Sob, 28 paź 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Osoby przechodzące na drugą stronę czasami we śnie lub na jawie dają znak bliskim. Oto dwie historie prosto z życia!
Osoby przechodzące na drugą stronę czasami we śnie lub na jawie dają znak bliskim. Oto dwie historie prosto z życia!
Zbliża się Święto Zmarłych i warto podjąć kilka wątków związanych z sygnałem, który wysyłają ludzie „odchodzący”. Pozwólcie, że przedstawimy Wam dwie historie z naszego archiwum.
„Witam NAUTILUSIE!
Moja opowieść dotyczy historii związanej z moim ojcem, który mieszkał w Warszawie, a ja pracowałem w Stanach Zjednoczonych. Wtedy, a były to lata 70-te nie było możliwości żadnego kontaktu telefonicznego i dlatego byliśmy skazani tylko na listy. Kiedy pisałem do żony, to także zawsze pisałem do mojego ojca, bo mama już nie żyła.
To był 12 luty 1973 roku, kiedy w nocy miałem bardzo dziwny sen. Przyśnił się mi mój ojciec. Był uśmiechnięty i szczęśliwy, a wokół niego była taka jasna poświata. Nigdy mi się nie śnił, a jego uśmiechnięta twarz bardzo nie pasowała do ówczesnej sytuacji, bo bardzo długo i ciężko chorował. Ojciec powiedział, żebym się nie martwił, bo on odchodzi do świetlnego świata i i nie może mi wysłać listu, a tylko może mi to powiedzieć w ten sposób. I żebym się w ogóle nie martwił, bo on żyje dalej i że się spotkamy, ale jeszcze nie teraz. I prosił, żebym dbał o moją żonę i ją kochał, bo miłość jest bardzo ważną rzeczą. Uśmiechnął się, powiedział „do zobaczenia mój ukochany synu” i sen się skończył.
Obudziłem się zlany potem. Co było dalej, na pewno możecie się domyśleć. Następnego dnia dostałem telegram, że mam wracać do Polski, bo zmarł mój ojciec, który dostał wylew. Nie mam złudzeń, że we śnie mój ojciec przyszedł do mnie z tą informacją i powiem więcej, że od tamtego momentu wierzę w te sprawy, którymi się moja ulubiona Fundacja zajmuje. Pozdrawiam. Edward L., Warszawa.”
I jeszcze jeden list, tym razem z 26 października 2006
Od jakiegoś czasu "chodzę" po Waszych stronach i pewnie dlatego postanowiłam się podzielić swoją minutą z życia. Mam na imię Monika i chcę się podzielić jednym z moich przeżyć, które pewnie długo jeszcze pozostanie tak "jasne" w mojej pamięci.
Dokładnie nie pamiętam ile mogłam mieć wtedy lat, ale chodziłam chyba do ostatniej klasy szkoły podstawowej. Były wakacje, i jak zawsze, co roku gdzieś się jechało z grupą. Tym razem w około 15 osób wybraliśmy się pod namioty w góry. Woda, góry, więc odpoczywaliśmy sobie spokojnie, dodam, żeby nie wydawało się, że takie dzieciaki same pod namiotami, że średnio co 3,4 dni odwiedzali nas nasi rodzice.
Moja przyjaciółka, bardzo kochająca swoją babcię, często mi o niej opowiadała. Ale nigdy nie pokazała mi jej zdjęcia. Pewnej nocy miałam sen, że przychodzi do nas do campingu, bo myśmy akurat tej nocy spały w campingu, we śnie, poczułam, że ktoś mnie budzi, i jednocześnie jakby kazał mi się zachowywać cicho, żeby nie obudzić reszty (3 osoby). W tym śnie wyszłam z tego campingu na dwór, i ta osoba, widziałam ją dokładnie i do dzisiaj wiem jak wygląda, powiedziała mi, że mam ucałować i pożegnać od niej tą moją przyjaciółkę, jej siostrę - która też była z nami. I powiedzieć jej * że ją bardzo kochała i nadal będzie kochać ale musi w tej chwili odejść. Przy tym niczym nie dała do zrozumienia, że tym odejściem jest jej śmierć. Tego się w trakcie rozmowy z nią domyśliłam. Następnie weszła do campingu, pocałowała moją przyjaciółkę i odeszła w głąb lasu. A ja po tym wszystkim po prostu położyłam się spać.
Następnego dnia nie wiedziałam co mam robić, czy faktycznie mi się to przyśniło czy nie i czy w zw. z tym powiedzieć to całym zajściu. Postanowiłam przeczekać, cała grupa poszła na kajaki a ja pod przykrywką bólu głowy zostałam, a gdzieś koło południa przyjechał jej ojciec z wiadomością, i nie wiedzieć dlaczego spytał się czy ja już wiem.
Nie wiem czy to co piszę jest dość wiarygodne, ale chciałam się tym podzielić, wierzę, że są ludzie, którzy mieli już takie chwile w swoim życiu i pewnie w tym jest jakiś sens.
Pozdrawiam, Monika.
Od redakcji:
Od wielu lat dostajemy zdjęcia, na których - według autorów - można dostrzec coś, co jest określane mianem "duchy". Jest tego naprawdę spora kolekcja, postaramy się na nowych stronach stworzyć oddzielny dział temu poświęcony. Za wszystkie zdjęcia pięknie dziękujemy!
Postaramy się stworzyć procedurę oceny wiarygodności takich zdjęć (część z nich to błędy lub fałszerstwa) i wtedy dopiero je zamieścimy. A ponieważ 1 listopada już niedługo, spodziewajcie się więcej takich tekstów jak ten dzisiejszy!
FN
Sob, 28 paź 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.