Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 11716x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Nie, 27 luty 2005 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

Zagadka czasu.

Czym jest czas i czy w ogóle istnieje? Może się wydać, iż to pytanie nie jest uprawnione i nie posiada większego sensu ale nie znam człowieka, który w jasny sposób mógłby przedstawić mi dowód na to, że istnieje zjawisko, które my nazywamy czasem. Św. Augustyn z Hippony, słynny filozof i teolog z V wieku, słusznie skonstatował kiedyś, że doskonale wie czym jest czas, dopóki ktoś go o to nie zapyta. Jeżeli zapytamy o definicję czasu fizyka, matematyka czy psychologa – otrzymamy inne jego definicje. Dla jednego czas to upływ tego co mierzą zegary, dla innego to jednowymiarowa przestrzeń, ciągła ale dająca się podzielić na tzw. chronony, czyli odcinki albo klatki czasu. Dla zwykłego człowieka czas to upływ wydarzeń, a według Encyklopedii czas jest miarą długości trwania zjawisk. Ale czym jest ten zagadkowy moment, w którym rozgrywa się całe nasze życie? Fizycy mogą powiedzieć, że „teraz” nie istnieje. Wg najnowszych obliczeń „teraz” trwa zaledwie 30 milisekundy- potrafią to sobie państwo wyobrazić? Zatem czym jest przeszłość i przyszłość skoro „teraz” jest takie krótkie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę szczególną teorię względności, ruch jest przemieszczeniem się ciała w przestrzeni i czasie, zatem parametry jakie określają położenie i stan obiektu zależą od czasu stąd ruch ciał i układów wpływa na czas trwania zjawisk. Sekunda jako podziałka czasu zależeć więc będzie, w myśl tej teorii, od doboru układu odniesienia. Sprawdzać się będzie jednak tylko dla procesów mierzonych przez obserwatorów pozostających w spoczynku względem Ziemi. Zupełnie inaczej jest w układach, które względem siebie poruszają się, tutaj bieg czasu jest różny, wg fizyków w układzie ruchomym czas płynie wolniej. Świadczyć ma o tym tzw. zjawisko dylatacji czasu, gdy na przykład obserwujemy rozpad w ciągu milionowych części sekundy cząstek elementarnych. Gdy takie cząstki przyspieszymy w akceleratorze do prędkości około 2/3 prędkości światła czas ich „życia” wydłuża się na tyle, że możemy je zaobserwować. Ale nie chcę w niniejszym artykule rozwodzić się na temat fizycznych czy matematycznych aspektów czasu. Pragnę skupić się na subiektywnym jego i psychologicznym odczuwaniu. Co o czasie mogą powiedzieć nam nasze zmysły- chyba to, że czas płynie, że przeszłość jest ustalona i dokonana raz na zawsze a przyszłość tajemnicza i nieokreślona. Teraźniejszość to tylko 30 milisekundy, kto to odczuje? Upływ czasu powinien wydawać się nam iluzją - ale aby zrozumieć jego zagadkę poszerzyć należy naszą wiedzę na temat ludzkiej świadomości, i to w oparciu o reguły kwantowe. Wg zasad językowej dramaturgii i narracji wydarzeń realnością jest jedynie chwila obecna, przeszłość określamy jako coś co było i minęło, zaś przyszłość jest nieodgadniona. Takie pojmowanie czasu kłóci się z tym co powiedział kiedyś A. Einstein: „ Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość to jedynie złudzenia, aczkolwiek uporczywie nam się narzucające”. Einstein zdawał sobie sprawę, że nie należy tej obecnej chwili nadawać jakiegoś absolutnego i uniwersalnego znaczenia, że tzw. równoczesne zjawiska mają charakter względny. Czy może zatem być świat, gdzie skutek poprzedza przyczynę? Co było na początku świata, gdy wszechświat był atomem? A był nim? Czy istniał wtedy czas? Mówi się, że wtedy czas nie istniał, mówi się też, że gdy entropia osiągnie maksymalną wartość a temperatura wszechświata się wyrówna i ustaną wszelkie procesy – czasu też już wtedy nie będzie. Jak można mierzyć czas, gdy mierzący i miernik są niejako zanurzeni w wartości jaką chcą zmierzyć? Dochodzimy tutaj do sławnej tezy filozofa Johna McTaggarta, który stwierdził, iż nie można czasu wyjaśnić bez uprzedniego założenia właśnie czasu! I czy czas obiektywnie istniejący można poddać mierzeniu w układzie gdzie obserwator będzie się znajdował poza czasem? Czy obiektywny czas istnieje – nie wiem. Zatem czas subiektywny jest tą kategorią jaka najsilniej oddziałuje na nas w naszym ludzkim życiu. Jak twierdzi Ernst Poeppel „teraz” trwa tylko 30 milisekundy. Ten badacz z Monachium zajmuje się od dawna badaniem zjawiska odczuwania czasu i w toku swych badań doszedł do ciekawych i zastanawiających wniosków. Stwierdził, że nasz mózg pracuje w 30 milisekundowym rytmie - to właśnie tyle potrzebuje on na to aby odróżnić dwa optyczne obrazy albo odróżnić kolejność różnych tonów. Podczas tego 30 milisekundowego interwału nie ma żadnego przedtem ani potem. Jest to faza bezczasowa, a czas nie płynie lecz swoiście przeciska się do przodu pewnymi porcjami. Poeppel twierdzi, iż „teraz” jest przez nasz własny mózg niejako konstruowane. Ale co ciekawe i co potwierdzono doświadczalnie, w „teraz” zawarte są już pewne wskazówki na przyszłość, mózg niejako wyprzedza pewne przyszłe nasze zachowania (co potwierdza tzw. próba Franka Geldarda z pukaniem). Co ciekawe człowiekowi brakuje organu, który mierzył by upływający czas. Czas jest dla ludzi niewyczuwalny podobnie jak promieniowanie radioaktywne. Człowiek rejestruje upływ czasu pośrednio jako upływ zdarzeń i zależy to w sumie od naszego samopoczucia. Nieraz spotykamy się z określeniami, że godzina nudnej lekcji ciągnie się w nieskończoność a gra z kolegami w np. Warhammera tak szybko przeleciała, mimo że zajęła nam prawie 7 godzin w ciągu dnia. Czas jest subiektywny. Co mają powiedzieć ci, którzy zostali wzięci na pokłady statku Obcych i doznali tzw. zjawiska missing time, czyli luki w czasie, jak opisuje to Budd Hopkins w swych Intruzach? Jak mamy podejść do teorii Miłosława Wilka o sieci Wilka, której w kosmosie po prostu brak ze względu na to, iż fala akustyczna, będąca nośnikiem informacji w kanałach sieci Wilka, potrzebuje środowiska materialnego a tego w kosmosie brak. Hiperdźwiękowa fala stojąca, a nią właśnie jest strumień energii w sieci Wilka, posiada zdumiewającą właściwość - jest niezależna od biegu czasu. Poprzez to informacja jaka płynie kanałem sieci Wilka na przebycie dowolnej długości trasy nie zużywa żadnej ilości czasu, po prostu jest niezależna od niego! A co powiedzieć o np. filozofii i medytacji Zen? Dla Zen czas i przestrzeń to złudzenia. W filozofii Zen istnieje tylko tu i teraz, innymi słowy istnieje tylko ta chwila i tylko to miejsce, zaś to co było, to co ma być , to co z przodu to co z tyłu, to tylko konstrukcje umysłu, nie odzwierciedlające rzeczywistości. Każdy z praktykujących Zen musi odnaleźć miejsce leżące właśnie tutaj i właśnie teraz, innymi słowy musi osiągnąć doświadczenie „tu i teraz” zwane udżi (tzw. bycie-czas). Mistrzowie Zen powiadają, że teraz trwa wiecznie a czas jest iluzją. Zatem w Zen powiemy, iż wszystko w świecie jest ze sobą połączone, że wszystko zdarza się równocześnie, tu i teraz a czas jest jedynie koncepcją umysłu. To tutaj i teraz, jak przestrzeń i czas są jednak wciąż abstrakcjami ale tym co nadaje im sens jest nasza własna istota, nasza jaźń. Zanim szczegółowiej omówię znaczenie czasu u Indian Hopi, a jest to fascynujący temat, skupmy się jeszcze na chwilę na postrzeganiu czasu wśród sportowców. Czy można rozciągnąć „teraz”? Niektórym się to udaje. Wielki tenisista Jimmy Connors opisuje zatrzymanie czasu. Nieraz w meczu zdarzało mu się doznać takiego stanu. Widzi przed sobą olbrzymią piłkę tenisową, która unosi się ponad siatką a on czuje jakby miał do dyspozycji cały czas świata aby zadecydować jak i gdzie powinien ją uderzyć z powrotem. W rzeczywistości te momenty trwają ułamki sekund, ale sportowcy postrzegają je zupełnie inaczej. Także koszykarze opisują niewyjaśnione sytuacje, w których wszyscy poruszają się w zwolnionym tempie a oni czują się tak jak by dryblowali piłkę pomiędzy stojącymi lalkami. Ale i osoby uprawiające sporty azjatyckie (sztuki walki) stwierdzają, iż potrafią rozciągać „teraz”. Przeżywają akcje przeciwnika w rozciągniętym czasie teraźniejszym i są w stanie zauważyć każdy szczegół walki, potrafią też odpowiednio zareagować na każde zagrożenie ze strony przeciwnika. Warto też jeszcze zasygnalizować, iż osoby które doświadczyły tzw. NDE (near death experience, czyli zjawiska śmierci klinicznej) często mówią, iż zanim przeszli w strefę „przed tunelem”, całe życie przewinęło im się przed oczami w ułamku sekundy, jak by czas nie istniał, nie mówiąc już, iż w czasie poruszania się w tunelu czy w opisach astralnych światów jakie znamy z literatury, czas po tamtej stronie jakby zupełnie nie istniał, a powszechne były odczucia błogości i ulgi, braku stresu i pędzenia gdzieś za jakimiś ważnymi życiowymi sprawami. Ale zanim w ogóle człowiek nauczył się wykorzystywać do mierzenia czasu powtarzające się fizyczne zjawiska korzystał z powtarzających się wydarzeń życia codziennego. Polegano na pogodzie i według jej zmian określano czas, a pozostałością tego jest fakt, iż w językach romańskich np. francuskim istnieje słowo temps, które używa się na określenie zarówno pogody jak i czasu. Przenieśmy się teraz na kontynent północnoamerykański, w gorące rejony Arizony i Nowego Meksyku. Od dawna wiadomo, iż różne kultury mają odmienne podejście do rozumienia natury czasu. Jedną z najbardziej fascynujących kultur jaka wypracowała zupełnie inny sposób postrzegania czasu są Indiane Hopi. Ich przebieg dnia jest sprzężony z naturalnymi zjawiskami i tak jak zmieniają się pory roku, powtarza się czas. Gdy zapytamy Indian Hopi o egzystencję czasu przeszłego i przyszłego spotkamy się z niezrozumieniem. Podobnie jak Indianie Hopi, nie posługują się czasem Indianie z plemienia Saulteaux – badacze, którzy chcieli to plemię odwiedzać musieli akceptować ich zwyczaje, m.in. taki, iż nie można się było z nimi umówić na spotkanie o określonej porze, gdyż Indianie ci uważali, iż spotkania nie powinny odbywać się po upływie jakiegoś określonego czasu lecz wtedy gdy osoby są na to spotkanie gotowe. Wybitnym badaczem kultury i języka społeczności indiańskiej wśród plemienia Hopi był żyjący w latach 1897-1941 amerykański językoznawca i etnolog, Benjamin Lee Whorf. Jak sam stwierdził, Indianie Hopi mają zupełnie inne rozumienie natury czasu niż Europejczycy (ludzie Zachodu). Nie rozporządzają oni żadnym ogólnym pojęciem czy też wyobrażeniem czasu, jako łagodnie płynącego continuum, gdzie każde zdarzenie wyłania się z przyszłości i poprzez teraźniejszość zatapia się w przeszłości. Język Hopi nie zawiera żadnych odniesień do czasu a jednocześnie potrafi zdać sprawę z wszelkich zauważalnych zjawisk świata i poprawnie je opisać. Wg Whorfa, Hopi zastąpili metafizykę trójwymiarowej przestrzeni i jednowymiarowego czasu metafizyką tego co obiektywne i co subiektywne. Długie badania Whorfa nad specyfiką języka Indian Hopi doprowadziły go do konkluzji, że język Hopi zupełnie jest pozbawiony słów, form gramatycznych, konstrukcji czy wyrażeń odnoszących się do tego co my nazywamy czasem. Brakuje w tym języku także terminu odnoszącego się do przestrzeni w taki sposób aby wyłączyć z niej ten element rozciągłości czy istnienia, który dla nas jest czasem. „W systemie Hopi czas zanika, przemianom zaś podlega przestrzeń; nie ma w nim homogenicznej, bezpośredniej, bezczasowej przestrzeni naszych intuicji i klasycznej mechaniki newtonowskiej. Z drugiej strony pojawiają się tu nowe pojęcia i abstrakcje, dla których w naszym języku brak odpowiednich terminów, opisujące świat bez odwoływania się do czasu i przestrzeni.” Hopi posiadają metafizykę podobnej miary i rozpiętości jak cywilizacje Zachodu, lecz organizuje ona uniwersum w dwie formy (u nas - czas i przestrzeń) zaś u Hopi - na to co ujawnione i to co ujawniające się, lub innymi słowy to co obiektywne i to co subiektywne. W tym ujęciu obiektywne jest to co ujawnione (cały świat fizykalny, bez żadnego wyróżniania przeszłości i teraźniejszości ale z wykluczeniem jakiegokolwiek pojmowania przyszłości). Subiektywne, jak pisze Whorf a więc ujawniające się jest domeną przyszłości i to pojęcie jest bardzo szerokie, gdyż zawiera nie tylko fakty rzeczywistości przyszłej ale i to co przejawia się w umyśle, sercu człowieka, rośliny, przedmiotu i całej natury, całego kosmosu. Ta sfera subiektywna dla Hopi skrywa wszystkie emocje, niezamanifestowane jeszcze, pragnienia i intencje. To poprzez dochodzenie do skutku tego co w nas jest, co w nas siedzi, polega owo przejawianie się wydarzeń ze sfery subiektywnej w obiektywną. Hopi nie dzielą świata jak my, ludzie Zachodu, na zbiory rzeczowników lecz postrzegają go w sposób czasownikowy. Większość wyrażeń metafizycznych, jak podaje Lee Whorf, u Hopi, to właśnie czasowniki, a nie rzeczowniki, jak w językach indoeuropejskich. Gdzie zatem istnieje teraźniejszość u Hopi? Whorf wskazuje, że to co my moglibyśmy określić mianem teraźniejszości u Hopi, znajdować się będzie w sferze subiektywnej, gdyż to ona zawiera ten aspekt istnienia, który określamy mianem teraźniejszości. Są to zdarzenia, które dopiero wyłaniają się, zaczynają się manifestować, wszystko to co dopiero ma zostać zrobione ale nie znajduje się jeszcze w pełnym stadium, jak na przykład udawanie się na spoczynek czy zabieranie się do pisania. Zatem sferę subiektywną najlepiej w języku Hopi opisuje termin tunatya- czyli spodziewać się czegoś, oczekiwać, mieć nadzieję. Odnosi się on do tego sprawczego aspektu kosmosu który organizuje aktywność, naciera na rzeczywistość, moduluje zmiany. Stąd Hopi przekształcają sądy o przedmiotach na sądy o zdarzeniach, zgodnie z relacją ważności czasowników nad rzeczownikami. Aby lepiej to zrozumieć warto podać taki przykład: Hopi nie mówią, że to jest gorące lato, albo że lato jest gorące. Powiedzą, że lato jest wtedy kiedy jest gorąco, gdy staje się gorąco. Co więcej o ile w naszej kulturze istnieją takie sformułowania jak np. 20 dni to u Hopi czegoś takiego nie ma. Przecież my nie możemy doświadczyć 20 dni, jest to forma pewnej abstrakcji, 20 dni to zbiór wyimaginowany, nieobiektywny. Z kolei u Hopi sytuacja jest inna, i to diametralnie. Używają oni liczby mnogiej i liczebników głównych tylko w stosunku do tych przedmiotów, które tworzą lub mogą utworzyć obiektywny zbiór. Jak by nie było z tym czasem opanowanie jego iluzji dać może człowiekowi spokój i dużą moc wewnętrzną. Jak pisze w swej książce „Potęga Teraz” (The Power of Now) Ekchart Tolle, siła teraźniejszości, czas obecny nie jest kosztowny gdyż jest iluzją. Nic poza tym nie ma, wieczna teraźniejszość jest przestrzenią, w której rozgrywa się całe nasze życie, i jest to jedyna moc, jaka jest trwała. To „teraz” jest w stanie przenieść nas poza granice naszego zrozumienia i jeżeli się sobie uświadomi moc jaka tkwi w „teraz”, świadomość tego faktu jest w stanie przenieść człowieka na pole gruntownej transformacji wewnętrznej, w takim „teraz” znikają problemy, choroby i cierpienia. Odkrywa się tajemnice Buddy. Eckhart Tolle sam przekonał się na przykładzie własnego życia o mocy i potędze „teraz”, jest jednym z najsłynniejszych głosicieli nauk o duchowym oświeceniu poprzez siłę chwili teraźniejszej. Jak sam stwierdza, jedną z pierwszych wskazówek takiego duchowego przebudzenia jest to, iż ludzie nagle stają się świadomi swych własnych myśli, przestają utożsamiać się ze swym umysłem. Jak mówi Tolle; „Mijałeś się z „teraz” i dlatego życie stało się walką. Wydawało się całkiem normalne, gdyż wszyscy wokół żyli tak samo. Zadziwiającą rzeczą jest to, iż życie, ta wielka inteligencja przenikająca cały kosmos, zaczyna cię wspierać, gdy powiesz jej „tak”. Gdzie jest życie? Tutaj. Teraz. To jestność tej chwili. Owo „teraz” początkowo zda się tak małe, maleńki wycinek między przeszłością i przyszłością, a jednak w nim kryje się cała potęga życia”. Z czasem i jego upływem zapewne niejedna osoba miała niezwykłe przygody, opiszę jednak tutaj dwa frapujące przypadki z udziałem mej znajomej E. Heblaur. Swego czasu zaprosiła ona swego kolegę do Niemiec, i gdy stała na dworcu autobusowym czekając na jego przyjazd, postanowiła udać się na platformę, z której świetnie widać przyjeżdżające autobusy. Po chwili ujrzała jednak swego męża, który wysiadał z samochodu i szedł machając w jej kierunku. Mąż gdy zbliżył się do Elżbiety pokazał jej zegarek, i wtedy znajoma uświadomiła sobie fakt, iż od czasu gdy wyruszyła z domu na dworzec do chwili obecnej upłynęło 12 godzin! Nie mogła uwierzyć, iż to miało miejsce. Nie czuła ani zmęczenia ani dezorientacji. Jak można stracić 12 godzin z życia nic o tym nie wiedząc? Do dziś nie wie jak i dlaczego tak się stało. Ale nie była to jedyna historia z zagubionym czasem. Kiedyś wracając do Krakowa moja znajoma umówiła się ze swym kolegą Radkiem pod pomnikiem Mickiewicza w Krakowie na piątek rano. Przez cały tydzień Pani Heblaur pilnowała aby nie przegapić terminu! Jadąc autobusem do Krakowa w piątek rano usłyszała głos spikera w radio mówiący: Witamy w piękny sobotni dzień - nie mogła uwierzyć w ten fakt i dopytując się sąsiadów jadących obok wciąż otrzymywała odpowiedź, iż jest sobota rano! Niestety ale nie było to zgubienie paru minut co często zdarza się Elżbiecie lecz zgubienie całego dnia i nocy, aczkolwiek fakt niezgodności czasu wewnętrznego z czasem wymyślonym na Ziemi zdarza się mojej znajomej dość często. Zapewne i Państwo mają na swym koncie ciekawe przygody z czasem, i jak by nie było na razie nikt nie jest obojętny na jego wpływ, choć wierzę, że w przyszłości czas raczej nas będzie się bał, jak dziś piramid, gdy osiągniemy odpowiedni poziom rozwoju świadomości nielinearnej. A na razie: carpe diem!

Komentarze: 0
Wyświetleń: 11716x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Nie, 27 luty 2005 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.