Pon, 11 lip 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Ten człowiek patrzył na stół i przedmioty leżące na stole unosiły się do góry – niezwykła relacja związana z postacią jasnowidza Stefana Ossowieckiego
Stefan Ossowiecki był człowiekiem, który przed wojną uchodził za największy fenomen potwierdzający istnienie tzw. zjawisk niewyjaśnionych. Najbardziej znany był z tego, że bez problemu wykonywał wizje dotyczące przeszłości i przyszłości (o precyzji porażającej), ale mało osób wie, że potrafił bez trudu unosić w powietrze małe przedmioty, które następnie nieruchomo lewitowały nad stołem. Fundacja NAUTILUS zamierza przypomnieć tę znakomitą postać, gdyż żaden ze współczesnych nawet nie zbliżył się do jego poziomu. Wystosowaliśmy apel o przysyłanie nam relacji o wydarzeniach, który miały miejsce w życiu Ossowieckiego. Oto fragment listu nadesłanego do nas przez Annę Kłodzińską z Warszawy: Miałam jego książkę pt. ŚWIAT MEGO DUCHA. Był wizjonerem. Mój stryj, Jan Korytowski kiedyś był u znajomych na brydżu. Ossowiecki też tam był. W pewnej chwili jakiś niespokojny, wywołał gospodarza do drugiego pokoju i rzekł „Niech Pan w jakiś sposób postara się, aby X (wymienił nazwisko) zaraz odjechał do domu. On umrze za 2-3 godziny...” Sfingowano ważny telefon od żony, X wyjechał. Zmarł nad ranem. Ossowiecki mówił potem stryjowi, że widział nad głową X jakieś niebieskie światło. Już wiedział, co to oznacza. I jeszcze jeden przysłany do nas fragment, tym razem pochodzący z książki Wiesława Budzyńskiego „Opowieści Tułacze”: Niewątpliwym fenomenem w tym względzie był sławny przed wojną inż. Ossowiecki. Piłsudski sam to kiedyś sprawdził, wręczając mu zaklejoną kopertę. Ossowiecki odpowiedział wtedy: "W kopercie jest kartka, na której Pan napisał: Pocałuj mnie Pan w dupę," Piłsudski zrozumiał, ze Ossowiecki ma niezwykle uzdolnienia i zaproponował mu pracę w Ambasadzie Polskiej w Berlinie, by rozszyfrowywał Niemców. Ossowiecki odpowiedział:. "Panie Marszałku, przecież Niemcy nie frajerzy, doskonale będą wiedzieli, po co ja tam jestem i zrobią wszystko, żebym zginął w nieszczęśliwym wypadku". Piłsudski przyznał mu rację i zrezygnował ze swej propozycji.
Pon, 11 lip 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN