Wt, 20 luty 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Z ogromną uwagą śledzimy informacje z USA dotyczące przyszłego prezydenta USA. Ma to być człowiek szczególny, ale... czas na proroctwo dotyczące kobiety-prezydenta.
Jasnowidze zapowiadają, że następny prezydent będzie nosił przydomek „Walk in”. Tłumaczą, że okaże się on wybitnym liderem, który przeprowadzi ludzkość przez okres „dużej próby”. Do tej sprawy jeszcze wrócimy, ale tym razem chcemy Wam zaprezentowa tekst, który ukazał się na portalu interia.pl
Zwrócił nam na niego uwagę nasz Czytelnik, gdyż jest to tekst o pewnym szczególnym proroctwie. Dotyczy on ważnego momentu na Ziemi, kiedy prezydentem USA zostanie kobieta. Słowa te zostały wypowiedziana przez niejakiego Williama Brahama, którego kilka wizji już wcześniej się sprawdziło. Gdzieś w naszych materiałach mamy informację o tym panu, ale prawdę mówiąć już trochę o nim zapomnieliśmy, a nadesłany tekst nam o tym przypomniał. Istotnie, wobec informacji o coraz realniejszej kandydaturze pani Clinton warto zastanowić się, czy przypadkiem nie spełni się jego kolejne proroctwo.
William Branham był wyznawcą pentekostalizmu, chrześcijańskiego ruchu zielonoświątkowego. 74 lata temu ogłosił przepowiednię, że w Stanach Zjednoczonych prezydentem zostanie kobieta.
Taką wizję miał otrzymać od Boga, razem z sześcioma innymi, w niedzielny poranek, w czerwcu 1933 roku. Pierwsza z wizji dotyczyła Benito Mussoliniego. Branham zapowiedział, że zaatakuje on Etiopię i zostanie zamordowany przez własnych rodaków. W drugiej wizji zielonoświątkowiec zobaczył wkraczającą do Europy armię amerykańską. W trzeciej wizji miał ponoć usłyszeć o narodzinach trzech nowych systemów: faszyzmu we Włoszech, nazizmu w Niemczech i komunizmu w Rosji. Czwarta wizja mówiła o rewolucji technicznej.
W piątym objawieniu ujrzał zatracenie zasad moralnych, w czym kluczową rolę miały odegrać m.in. ruchy feministyczne. Jak tłumaczył, to właśnie kobiety miały dokonać wyboru władcy w USA. I tak się stało. Prezydent Kennedy wygrał głównie dzięki poparciu żeńskiego elektoratu.
Najgorsza jest siódma wizja, według której Ameryka zostanie doszczętnie zniszczona. Ale przedtem ma się ziścić inna, szósta wizja Branhama - w fotelu prezydenta zasiądzie kobieta - wspaniała, ale jednocześnie podstępna i okrutna. Ma trzymać ludzi pod swoją stuprocentową kontrolą.
"Widziałem potężną kobietę, która wystąpiła, o pięknym wyglądzie, ubraną naprawdę po królewsku, jakby w purpurę. Ona była wielką władczynią w Stanach Zjednoczonych" - relacjonował wizjoner podczas kazań. Kobieta miała osiągnąć ogromną władzę i wtedy okazać swoje okrutne oblicze, pełne niedemokratycznych zasad.
Co ciekawe, Branham zastanawiał się, czy kobieta nie była czasami tylko metaforą w jego umyśle. Jak sam zaznaczał, mogła ona oznaczać także dojście do władzy Kościoła rzymskokatolickiego. "Jedyne co widziałem - to tę kobietę" - podkreślał.
Wybory na prezydenta Stanów Zjednoczonych już w przyszłym roku. Do wyścigu na najważniejszy fotel w państwie staje m.in. senator Hillary Clinton, będąca faworytem demokratów do partyjnej nominacji prezydenckiej. "Wchodzę do gry. Wchodzę, by zwyciężyć" - zadeklarowała na swojej stronie internetowej.
Jest elegancka, bogata, posiada nieskazitelny wdzięk, potrafi przemawiać. Jest uznawana za jedną z najbardziej dostojnych i najbardziej wpływowych Pierwszych Dam na świecie.
A przepowiednie Branhama, choć dla niektórych nie do przyjęcia, znów odżywają wśród Amerykanów. Tym bardziej, że Clinton już teraz postrzegana jest przez część społeczeństwa jako "lodowa pani", której zależy wyłącznie na władzy. Nieformalnie zawiązała się nawet grupa społeczna "Hillary Haters", czyli nienawidzących Hillary.
Czy wybór Hilary Clinton na prezydenta może być
zwiastunem zbliżającej się katastrofy na świecie? To nie jest jedyne proroctwo, które łączy jej osobę z wielką katastrofą, ale o tym opowiemy innym razem.
Czytaj także:
Wizja szamana
Wt, 20 luty 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN