Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6467x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
10 punktów!
6. Myśl tworzy rzeczywistość, myśl to największa moc!
Być może właśnie to odkrycie powinno być uznane za najbardziej ważne, gdyż ono daje nam „klucz” do zmiany świata. Fundacja NAUTILUS dotarła do materiałów, które wyjaśniły nam siłę, którą ma każdy człowiek, siłą potężniejszą od wszystkich elektrowni świata, potężniejszą niż nawet eksplozja gwiazdy. Co jest tą siłą? Myśl!
Nikt nie wie, co kryje się za ludzkimi myślami. Uznane one zostały za coś oczywistego, coś, czemu nie warto poświęcać uwagi. Człowiek czasami myśli, i co w tym dziwnego? – to zdanie często powtarzają ludzie. Nic bardziej błędnego! Myśl to tajemna energia, którą może dysponować człowiek. To nieprawdopodobne narzędzie zmieniające wszechświat dał nam ktoś, kto ten wszechświat... stworzył!
W epoce materializmu, czyli tak naprawdę kultu ułudy i mizerii, liczy się tylko to, co można dotknąć, co można wziąć ze sobą do domu, co można położyć na stole. Kto by się przejmował czymś tak ulotnym, jak myśl? Tymczasem każda myśl człowieka wywołuje niewidzialną falę, która niczym fala uderzeniowa przebiega przez cały wszechświat. Zostaje ona odebrana przez każdą cząstkę wszechświata, przez absolut (czymkolwiek ów absolut jest), który zaczyna tak robić, żeby owa myśl się zrealizowała. Nie dzieje się to natychmiast (przynajmniej my tego od razu nie widzimy), ale nasze ustalenia są zaskakujące – każda myśl pojawiająca się w Waszej głowie jest odnotowana przez wszechświat! Uważajcie na myśli! Dbajcie o nie, gdyż cały czas wysyłacie sygnały skierowane do wszechświata. Myśli to rodzaj komunikacji z absolutną energią, która jest gotowa wykonać każde Wasze polecenie! To w naszych głowach kryje się tajemnica zmiany świata, uleczenia, zmiany naszego życia w każdym jego aspekcie. Fundacja NAUTILUS przewiduje cały cykl publikacji poświęconych temu, jak zmienić swoje życie poprzez umiejętność komunikacji się z uniwersum. Właśnie poprzez umiejętne kierowanie myśli! I nie chodzi tu tylko o prymitywne „myślenie pozytywne”, bo... kryje się za tym potężna moc, której nawet nie podejrzewacie! Gdzieś na końcu są ludzie, którzy potrafią myślą tworzyć przedmioty, a wreszcie na samym szczycie szczytów są Awatarzy jak np. Budda, który myślą unosił góry! /dosłownie/
To wszystko jest w zasięgu każdego z nas. Stąd nasz apel do Czytelników Nautilusa – dbajcie o to, aby myśleć tylko o rzeczach pięknych. Wyobrażajcie sobie siebie w sytuacjach, w których chcecie się znaleźć. Nie myślcie o rzeczach, których się obawiacie lub które wzbudzają w Was lęk. Dlaczego? Bo w ten sposób je przyciągacie... Będziemy się starali wyjaśniać Wam ten mechanizm w przyszłości. Zmiana ludzkiego myślenia jest kluczem do zmiany świata na lepsze. A taki przecież jest cel naszej Fundacji!
7. Istnieją obce cywilizacje, które przylatują na ziemię.
Od dawna Fundacja NAUTILUS walczy ze stwierdzeniem równie absurdalnym, co szkodliwym, które polega na stawianiu sprawy UFO w kategoriach „wierzyć lub nie wierzyć”. Przy takiej liczbie raportów wojskowych, policyjnych czy też straży pożarnej, relacji, zdjęć, filmów – przy tym wszystkim mówienie o „wierze” jest nieporozumieniem. To nasza subiektywna ocena – pełna zgoda – ale stawiamy sprawę jasno: na ziemię przylatują obce cywilizacje. Część z nich przybywa z odległych układów gwiezdnych, część ze światów równoległych. Ilość i różnorodność istot przybywających na naszą planetę wprawia w zdumienie. To nie są żadne jednostkowe przypadki, to nie jest żaden „taki czy owaki” incydent. Wszystko wskazuje na to, że nad naszymi głowami poruszają się całe armady powietrznych statków, które nie są widoczne gołym okiem. A jeśli są, to tylko dlatego, że załoga tego obiektu z jakiegoś powodu sobie tego życzyła. Wobec ostatnich ustaleń fizyki teoretycznej wszelkie dywagacje typu „a jak pokonują miliony lat świetnych?” po prostu są pozbawione sensu. Pokonują je zakrzywiając czasoprzestrzeń w czasie zero, a czynią tak używając techniki, która wyprzedza nas w zaawansowaniu o tysiące lub miliony lat. Jest niczym magia i jest absolutnie poza zasięgiem naszej wyobraźni.
Analiza materiałów zebranych przez Fundację NAUTILUS pozwala postawić pewne tezy. Pierwsza jest taka, że jest wiele różnych ras przybywających na ziemię, których dzieli wygląd, rodzaj stosowanych napędów czy sposób porozumiewania się (niektórzy używają telepatii, inni zwykłego języka dźwiękowego), ale łączy kilka spraw. Jesteśmy pewni, że każda cywilizacja po opanowaniu sztuki podróży na odległości międzygwiezdne musi podporządkować się kilku zasadom. Nie wolno kontaktować się z kulturami niższymi, a taka jest nasza cywilizacja. Można obserwować, przeprowadzać badania (w ograniczonym zakresie), ale jest zakaz wpływania bezpośrednio na rozwój danej planetarnej społeczności. Wiele wskazuje na to, że jeśli ludzkość dalej będzie eksploatować ziemię do granic wytrzymałości, rozmnażać się ponad miarę, niszczyć wszelkie życie i w konsekwencji doprowadzić do zagłady naszej „niebieskiej planety” – nikt nam tego nie zabroni. Jeśli jednak znajdziemy sposób, aby zagrozić innym kosmicznym społecznościom, to reakcja będzie stanowcza i zdecydowana. Przykładem mogą być próbne eksplozje nuklearne, które wywołują promieniowanie, które narusza równowagę także w innych światach i o czym mówią „obcy”. Ciekawe jest także to, co oni mówią, a takie materiały także są dostępne. Podsumowując ten punkt trzeba powiedzieć, że patrzą na naszą planetę z ogromną troską, gdyż widzą zbliżające się konsekwencje naszej beztroski. Mówią także o duchowości, którą stawiają na pierwszym miejscu przed techniką czy inną dziedziną wiedzy. I na pewno jest pewien plan wobec ziemi, ale jest to raczej plan delikatnego „stymulowania” pewnych pozytywnych procesów na naszej planecie. Czy kiedyś dowiemy się oficjalnie o ich istnieniu? Pozwólcie, że odpowiemy bardzo krótko: tak.
8. Świat czeka wielka zmiana.
Obecna sytuacja nie może trwać w nieskończoność – wszyscy czujemy to intuicyjnie. Świat jest niczym owładnięty szaleństwem, bez umiaru współczesna cywilizacja wykorzystuje surowce naturalne, uwalniając do atmosfery zabójcze dla planety substancje. I nie chodzi to już nawet o ekologię i wszelkie takie czy inne poglądy, to jest raczej dla nas... być albo nie być. Ludzie nie znają celu życia, nie znają reguł. Złudnie myślą, że celem jest zaspokojenie swoich egoistycznych pragnień, dobra „zabawa”, pławienie się w szemrzącym ułudą potoku „przedmiotów”, którymi się otaczają. Nie patrzą na ziemię globalnie, nie są świadomi tego, że tworzymy planetarną rodzinę, która właśnie pozbawia się tego, co ma najcenniejsze – równowagi systemu. Istnieją sytuacje absurdalne, które mimo rozwoju nauki nadal mają się znakomicie. Przykładem mogą być Chiny, gdzie potwierdzeniem wartości człowieka jest ilość potomstwa, zwłaszcza męskiego. Dziewczynki są często zabijane tuż po urodzeniu (nadal jest to plagą chińskiej prowincji), a mimo tego barbarzyństwa ludność przyrasta w tempie wykładniczym. Według posiadanych przez nas informacji na Ziemi dojdzie do dużych zmian związanych z przebiegunowaniem naszej planety. Konsekwencją tego będzie to, że znaczne połacie Azji znajdą się pod wodą. Miliony, a raczej miliardy ludzi będą szukały miejsca dla siebie. To wszystko nas czeka. Wyobraźcie sobie Ziemię jako żywą istotę. Posiada ona naturalną moc do „przywracania równowagi”. To boski mechanizm, którego tłumaczyć w tej chwili nie ma czasu, ale który działa niezwykle precyzyjnie. Jeśli na skutek wydobycia ropy naftowej planeta pozbawiana jest fenomenalnie ważnego elementu, który pełni rolę krwi w żywym organizmie, to tylko wydarzenie o globalnym charakterze może powstrzymać ten proces. Wszystko wskazuje na to, że takie wydarzenie jest możliwe i to w bardzo bliskiej przyszłości. Wiele piszemy o roku 2012, ale nie trzymajcie się tej daty jak drogowskazu. To prawda, wiele wskazuje na to, że może to być ten rok, ale mamy także informacje o innych datach. Podsumowując – „coś” się wydarzy na pewno. Wiele osób pyta nas naiwnie, czy to oznacza „koniec świata”. W zasadzie można odpowiedzieć twierdzącą, ale jest to „koniec świata idei”, a nie wizja, że wszystko się zawali i ludzkość zginie! Takiego końca świata nie będzie. A jednak zakończy się „świat bezmyślności i egoizmu”, świat próżnego dążenia do złudnego szczęścia kosztem innych ludzi, zwierząt, natury. Ten „świat” na pewno się skończy. Na czekającą nas zmianę należy patrzeć pozytywnie i przyjmować ją z uśmiechem, a nie niepokojem czy lękiem. O tym też często mówimy w Fundacji.
9. Nie ma przyczyny bez skutku.
Jesteście nad małym bajorem, którego tafla nie jest zmącona nawet najmniejszym powiewem wiatru. Bierzecie mały kamyczek i rzucanie na środek. Widzicie kręgi, które powstały po uderzeniu kamienia w wodę. Kręgi te rozchodzą się wszędzie, docierają do brzegów, zmieniają układ małych drobinek unoszących się na wodzie, wreszcie powstałe fale krzyżują się, znoszą i wzajemnie nakładają się na siebie. Nic już nie jest takie samo jak było! Wasz „rzut kamieniem” zmienił cały mikroświat, którym było to „oczko wodne”. A więc zmieniliście mały wszechświat. Tak samo jest z Waszymi czynami lub myślami.
Każda rzecz, którą robicie, a także myśl (!), która pojawia się w Waszej głowie, jest niczym to rzucenie kamienia na środek tafli wody. Musicie być świadomi tego, że w ten sposób wysyłacie falę, która przebiega przez cały wszechświat. To jest ten mały „ruch”, który powoduje cały szereg wydarzeń. To, kim jesteście, jak wyglądacie, w jakim jesteście punkcie – to wszystko jest już skutkiem, ma swoją przyczynę. Na tym właśnie polega prawo „przyczyny i skutku”, które jest podstawowym prawem wszechświata. Nazywane jest ono także „prawem kreacji”. To o nim usłyszycie, kiedy wreszcie ludzkości objawią się obce cywilizacje, to o tej „boskiej zasadzie” mówią mniej lub bardziej dosłownie wszystkie religie. To prawo narzuca bardzo rygorystyczne normy, bardzo jasne reguły dla każdego z nas. Decydujesz się krzywdzić innych? Miej świadomość, że tak naprawdę krzywdzisz siebie, bo owa „fala” dojdzie w końcu do brzegu, na którym stoisz. Fundacja NAUTILUS przez wiele lat analizowała wiele opisów ludzi, którzy w regresji hipnotycznej przypomnieli sobie swoje wcześniejsze wcielenie. Dopiero wtedy stawało się jasne, że ich obecne życie jest tylko i wyłącznie konsekwencją tego, co zrobili w przeszłości. To jest jedynie „skutek”. To, co robimy obecnie, jest budowaniem naszej przyszłości. To prawo musi zostać zaakceptowane przez ludzkość, aby mogła dołączyć do wielkiej rodziny istot dbających o życie i kierujących się w życiu dobrocią. Prawo przyczyny i skutku obejmuje absolutnie wszystko i działa zawsze. Nawet, jeśli w pierwszym momencie wydaje Wam się, że można „oszukać sprawiedliwość”. Nawet, jeśli komuś się udało na takim oszustwie przeżyć swoje jedno życie, ale to jest tylko kilkadziesiąt lat (średnia życia ludzi na Ziemi to ok. 60-70 lat). Ilość chorób, cierpienia i łez na ziemi wskazuje, że „prawo przyczyny i skutku” oznacza spłatę długu za lata barbarzyństwa. Ale jesteśmy dobrej myśli – mimo wszystko w Fundacji NAUTILUS uważamy, że na ziemi zwycięży dobro, a człowiek pojmie prawdę o swoim prawdziwym „Ja”. Jesteśmy „za pięć dwunasta” przed tym momentem.
