UFO i serdecznie dziękowała nam za to, że ustalając przebieg jej wizyty w Polsce uwzględniliśmy także ten punkt w programie. A monument... kiedy ukażą się o nim informacje w światowych serwisach poświęconych zjawisku UFO, na pewno poinformujemy o tym na stronach. Kiedy Nancy robiła zdjęcia w Emilcinie doszło do niezwykle ciekawego wydarzenia, które w pewien sposób potwierdzało tezy postawione przez Nancy w czasie jej wykładu w Warszawie! O sprawie napiszemy dopiero wtedy, kiedy nasi zagraniczni goście opublikują materiały na zagranicznych serwisach, z którymi współpracują. Co to był za dzień!
We wtorek pożegnaliśmy ostatnich gości, odsypiamy teraz te ostatnie cztery dni i powoli zaczynamy wracać do zwykłej pracy, czyli publikowania tekstów na stronach (w ostatnim czasie znowu zdarzyło się w Polsce wiele ciekawych rzeczy!) i prowadzenia zwykłych prac w ramach projektów Fundacji. Rezultaty tego, co się stało w ostatnich dniach, zobaczycie już wkrótce. Było po prostu fantastycznie, a stało się to możliwe dzięki całej potężnej ekipie osób. Nancy Talbott na lotnisku Okęcie poprosiła nas, aby przekazać podziękowania całej „drużynie pierścienia pod banderą N”, a zwłaszcza Wojtkowi Bobilewiczowi za perfekcyjne tłumaczenie, Tadeuszowi Piątkowi za komandoskie wyczyny przy robieniu obliczeń wysokości drzew i słupów w Zdanach, a także Miłoszowi Kusowi za coś, o czym tylko on wie... My z pokładu okrętu NAUTILUS meldujemy powrót i dajemy ponownie komendę „Cała naprzód!”
Kilka zdjęć z tych niezwykłych dni
Śr, 18 paź 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.