Nie, 10 maj 2009 00:00
Autor: FN, źródło: FN
31 lat temu w Emilcinie doszło do wydarzenia, które raz na zawsze zamknęło dyskusję na temat „czy Ziemię odwiedzają obce istoty w pojazdach UFO”.
By
fundacjanautilus at 2009-05-10
Dlaczego incydent, który wydarzył się 10 maja 1978 w Emilcinie, jest tak fenomenalnie ważny? Powodów jest kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt. Dla wszystkich interesujących się UFO Emilcin powinien być niczym latarnia na wzburzonym morzu. Powinien wyznaczać kierunek i ułatwiać wyciąganie właściwych wniosków.
Mamy nadzieję, że wszyscy czytelnicy stron FN znakomicie znają zdarzenie w Emilcinie, ale może przypomnijmy je dosłownie w kilku słowach.
10 maja 1978 wczesnym rankiem rolnik ze wsi Emilcin miał tzw. Bliskie Spotkanie III Stopnia. W lesie kilka istot dość znacznie różniących się od ludzi (wzrost ok. 140 cm, znaczne różnice w budowie anatomicznej) , które zaprosiły go na pokład obiektu UFO. Tam po przeprowadzeniu całego szeregu doświadczeń Jan Wolski opuścił pojazd i udał się do domu zawiadomić rodzinę o niezwykłym spotkaniu. Potem o sprawie dowiedział się jeden z dziennikarzy lokalnej gazety i... tak zaczęła się cała epopeja emilcińska.
Sprawa zaczęła wyglądać naprawdę poważnie, kiedy zajął się nią łódzki dziennikarz
Zbigniew Blania-Bolnar, który do końca życia (zm.1 października 2003) zbierał dokumentację poświęconą temu incydentowi. Już po kilku dniach przebywania na miejscu, rozmów ze świadkami (pojazd oprócz Wolskiego widziały także dzieci mieszkające w centrum wioski), badania śladów, które pozostawiły te istoty, analizowania tej historii pod każdym względem itd. Dotarła do niego niezwykła prawda – to się tam naprawdę zdarzyło!
Mimo wielu prób wyśmiania, podważenia i wyszydzenia tej historii przez zawistnych lub po prostu głupich ludzi Emilcin po 31 latach błyszczy niczym oszlifowany diament. Zgłosili się do FN ludzie, którzy razem z Blanią-Bolnarem prowadzili dokumentację Emilcina. Okazało się, że są unikalne taśmy wideo, na których autor książki „Zdarzenie w Emilcinie” punkt po punkcie obala wszelkie próby „podważenia prawdziwości tej historii”. A było ich wiele. Jedna z nich zakładała, że Wolskiemu się to wszystko przyśniło, inna , że miejscowi pracownicy PGR zrobili mu żart itd. Były próby zrobienia z Wolskiego pijaka, człowieka spragnionego sławy, medialnej popularności. Zbigniew Blania-Bolnar bez litości posyłał wszystkie owe odkrywcze hipotezy „w daleki kosmos”, czym wzbudzał prawdziwą wściekłość wielu osób.
Trzeba bowiem wiedzieć, że zdarzenie w Emilcinie dla naprawdę sporej grupy jest... jakby to powiedzieć... bardzo niewygodne, gdyż pokazuje ono niezbicie, że za pojazdami UFO kryją także się istoty, które nie są ludźmi. Na pokładzie UFO z Emilcina nie było „amerykańskich żołnierzy z Bóg jeden wie jakiego tajnego programu wojskowego USA”, nie był to „bąbel gazu czy plazmy”, nie był to także „obiekt z faszystami od Adolfa Hitlera, którzy według niektórych kryją się tylko i wyłącznie za wszystkimi pojazdami UFO” jak sobie by to inni życzyli ii tak dalej - tak zwanych "jedynych prawdziwych teorii wyjaśniających zjawisko UFO" jest wiele. Przypadek z Emilcina dla osób wyznających jedną z tych teorii także jest niewygodny, także im „się nie podoba”, a skoro coś „nie pasuje do naszej teorii”, to trzeba to było koniecznie wyśmiać i „zdemaskować”. O osobach w ogóle nie wierzących w UFO nawet nie ma sensu wspominać... Dla nich przypadek z Emilcina jest „nie tylko nieprawdziwy, ale także nieistotny”. Dyskusja z nimi to naprawdę strata czasu, możecie nam wierzyć.
Dla nas najważniejszym momentem było postawienie w Emilcinie monumentu upamiętniającego to wydarzenie. To był moment zwrotny, bo on zapoczątkował prawdziwą lawinę zgłoszeń od osób, które albo miały jakieś materiały na ten temat, albo wręcz uczestniczyły w badaniu tego przypadku. Okazało się, że ludzie przechowują mnóstwo informacji. Przykładem może być obserwacja UFO z 1978 roku dokładnie z okresu, kiedy doszło do incydentu Emilcińskiego.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Emilcin
W 1978 na stacji meteo Okęcie zaobserwowane zostało światło na niebie pozostające w niezmienionej pozycji. Obserwator użył służbowego teodolitu o powiększeniu 10x do obserwacji światła. Stała pozycja światła była utrzymywana przez 2-3 godziny, zatem nie mógł to być ani samolot, ani gwiazda. W lunecie teodolitu widoczne były dwa światła, jedno nad drugim. Pomiędzy nimi była poświata wskazująca na obecność jakiejś obudowy lub korpusu. Szef tego obserwatora nakazał mu dokonać wpisu w oficjalnym dzienniku obserwacji. Zapis taki wykonywany był z jedną kopią. Zapis oryginalny wysyłano do zbiornicy IMGW, a kopia zostawała na stacji. Po kilku dniach w prasie pojawiły się doniesienia o Emilcinie.
Relacja o tej obserwacji przekazana została po kilku latach red. Blani.
JB
To tylko przykład takiej informacji. Od kilku lat staramy się przyjeżdżać do Emilcina w rocznicę tych wydarzeń. W tym roku podobnie jak w latach ubiegłych mieszkańcy zorganizowali piknik, na którym także pojawiła się nasza skromna ekipa. Oto kilka zdjęć przysłanych na pokład Nautilusa „na gorąco” przez uczestników tego spotkania. Dla wszystkich zainteresowanych odwiedzeniem tego miejsca warto wspomnieć, że przy drodze pojawił się drogowskaz, którego zdjęcie... zamieszczamy poniżej! :)
By
fundacjanautilus at 2009-05-10
By
fundacjanautilus at 2009-05-10
By
fundacjanautilus, shot with
NIKON D40 at 2009-05-10
By
fundacjanautilus at 2009-05-10
By
fundacjanautilus at 2009-05-10
By
fundacjanautilus, shot with
DMC-FX01 at 2009-05-10
Nie, 10 maj 2009 00:00
Autor: FN, źródło: FN