Nie, 27 luty 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
REJESTRACJA KUL APARATEM CYFROWYM - JAK POWSZECHNE JEST TO ZJAWISKO?
Świat w którym żyjemy funduje nam taką ilość informacji, obrazów i przeróżnych wydarzeń, że rejestrujemy zaledwie drobny ułamek z nich. Uważamy, że najtrwalej w pamięci pozostają nam wydarzenia dramatyczne lub wzniosłe. W większości przypadków nie mamy na nie wpływu, bo powodują je ludzie i świat nas otaczający. Są też jednak rzeczy, które nas intrygują, zmuszają do myślenia i drażnią naszą wrodzoną ciekawość pobudzając wyobraźnię. Stawiamy pytania. Szukamy do skutku, aż znajdziemy satysfakcjonującą nas odpowiedź. Ilości tematów jaka zaprząta ostatnio moją głowę powiększyła się o KULE. Brzmi to dziwnie, ale jeszcze dziwniej wygląda ! Zetknąłem się z nimi pierwszy raz w bazie Nautilusa w Wylatowie, kiedy na moich oczach niektórzy z nas wyposażeni w aparaty cyfrowe robili nocne zdjęcia w szaleńczym tempie i na dodatek we wszystkich możliwych kierunkach, co jakiś czas z krzykiem oznajmiając, że mają kule na zdjęciu. Mój skromny sprzęt w tamtym czasie, nie pozwolił na sprawdzenie, czy ja też '' mam kule''. Powiem szczerze, po wywołaniu fotografii było mi przykro. Nie miałem ani jednej. Widziałem u innych, oglądałem film nakręcony kamerą, gdzie taka właśnie kula z ogromną prędkością pędzi nad wylatowskim polem. To tylko rozbudziło moją ciekawość. Kupiłem aparat cyfrowy, bo tylko takie urządzenie pozwala na bezkarne ( czytaj bezpłatne ) strzelanie zdjęć w prawie nieograniczonych ilościach. Problem był tylko jeden. Czy będę miał szczęście i zarejestruję te dziwy osobiście ? Na początku maja 2004 roku zaplanowaliśmy w Fundacji dwudniowy wyjazd do Wylatowa. Chcieliśmy spotkać się ze znajomymi i przedstawić wyniki dotychczasowych badań. W trakcie wykładu prowadzonego przez Roberta Bernatowicza zacząłem robić zdjęcia. W czasie kiedy mówił on o tajemniczych obiektach, pojawiających się na zdjęciach, wykonałem fotografię. Też krzyknąłem ''mam kulę ''. Była pierwsza moja i bezapelacyjnie prawdziwa, a na dodatek uczestnicy spotkania mogli ją porównać z tymi, które były prezentowane. Byłem bardzo z siebie dumny. Najlepsze jednak miało dopiero nastąpić. Po prelekcji pojechaliśmy na pokaz gongów tybetańskich. Przygotowany on był na drodze pomiędzy polami, gdzie przez ostatnie lata występowały piktogramy. Stawiliśmy się w komplecie. Prawie każdy z aparatem w ręku. I chociaż brzmi to zupełnie nieprawdopodobnie w trakcie pokazu praktycznie każdy rejestrował kule. Nie muszę chyba dodawać, że nie było dwóch jednakowych urządzeń, a ilość, jakość i łatwość z jaką robiliśmy te zdjęcia była wprost niespotykana . Po powrocie do domu i obejrzeniu materiału na komputerze przyszedł czas na refleksje. Zacząłem zastanawiać się, czym są i dlaczego było ich tak dużo w Wylatowie ? Niewiele udało mi się ustalić. Pomyślałem jednak, że skoro wieczorami muszę wychodzić na spacery ( mam psa ) to biorę aparat i fotografuję. Efekt jest niesamowity - zdjęć mam ok.400 (sąsiedzi dopiero niedawno przestali reagować na nocne błyski jak na zwiastun burzy, a moja suczka jak widzi, że biorę wieczorem aparat do ręki jest natychmiast gotowa do wyjścia). Jakość ich jest różna. Na najwyraźniejszych można zobaczyć dokładną prążkowaną strukturę i jak gdyby ''jądro kuli''. Muszę przyznać, że były dni kiedy nie rejestrowałem nic, ale były też takie kiedy na 20, 30 ujęć wszystkie utrwalały ten fenomen. Już w połowie czerwca pokazałem zdjęcia koledze, który amatorsko zajmuje się fotografią. Po dokładnym obejrzeniu stwierdził, że to refleksy świetlne.Tak mnie tym stwierdzeniem rozzłościł, że powiedziałem sobie; skoro to są refleksy, a aparat jest nowiutki na gwarancji, to niech go obejrzy serwis. Nawiązałem kontakt e-mailowy i zapytałem co zrobić, żeby ''zakłócenia'' usunąć. W odpowiedzi poza technicznymi wskazówkami jak ustawić aparat i zapytaniem o stan czystości obiektywu poproszono mnie o kilka przykładów. Wysłałem parę zdjęć. Pracownik serwisu uznał, że uzyskiwany przeze mnie efekt jest bardzo dziwny i przyjął zgłoszenie reklamacyjne. Firma kurierska odebrała aparat, a ja czekałem. Miałem nadzieję że zbadają go w warunkach laboratoryjnych i stwierdzą, że sprzęt jest sprawny. (Robiłem nim naprawdę bardzo dobre zdjęcia). Wielkie było moje zdziwienie, kiedy aparat mi dostarczono. Jak przeczytałem w opisie wymieniono całą optykę ... W domu pierwszy i jedyny raz zwątpiłem. Przyszło mi do głowy że skoro serwis wymienił wszystko co tylko mógł, aby kule przestały się pojawiać to więcej ich po prostu nie będzie. W przekonaniu tym utwierdził mnie fakt, że po zrobieniu pierwszych dwudziestu zdjęć rzeczywiście nic nie było. Kiedy różne teorie krążyły mi po głowie z szybkością ponaddźwiękową zdecydowałem, że pomyślę o całym tym zamieszaniu rano .Krótko mówiąc poszedłem spać . Oczywiście nie mogłem usnąć. Otworzyłem drzwi na ogród, wziąłem aparat do ręki i znowu strzelałem fleszem w poszukiwaniu nieznanego. Tylko tym razem owocnie. Kule były takie jak przedtem i są do dzisiaj. Próbowałem robić zdjęcia w przeróżnych miejscach. Na cmentarzach, w pomieszczeniach. Po prostu istnieją i już. Wszystkie charakteryzują się tym, że są niewidoczne dla oka ludzkiego. Posiadają strukturę (prążki, pierścienie ) i coś co ja nazwałem jądrem. Na jednym zdjęciu kula jest różowa, pozostałe są w różnych odcieniach bieli. Występują wszędzie. Ja głównie rejestruję je w okolicach mojego domu. Zaobserwowałem, że są lepiej widoczne kiedy jest mglisto lub wilgotno ( np. po deszczu ). Do tej pory pomimo usilnych starań nie udało mi się zainteresować kulami nikogo kompetentnego. (Chętnie nawiążę wiec kontakt z kimś kto dysponuje wiedzą z optyki i otwartym umysłem ). Jak to możliwe, że ludzie robią miliony zdjęć, a tylko nieliczni, między innymi ja rejestruje ten fenomen? Odpowiedź na to pytanie jest najprostsza z możliwych. Tylko nieliczni mieli to szczęście i zrobili ujęcie na tyle dokładne, że wyklucza ono zakłócenia pracy aparatu i powstawanie refleksów świetlnych. Zjawisko to występuje, również na fotografiach wykonywanych aparatami analogowymi (lustrzankami), co niejednokrotnie mogłem zobaczyć, chociażby na prywatnych zdjęciach moich znajomych. Czym kule są .....................?, a może kim.....?
Nie, 27 luty 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN