Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 26846x | Ocen: 20
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Nagłe wizje dotyczące bliskiej przyszłości
Nasz przyjaciel z pokładu Nautilusa Krzysztof Jackowski wielokrotnie tłumaczył, na czym polega zjawisko jasnowidzenia. Jest ono procesem, nad którym bardzo trudno zapanować i jest on tyleż spontaniczny, co zagadkowy. Opiera się na krótkotrwałych wizjach przyszłości (także teraźniejszości lub przeszłości - bez różnicy), które przypominają nagłe wybuchy „magnezji”. Są intensywne, często niespodziewane.
Owe obrazy z wizji dotyczących przyszłości są widziane naszym „okiem wewnętrznym”, w pewien sposób wyświetlane wewnątrz naszego umysłu. Człowiek posiada jakiś mechanizm pozwalający widzieć przyszłe wydarzenia, choć jego natura jest na razie dla nauki całkowitą zagadką. Kiedyś jednak – Jackowski nie ma co do tego wątpliwości – uda się ten mechanizm opanować i ludzkość będzie w stanie bez problemu patrzeć w przyszłość. To oczywiście przynosi ze sobą wiele ważnych pytań. Zgoda – skoro jest jasnowidzenie (a jest) i skoro można zobaczyć coś, co się dopiero wydarzy (a można) czy to oznacza, że historia pojedyńczego człowieka czy zbiorowości jest zaplanowana? Pomińmy na razie ten ciekawy aspekt jasnowidzenia i odnieśmy się do tego, co nasi czytelnicy przysyłają na pokład Nautilusa. Okazuje się, że wielu z nich doświadczyło tego unikalnego stanu umysłu, o czym informują nas w korespondencji do FN. Oto fragment takiego e-maila:
[...] Miałem 15 lat i mieszkałem wtedy w Niemczech, gdzie wyprowadziłem się razem z rodzicami na początku lat 80-tych po Stanie Wojennym. Moja mamy siostra bardzo często pisała listy z Polski, bo wtedy nie sposób było rozmawiać przez telefon, gdyż były bardzo drogie rozmowy telefoniczne. Kiedyś odebrałem taki list i kiedy wziąłem go do ręki, nagle zobaczyłem obraz. Widziałem wyraźnie ciocię (czyli siostrę mamy), jak próbuje uciec z płonącego pokoju i upada. Ten obraz był tak wyraźny, że aż się przestraszyłem. Nie potrafię opisać tego, jak to zobaczyłem, gdyż trudno mi było to opisać wtedy i trudno także dzisiaj. To było gdzieś „z tyłu głowy”, ale natura tego obrazu pozostaje dla mnie samego tajemnicą. Powiedziałem o tym, co zobaczyłem rodzicom, ale ojciec zareagował w taki sposób, że po prostu mnie wyśmiał, gdyż nie wierzył w takie rzeczy. Ja jednak wiedziałem, że zobaczyłem coś, co się dopiero wydarzy. I miałem rację. Tydzień po tym, jak miałem tę dziwną wizję, w bloku na Śląsku gdzie mieszkała ciocia doszło do tragicznego pożaru, w którym zginęły dwie osoby, w tym właśnie ciocia. Nie potrafię opisać, jaka była reakcja moich bliskich na wiadomość o tym pożarze. Wszyscy pamiętali to, co mówiłem i nikt nie miał wątpliwości, że miałem jakąś wizję przyszłego i tragicznego wydarzenia. Od tamtej pory minęło wiele lat, a mnie cały czas intryguje to, że istota ludzka jest w stanie odebrać sygnał z przyszłości, o czym mogłem przekonać się osobiście. [...]
W naszej ostatniej korespondencji dostaliśmy e-mail od naszego czytelnika ze Sztokholmu, który także opisał dwa przykłady podobnych „fleszy z przyszłości”:
-----Original Message-----
From: André [..........]
Sent: Saturday, May 01, 2010 7:35 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dwie wizje spontaniczne
Witam
Nawiązując do zjawiska wizji spontanicznych przekazuję moje dwa przeżycia oparte na faktach
1.
1971 roku mieszkałem w Opolu i chodziłem tam na WSI, mój ojciec mieszkał w Raciborzu i ja jeździłem do Raciborza w każdy weekend. Wyjeżdżałem z Opola w sobotę i wracałem w niedzielę. Pewnego wieczoru kiedy kładłem się spać w piątek w Opolu, zacząłem nagle płakać, ponieważ miałem wizję i przeczucie, że mój ojciec umrze jutro tj w sobotę. Miałem wtedy 20 lat.
W sobotę rano pojechałem jak zwykle do Racioborza, i zastaje ojca leżącego w łóżku i skarżącego się na bóle żołądka. Ponieważ te bóle nie ustępowały, to zawezwałem karetkę i po przyjeździe do szpitala w Raciborzu okazało się, że ojciec ma rozległy zawał serca i zmarł w ciągu godziny od przyjazdu do szpitala mimo intensywnej pomocy lekarskiej.
2.
W Marcu 1999 mieszkałem już w Sztokholmie i prowadziłem firmę produkującą wyroby elektrotechniczne w Polsce pod Warszawą. Miałem wtedy kierowcę pana J.K., który regularnie co tydzień pokonywał trasę Warszawa- Sztokholm-Warszawa. Przed każdym wyjazdem z Sztokholmu rozmawiałem z J.K. i piliśmy razem kawę w pokoju śniadaniowym w firmie w Sztokholmie.
Tego rana jak zwykle J.K. miał wracać do Warszawy i piliśmy razem kawę. Ja siedziałem naprzeciwko niego i rozmawiałem i nagle J.K. zaczął gwałtownie oddalać się z pola mojego widzenia, tak jak w funkcji zoom-out w aparacie fotograficznym!
Było tak silne i nieprzyjemne uczucie, że wstałem i wyszedłem z pokoju śniadaniowego. Następnego dnia J.K. zginął w wypadku samochodowym pod Elblągiem.
Pozdrawiam André [xxxxxx], Sztokholm
Komentarze: 0
Wyświetleń: 26846x | Ocen: 20
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie