Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 42391x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Naukowcy ostrzegają: szczyt aktywności słonecznej przypadnie na rok 2012
Rok 2012 stał się symbolem naszego wieku, jednym z haseł, które znają wszyscy miłośnicy dużych produkcji holywoodzkich. Ludzie są jednak przekonani, że jest to jedynie niewinny żart, rodzaj „happeningu związanego z wiarą w jakieś mgliste przepowiednie”, a tak naprawdę „mają się one nijak do rzeczywistości” itp. Ale jest małe „ale”. Otóż coraz częściej znajdujemy datę 2012 w opracowaniach naukowych dotyczących Słońca. Jako przykład można zacytować tekst z miesięcznika „Nature”, który jest regularnie czytany na pokładzie okrętu Nautilus i jest prawdziwą kopalnią wiedzy o tym, na jakim etapie jest nasza planetarna nauka. Wracając do tematu - chodzi o plamę na Słońcu, która ma nawet swój własny numer – 10980. Oto fragment tego tekstu:
Na Słońcu pojawiła się plama, która zapoczątkowuje kolejny 11-letni cykl aktywności słonecznej. Na zaprezentowanym zdjęciu widać dużą plamę oznaczoną numerem 10980, jeszcze z poprzedniego cyklu oraz niewielką nową (nr 10981), która zwiastuje cykl nr 24.
Jednak, aby naukowcy uznali, że cykl nr 24 stał się dominujący, musi pojawić się jeszcze wiele nowych plam.
Plamy słoneczne to obszary na powierzchni Słońca związane z jego polem magnetycznym. Są o około 1000 stopni Celsjusza chłodniejsze od otoczenia. O ich występowaniu wiadomo od bardzo dawna. 11-letnia okresowość w liczbie występujących na Słońcu plam jest częścią pełnego 22-letniego cyklu związanego z polem magnetycznym naszej dziennej gwiazdy.
Maksimum aktywności słonecznej w cyklu nr 24 nastąpi w latach 2011-2012, a nawet jeszcze dokładniej w drugiej połowie 2012 roku. Można wtedy oczekiwać gwałtowniejszych burz słonecznych, podczas których naładowana elektrycznie materia wyrzucana jest w przestrzeń. Po dotarciu w okolice Ziemi może powodować utrudnienia w łączności radiowej, komunikacji satelitarnej czy problemy w sieciach energetycznych. Jest to także większa szansa na występowanie zórz polarnych.
Plamy słoneczne są numerowane od 5 stycznia 1972 r. przez amerykańską agencję NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration), która zajmuje się m.in. monitorowaniem i przewidywaniem pogody kosmicznej.
A więc w 2012 roku przewidywany jest okres wyjątkowej aktywności słonecznej. I nie ważne, czy spowoduje on jedynie zakłócenia w działalności satelitów, czy też „zmieni ziemskie bieguny” – pewne jest, że coś ze Słońcem w tym niezwykłym 2012 na pewno się wydarzy.
Ostatnio podczas pobytu ekipy FN w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Warszawie mieliśmy okazję wziąć udział w bardzo ożywionej dyskusji dotyczącej możliwości przebiegunowania Ziemi. Wszyscy absolutnie zgodzili się w jednym punkcie: przebiegunowanie następowało wiele razy w historii Ziemi i pozostaje jedynie pytanie, kiedy zdarzy się ponownie. Czy będzie to w roku 2012, czy może za kilka tysięcy lat? Z punktu widzenia wieku Ziemi jest to prawie w tym samym momencie. To tylko my, istoty żyjące „krócej niż ruch skrzydła motyla” mamy wrażenie, że jest to bardzo długi okres czasu. Ale to złudzenie. Zainspirowani tą dyskusją sięgnęliśmy do naszych archiwów w Bazie FN i szukaliśmy jakiegoś punktu zaczepienia, co ile lat tego typu przebiegunowanie następuje. Jeden z tekstów z miesięcznika Nature zawierał jasną informację i warto... go przedrukować w wersji, jaką zamieściła Gazeta Wyborcza. Jego teza mówi, że stanie się to „kilkanaście pokoleń”, czyli ok. 1000 lat.