10. Celem życia jest nauka.
U podstaw powołania Fundacji NAUTILUS było poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jaki jest cel życia człowieka. To pytanie ludzie zadają sobie w momencie, kiedy ktoś „odchodzi”. Widać wtedy jak na dłoni, jaką ilość przedmiotów ten człowiek zgromadził za życia i jak bardzo one są nieistotne wobec owej tajemnicy, z jaką musi się zmierzyć. Czasami ludzie, którzy przeżyli życie w pełnym spełnieniu, posiadając rodziny i dzieci, także odchodzą w zupełnej samotności, gdzieś w małych salkach hospicjum czy zapomnianych pokojach „domów starców”. I wtedy także pojawia się pytanie: jaki był cel? Zebraliśmy w tej sprawie dość obszerny materiał. Nie kierujemy się w odpowiedzi na to pytanie jakąkolwiek religią czy systemem wierzeń, a jedynie staramy się wyciągać wnioski na podstawie zebranych relacji. I odpowiadamy z całą mocą: celem życia jest nauka!
Jesteśmy niczym w szkole, w klasie lekcyjnej. Ubrani w szkolne mundurki, które akurat w naszym wypadku są naszymi materialnymi ciałami. Każde spotkanie z drugim człowiekiem, miłość, przyjaźń, nienawiść, lęk i radość, gorycz porażki i słodycz zwycięstwa, to wszystko ma nas czegoś nauczyć. Mamy pewność, że każdy czyn, myśl czy zdarzenie jest zapisane w jakiś niezwykły sposób i nie ma wątpliwości, że jest w tym głębszy sens.
Naszym zdaniem celem człowieka jest nauka, czyli doskonalenie się. Z każdą sekundą naszego życia wiemy więcej, a więc jesteśmy doskonalsi. Zbliżamy się w ten sposób do doskonałości, która – to też nie ulega wątpliwości – stworzyła wszelkie życie na ziemi i we wszechświecie. Kiedy poznamy nasz prawdziwy cel życia, kiedy zrozumiemy, że wszelki ból i łzy są po to, aby nas czegoś nauczyć, kiedy zrozumiemy wreszcie, że zawsze jest możliwość powtórzenie lekcji (lecz warto jest zdać egzamin za pierwszym razem – tak samo jak w szkole czy na studiach!), wtedy będzie nam łatwiej żyć. To będzie moment, kiedy ludzie zaczną się do siebie nawzajem uśmiechać, gdyż zrozumieją, że wszyscy wokół są w tej samej sytuacji jak my. Fundacja NAUTILUS zebrała materiał o sensie życia, który daje nadzieję wszystkim ludziom. Pragniemy przekazać ludziom tę wiedzę, aby mogli oni zrozumieć swoje miejsce w otaczającym nas świecie. Owa nauka, o której piszemy w ostatnim punkcie, jest czymś „zaprogramowanym odgórnie” przez kreatora wszechrzeczy. Nie trzeba się złościć i denerwować na naszą obecną sytuację, lecz przyjąć ją z pokorą jako „naukę mistrza” i z uśmiechem postępować tak, aby zmienić swoje życie na lepsze. Jest to w zasięgu ręki każdego z nas!
„Dajemy nadzieję!” – wywiad z prezesem Fundacji NAUTILUS, Robertem Bernatowiczem.
Skąd pomysł na ten tekst?
Dlaczego pytasz?
Bo to chyba pierwszy taki tekst na stronach Fundacji, ja przynajmniej nie przypominam sobie, żeby...
Tak, tekst jest może i wyjątkowy, ale jest potrzebny i już od dawna było jasne, że trzeba go napisać. Z lektury maili i listów, a także z rozmów z moimi słuchaczami widzę, że Fundacja NAUTILUS zmieniła życie ogromnej liczbie ludzi w Polsce. Wiele z tych osób mówi wprost, że słuchanie audycji lub lektura stron uświadomiła im, kim naprawdę są, jaki jest cel, jakie są zasady. I wiele osób mówi o tym, że od tego momentu zaczęli sobie zadawać pytania, dotyczące spraw podstawowych. To jest naprawdę niezwykłe i wspaniałe jednocześnie...
Czy uważasz, że ludzie nie zadają sobie takich pytań?
Rzadko. Prawdę mówiąc nasza współczesna kultura daje taki ogrom przeżyć i emocji, że pytanie „o sens i zasady życia” jest uznane za niepotrzebną stratę czasu. Po co tym się zajmować? Trzeba zarobić kolejne pieniądze, zapłacić rachunki, wyremontować to czy tamto, wyjechać na wakacje i zabawić się, ustawić finansowo dzieci, kupić ileś tam przedmiotów – ten kołowrót sprawia, że człowiek wiecznie biegnie i jest to nawet wygodne, gdyż na takie pytania nie ma czasu.
Ale czasami to się zmienia, prawda?
A tak, czasami nawet bardzo gwałtownie. Podam przykład mojego kolegi dziennikarza, który zawsze z pobłażliwym uśmieszkiem traktował sprawy, o których ja opowiadałem milionom słuchaczy. On zajmował się wielką polityką, był „poważnym dziennikarzem”. Oczywiście na drugim biegunie byłem ja, który ludziom opowiadał o jakieś tam reinkarnacji. Jaka reinkarnacja, skoro ja niczego nie pamiętam?! – pytał mnie rozbawiony. Ale życie potoczyło się inaczej. Choroba nowotworowa zaczęła błyskawicznie zamieniać jego rzeczywistość w koszmar. Trzymał się kurczowo różnych rzeczy, które uważał za najważniejsze, ale widać było, że nagle pojawiło się to dramatyczne pytanie „dlaczego?”. Dlaczego akurat ja? Tyle ludzi, nikczemnych i podłych obłudnych typów cieszy się dobrym zdrowiem, a taka choroba dopada właśnie mnie... Co ja takiego zrobiłem?! W ostatnich miesiącach jego gasnącego życia to pytanie było na jego twarzy cały czas. I chyba wtedy przychodzi ten moment, kiedy staje się jasne, co jest naprawdę celem, a co jedynie złudzeniem, ową „mają”, która mami miliardy ludzi chwilową przyjemnością i która odciąga ludzi od właściwego celu... Mówię w miarę jasno?
Tak. Chyba tak...
Pytam, bo cały czas uczę się o tym mówić. Powiedzieć ludziom prawdę o nich samych, o sensie życia, o zasadach gry, jaką w pewnym sensie jest życie – to już jest poważna sprawa. To jest stąpanie po kruchym lodzie, bardzo łatwo jest narazić się ludziom, którzy chociażby z powodów religijnych traktują takie rozmowy śmiertelnie poważnie. Jak to robić? Jak o takich sprawach mówić? To jest dopiero sztuka, której musimy się nauczyć. Jednak lektura maili przychodzących do Fundacji pokazuje, że czasami nam się to udaje!
Czy ludzie tego potrzebują? Nie masz takiego wrażenia, że ludzi to nie interesuje?!
Nie. Ludzie intuicyjnie czują, że za Fundacją NAUTILUS kryje się coś więcej, niż tylko chęć robienia serwisu odwiedzane regularnie przez kilkaset tysięcy osób czy przygody, którą niewątpliwie jest Nautilus... Oni oczekują czegoś więcej! Myślą, zresztą bardzo słusznie, że skoro od tylu lat zbieramy historie i relacje ludzi dotyczące ich spotkania z „wielką tajemnicą”, to musimy wiedzieć więcej niż przeciętny człowiek. I warto, żeby na podstawie naszej wiedzy sformułować owych „10 punktów”, co właśnie zrobiliśmy. Skąd się ci ludzie mają się dowiedzieć, co ich czeka po śmierci? Z lektury codziennych gazet, albo ogłupiających tabloidów? A może z telewizji, dla której problem śmierci jest tylko chwytem komercyjnym mającym przyciągnąć widzów? Nie mówi o tym nauczyciel w szkole, nie mówią rodzice, milczą autorytety. Zwłaszcza ci ostatni ukuli taką postawę, że mówienie o cierpieniu, sensie życia, obcych cywilizacjach i ich przesłaniu do ludzi czy nawet o prawie „przyczyny i skutku”, to nic innego, jak „sekciarstwo i oszołomstwo”. Zmiana tego myślenia zajmie sporo czasu, ale wiem, że kiedyś ludzkość będzie zupełnie inna. Ktoś jednak musi mieć odwagę wstać i powiedzieć głośno „tak, tak – nie, nie”. Fundacja NAUTILUS robi to od lat i myślę, że to jest jeden z tych kluczy, którymi trafiliśmy do ludzi... To jest jedna z przyczyn naszego sukcesu, którego mało kto z nas się spodziewał. Poza tym stawiamy sprawę bardzo zdecydowanie, co czasami budzi opór. Jak można mówić „UFO istnieje”? O wiele bardziej „naukowo” jest wymądrzać się, że „nie ma żadnych dowodów, nie ma żadnych przekonujących zdjęć” i tak dalej w tym stylu. Pozornie jest to „takie naukowe”, a tak naprawdę jest to nadęty bełkot, którego efektem jest zagubienie i niepewność. Bo skoro ludzie zajmujący się takimi sprawami sami poddają je w wątpliwość, to znaczy, że nie warto się nimi zajmować i traktować je poważnie... Tymczasem o zjawisku UFO od czasów przypadku emilcińskiego trzeba mówić jasno i głośno: zjawisko UFO jest prawdziwe i w dużej części kryją się za nim istoty, które poruszają się powietrznymi statkami i nie są ludźmi. Takie postawienie sprawy powoduje, że wiele osób zaczyna na serio traktować możliwość odwiedzania Ziemi przez obce cywilizacje. I bardzo słusznie...
Czego od nas oczekują ludzie? Czy ten serwis o dziwnych zjawiskach to...
Tego typu serwis może zrobić każdy i myślę, że to nie jest w tym najważniejsze. Oczywiście, to wspaniałe, że gdziekolwiek pojedziemy spotykamy się z miłym przyjęciem ludzi, którzy nas znają, słyszeli o Nautilusie, obiecują kiedyś „zająć się tymi sprawami podobnie jak my” itd. Myślę jednak, że to jest jedynie półśrodek, że tak naprawdę naszym celem jest „przemycenie ważnych informacji”. Zawsze podaję przykład miejsca na targowisku. My na naszej ladzie kładziemy różne „błyskotki”, które przyciągają uwagę. To one sprawiają, że ludzie w całej Polsce z uwagą śledzą nasze wszelkie wypowiedzi medialne, milkną i słuchają z ogromną uwagą. Czasami wygląda to nawet zabawnie... Potwierdzą to nasi przyjaciele z Fundacji, że ludzie są spragnieni takiej wiedzy, podawanej w taki sposób. Ile razy miałem okazję obserwować ludzi w studiach telewizyjnych czy radiowych, kiedy po zakończeniu programu cała masa operatorów, realizatorów dźwięku czy pracowników studia ciągnęła za nami, żeby się jeszcze czegoś dowiedzieć, jeszcze choć trochę posłuchać o „tych sprawach”... Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że w radiu liczy się głos, w telewizji wygląd i talent oratorski do snucia opowieści, ale ja myślę, że takie niezwykłe i wręcz fenomenalne reakcje ludzi wynikają z głodu wiedzy duchowej, dotyczącej samej istoty naszego pobytu na Ziemi. Poza tym ważne jest, jak takie informacje się przekazuje.
Dlaczego tak tępisz słowo „paranormalny”?
Bo jest to najgłupsze słowo, jakie można było sobie wyobrazić! Narobiło też najwięcej szkody dla wszystkich propagatorów spraw niewyjaśnionych. Słowo "paranormalne" wsadziło ludzi zajmujących się tym tematem do getta dziwaków, przystani gnojków-fascynatów, którzy oglądają Archiwum X i których nie trzeba traktować poważnie, bo wiadomo - paranormal... Bo co ono znaczy?! Istnieją sprawy normalne i paranormalne. To, że istnieją głowice nuklearne jest normalne, ale to, że istnieją latające spodki to już jest „para”. A co to za „para”, skoro mamy raport wojskowy o unieruchomieniu przez taki obiekt trzech samolotów odrzutowych? To naprawdę kretyńskie słowo, które zresztą jest już wycinane z publikacji na zachodzie. Powtarzam raz jeszcze: nie ma zjawisk „paranormalnych”! Wszystkie te zjawiska są jak najbardziej normalne, a to co ich odróżnia od tych opisywanych w podręcznikach fizyki to aspekt poznawczy. One są jeszcze „niewyjaśnione przez oficjalną naukę”, ale już wkrótce będą wyjaśnione! To samo dotyczy życia po śmierci, to samo dotyczy idei Boga – absolutnie wszystkiego. Już czas uznać, że nasz świat jest trochę bardziej skomplikowany, niż mogłoby to wydawać się z lektury porannej prasy...
Ale już nie stron Nautilusa! Wiele osób zaczyna od nich dzień... wiesz o tym?
Tak, to bardzo miłe... Mamy zresztą dylemat. Już w tej chwili na nasze strony wchodzi kilkaset tysięcy osób miesięcznie. Mamy naprawdę wyjątkową przychylność ludzi z home.pl, płacimy ułamek kwoty za transfer danych, ale... wystarczy, żeby trochę narobić szumu w mediach i zwielokrotnić liczbę ludzi wchodzących na strony, a zaczniemy mieć kłopoty (śmiech).
Bardzo chcemy, aby codziennie nasi czytelnicy dostawali nowe informacje, aby było wiele różnych nowych działów, aby te strony zamieniły się w jedne z najpoczytniejszych stron w ogóle w polskiej sieci www. To jest w naszym zasięgu w każdej chwili, ale najpierw... musimy zadbać o zaplecze finansowe. Kiedyś rozmawialiśmy o tym i doszliśmy do wniosku, że tylko pieniądze zarobione na innych przedsięwzięciach (które nie mają nic wspólnego ze tematyką Nautilusa) pozwolą na realizowanie naszych marzeń. Przykładem jest chociażby ten potężny campingowy Mercedes, który właśnie spłaciliśmy i – co trzeba przyznać - który w sposób niewyobrażalny zmienił nasze możliwości badawcze i każde inne. Zamieniamy go powoli w ruchome laboratorium Fundacji NAUTILUS. Jest to niczym potężna machina „pod parą” na zasadzie agencji informacyjnej. Jeśli nie dzieję się nic, to wszystko jest w stanie „stand-by”. Ale niech tylko wydarzy się coś szczególnego, wtedy cała ekipa wsiada na pokład naszego wozu i ruszamy w dowolny zakątek Polski czy Europy... Tam mamy własne zasilanie, własne zaplecze mieszkalne, internet... po prostu jesteśmy samowystarczalni. Przykładem jest cała historia ze Zdanów, w której nasz ruchomy „pokład” odegrał fenomenalną rolę w dokumentowaniu tej historii. No a to, że przy okazji my się świetnie bawimy? (śmiech) To chyba nic złego!
Nasz „Naut-MOBILE” jest w tej chwili wyposażony tak, jak kiedyś tylko mogłem marzyć. Już niedługo przyjdzie czas na Bazę NAUTILUS-a z prawdziwego zdarzenia, ale... najpierw zrobimy porządek ze stronami. Najwyższy czas zająć się na poważnie serwisem www.
Odbiegliśmy trochę... Powróćmy do wątku głównego (śmiech). Czy Twoim zdaniem człowiek współczesny jest zagubiony?
Absolutnie tak. Ta wieczna pogoń za szczęściem, to uwielbienie przedmiotów, próżność i brak umiaru... Znam aktora, który wszem i wobec chwali się, że ma pięćset par butów. A to dlatego, że lubi buty i stara się nie wkładać tej samej pary dwa razy w miesiącu. Często w wywiadach podkreśla, że buty to dla niego podstawa, uwielbia je kupować i zmieniać. Dziennikarze kreują go na bohatera, człowieka ceniącego dobry styl i elegancję, prawdziwego „znawcę smaku życia”. Tymczasem dla mnie ten gość jest po prostu głupi i próżny, ale tego nie dostrzegają dziennikarze. Ja mam kilka par butów i nie potrzebuję więcej. Mam jeden telewizor, jeden samochód... Czy naprawdę celem życia ma być uwielbienie dla przedmiotów? Zbieranie je, żeby kiedyś zostawić? Materiał zebrany przez wiele lat poszukiwań „sensu życia” pokazuje, że w życiu wartościowe jest tylko to, co możemy dać innym. To jest jakiś tajemny kod do zrozumienia „sensu wszechrzeczy”. Pamiętam historie biznesmena, który starał się z „życia wycisnąć maxa”! Egoizm, dobra zabawa, używanie ile wlezie i z kim się da, dla własnego samozadowolenia był w stanie zeszmacić się i ześwinić – był niewierzący, więc tym bardziej było mu łatwo. Zranił wielu ludzi, w tym najbliższą rodzinę. Przy prędkości 180 km na godzinę uderzył w drzewo, przeżył śmierć kliniczną. Zobaczył przegląd swojego życia, spotkał się z „istotą światła”. I nagle zobaczył, że wszystko o co dbał i zabiegał jest bez wartości, jest niczym popiół rozwiewany przez wiatr. Jedyny moment w jego życiu, który miał wartość „tam, po drugiej stronie” był wtedy, kiedy jako 10-latek przytulił młodszą siostrę, która płakała w nocy i bała się ciemności... Ten jeden moment, ten jeden moment był ważny! Tylko wtedy, kiedy robimy coś bezinteresownie i kierujemy się najwyższą dobrocią, tylko wtedy doskonalimy się i jesteśmy wysoko oceniani przez wszechświat. Ta prosta prawda jest dla wielu ludzi wciąż do odkrycia, ale Fundacja NAUTILUS poprzez swoje działania wiele osób skłoniła do zainteresowania się tym tematem. Powiem Ci szczerze, że jeśli dzięki temu co mówię i robię choć jedna osoba zmieniła się i stała się lepszym człowiekiem, to...
Dobrze wiesz, że takich osób jest bardzo dużo, ale... czy zauważyłeś, że ludzie oczekują nie tylko informacji o obcych cywilizacjach, ciekawostkach X`Files i takich tam, ale także informacji o rzeczach podstawowych?
Tak. I dlatego od czasu do czasu będą powstawały takie teksty jak ten. Myślę, że to nas odróżnia od wielu fascynatów i innych takich... Ludzie zresztą intuicyjnie czują, że Fundacja NAUTILUS to jest całkiem inna liga, zupełnie inna historia, inna półka... Jestem pewien, że taki tekst jak „10 punktów” to jest właśnie to, czego ludzie oczekują i co mogą dostać właśnie od nas. Te wszystkie „newsy o niewyjaśnionych zjawiskach” to przecież jedynie pretekst do powiedzenia ludziom naprawdę ważnych rzeczy. Ta wiedza ma być niczym tarcza, którą każdy dostaje do ręki i dzięki której bez żadnych kontuzji przejdzie przez „życiowe zawieruchy”. Ta wiedza sprawia, że nie ma lęku... Jest zresztą taki sposób, który polecam wszystkim, którzy się czegoś obawiają, lękają. Zawsze radzę, żeby się do swojego lęku „uśmiechnąć”, a wtedy on traci swoją negatywną moc. I należy pamiętać, że w życiu nie ma problemów, a jedynie „przygody”! Każdy ma tylko swoje przygody, przez które trzeba przejść pogodnie i od czasu do czasu z rozbawieniem spojrzeć na siebie i całą sytuację z boku. Naprawdę jest łatwiej... I taki jest nasz cel, mówić takie rzeczy! Ale osób, które mówią ważne rzeczy, jest wiele, bardzo wiele, coraz więcej... i robią to na różne sposoby! Czasami o wiele lepiej od nas...
Jak?
Jak?! Różnie, bardzo różnie...
Przykład?
No choćby... dobrze, podam Ci przykład. Ot, taka piosenka śpiewana przez „Piwnicę Pod Baranami”, która jest znana jako „Dezyderata”. Tak naprawdę tam jest dokładnie to, o czym jest tekst „10 punktów”. To jest dokładnie o tym samym, tylko inaczej! Zresztą, jest to naprawdę przepiękny, stary tekst.
Możemy go przedrukować?
Bardzo dobry pomysł... jasne! (śmiech)
/Rozmawiał Mikołaj Jastrzębski/
DEZYDERATA
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy.
O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoja opowieść.
Unikaj głośnych i napastliwych - są udręką ducha.
Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.
Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem radości.
Wykonaj swą pracę z sercem - jakakolwiek byłaby skromna, ją jedynie posiadasz
w zmiennych kolejach losu.
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa.
Niech Ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów
i wszędzie życie pełne jest heroizmu.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia.
Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa.
Przyjmij spokojnie co Ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości.
Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu.
Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny.
Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze.
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje,
czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia!
/piosenkę DEZYDERATA można w formacie MP3 ściągnąć ze stron Wirtualnej Polski/
http://mp3.wp.pl/p/strefa/artysta/31858,utwor,117159.html
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6467x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie