Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 28606x | Ocen: 5

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Czw, 7 sty 2010 07:44   
Autor: FN, źródło: Gazeta Współczesna, Życie Jarocina   

Czy w bloku może dojść do pojawienia się duchów?

 

 

/powyżej jedna z naszych nowych grafik przysłana nam przez jednego z naszych flagowych grafików, Eganysa/

 

Jak sobie wyobrażamy nawiedzony dom? Najczęściej jako stary, zniszczony przez życie i mocno doświadczony losami mieszkańców, który posiada jakąś „mroczną historię”. Większość czytelników FN mieszka w blokach i wiele osób zadaje nam pytanie:

 

Droga FN, a co z blokami? Czy w mieszkaniu na 9-tym piętrze może dojść do nawiedzenia przez ducha?

 

Odpowiedź jest bardzo prosta: oczywiście tak, ale jest kilka zastrzeżeń. Generalnie ludzie, którzy po śmierci z jakiś powodów nie odeszli w stronę „światła”, unikają budynków typu „dziesięciopiętrowy dom” czy wszelkich dużych skupisk ludzkich. Dlaczego? Tu można tylko snuć przypuszczenia. Faktem jest, że w naszym archiwum mamy kilka przypadków silnych opętań demonicznych, które zaczęły się właśnie od zabawy „w wywoływaniu duchów” właśnie w mieszkaniu w bloku. A więc nie ma reguły.

 

Oto dwa przykłady historii, które wydarzyły się w miejscach zamieszkałych przez duże grupy ludzi. Na początek historia zamieszczona w portalu www.zyciejarocina.pl

 

Z duchem pod jednym dachem  

Niestworzone historie o duchach i nawiedzonych domach zna każdy. Nie każdy mógł poobcować z siłami nadprzyrodzonymi tak, jak pani Justyna, która twierdzi, że przez dwa lata mieszkała w nawiedzonym przez duchy mieszkaniu. - Słychać było stuknięcia, kroki i czułam wciąż, że nie jestem w tym mieszkaniu sama - opowiada zdenerwowana kobieta.

O tym, dlaczego wyprowadzała się w błyskawicznym tempie, nie powiedziała nawet właścicielowi lokalu, od którego wynajmowała wraz z mężem pokój. - I tak by w to nie uwierzył i spojrzałby na mnie, jak na wariatkę - tłumaczy kobieta.

Czy wierzymy w duchy? Wielu z nas wierzy, ale wstydzi się przyznać, żeby uniknąć drwin i pukania się w czoło przez otoczenie. - Ja wierzę w duchy od zawsze, ale nigdy nie sądziłam, że zamieszkam kiedykolwiek w domu, w którym straszy - opowiada Justyna, która mieszkała dwa lata w „nawiedzonym” domu przy ul. Moniuszki w Jarocinie. Wynajmowała jedno z mieszkań w wielorodzinnym budynku. Był to duży pokój na samej górze domu. W wydzielonym na odrębne mieszkanko pomieszczeniu była łazienka oraz kuchnia. A w niej piec. Piec, który przyczynił się ostatecznie do wyprowadzki rodziny pani Justyny z nawiedzonego domu...

 

Stukanie, pukanie i kroki

 

Z feralnego pokoju na poddaszu rodzina pani Justyny wynosiła się w pośpiechu niecały miesiąc temu. W mieszkaniu przy ul. Moniuszki żyła z mężem i córeczką przez ponad dwa lata. Kobieta wspomina, że od początku nie czuła się w wynajmowanym mieszkaniu komfortowo.

- Na dzień dobry otworzyły mi się ze skrzypieniem drzwi od skrytki. Myślałam, że umrę! Były jakieś stuknięcia i odgłosy. Czasem brzmiało to, jakby ktoś włączał i wyłączał światło w przedpokoju, ale cały czas było tam ciemno - opowiada. Niejednokrotnie, będąc z mężem państwo B. słyszeli różne dziwne dźwięki. Małżonkowie próbowali sobie to jakoś tłumaczyć. - Nieraz klepki z parkietu odskakują i przypomina to dźwięk kroków. Tak sobie to tłumaczyłam na wstępie - mówi Justyna B. Celowo nie chce podawać nazwiska, aby nie narażać się na złą opinię wśród rodziny i znajomych. Nie chce też odciągnąć potencjalnych lokatorów, którzy będą chcieli wynająć pokój, który opuściła.

 

Otwierały się drzwi, ale nikogo nie było

 

Z czasem „upiór” dawał się im coraz mocniej we znaki. Pani Justyna ma niemiłe wspomnienia zwłaszcza z chwil, kiedy musiała przebywać w mieszkaniu sama z dzieckiem, w oczekiwaniu na powrót męża z pracy.

- Mąż pracuje w luźnym zawodzie i zjawia się w domu o różnych porach. Gdy czekałam na niego z córką, to nieraz słyszałam, jak otwierają się, a następnie zamykają drzwi do naszego mieszkania. Biegłyśmy z córką uradowane przywitać tatę, ale gdy dobiegałam do przedpokoju, to paraliżował mnie strach, bo nikogo tam nie było - relacjonuje z wypiekami na twarzy kobieta.

Mamo, pan!

Legendy i podania głoszą, że dzieci i zwierzęta widzą znacznie więcej, niż dorośli. Może dlatego dwuletnia Julia, córeczka pani Justyny, wielokrotnie zwracała się w stronę drzwi i mówiła mamie, że kogoś tam widzi. - Kilka razy zdarzało się, że podczas zabawy Julka zaczęła patrzeć w stronę drzwi wejściowych, tak jakby tam kogoś widziała. Nieraz gapiła się bez mrugnięcia okiem przez trzy minuty. Przeraziło mnie nie na żarty, gdy raz pokazała paluszkiem w kierunku drzwi i powiedziała do mnie: mamo, pan - opowiada mama dwulatki. Dodaje, że osobiście niczego nie zauważyła, ale wówczas była już pewna, że w jej mieszkaniu jest duch. - W środku nocy włączyła się nam zabawka, leżąca na samym dnie kosza. Mąż wstał z łóżka i ją wyłączył. Gdy wrócił z powrotem do łóżka, zabawka znów zaczęła przeraźliwie hałasować - zdradza. Moment, który zadecydował o wyprowadzce z „upiornego” mieszkania nastąpił przed miesiącem.

- Byłam w domu z córką. Nagle usłyszałam, jak by ktoś wziął haczyk i jeździł nim po całym piecu. Przerażający, metaliczny dźwięk. Wzięłam w rękę laczek i poszłam przestraszona do kuchni to sprawdzić. Oczywiście haczyk wisiał tak samo, jak go przed chwilą zostawiłam - opowiada pani Justyna. Po tym zdarzeniu od razu zadzwoniła do męża. Jeszcze tego samego dnia spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i wyprowadziła się z domu. Obecnie wraz z mężem szuka lokalu do wynajęcia i dopóki czegoś nie znajdzie, będzie pomieszkiwać u rodziny i znajomych.

Na samą propozycję, aby odwiedzić nawiedzone mieszkanie, reaguje panicznym strachem. - Nie ma mowy! Nie chcę wchodzić już do tego domu, a na pewno nigdy, przenigdy nie wejdę do niego sama. Mam tam jeszcze trochę rzeczy do zabrania - kończy.

 

TOMASZ SŁABOSZEWSKI, „Życie Jarocina”

 

 

Teraz przenosimy się do Suwałk. Tam w „Gazecie Współczesnej” został opisany przypadek bloku, w którym wyraźnie zamieszkał „niewidzialny byt”.

 

wspolczesna.pl

dodano: 1 listopada 2009

 

Duchy są wśród nas!

Helena Wysocka

 

Suwałki:

Straszy w blokach, kamienicach i mieszkaniach.

 

 W centrum miasta stoi duży, biały dom. Przed laty mieszkała tam rodzina.

- Pewnej nocy mężczyzna poczuł, że ktoś go dusi - opowiada Adrian. - Siedziała na nim wielka kobieta z kucykiem, ale bez twarzy. Rano opowiedział o tym żonie, a ta zaczęła go wyśmiewać. Dzień później znaleziono ją martwą. Zginął też policjant, który prowadził śledztwo. A dlaczego? Bo nie wierzył w duchy.

 

Dom, choć jest do wynajęcia wciąż stoi pusty. Nikt nie chce w nim mieszkać.

- Kościół nie zajmuje się tego typu zjawiskami, ale dowodzi ono, że istnieje życie pozagrobowe - uważa ks. Lech Łuba, proboszcz parafii pw. św. Kazimierza Królewicza.

 

Przychodzą po śmierci

 

Opowieści o duchach jest wiele. Starsi ludzie potrafią godzinami snuć, jak nocą, po ich mieszkaniu spacerują zmarli krewni.

 

- Bardzo długo przychodziła do mnie mama - przyznaje Maria Gałazin. - Skąd wiem? Czułam jej obecność. Poza tym, wychodząc z sypialni zawsze odwracała swoje zdjęcie, które stało na stole.

Pani Barbara natomiast miała złe doświadczenie z duchami. Kobieta, kilkadziesiąt lat temu, w podsuwalskiej wsi kupiła niewielkie gospodarstwo.

- Może ten majątek na cudzej krzywdzie powstał - zastanawia się dziś. - Faktem jest, że duchy noc w noc spokoju nam nie dawały.

 

Waliły drzwi od stodoły, fruwały garnki i miski.

- Pewnej nocy ktoś wypuścił nam z chlewa zwierzęta. Innym razem rozbił w kurniku wszystkie jaja - dodaje. - Sąsiad? Nie, to niemożliwe. Mieliśmy bardzo groźnego psa.

Pani Barbara wytrzymała na gospodarstwie zaledwie pół roku. Później sprzedała je i przeprowadziła do Suwałk. Twierdzi, że nie ma pojęcia, co dzieje się z majątkiem.

- Nawet myśleć o tym nie chcę - dodaje.

 

Straszy też, jak twierdzą internauci, w piwnicy jednego z bloków przy ulicy Kowalskiego w Suwałkach.

- Z koleżanką poszłyśmy zobaczyć, co tam się dzieje - opisuje na forum Majka. - Była północ, gdy usłyszałyśmy pukanie i nagle zobaczyłyśmy światło. Zaczęłyśmy uciekać, a "to coś" goniło nas. Już nigdy w życiu nie odważymy się wejść do tego bloku.

Adrian z kolei opowiada o domu, którego nie można zburzyć. Znajduje się on na obrzeżach miasta. Właściciel posesji kilkakrotnie już zamawiał pługi. Na próżno. Urządzenia wciąż się psuły, a robotnicy odmawiali zlecenia.

 

- Kiedyś poszliśmy tam z kolegą - wspomina Adrian. - Na strychu było pełno rybackich sieci. Przypominały szubienice. Na nasz widok zaczęły spadać ze sznura, jedna po drugiej. Przestraszyliśmy się i uciekliśmy. Nie mam odwagi, by tam znowu zajrzeć.

Z kolei, w jednej z kamienic przy ulicy Sejneńskiej, na starym lustrze, niemal każdej nocy pojawia się wielka, czarna plama. Ludzie opowiadają, że w przeszłości, na tym placu znajdowały się baraki, w których mieszkali żołnierze. Pomieszczenia spłonęły, ocalało tylko to lustro.

- Może to duch tych wojaków - przypuszczają mieszkańcy kamienicy.

Pani Ewa natomiast opowiada, że jej babcia miała psa. Wabił się Gucio. Staruszka lubiła siadać w fotelu, a czworonóg układał się u jej stóp.

- Po śmierci babci Guciusiowi zdarzało się służyć przed pustym fotelem i radośnie machać ogonem - mówi. - Co to zwierzę tam widziało?

 

Boją się, albo chwalą

 

Lucyna Bubrowska, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Suwałkach przyznaje, że rozpatrywała dwie związane z duchami skargi mieszkańców. W jednym przypadku, nocą, mimo sprawnej instalacji, wyłączała się lodówka. W drugim - pojawiał się dziwny wiatr, który "zmiatał" z talerzy jedzenie.

 

- Oba postępowania zostały umorzone - dodaje inspektor. - Nie ustaliliśmy bowiem przyczyn, z których wynikałyby te problemy.

Ksiądz Łuba nie ukrywa, że ludzie często informują go o różnych zjawach. Czasem proszą o modlitwę, albo poświęcenie mieszkania.

 

- To nie jest jedyny dowód na istnienie Boga, ale na życie pozagrobowe - tak - dodaje duszpasterz.

W jego ocenie ludzie opowiadają o duchach z kilku powodów. Boją się, bo dzieje się coś, czego nie rozumieją. Bywa też tak, że kieruje nimi pycha. Chcą się pochwalić, że mają kontakty ze światem pozaziemskim.

 

- To zjawisko nie jest groźne - uważa ks. Łuba. - Co innego czarna magia, czyli wywoływanie duchów. Ingerujemy wówczas w cudze sprawy. A tak nie można.

 

 

Na koniec ciekawostka, którą „znalazł w sieci” nasz oficer i specjalista od duchów, Piotr Jaskulski. Chodzi o film na stronach arabskich, który został nakręcony w domu nawiedzonym przez „istotę z zaświatów”. Takich filmów w sieci jest mnóstwo. Czy są prawdziwe? Siedząc w Bazie FN naprawdę nie sposób rozstrzygnąć...

 

 


 

 

Komentarze: 0
Wyświetleń: 28606x | Ocen: 5

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Czw, 7 sty 2010 07:44   
Autor: FN, źródło: Gazeta Współczesna, Życie Jarocina   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.