Śr, 22 lis 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Moja córka w wieku 2 lat opowiadała rzeczy, które mnie zadziwiły! – oto kolejna relacja potwierdzająca zjawisko reinkarnacji.
Na naszych stronach poruszamy tematy uważane przez tzw. opinię publiczną za sprzeczne z oficjalną wykładnią nauki, a więc godne potępienia. Szczególną furię wzbudzają sprawy związane z reinkarnacją. Po pierwsze dlatego, że kościół wyklucza istnienie zjawiska „wędrówki dusz” jako sprzecznego z dogmatem chrześcijaństwa, a po drugie sama idea reinkarnacji jest trudna, gdyż... nie wszystkim się uśmiecha perspektywa „konsekwencji swoich czynów” w następnym życiu. I cały czas pojawia się pytanie: czy jest to na pewno prawda? A kto to wie – mówią ludzie – jak to jest z tą reinkarnacją? No cóż, akurat w tej sprawie takie założenie jest błędem. Przypadki związane z pamięcią reinkarnacyjną u małych dzieci są po prostu porażające swoją wiarygodnością i trzeba wyjątkowo dużo złej woli, aby negować oczywiste fakty. Do Fundacji NAUTILUS dociera sporo opowieści o takich dzieciach i będziemy się starali możliwie najczęściej pisać o tym zjawisku, bo... jest to bardzo ważna sprawa dla nas wszystkich. Ludzie po prostu powinni wiedzieć, że takie historie mają miejsce i nie ma tu znaczenia, czy ktoś jest takiej czy innej religii, nie ma tu znaczenia wyznawany światopogląd... wszystko wskazuje na to, że z reinkarnacją jest tak samo jak z prawem ciążenia – po prostu jest. I z czasem trzeba będzie to uznać za oczywisty fakt.
Oto historia, która trafiła na pokład NAUTILUS-a.
„Szanowni Państwo! Z dużą uwagą śledzę Wasze programy telewizyjne, w których pojawia się wątek reinkarnacji. Pragnę opisać przykład z mojego życia, który powinien Państwa zainteresować. Na początku pragnę oświadczyć, że jestem człowiekiem wyznania Rzymsko-Katolickiego, nigdy nie interesowałem się ideą reinkarnacji i w mojej rodzinie także nie ma osoby, która byłaby zwolennikiem tego poglądu. Po raz pierwszy zetknąłem się z tym problemem w momencie, kiedy moja córka zaczęła opisywać wydarzenia ze swojego życia. To było kiedy Kasia skończyła 2 lata i świadkiem tego była moja matka. Zaczęła mówić coś dziwnego, że ona kiedyś jechała takim samochodem i zabiła się w nim! Córka pokazała samochód i mówiła o tym zupełnie bez emocji, obojętnie. Te słowa zrobiła na mnie i mojej matce wstrząsające wrażenie, prawie nas zatkało. Staraliśmy się czegoś od córki dowiedzieć, ale była wtedy zbyt mała i nie potrafiła powiedzieć zbyt dużo. Dopiero rok później moja żona przeprowadziła z nią rozmowę, z której wynikało, że Kasia kiedyś prowadziła biały samochód i uderzyła w drzewo. Stało się to miejscu, w którym nie było ludzi. Opisywała jednak bardzo dużo szczegółów dotyczących przechodzenia przez tunel do jasnego światła.
Moja żona notowała nawet różne szczegóły z jej poprzedniego życia. Mamy na przykład nazwisko, które nosiła moja córka oraz chyba miejscowość. Jeśli Państwa to zainteresuje, jestem gotowy udostępnić te informacje, bo sam bardzo jestem ciekaw, czy taka osoba miała wypadek samochodowy w białym samochodzie. Nie wiem, czy gdzieś są archiwa, w których przechowywane są takie informacje. Może policja, ale to już Państwo lepiej będą wiedzieli ode mnie. W każdym razie gdyby ta historia nie wydarzyła się w mojej rodzinie, to pewnie bym w nią nie uwierzył i potraktował jako żart. Ale uważam, że powinniśmy pochylić się z uwagą nad tym, co mówią małe dzieci, gdyż to może być istotnym przyczynkiem do dyskusji, co się dzieje z nami po śmierci.
Z wyrazami szacunku
Marek S. /Kraków/
Na początku największy szok zawsze przeżywają rodzice. Trudno bowiem zachować spokój w momencie, kiedy własne dziecko podaje swoje „imię i nazwisko” z wcześniejszego życia. Dzieci potrafią opisywać swoją rodzinę, pracę, posiadane dzieci, a wreszcie własną chorobę lub wypadek i w konsekwencji własną śmierć. Rodzice dziecka traktują takie opowieści jako niegroźne fantazje, ale czasami zdumiewa ich ilość szczegółów dotyczących wcześniejszego wcielenia. Zdarza się, że dzieci znają słowa w obcych językach, których nigdy się nie uczyły. W latach 90-tych w mediach było głośno o 3-letnim Marcinie z południowej Polski. Twierdził on, że przed przyjściem na ziemię „z krainy aniołków” był już dorosłym mężczyzną, który miał żonę i sześciu synów. Był rycerzem, który zginął w pojedynku. Mały Marcin znakomicie orientował się w szczegółach dotyczących życia w dawnej epoce. Narzekał na wosk kapiący ze świeczników, męczyło go zakładanie niewygodnej i ciężkiej zbroi. Ciekawe, że trzylatek opisywał, jak po przegranym pojedynku z innym rycerzem zobaczył własne ciało leżące we krwi na ziemi. Mały Marcinek twierdził, że potem pojawił się jasny snop światła, którym udał się do innego świata. Tego typu opisy znakomicie znają ludzie interesujący się przypadkami... śmierci klinicznej!
Nazywam się John Jersey!
Przypadki dzieci „pamiętających swoje wcześniejsze życie” zdarzają się zaskakująco często, choć rodzice dzieci mówią o tym niechętnie obawiając się ośmieszenia. O podobnym przypadku powiadomił naszą redakcję student z wybrzeża.
„Moja dziewczyna opiekowała się przez rok 3,5 letnim chłopcem. Zaskoczyły ją dziwne rzeczy, które opowiadał ten dzieciak. Chłopak mieszkał w Gdańsku i wychowywał się w normalnej, wielodzietnej rodzinie. W rozmowach opisywał , że kiedyś nazywał się John. Pytany o nazwisko odpowiadał, że ‘John Jersey’. Mówił, że miał farmę i duży czerwony samochód. Jego ulubioną zabawą jest zresztą do tej pory przebywanie w pobliżu dużych zwierząt hodowlanych. Chłopak pewnego dnia w obecności mamy i mojej dziewczyny spytał, czy jego mamie ktoś umarł, bo jemu kiedyś umarła ciotka Emilia. Oczywiście matka chłopca zaprzeczyła, że ktoś taki był w ich rodzinie. Ale zdumiewające są marzenia chłopca. Chciałby na przykład już umrzeć i iść do nieba „do papieża” (mówi to w wieku 3,5 lat i nikt mu nie opowiadał o tego typu rzeczach wcześniej). Jest świetnie zorientowany w świecie (zna geografie, wie wiele o piramidach, a nawet o kąpielach Kleopatry w mleku). Nikt wcześniej mu o tym nie opowiadał, a gdyby dowiedział się o tym z telewizji, nie mógłby mówić tego z taką znajomością rzeczy. W każdym razie potrafi zaszokować zarówno swoją mamę, jak i inne osoby, które mają okazję jego posłuchać.”
Ta historia ma swój ciąg dalszy. W sprawę zaangażowali się pasjonaci idei reinkarnacji z USA. Dzięki ich pomocy udało się ustalić listę niedawno zmarłych farmerów mieszkających w Stanach Zjednoczonych noszących imię i nazwisko „John Jersey”, którzy spełniają warunki wynikające z opisu chłopca. Poszukiwania wcześniejszej reinkarnacji tego dziecka nadal trwają.
Mamo, kiedyś zginęłam w wypadku samolotu!
Wśród relacji opisujących podobne przypadki poruszająca jest historia małej Magdy, która od urodzenia miała bardzo silny lęk przestrzeni. Niezwykłe było jednak to, że w wieku 3 lat dziewczynka zaczęła opowiadać, jak zginęła... w katastrofie lotniczej! Opisywała samolot wypełniony ludźmi, który leciał w kierunku „dużej wody”. Kiedy mówiła o tym wydarzeniu była przerażona, brakowało jej słów, żeby opisać to, co działo się w tych straszliwych chwilach na pokładzie samolotu. Matka małej Magdy cały czas jest przekonana, że córka opisuje prawdziwą katastrofę lotniczą, która musiała mieć miejsce gdzieś nad oceanem. Od tego czasu zaczęła wierzyć w idee reinkarnacji.
I jeszcze jedna historia dziecięcych wspomnień„wcześniejszego życia przed życiem”. Opowiedziała ją pani Marta, która prosiła o zachowanie anonimowości.
„Mój syn urodził się w 1978 roku i w wieku pomiędzy drugim a trzecim rokiem życia, kiedy to już zaczął dobrze mówić opowiadał nam, ze on kiedyś był dorosły. Przez okres kilku miesięcy tłumaczył nam cierpliwie i z wielkim przekonaniem, ze on już był duży, ale zrobił się malutki.
Wymyślił nawet specjalne słowo, przeciwne do słowa ‘urosłem’ i mówił ‘ja już byłem duży, ale teraz jestem malutki, bo zrosłem’. Pewnego wieczoru podczas kąpieli nieoczekiwanie powiedział mi, że miał żonę, dwójkę dzieci i że został zabity przez samochód. Od tamtego czasu nigdy już do tego tematu nie wracał. Chciałabym zaznaczyć, że w tym czasie jeszcze nie słyszałam o reinkarnacji, a także nikt nie miał wpływu na to, co mówił.”
Fenomen dzieci pamiętających szczegóły swojego „wcześniejszego życia” jest znany na całym świecie. Naukowcy tłumaczą, że takie opowieści wynikają jedynie z dziecięcej fantazji i chęci zaimponowania dorosłym. Ich zdaniem dzieci nawet nieświadomie zapamiętują informacje, które przez przypadek usłyszały w radiu czy telewizji. Z taką hipotezą nie zgadzają się jednak ich rodzice, którzy uważają opowieści swoich dzieci za autentyczne wspomnienia z wcześniejszego życia.
NORMAN – jasnowidz i tarocista
Takie przypadki się zdarzają, ale w innych kulturach, na przykład w Indiach są bardzo powszechne. Wynika to z tego, że tam sprawy reinkarnacji są traktowane bardzo poważnie, jako coś oczywistego. W naszej kulturze sprawy związane z duchowością i „wędrówką dusz” są spychane na margines, postrzegane jako bajki, zamykane za murem nie do przebicia. Ale tak – zdarzają się takie przypadki. Sam pamiętam przypadek synka moich znajomych, który kiedy miał 3 latka, nagle zaczął mówić po czesku! Kiedy go pytałem o Czechy, pamiętam, że dziecko podało kilka zaskakujących szczegółów... Co bym radził rodzicom takich dzieci? Uwierzyć, że dziecko może mówić prawdę i zachować spokój. Nie krytykować go za wymyślanie takich historii zwłaszcza, kiedy dziecko jest bardzo małe. Warto uważnie słuchać, a nawet zapisywać to, takie dziecko opowiada. Dlaczego? W ten sposób możemy dowiedzieć się wiele o tym, jakie nasze dziecko będzie w wieku dorosłym. Tak bowiem jest, że pewne skłonności i nawyki przynosimy ze sobą na ten świat z wcześniejszych wcieleń. Mówienie o tych sprawach w Polsce jest trudne, gdyż ponad połowa naszych rodaków nie dopuszcza nawet przez chwilę takiej możliwości, że istnieje „wędrówka dusz”...
Śr, 22 lis 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.