Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 11265x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
HISTORIA Z ŻYCIA GEODETY I JEDNOCZEŚNIE CZYTELNIKA SERWISU FN
Historia przyszła na pokład Nautilusa w ciągu ostatnich kilku godzin. Jest efektem naszej publikacji w serwisie FN o tym, że czasami można spotkać kogoś znajomego, który wydaje się żywy fizycznie, ale naprawdę jest… zjawą! Historia spodobała nam się tak bardzo, że prezentujemy ją dla naszych czytelników natychmiast.
Witam,
Przeczytałem artykuł „człowiek, który okazał się zjawą” i chciałbym opisać jedno z moich spotkań z nieznanym:
Jestem geodetą a kilkanaście lat temu przyjąłem zlecenie na wykonanie mapy z podziałem nieruchomości. Podział dotyczył wydzielenia części działki zabudowanej małym domkiem w granicach niezbędnych do korzystania z tego domku.
Zleceniodawcą był emerytowany urzędnik państwowy mieszkający w mieście, który na wsi wybudował sobie ten domek na gruncie rodziców i przyjeżdżał do niego na weekendy. Ze względów formalnych jego rodzice mogli przekazać całe gospodarstwo razem z gruntem pod domkiem na jego brata – rolnika.
A teraz za zgodą brata miało nastąpić wydzielenie części pod domkiem i dokonanie przepisu notarialnego na niego. Gmina zaopiniowała pozytywnie wstępny projekt podziału i pozostało tylko wykonanie właściwej mapy z projektem podziału do celów notarialnych. Niestety za kilka dni dotarła do mnie wiadomość, że zleceniodawca odebrał sobie życie – powiesił się w tym domku.
Za kilka dni przejeżdżałem koło tego domku razem z małżonką i powiedziałem, że właśnie robota przepadła bo zleceniodawca nie żyje i nikt mi nie zapłaci za już wykonane prace wstępne . W tym momencie jakiś mieszkaniec wsi zaczął dawać mi znaki abym się zatrzymał bo ktoś mnie goni. Jechałem wolno i za chwilę zatrzymałem się, otworzyłem okno do którego ktoś podbiegł. Jakież było moje zdziwienie, gdy tą osobą okazał się mój zleceniodawca.
Nie był zdyszany pogonią za samochodem i był radosny i jak najbardziej realny z dłońmi opartymi na opuszczonej szybie. Powiedział mi, że teraz ma dużo wolnego czasu i spokojnie będzie można zakończyć ten podział. Ucieszyłem się, że robota mi nie przepadła i ucieszyłem się, że wiadomość o śmierci zleceniodawcy okazała się być plotką. Pojechaliśmy z żoną dalej rozmawialiśmy jak łatwo w dzisiejszych czasach kogoś uśmiercić.
Ale niestety, za kilka dni okazało się, że zleceniodawca naprawdę odebrał sobie życie w tym domku przed naszym spotkaniem na drodze. Mam wstępny projekt podziału, opisaną datę spotkania na drodze. A domek stoi do dziś w opłakanym stanie. Nikt do niego nie wchodzi ani go nie rozbiera. A żona zawsze była przerażona, gdy wspominałem to spotkanie.
[dane do wiad. FN]
Komentarze: 0
Wyświetleń: 11265x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie