Pon, 2 maj 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
"To są obiekty fizyczne, istniejące w naszej rzeczywistości"
- relacja dziennikarza, który wykonał zdjęcia
obiektów typu "orbs"
Przeglądając doniesienia o „orbs”, których można w internecie znaleźć bardzo dużo, nie trudno się tym zaciekawić, tym bardziej, że jest to sprawa całkiem świeża.
Jednak zapewniam, że zupełnie inaczej się do tego podchodzi, kiedy sprawa zaczyna dotyczyć nas samych. Nagle znajdujemy się w kręgu dziwnych, niezrozumiałych wydarzeń, które zmuszają nas nie do biernego śledzenia rzeczy z dystansu, ale do zagłębienia się w tajemnicę i choć próbę, nie tyle zrozumienia, co zdefiniowania tego, co widzimy.
Kilka dni temu wybrałem się na dwudniowe wędkowanie nad jedno z kaszubskich jezior. Po powrocie wprowadziłem zrobione tam zdjęcia do komputera i jak zwykle przeglądałem je pod kątem przydatności do druku (jestem wydawcą czasopisma wędkarskiego). Z 18 fotek (w większości krajobrazowych), tylko na jednej są ludzie – to przyjaciele, z którymi byłem na rybach (fot. 1). Wieczorem zrobiłem im to jedyne zdjęcie. To właśnie ta fotka zwróciła moją uwagę, gdyż na ekranie pojawiły się jakieś brzydkie plamy. Sądząc, że to sprawka brudnego ekranu laptopa, przetarłem go, ale plamy pozostały. Zaciekawiony zacząłem powiększać obraz, i czym stawał się większy, tak samo wzrastało moje zdumienie. Te plamy to nic innego jak dziwne, kuliste obiekty, które z angielskiego nazywane są „orbs”.
Szczerze mówiąc nigdy przedtem specjalnie nie przyglądałem się swoim nocnym zdjęciom cyfrowym, ale nie przypominam sobie, abym zauważył na nich coś niezwykłego. Na fotce pomiędzy kolegami, a także po ich lewej i prawej stronie są wyraźnie widoczne na wpół przezroczyste kule.
Szkoda, że nie robiłem zdjęć w największej rozdzielczości, ale i tak powiększenie jest całkiem wyraźne (fot. 2). Muszę przyznać, że byłem poruszony.
Od 25 lat interesuję się niepoznanym, ale nigdy dotąd sam nie byłem świadkiem niczego niezwykłego. Czasami śmieję się z siebie, że nawet zwykłego UFO nie potrafię zaobserwować.
Zdjęcie nad jeziorem było zrobione około godz. 22.00, przy bezchmurnym niebie, krystalicznym powietrzu i temperaturze ok. 5 stopni C.
Po tym odkryciu natychmiast przejrzałem wszystkie ubiegłoroczne fotki (także znad tego samego jeziora) i wśród setek nocnych zdjęć nie odkryłem niczego osobliwego. Zajrzałem jeszcze do tegorocznych zdjęć, a zwłaszcza do fotograficznej rejestracji pewnego wyjątkowego wieczora, w dniu pogrzebu Jana Pawła II.
Byłem wówczas na biznesowo-towarzyskim spotkaniu pod Poznaniem. Zamiast jednak rozmawiać o interesach, cały czas nasze myśli i słowa błądziły gdzieś w innej rzeczywistości, po prostu wspominaliśmy papieża. Co ciekawsze, młody człowiek, który jest główną postacią zdjęć, powiedział, że jest niewierzący, bo tak go wychowano, ale gdyby miał szukać Boga, to właśnie Jan Paweł II byłby dla niego Bogiem!
O 21.37 zgasiliśmy wszystkie światła, wyszliśmy na zewnątrz, a wspomniany człowiek zapalił świeczki. Zaległa cisza, atmosfera stała się "gęsta". To było niesamowite, nikt nie wypowiedział ani słowa. Jakieś 10 minut staliśmy na deszczu w milczeniu (zresztą rozmyte ślady kropel są widoczne na fotce). Nie pamiętam czy kiedykolwiek uczestniczyłem w tak „mentalnym” spotkaniu, kiedy niepotrzebne było jakiekolwiek słowo, a mimo to każdy z nas doskonale wiedział co czują inni.
Do dzisiaj przechodzi mnie dziwny dreszcz na wspomnienie tego wieczora. Kiedy więc otworzyłem pierwsze zdjęcie (fot. 3), dreszcz powrócił, i to ze zdwojoną mocą. Nad głową człowieka zapalającego świeczki rozbłyskuje wspaniała, jasna kula, nieco poruszona, jakby wzbijająca się w górę. Po powiększeniu znalazłem kolejne, nieco bledsze. Błyskawicznie otwieram następna fotkę, którą zrobiłem z tego samego miejsca, jakieś 20 sekund później (fot. 4). „Orb” jest tam nadal, ale przemieścił się w lewo w dół i jakby lekko przygasł. Oglądam całe zdjęcie, kul jest kilkanaście. Następne zdjęcia robiłem już po naszym powrocie do pomieszczenia. Jednak na żadnym nie ma jakichkolwiek oznak kul! Fotki robione były aparatem Canon G5.
Oczywiście nawet nie próbuję odgadnięcia natury tego zjawiska, jednak jego fizyczność jest dla mnie absolutnie oczywista. Przecież nawet jeżeli byłby to rodzaj energii, to energia też jest stanem fizycznym.
Nie wiem czy tzw. oficjalna nauka zajmuje się badaniem „orbs”; pewnie tak, ale przyzna się do tego dopiero kiedy będzie mogła na ten temat powiedzieć coś sensownego (jeżeli będzie mogła). Jedno jest dla mnie pewne – wszelkie próby zaklasyfikowania „orbs” jako zniekształceń obrazu czy odbicie światła od cząstek kurzu itp. jest bzdurą. Zbyt wiele lat robię zdjęcia. Mój mózg, ale i swego rodzaju intuicja, podpowiadają mi, że są to obiekty fizyczne, istniejące w naszej rzeczywistości, naszym wymiarze, obiekty dające się badać. Zrobiony został pierwszy krok – udaje nam się rejestrować ich obraz! Jak dalej je badać? To już nie moja domena.
Pon, 2 maj 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.