Wt, 16 sty 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Adam Mickiewicz w jednym ze swoich wierszy opisał coś, co idealnie pasuje do przeżyć, które my nazywamy OBE. Wiersz nosi tytuł „Widzenie”.
OBE czyli z ang. “Out of body experiences” po polsku tłumaczymy jako “doświadczenia poza ciałem. Od wieków przeżywają to niezwykłe uczucie tysiące osób, a po jego zakończeniu opowiadają o tym innym. Jest to dokładnie to samo, co będzie się z każdym z nas działo po „wygaśnięciu energii” naszego ciała fizycznego. Celowo nie piszemy „po śmierci”, gdyż jest to nieporozumienie. Śmierci nie ma i nigdy nie było – to jedyne zużycie się naszego „tramwaju”, którym podróżujemy przez naszą „krainę życia”. A my jesteśmy jedynie pasażerem tego tramwaju. Czytając strony NAUTILUS-a wiecie, że tę ważną wiadomość przekazujemy od wielu lat na przeróżne sposoby. I nie ma to nic wspólnego z wiarą. To jest wiedza.
Sprawa przeżyć OBE – często przedstawiamy Wam różne relacje od osób, które coś takiego przeżyły. Oto fragment jednej z kilkuset (tak, tyle się tego już nazbierało) z terenu Polski.
„… nie pamiętam wypadku. Wiem tylko, że uderzyłem silnie głową w kierownicę, a pasy pękły w dwóch miejscach. Nagle zobaczyłem, że jestem nad drogą, na której stało kilka samochodów. Dostrzegłem ludzi stojących przy jakimś dymiącym wraku. Zobaczyłem, że w środku jest kilka ciał, a wśród nich także moje! Było mi ono zupełnie obojętne i dziwiłem się, że ktoś będzie próbował je wydobyć z auta, skoro ja jestem tutaj! Wszystko było w takiej poświacie, wszystko było ostrzejsze i kolory bardziej intensywne. Słyszałem dokładnie dźwięki i teraz coraz częściej nabieram przekonania, że także myśli tych osób, które tam stały. Potem zobaczyłem to cudowne światło, które było nade mną. Przepraszam, ale jeszcze przed pokazaniem się tego światła zobaczyłem świetlistą istotę, która była na miejscy wypadku i unosiła się na prawo od ludzi na jezdni, trochę obok pobocza. Był to mi ktoś niesłychanie bliski, który chyba przybył w momencie, kiedy moje życie dobiegło do takiego punktu. I wtedy to światło wydało mi się jakąś drogą. I kiedy zacząłem się już unosić w jego stronę, to nie czułem lęku, a jedynie…”
Gdańsk, 2005
Takich relacji moglibyśmy Wam dać tyle, że samo czytanie zajęłoby Wam kilka godzin.
Ze 100% pewnością zakładamy, że podobne przeżycia mieli ludzie przed wiekami i tysiącami lat, tylko nie bardzo wiedzieli, co to jest i pewnie obawiali się o tym mówić w obawie, że inni uznają ich za niespełna rozumu. Czasami ślady takich przeżyć znajdujemy w biografiach lub utworach znanych ludzi. Odkrycia takie dają wiele radości… Prawdopodobnie takie przeżycie miał nasz narodowy poeta, Adam Mickiewicz. Do powstania tego tekstu zainspirował nas nasz czytelnik:
-----Original Message-----
From:
Sent: Monday, January 15, 2007 6:34 PM
To: nautilus
Subject: Doświadczenie Adama Mickiewicza
Witam was
Czytając artykuł w styczniowym Nieznanym Świecie /miesięcznik, z którym od lat współpracujemy/ znalazłem wycinek z wiersza Adama Mickiewicza – „Widzenie”. Utwór poraża swą zawartością, mówi to co można usłyszeć w relacjach ludzi, którzy odłączyli się od ciała ale wrócili z powrotem.
No proszę! cóż za relacja i to od samego wieszcza!
Postaraliśmy się znaleźć ten utwór i… no cóż – wszelki komentarz jest zbędny.
WIDZENIE
Dźwięk mię uderzył - nagle moje ciało,
Jak ów kwiat polny, otoczony puchem,
Prysło, zerwane anioła podmuchem,
I ziarno duszy nagie pozostało.
I zdało mi się, żem się nagle zbudził
Ze snu strasznego, co mię długo trudził.
I jak zbudzony ociera pot z czoła,
Tak ocierałem moje przeszłe czyny,
Które wisiały przy mnie, jak łupiny Wokoło świeżo rozkwitłego zioła.
Ziemię i cały świat, co mię otaczał,
Gdzie dawniej dla mnie tyle było ciemnic,
Tyle zagadek i tyle tajemnic,
I nad którymi jam dawniej rozpaczał, -
Teraz widziałem jako w wodzie na dnie,
Gdy na nią ciemną promień słońca padnie.
Teraz widziałem całe wielkie morze,
Płynące z środka, jak ze źródła, z Boga,
A w nim rozlana była światłość błoga.
I mogłem latać po całym przestworze,
Biegać, jak promień, przy boskim promieniu
Mądrości bożej; i w dziwnym widzeniu
I światłem byłem, i źrenicą razem.
I w pierwszym, jednym, rozlałem się błysku
Nad przyrodzenia całego obrazem;
W każdy punkt moje rzuciłem promienie,
A w środku siebie, jakoby w ognisku,
Czułem od razu całe przyrodzenie.
Stałem się osią w nieskończonym kole,
Sam nieruchomy, czułem jego ruchy;
Byłem w pierwotnym żywiołów żywiole,
W miejscu, skąd wszystkie rozchodzą się duchy,
Świat ruszające, same nieruchome:
Jako promienie, co ze środka słońca
Leją potoki blasku i gorąca,
A słońce w środku stoi niewidome.
I byłem razem na okręgu koła,
Które się wiecznie rozszerza bez końca
I nigdy bóstwa ogarnąć nie zdoła.
I dusza moja, krąg napełniająca,
Czułem, że wiecznie będzie się rozżarzać,
I wiecznie będzie ognia jej przybywać;
Będzie się wiecznie rozwijać, rozpływać,
Rosnąć, rozjaśniać, rozlewać się - stwarzać,
I coraz mocniej kochać swe stworzenie,
I tym powiększać coraz swe zbawienie.
Przeszedłem ludzkie ciała, jak przebiega
Promień przez wodę, ale nie przylega
Do żadnej kropli: wszystkie na wskroś zmaca,
I wiecznie czysty przybywa i wraca,
I uczy wodę, skąd się światło leje.
I słońcu mówi, co się w wodzie dzieje.
Stały otworem ludzkich serc podwoje,
Patrzyłem w czaszki, jak alchymik w słoje.
Widziałem. jakie człek żądze zapalał,
Jakiej i kiedy myśli sobie nalał,
Jakie lekarstwa. jakie trucizn wary
Gotował skrycie. A dokoła stali
Duchowie czarni, aniołowie biali,
Skrzydłami studząc albo niecąc żary,
Nieprzyjaciele i obrońcy duszni,
Śmiejąc się, płacząc - a zawsze posłuszni
Temu, którego trzymali w objęciu,
Jak jest posłuszna piastunka dziecięciu
Które jej ojciec, pan wielki, poruczy,
Choć ta na dobre, a ta na złe uczy.
Wt, 16 sty 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.