Wt, 20 luty 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
W sierpniu 1962 roku doszło do ciekawego przypadku Bliskiego Spotkania III Stopnia, o których poinformowała nas nasza czytelniczka z Toronto. „Szły do mnie niczym diabły!” – relacjonował świadek.
Nie ma wątpliwości – zjawisko UFO bije po stokroć na głowę wszystkie inne relacje dotyczące zjawisk niewyjaśnionych. Gdyby kierować się tylko tym, co jest przysyłane do Fundacji NAUTILUS można by odnieść wrażenie, że praktycznie każdego dnia dochodzi do obserwacji obiektu niewiadomego pochodzenia!
Mamy trochę zaległości w prezentacji ostatnich relacji i zdjęć wykonanych przez Was aparatami cyfrowymi, co musimy nadrobić. Tym razem jednak na chwilę przeniesiemy się do roku 1962, kiedy to doszło do klasycznego Bliskiego Spotkania III Stopnia. Wśród naszych czytelników jest znaczna grupa osób starszych, którzy w swoich archiwach mają relacje z dawnych lat, które nam przysyłają. To pozwala nam porównywać wiele elementów historii nadesłanych przez różnych ludzi. Nie musimy w tej chwili wyciągać wniosków na podstawie książek czy internetu – posiadany przez nas materiał jest na tyle obszerny, że spokojnie można tylko i wyłącznie na jego podstawie wyciągać wnioski o skali i charakterze zjawiska UFO. Oczywiście jest jasne, że tych relacji jest coraz więcej, ale możemy ulegać złudzeniu wynikającego z faktu, że ludzie coraz chętniej opowiadają o obserwacjach czy zdarzeniach. Może więc być też tak, że ilość obiektów i zdarzeń typu CE jest mniej więcej tyle samo, a rosnąca ilość nadsyłanych informacji to skutek zmian w postrzeganiu zjawiska i... internetu. To cudowne medium rozjechało wszystkie inne formy przekazu i dzieje się tak na całym świecie, nie tylko w Polsce... Ale powróćmy do przypadku, który chcemy Wam teraz przedstawić. Maila nadesłała pani Krystyna Kupnicka z Toronto i pozwolimy sobie go przytoczyć w całości.
Witam !
Tę historię znam od dziecka od osoby poważnej, i nie ma tu mowy o jakimś wymyśle czy bujnej fantazji tego człowieka. Zresztą - kto wtedy coś wiedział o UFO czy o czymś podobnym, mój ojciec był człowiekiem mądrym, a nigdy nie słyszałam z jego ust takie słowo. Zresztą proszę zobaczyć, jak ten pan Jan Kanfel (bo tak się nazywał) mówi o tych osobnikach co zobaczył - '' diabły '', bo po prostu nie zna innego określenia, aby rzecz nazwać po imieniu. Osobiście na ten temat rozmawiałam z nim bardzo dużo razy już kiedy dorosłam. Ostatnio widziałam go 10-lat temu jak byłam w Polsce, chociaż tę historię znałam na pamięć wtedy już jak ją spisywałam. I jeszcze jedno - to jest naprawdę bardzo ciekawe - był ślad i dowód tego co on mówił - krąg ziemi, na której nie mogło rosnąć nic. Była jak wypalona i to przez długie lata. Potem ktoś zaorał cały obszar ziemi i taki był koniec
Pozdrawiam.Krystyna Kupnicka
.
Krystyna Kupnicka (k.k.), przeprowadziła wywiad, i przedstawiła w znacznym skrócie w formie REPORTAŻU.
UFO U PANA JANA
k.k. - Panie Janie, proszę jeszcze raz, opowiedzieć, co wtedy wydarzyło się tego pamiętnego sierpniowego dnia 1962 roku.
Pan Jan K. - dobrze pamiętam ten dzień, było to dość wczesnym rankiem, może 7 godzina, może 7.30 rano, zresztą, kto wtedy nosił zegarek na ręce, jak szło się w pole. Orałem wtedy moje pole, pod zasiew zimowej pszenicy. W pewnym momencie, moje konie "stanęły dęba", wie Pani co to znaczy, spłoszone porwały pług i mnie i zaczęły gnać, przed siebie. Cudem zdołałem wyplątać prawą rękę z lejc, bo po prostu, mogłem przypłacić to życiem. Podniosłem się z ziemi, i to co zobaczyłem, przeraziło mnie, okropnie się przestraszyłem. Powyżej mojej łąki, stało coś takiego, jak by miskę obrócił, dnem do góry. To miało kolor metalu. Na samym dole, świecąca jakby obręcz, która wydaje mi się, obracała świecąc w kolorze żółtym, zielonym i czerwonym. Wtedy, zobaczyłem tych dwoje, ja to mówię - diabły, bo do ludzi, to oni mało byli podobni. Oni szli na wprost mnie, tylko oni, tak jakoś dziwnie szli. k.k. - Panie Janie, proszę by Pan, bardziej szczegółowo opowiedział, jak tych dwoje szło do Pana.
Jan K. - Oni, to jakoś dziwnie szli, bo szli nie dotykając trawy, tak jak by płynęli, nad powierzchnią łąki.
k.k. - Jak wyglądali, w co byli ubrani, czy Pan to pamięta?
Jan K. - Pamiętam, Pani Krystyno, pamiętam. Jeden, był bardzo wysoki, miał chyba i ze 2 metry a drugi był bardzo mały, może miał z metr, ten wysoki, był bardzo chudy a ten drugi gruby. Ubrani byli w srebrne obcisłe ubrania.
k.k. - Panie Janie, może to, ma jakiś związek z tymi tajemniczymi lochami, które podobno ciągną się, aż do Lwówka Śląskiego. Pamiętam, jak mój ojciec, opowiadał, że panowie: Rudek i Kruk, tam byli, w tych podziemiach. Co Pan wie na ten temat?.
Jan K. - Podobno byli, jednak, zaszli niedaleko. Natrafili na kości ludzkie, na pewno pozostałość po wojnie. Bali się iść dalej, mogły tam być miny, albo coś innego. Jednak, czy to może mieć jakieś powiązanie z tym, co ja widziałam, nie wiem Pani Krysiu.
k.k. - Panie Janie - powiem Panu, że ja też byłam w tych podziemiach, chyba byłam wtedy w 6 klasie, byłam z moim kuzynem i kuzynką, którzy byli u nas na wakacjach. Oczywiście, rodzice nie wiedzieli o tym, też nie zaszliśmy daleko, gdyż kuzyn mój, upadł i rozwalił sobie nogę. Wie Pan na czym, ''na cząstce ludzkiej '', omal nóg nie połamaliśmy. Tak uciekaliśmy do domu, nie wspomnę już, co się nam oberwało w domu, gdyż oczywiście, kuzynka wygadała się, gdzie byliśmy. Po tej wyprawie, omijaliśmy z daleka przejścia podziemne.
To już koniec tej opowieści. Dodam jednak, że nie zmieniłam, ani jednego słowa w tym, co opowiedział mi Pan Jan, którego nie ma już wśród żywych.
Krystyna Kupnicka, Toronto
Historia jest ciekawa z wielu powodów. Przede wszystkim jej wartość polega na tym, że uczestniczył w niej człowiek, który nigdy nie spotkał się z hipotezą o przybyszach pozaziemskich. Nie mamy cienia wątpliwości, że wszelkie ludowe legendy o „diabłach i skrzatach” to tak naprawdę opisy Bliskich Spotkań III Stopnia, i to najczystszej wody!
Tym razem z przeszłości jeszcze jedna relacja. Tym razem była to tylko obserwacja obiektu, ale mimo to... ciekawa!
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: NOL NA NIEBIE
To juz prawie dwa lata minely od tego zjawiska
Bylo lato 2003 roku, godzina okolo 2 w nocy wychodzilismy z kolega z jego domu, on odprowadzal mnie do samochodu.
Troszke rozmawialismy gdy nagle spostrzeglismy na niebie swiatlo ktore swiecilo swiatlem ciaglym, dlatego zaczelismy sie zastanawiac co to jest, poniewaz swiatlo samolotu zawsze miga. W tym przypadku tak nie bylo.
Zaczelismy baczniej obserwowac ten obiekt i wtedy to sie stalo...pamietam to jak dzis, obiekt zatrzymal sie i włączyl swiatla, prosze obie wyobrazic takie jak w samochodzie i zaczal nimi szperac w lewo w prawo i jeszcze raz w lewo, potem zgasil swiatla i lecial, zniknal, potem pojawil sie w innym miejscu, potem znow zniknal i juz go nie bylo.
Co wazne tej nocy bylo bezchmurne niebo a cala obserwacja trwala okolo 2 do 3 minut.
Powiem szczerze ze troszke sie przestraszylismy. Potem kiedyś znalazłem szkic narysowany przez kogos z meksyku kto zaobserwowal podobny obiekt z tymi wlaczonym szperaczami. Pzdr.
Na tematykę związaną z UFO mamy ciekawy pomysł i nowe strony Nautilusa będą dla wielu z Was miłą niespodzianką... ale teraz ważna sprawa. Jak wiecie od roku prowadzimy na niespotykaną dla nas skalę śledztwo w sprawie incydentu ze Zdanów (ze statystyk wiemy, że każdego dnia na nasze strony trafiają nowe osoby, więc polecamy Wam lekturę wszystkich tekstów o Zdanach po kliknięciu na belkę na dole naszej strony. To jest w sumie już prawie 100 stron tekstu!). Wiemy już tyle na temat wszystkich uczestników tamtych wydarzeń, że w zasadzie moglibyśmy napisać książkę tylko i wyłącznie o nich... Ale mamy do Was prośbę. W trakcie zbierania dokumentacji pojawiły się nowe wątki, które sprawiły, że ciągle mamy mnóstwo pracy. Zwłaszcza poszukujemy osób, które uczestniczyły w podobnych incydentach w tym samym miejscu, czyli przy punkcie X w Zdanach. Wiemy już sporo o tych wydarzeniach, ale zdarza się, że mamy imię i nazwisko świadka, ale nie możemy go znaleźć jeżdżąc konwojem aut po okolicznych wioskach. W tej chwili jesteśmy już bliscy tego, żeby w lokalnej siedleckiej prasie dać ogłoszenia o poszukiwaniu świadków wydarzeń z 2005 roku, o których wiemy na pewno. Jeżeli w jakikolwiek sposób możecie nam pomóc w naszych poszukiwaniach – czekamy na wszelką pomoc. Chodzi tutaj zwłaszcza o dostęp do dużych baz danych ludności, mieszkańców Siedlec i okolic. Powtarzamy – w tej sprawie mamy wiele danych, które na pewni pozwolą ustalić świadków wydarzeń z 2005 roku ze Zdanów, czyli jeszcze przed wykonaniem zdjęć 8 stycznia 2006 roku. Wszystkie te wydarzenia łączy jedno... ale na prezentację wniosków zaczekamy do momentu zakończenia dokumentowania relacji wszystkich świadków tej fenomenalnej (!) historii.
Oto kontakt do Fundacji NAUTILUS:
nautilus@nautilus.org.pl
GSM (24h na dobę): +48 601 384 804
Fundacja NAUTILUS
Skr. 221, 00-950 Warszawa
Z dopiskiem "Operacja Zdany 2005"
Wt, 20 luty 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.