Wt, 28 lis 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Kiedy ktoś bliski "odchodzi w stronę światła", możemy otrzymać znak.
Witam
Jestem stałą czytelniczką Waszych stron. Jak wiele innych osób chciałam opisać pewną historię,która dotyczy znaków od ludzi odchodzących na drugą stronę.Jestem pielęgniarką,a historia,którą chcę opisać przydarzyła mi się wiele lat temu.Pod koniec lat 70-tych pracowałam w szpitalu p/gruzliczym.Ze względu na charakter choroby,pacjenci pozostawali pod opieką szpitala dość długo,nawet do pół roku.Tak długi okres leczenia pozwalał poznać chorych,ich problemy,radości i smutki.Przywiązywaliśmy się do tych ludzi.Szczególnie jeden z pacjentów utkwił mi w pamięci.Był to starszy bardzo sympatyczny pan,zawsze pełen optymizmu mimo nie najlepszych rokowań co do leczenia.Miał bardzo zaawansowaną grużlicę i niewiele można było mu pomóc.Rozmawiałam z nim często na różne tematy.Przed jego odejściem miałam popołudniową zmianę od 14-tej do 22-giej. Nic nie wskazywało na to by jego stan nagle się pogorszył ale on chyba czół,że odejdzie.Wieczorem zwrócił się do mnie z prośbą bym została przy nim na prywatny dyżur nocny.Ponieważ następny dyżur wypadał mi zaraz rano odmówiłam mu pocieszając go,że przecież nic się nie dzieje złego,a o 6-tej znów będę przy nim.Wróciłam do domu z mieszanymi uczuciami i położyłam się spać.Tuż przed 24-tą poczułam,że ktoś mocno potrząsa moim ramieniem.Obudziłam się będąc przekonana,że to koleżanka z sąsiedniego pokoju.Podeszłam do drzwi ale były zamknięte na klucz.Poczułam się bardzo nieswojo.Zapókałam do koleżanki i poprosiłam o nocleg,zwyczajnie ze strachu.Opowiedziałam jej o tym pacjencie,o jego prośbie,byłyśmy przekonane,że coś mu się stało.Rano pobiegłam do pracy z wyrzutami sumienia,że nie zostałam przy nim. Moje przeczucia okazały się prawdą.Tuz przed 24-tą ten pan odszedł dając mi znak, że odchodzi.
Mam na imię Anna i mam 39 lat. Jestem po ciężkim wypadku, którego skutki zmieniły całe moje życie i ten list piszę siedząc na wózku. Chcę powiedzieć, że Fundacja NAUTILUS daje mi bardzo dużo nadziei i bardzo Wam za to dziękuję. Chcę Wam opowiedzieć o historii, która związana jest właśnie z moim wypadkiem. W jego trakcie zostałam uderzona przez samochód, który prawie wbił się w bok mojego auta. W ogóle nie pamiętam tego wypadku, tylko ogólnie coś pamiętam, jak wsiadałam do samochodu. Obudziałam się w szpitalu i lekarze cały czas walczyli o moje życie. Lekarze nie chcieli mi powiedzieć, że w wypadku zginął mój mąż, ale miałam bardzo złe przeczucia. Po kilku dniach nagle miałam niezwykły sen. W jego trakcie byłam na jakieś przepięknej łące, pełnej cudownych kwiatów. I tam zobaczyłam mojego męża, który podszedł do mnie i mnie przytulił.
Był uśmiechnięty i bardzo szczęśliwy. Powiedział do mnie, żebym się w ogóle nie martwiła i że co prawda jego ciało fizyczne zginęło podczas tego wypadku, ale on żyje i ma się bardzo dobrze. Ten sen był niezwykły, bo słowa wypowiadane przez mojego męża bardzo wyraźnie słyszałam i zapamiętałam. Powiedział, że bardzo mnie kocha i będzie się bardzo męczył, kiedy będę za nim płakać, kiedy jest to zbyteczne. Następnie powiedział coś takiego, że musi wracać i że będzie tu na mnie czekał, ale teraz już jest na niego czas. Powiedział też coś bardzo osobistego, co się potem sprawdziło co do joty. Mąż prosił także, aby zająć się jego matką, bo powiedział, że będzie potrzebowała pomocy. Sen się skończył, a ja bardzo płakałam, bo wiedziałam, że on nie żyje. Przyszli lekarze i chcieli mi dać jakiś zastrzyk, ale nagle jeden z nich zapytał, czy coś mi powiedział ktoś z rodziny, kto był u mnie na widzeniu i kto wyszedł przed chwilą z pokoju. Ja powiedziałam, że miałam sen i że nikogo nie było. Wtedy opisał mi tego mężczyznę - to był opis mojego męża, zgadzały się nawet szczegóły jego ubioru! I wtedy zrozumiałam, że nie ma sensu płakać, bo on tu był. I od tej pory wiem, że po drugiej stronie nie ma żadnej śmierci, a czeka tam na mnie mój ukochany mąż. Piszę o tym do Was, bo wiem, że zbieracie takie historie. Ludzie powinni wiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają i więcej nie bać się śmierci.
Pozdrawiam Was wszystkich kochani
Anna
Wt, 28 lis 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.