Trzeba średnio 7 tys. lat, by bieguny magnetyczne Ziemi zamieniły się miejscami
Na Ziemi pojawi się cztery, sześć lub może osiem biegunów magnetycznych, kompasy zwariują, pole osłabnie, a zorze rozbłysną nad Tybetem i Afryką. Kiedy? Być może już za kilkanaście pokoleń
Ziemskie pole magnetyczne słabnie, i to coraz szybciej, jak wskazują satelitarne pomiary z ostatnich lat. Od XIX wieku siła ziemskiego magnesu zmalała o 10 proc. Gdyby to tempo się utrzymało, mniej więcej za tysiąc, dwa tysiące lat Ziemia całkiem straciłaby swoją magnetyczną otoczkę. A stanowi ona pierwszą linię obrony, która zabezpiecza naszą planetę przed bombardowaniem wiatru słonecznego i naładowanych cząstek kosmicznego promieniowania. Czy to nam właśnie grozi?
Aż tak źle chyba nie będzie. Prawdopodobnie zbliża się za to moment, w którym nastąpi zamiana biegunów magnetycznych. Biegun południowy przeskoczy na miejsce bieguna północnego i na odwrót. Scenariusz takiej nieoczekiwanej zamiany miejsc, która w przeszłości następowała już wielokrotnie, kreśli w dzisiejszym "Nature" Bradford M. Clement z Florida International University.
Słabnie, bo było silne
Uczony odczytał przebieg czterech ostatnich dramatycznych magnetycznych zawirowań na Ziemi z podmorskich odwiertów. Dokładny zapis tkwi w skałach wulkanicznych. Kiedy lawa wydobywa się na powierzchnię i stygnie, magnesuje się pod wpływem ziemskiego pola. W zastygłej skale bazaltowej kierunek i siła tego namagnesowania na całe wieki ulegają zamrożeniu. Połacie takich skał są niczym taśma magnetofonowa z zapisem sięgającym już ponad 100 mln lat wstecz.
Stąd wiadomo, że przeskoki biegunów następowały bardzo nieregularnie - czasem dzielił je okres ledwie 20-30 tys. lat, a czasem - wielu milionów lat. Ostatnio jednak bieguny zamieniały się miejscami średnio co 200-300 tys. lat, ale od ostatniego razu minęło już 780 tys. lat.
Może więc już przyszedł czas na zamianę, zwłaszcza że każdy taki okres był poprzedzony słabnięciem pola magnetycznego, podobnie jak to się dzieje właśnie teraz? Nie wiadomo. Zdania geofizyków są podzielone.
- Natężenie pola geomagnetycznego w czasie ekspansji naszej cywilizacji było ponadprzeciętnie wysokie. Istotnie, w tej chwili pole słabnie, ale jego wartość zbliża się zaledwie do średniej wartości liczonej dla ostatnich 10 tys. lat, a i tak jest dwukrotnie wyższa od średniej dla ostatnich 50 tys. lat - mówi dr hab. Marek Lewandowski z Instytutu Geofizyki PAN. - Wciąż nie jesteśmy w stanie stworzyć prognozy ewolucji ziemskiego geodynama. Spadek natężenia pola jest dobrą przesłanką za odwróceniem biegunów, ale równie dobrze tendencja spadkowa może zamienić się na wzrostową - wyjaśnia.
Na równiku chaosu najmniej
Naukowcy zgadzają się w jednym: przyczyną ziemskiego magnetyzmu są prądy elektryczne w płynnym jądrze Ziemi, które rozciąga się na głębokości od 2900 km do 5150 km. Odtworzyć te chaotyczne ruchy jest niezwykle trudno. Dlatego wyniki badań Clementa mogą się bardzo przydać. Uczony wyliczył średni czas trwania zamiany biegunów na 7 tys. lat. Odkrył też, że związany z tym magnetyczny chaos trwa na równiku kilka razy krócej niż w średnich szerokościach geograficznych. To ważne, gdyż potwierdza, że ziemski magnes nie jest wyłącznie dwubiegunowy. Słabszym dodatkiem są tzw. pola wyższych rzędów mające po kilka dodatkowych par biegunów.
Oczywiście, w tej chwili dwa znane bieguny (północny i południowy) dominują, ale w czasie kiedy będą się zamieniały miejscami, niemal zupełnie zanikną, a na Ziemi ujawni się wiele nowych, choć dużo słabszych par biegunów. Osłabnie też tarcza magnetyczna chroniąca nas przed promieniowaniem kosmicznym, ale na powierzchni wystarczającą ochroną będzie atmosfera (wyliczono, że jest jak betonowy mur trzymetrowej grubości). W gorszym położeniu będą pasażerowie samolotów lub stacji kosmicznych. Już dziś w czasie słonecznych rozbłysków ogranicza się loty w rejonach podbiegunowych, gdzie naładowane cząsteczki nie natrafiają na barierę pola magnetycznego i pasażerowie pochłaniają zwiększoną dawkę promieniowania.
Nature 2004, archiwum FN
Na pokładzie Nautilusa trwa dyskusja wokół tematu roku 2012 i zdania są podzielone. Jedni „oficerowie okrętu” twierdzą, że zakończenie kalendarza Majów nie może być przypadkiem i na pewno wydarzy się coś, co zmieni całą planetę. Inni są bardziej sceptyczni i uważają, że przebiegunowanie nastąpi z pewnością, ale za tysiące lat, kiedy ludzkość osiągnie poziom społeczeństwa planetarnego i poradzi sobie z tym problemem.
Jednym z ciekawych aspektów takich dyskusji są słynne fale tsunami, które mają sprowadzić życie na Ziemi do poziomu kultury pierwotnej. Czy na pewno przebiegunowanie Ziemi musiałoby oznaczać powstanie gigantycznych fal powodujących Armagedon? Ostatnio dość duży spór wzbudził e-mail p. Pawła, czytelnika FN, który zadał ważne pytanie. Zacytujmy go:
To: pytanie@nautilus.org.pl
Subject: Przebiegunowanie Ziemi - czy powstanie fala na morzach?
Czy przebiegunowanie Ziemi może spowodować zmianę obrotu planety? Czym obrót Ziemi wokół własnej osi jest w ogóle powodowany? Czy - hipotetycznie zakładając gdyby do tego doszło i gdyby zmienił sie obrót ziemi na przeciwny to czy spowoduje to choćby najmniejszą falę na morzach? Jest wiele artykułów i komentarzy naukowców na ten temat i często sa one sprzeczne. Oczekuje wypowiedzi kogoś kompetentnego , mającego pojęcie o prawach fizyki i astronomii. Wiem, że wszystkie wypowiedzi na ten temat to tylko spekulacje jednak z naukowego punktu widzenia jak to sie ma do rzeczywistości. W wielu miescach przeczytałem że zatrzymanie sie obrotu Ziemi spowoduje powstanie olbrzymich fal spowodowanych ruchem bezwładności mórz, cos mi się jednak tu nie zgadza, jeśli nawet Ziemia miałaby się zacząć kręcić w drugą stronę, to przecież nie nastąpi to nagle. W tej chwili ruch obrotowy Ziemi jest ruchem jednostajnym, jeśli zmiana biegunów miała by wymuszać ruch przeciwny , ruch Ziemi i wszystkiego co na niej jest (czyli też morza) będzie poruszało się ruchem jednostajnie opóźnionym , tyle że masa Ziemi jest na tyle duża że opóźnienie to według mnie będzie długotrwałe i kompletnie nie wyczuwalne wiec o bezwładności mórz nie może być mowy. Tak więc Ziemia bedzie się poruszać aż do zatrzymania, a potem powoli ruchem jednostajnie przyspieszonym w przeciwnym kierunku aż do uzyskania maksymalnej prędkości. Wystarczy powiesić piłkę na nitce - zakręcić i obserwować - ruch będzie identyczny. Jeśli się mylę, proszę o komentarz.
Pozdrawiam załogę!
Paweł
Ten problem bardzo zaintrygował „Załogę Nautilusa” i zwróciliśmy się w tej sprawie do zaprzyjaźnionego z naszym pokładem profesora, który zajmuje się badaniem magnetyzmu Ziemi. Jeśli tylko uzyskamy jego odpowiedź, wrócimy do tematu.
Dziękujemy wszystkim autorom książek, którzy przysłali je na adres naszej redakcji. Planujemy utworzyć nowy dział "recenzje FN", gdzie będziemy prezentować te książki i nasze oceny po ich lekturze. Podobne działy stworzymy o filmach i materiał audio. Być może spełnimy prośbę wielu czytelników i udostępnimy archiwalne nagrania radiowe "powered by Nautilus", a są to setki godzin, które do dziś są przesyłane przez fanów w sieci... Musimy jednak ustalić kwestie praw autorskich, które powinny nam udostępnić stacje radiowe. W każdym razie poważnie rozważamy taki projekt. Jest to możliwe dzięki ogromnemu spadkowi cen serwerów i transferu. Kiedyś takie pomysły doprowadziły by nas do bankructwa, a dziś w 2010 roku nawet tego nie zauważymy... / Niech żyje postęp technologiczny, konkurencja na rynku czyli... spadki cen!/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 42391x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie