Pt, 2 mar 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Ta historia poruszyła całą Polskę - pijany mężczyzna zabił dziecko twierdząc chwilę pózniej, że zabił "bestię". Musimy przedstawić Wam pewien wątek tej przerażającej sprawy.
Każdy po zapoznaniu się z tą historią milknie. Oto piekło zeszło na ziemię... Dla nas to tragiczne wydarzenie ma pewien szczegół, o którym musimy zawiadomić Was, drodzy czytelnicy stron Nautilusa. Ale najpierw przedstawmy fakty. Być może są jeszcze tacy, którzy nie wiedzą o tym, co się wydarzyło we Włocławku. Oto tekst, który ukazał się w SE.
PAP 2 marca 2007, onet.pl, SE 2.03.2007
Opiekun zamordowanej 4-latki: zabiłem diabła
We Włocławku została zamordowana 4-letnia dziewczynka. Jak powiedziała Onet.pl aspirant sztabowy Katarzyna Witkowska z Komendy Wojewódzkiej Policji we Włocławku - to była makabryczna zbrodnia.
Dziewczynka została zabita ciosami siekiery. Pilnujące ją małżeństwo było nietrzeźwe.
Policję na miejsce zdarzenia wezwała sąsiadka małżeństwa. Kobieta powiedziała policjantom, że do jej mieszkania przyszedł sąsiad i oświadczył jej, że "zabił diabła". Kiedy kobieta zajrzała do jego mieszkania zobaczyła pełno krwi i leżące dziecko. Policjanci przybyli na miejsce zdarzenia określili zbrodnie jako makabryczną.
W mieszkaniu policja zastała nietrzeźwą kobietę i pijanego mężczyznę, który wskazując na dziecko powiedział policjantom, że "zabił diabła". Kobieta mówiła to samo, próbowała jednak wmówić policjantom, że na podłodze leży "manekin". Wskazała też zakrwawioną siekierę, którą jej mąż "rozprawił się z diabłem".
Jak ustalili śledczy dzień wcześniej ok. 20:00 małą Anię pod opieką małżeństwa zostawili rodzice, którzy następnego dnia wcześnie rano mieli rozpocząć dorywczą pracę i nie mieli u kogo zostawić dziewczynki.
Dziewczynkę już wcześniej zostawiono pod opieką małżeństwa.
Oboje - mężczyzna i kobieta - zostali zatrzymani pod zarzutem morderstwa.
Mężczyzna ma 58 lat. W chwili zatrzymania miał 2,87 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Kobieta - 45 lat. Nigdzie nie pracują.
Najbardziej zadziwił nas fragment, w którym morderca dziewczynki mówi o tym, że "zabił diabła". Dlaczego? Ponieważ... w archiwach Nautilusa wielokrotnie powtarza się podobny motyw!
W 1988 roku w Warszawie doszło do makabrycznego wydarzenia. Dwudziestoletni chłopak próbował zabić swoją matkę twierdząc, że zobaczył w niej diabła. Matkę z trudem odratowano, ale została oszpecona do końca życia. Chłopak kilka lat potem zmarł.
Wśród ludzi zażywających narkotyki zdarzało się, że nagle w wizjach dostrzegali bestię, którą należało zabić. Dopiero potem okazywało się, że ową bestią jest "bliska im osoba". Najbardziej niepokojąca relacja pochodzi z początku lat 80-tych, a rozgrywała się w jednym ze stołecznych akademików. Oto relacja, którą ktoś przysłał do nas na początku uruchomienia serwisu Nautilusa, czyli w 2001 roku.
"Historia, którą chcę Wam opowiedzieć jest autentyczna, a potwierdzić może ją bardzo wiele osób. W 1981 roku studiowałem Historię na UW i jednocześnie mieszkałem w akademiku (...). Pamiętam dokładnie ten dzień, bo był to pierwszy dzień wiosny. Tego dnia zrobiliśmy imprezę z okazji chyba imienin kolegi, ale dokładnie nie pamiętam. Było już po północy, kiedy ktoś zaproponował zabawę w wywoływanie duchów. Dodam, że większość osób była mocno pijana, ale nie na tyle, żeby ulec jakimś pijackim przywidzeniom. Tymczasem to, co się wydarzyło tego wieczora, przerosło wszystko, co widziałem w swoim życiu. W pokoju pośrodku ustawiliśmy stolik, na nim położylismy tależyk, po czym wokół zebrało się około 10 osób, w tym ja i moja żona (wtedy moja dziewczyna). Zamknęliśmy oczy, a jeden z moich kolegów zaczął zapraszać do pokoju duchy. Przez kilka minut nic się nie działo, aż w pewnym momencie talerzyk zaczął się przemieszczać po stoliku. Robił to samoczynnie, stół w tym czasie pozostawał nieruchomy. I nagle jedna z moich koleżanek z roku zaczęła się zachowywać bardzo dziwnie. Odrzuciła głowę do tyłu, a kiedy z powrotem spojrzała na nas, jej twarz wyglądała potwornie. Zaczęła mówić męskim, potwornie zachrypniętym głosem. Bluzgała przekleństwa tak ohydne, że wszyscy wytrzeźwieliśmy w ułamku sekundy. Mówiła tak głośno, że usłyszeli to inni studenci i ktoś przybiegł do pokoju chyba z wodą, którą wylał na nią z kubka, ale jej stan trwał dalej. Próbowaliśmy ją położyć, ale była potwornie silna i bez problemu odrzucała mnie i kolegów. Nagle rzuciła się na leżący na stole nóż i z tym nożem rzuciła się na osobę, która stała najbliżej niej. Nie mam wątpliwości, że chciała ją zabić. Wtedy wszyscy uciekliśmy z pokoju i została wezwana milicja. Kiedy pół godziny potem milicja otworzyła drzwi, moja koleżanka leżała nieprzytomna na podłodze, ale w ręku cały czas trzymała nóż. Została odwieziona do zakładu psychiatrycznego, gdzie przebywała dwa tygodnie. Badania nie wykazały żadnej choroby psychicznej! Po powrocie do akademika opowiadała nam, choć pamiętała niewiele. Najdziwniejsze było to, że - jak mówiła - pamiętała, że chciała zabić diabła, który przy niej stał i się z niej śmiał. Owego diabła zobaczyła w naszej koleżance, której o mały włos nie zabiła. Nie wiem, czy spotkaliście się z taką historią. Jeśli tak - proszę napiszcie. Archiwum FN 2001"
Sprawę zgodziła się skomentować ezgorcystka, która wpółpracuje z FN
Zło w postaci niewidzialnych demonów może czaić się wszędzie. Czycha na moment, kiedy ludzie pod wpływem narkotyków czy alkoholu niwelują naturalne bariery ochronne, które nie dopuszczają demonów do człowieka. To jest jego moment, jego szansa! Alkohol sprawia, że demon może bez problemu wejść w ludzkie ciało i przejąć nad nim kontrolę. Ludzie nie są świadomi, na jak wielkie niebezpieczeństwo się narażają pijąc alkohol w dużych ilościach. Z mojego doświadczenia wynika, że demony potrafią wytworzyć w umyśle człowieka obraz demona, którego ten powinien zabić. Owym demonem może być nawet najbliższy człowiek, często ktoś, kto przebywa w pokoju. Po wytrzeźwieniu taka osoba może znajdować się cały czas pod władzą demona (który może być w uśpieniu), lub mógł już tego człowieka opuścić. Wtedy niewiele się pamięta z tego stanu, kiedy nagle w kimś bliskim ktoś zobaczył "bestię", którą trzeba było zabić. Ludzie, którzy opowieści o "obleczeniach" i opętaniach traktują jako bajdurzenia i bzdury nigdy nie uświadomią sobie tego, co się tak naprawdę kryje za tym potwornym zjawiskiem. Tylko my, ezgorcyści jesteśmy świadomi, że jest to stały element naszej rzeczywistości."
Pt, 2 mar 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.