Nie, 17 paź 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN
To niewielkie miasteczko położone na lewym brzegu Narwi. Jest najstarszym i najpiękniejszym zespołem urbanistycznym na Podlasiu, ściągającym co roku coraz liczniejszą rzeszę turystów. Jak wspomina świadek, zaskoczyła ją dziwna, mistyczna atmosfera panująca w miasteczku. W trakcie jej spaceru miejscowość wyglądała jak wyludniona. Panowała dziwna cisza. Robiąc serię pamiątkowych zdjęć w pewnym momencie nasza załogantka zauważyła dziwnie lecące ptaki. Po powrocie z Tykocina, zdjęcia (robione aparatem cyfrowym marki Canon Power Shot S50) zostały dokładnie przejrzane na ekranie telewizora. Na jednym ze zdjęć widać co najmniej dwa dziwne, dyskoidalne obiekty, unoszące się nad miasteczkiem. Przy dużym powiększeniu, większy obiekt znajdujący się po lewej stronie, sprawia wrażenie, jakby składał się z dwóch elementów: czarnej kopułki oraz ciemnogranatowej części dolnej. Drugi, mniejszy obiekt jest jednolity, ma kształt raczej kulisty. Oto fragment relacji świadka: „Ponieważ nie byłam świadomym świadkiem obserwacji obiektu, a okoliczności wydarzenia wydają się raczej przeciętne, skupię się na moich wrażeniach. Do miasteczka przyjechałam ze znajomą M., z którą spędzałyśmy kilka dni na działce pod Ciechanowcem. M. była w Tykocinie po raz pierwszy, ja kilka miesięcy wcześniej przejeżdżałam przez miasteczko i bardzo chciałam tam wrócić. Na wycieczkę zdecydowałyśmy się raczej nagle, gdyż celem wyjazdu z Warszawy była Grabarka i obchody święta Przemienienia Pańskiego. 19 sierpnia był bardzo upalnym dniem, jechałyśmy wolno i do Tykocina dotarłyśmy wczesnym popołudniem. Zostawiłyśmy samochód na rynku i w poszukiwaniu baru dotarłyśmy w okolice synagogi. Na tyłach mieściła się restauracja, w której zostałyśmy na obiad. Wyszłyśmy około godziny 16.40, synagoga była zamknięta od 10 min (pamiętam, ze bilety sprzedawano do godz.16.30 i że spóźniłyśmy się kilka minut). Zatrzymałyśmy się obok wejścia i zaczęłam robić zdjęcia okolicznym budynkom. To, na którym widnieje obiekt było trzecie albo czwarte z kolei. Mimo, ze robienie zdjęć zajęło mi nie więcej niż 5 min, okazuje się, ze spędziłyśmy tam pół godziny (godz. zrobienia zdjęcia: 17.07). W tym czasie nie zauważyłam nic szczególnego, natomiast udzielił nam się spokój i cisza, co przywiodło na myśl opis sennego popołudnia w "Sklepach Cynamonowych" Brunona Schultza lub "Pikniku pod wiszącą skałą" Petera Weira. Mimo, ze był to dzień roboczy, na ulicach było pusto. Miałam jedynie wrażenie dziwnego zachowania ptaków, poczucie, ze "dziwnie latają" (przepraszam za niejasne sformułowanie). W Tykocinie spędziłyśmy jeszcze ponad godzinę, ok 18.20 byłyśmy już w drodze do Ciechanowca. Wydawało mi się, ze obiekt na zdjęciu zauważyłam dopiero po powrocie do Warszawy, ale M. przypomniała, ze oglądałyśmy zdjęcia jeszcze tego samego wieczoru na działce, na dużym ekranie telewizora. To jedno szczególnie mnie zainteresowało, oglądałam w przybliżeniu każdy fragment kostki brukowej, fragmenty okien. Kiedy ujrzałyśmy obiekt, spokojnie skomentowałam, ze obiekt wygląda na NOL-a, po czym zapomniałam o tym fakcie (co trochę dziwne zważywszy moje zainteresowanie tematem UFO). Dopiero po powrocie do Warszawy powtórnie przeglądając zdjęcia, zdałam sobie sprawę, co sfotografowałam.” Tak szczegółową relacje przedstawiamy z kilku powodów. Jedna z wielu teorii mówi, że nie ma przypadkowych zdjęć UFO, jeżeli są one wyraźne, a ich zrobieniu towarzyszą dziwne okoliczności. Jeżeli wykonuje się takie zdjęcie, to jest tego jakiś głębszy, ukryty sens, a jego zrobienie zostało w jakiś niezwykły sposób zainspirowane przez taki obiekt. W przypadku prezentowanego przez nas zdjęcia mamy do czynienia z pustym miastem, ciszą, mistyczną atmosferą. Jest także poczucie, że upłynęło więcej czasu, niż powinno. Osoby - które badają zjawisko UFO - takie okoliczności mogą skłonić do refleksji, że tego dnia w Tykocinie mogło stać się coś więcej, choć sprawdzenie takiej tezy wymaga przeprowadzenia kilku żmudnych i kłopotliwych badań (m.in. hipnoza) z udziałem świadków.
Nie, 17 paź 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN