Czw, 9 gru 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Urodzaj dziwnych kamieni i obserwacja dwunożnej istoty podobnej do kangura – czy te wydarzenia mają ze sobą związek?
We wrześniu br. Polskę obiegła wiadomość o zaobserwowaniu w miejscowości Lelów k.Częstochowy dziwnej postaci na polu. Niezwykła istota miała około jednego metra wzrostu. Według relacji naocznych świadków, którzy obserwowali ją przez kilka godzin, istota poruszała się dość niezdarnie, kołysząc się na boki. Przez bardzo długi czas siedziała w jednym miejscu na ściernisku. Kiedy rolnicy postanowili do niej podejść, zerwała się na nogi (istota dwunożna!) i bardzo szybko uciekła, po czym wzbiła się w powietrze. Jedna z kobiet, która pracowała w tym czasie na polu, była w odległości 150-200 metrów od dziwnego stworka. Według jej relacji, istota była koloru pomarańczowego z dostrzegalnymi pasami na tułowiu. Zszokowani rolnicy najczęściej porównywali dziwnego gościa do.... kangura. Nie tak dawno otrzymaliśmy list od naszych Załogantów, którzy przesłali do nas bardzo podobną relację. Sprawa jest jeszcze bardziej intrygująca, bo postać została zaobserwowana w okolicy, w której w tym roku powstały kręgi zbożowe List przytaczamy prawie w całości: „Witamy! Dzisiaj(12.11.2004) odebraliśmy ciekawy telefon naszego kolegi, którego rodzina mieszka w miejscowości pod Kietrzem ... Powiedział, że na jednym z pól podczas zbioru buraków ludzie zaobserwowali coś ciekawego. Mianowicie zauważyli dziwną postać, która miała ok 1m wzrostu i przez prawie 2 godziny poruszała się po polu. Jak zrelacjonował znajomemu któryś ze świadków "to coś" nie chodziło, tylko cały czas skakało. Nikt nie odważył się jednak podejść bliżej. Na koniec pojawiła się kula i "zabrała" to dziwne stworzenie.Szczerze mówiąc słuchaliśmy tego z lekkimi uśmieszkami na twarzach, do momentu aż kolega dodał, że istotę obserwowało ok. 30 osób....” Nasi Załoganci postarają się dotrzeć do świadków tego niezwykłego zdarzenia. Ale wróćmy do Lelowa. Mniej więcej w tym samym czasie, w którym miała miejsce obserwacja „nieziemskiej” istoty, rolnicy na polach zaczęli masowo odnajdywać kuliste dość ciężkie obiekty, o bardzo zróżnicowanych rozmiarach. Rozniosła się pogłoska, iż są to meteoryty. Sprawa była na tyle głośna, iż zainteresowała się nią lokalna władza. W jednym z telewizyjnych programów regionalnych, pracownik Urzędu Gminy w Lelowie zaprezentował sporą kolekcję kamiennych brył. Większość z nich wyglądała jak skamieniałe, przepołowione orzechy włoskie. Były też obiekty prawie doskonale kuliste. Nasza Fundacja zainteresowała się tematem. Zwróciliśmy się do władz Lelowa z prośbą o przesłanie próbek „meteorytów lelowskich”, tak właśnie zostały nazwane te kamienie. Po kilku dniach otrzymaliśmy przesyłkę. Kamienie faktycznie wyglądały niezwykle, jednak od razu wykluczyliśmy możliwość, iż są to meteoryty. Sprawę postanowiliśmy oddać w ręce fachowców. Pracownicy Muzeum Ziemi w Warszawie bardzo życzliwie potraktowali nasze znalezisko i obiecali nam pomoc w ustaleniu jego tożsamości. Po niespełna dwóch tygodniach dostaliśmy wiadomość, iż interesujące nas próbki zostały uznane za konkrecje limonitowe. Tak więc sprawę możemy uznać za raczej wyjaśnioną. Naszym zdaniem, prawdopodobieństwo, że obserwacja niezwykłej istoty w Lelowie i urodzaj kulistych kamieni są zdarzeniami ze sobą związanymi nie jest zbyt duże. Być może masowe znajdywanie kamiennych obiektów zostało spowodowanie tym, że ludzie, zaintrygowani niezwykłą obserwacją dwunożnej pomarańczowej istoty, zaczęli bacznie obserwować, co się wokół nich dzieje. Z drugiej zaś strony wiemy, iż w miejscu lądowania obiektów nieznanego pochodzenia można znaleźć kamienie lub inne obiekty, których obecność w danym miejscu niezupełnie da się wytłumaczyć. Mam tu na myśli oczywiście przypadek z miejscowości Gołąbki k.Wylatowa, który został szczegółowo opisany w raporcie utworzonym przez BLT Research i przedstawiony na stronie Fundacji NAUTILUS. Przeanalizowany w Stanach Zjednoczonych fragment kamienia (a właściwie skamieniałej zeszklonej ziemi) posiadał zupełnie inne proporcje składu chemicznego niż otaczająca go gleba. Wykonanie dokładnych badań fizyko-chemicznych „meteorytów lelowskich” na pewno pozwoliłoby nam odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących ich pochodzenia, jednakże z uwagi na duże koszty takich analiz, zmuszeni jesteśmy odłożyć te plany na przyszłość.
Czw, 9 gru 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN