Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8013x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
NOCNE WIZYTY DZIWNYCH ISTOT
Nasz znajomy reżyser filmowy opowiedział nam taką historię. Razem ze swoją narzeczoną w 1993 roku wyjechał na zaproszeniewłoskiego Klubu Filmowców do Rzymu. Noc spędzał w posiadłości swojego znajomego, który uprzedził go, że dom jest nawiedzony. Potraktował to jednak jako żart.
Była godzina 3-cia w nocy, kiedy nagle ją i jego dziewczynę zbudził dziwny odgłos otwieranych drzwi szafy, która stała w pokoju. Kiedy spojrzał w tamtym kierunku zobaczył, że z owej szafy wychodzą „szare cienie”, które następnie przechodzą obok jego łóżka i wchodzą w ścianę. Widok ten widzieli oboje (!), więc nie ma mowy o halucynacji.
Tej nocy nie zmrużyli oka, a do świtu spędzili noc na przednich siedzeniach w samochodzie. Nigdy więcej już nie nocowali w tym domu. Ich gospodarza po wysłuchaniu tej historii tylko smutno pokiwał głową i powiedział:
- Czyli znowu… myślałem, że chociaż wam oszczędzą tego widoku. Przeważnie wychodzą z lustra...
Dość ciekawa (i podobna jak ta powyżej) historia przyszła na pokład Nautilusa w ostatnich dniach.
Witam,
Jestem M. [dane do wiad. FN] mieszkam w T. [dane do wiad. FN], mam 33 lata i czytam was od około 4-5 lat. Muszę przyznać się, że zaliczam się do tej grupy ludzi, którym mocno zmieniliście poczucie rzeczywistości, wiary i spojrzenia na Świat. Muszę też wam za to podziękować. Zawsze mnie interesowały tematy, które podejmujecie, a po jakimś czasie mocno mnie zaraziliście chęcią wiedzy, kim tak naprawdę jesteśmy, po co jesteśmy i kim powinniśmy się stać.
[…] Uważam, że niesamowicie jest mieć tak jak wy przyjaciół, z którymi można dzielić pasje i planować wyprawy. Choć nie mogę narzekać mam wspaniała rodzinę, a wiadomo, że wszystkiego mieć nie można.
Jeżeli chodzi o tematy, które nas interesują nie mam się czym zbytnio chwalić, miałem tylko jedną tego typu przygodę, której odpowiedników nie przypominam sobie abym czytał na waszej lub innej stronie. Nie zamierzam zapewniać jak bardzo jest prawdziwa, znam waszą postawę względem różnych tego typu historii. Zdarzyło się to jak miałem (dokładnie nie pamiętam) około kilku lat, 5-6. Do tej pory opowiadałem ją tylko po samym zdarzeniu jednak jak łatwo można się domyślić nikt mi nie uwierzył, no, bo jak można uwierzyć kilkuletniemu dziecku. Po za tym, sam bym chyba nikomu w nią nie uwierzył. Jeśli ktoś ma wątpliwości, co do mojej pamięci zdarzeń z tak młodego okresu, musze napisać, że pamiętam pewne skrawki z jeszcze młodszego wieku, a to wyryło mi się w umyśle bardzo wyraźnie. Ale do rzeczy:
Mieszkałem wraz z rodzicami i starszą o dwa lata siostrą w domu piętrowym. Na parterze mieszkalidziadkowie, a na piętrze my. Po wejściu na piętro schodami, po lewej stronie znajdowały się drzwi do pierwszego pokoju, dalej po tej samej stronie były drzwi do kuchni, na wprost była łazienka, a po prawej następny większy pokój od strony oświetlonej ulicy.
Tamtej nocy spałem z tatą w mniejszym pokoju po lewej stronie, mama z siostra spały w większym pokoju po prawej stronie. Łóżko znajdowało się naprzeciw drzwi pod ścianą, z boku pod oknem stały dwa fotele. Co wydaje mi się dziś śmieszne zostawiłem tego dni 5 starych złotych na fotelu, o które się naprawdę nie na żarty martwiłem tej nocy. Nie pamiętam czy w nocy obudziłem się sam lub czy coś mnie obudziło, pamiętam, że nie spałem. Nie wiem, która była to godzina w nocy gdyż jeszcze nie nauczyłem się trudnej na ówczesny wiek znajomości czytania zegarka. Leżałem od strony ściany i patrzałem się na wejście do pokoju, drzwi były otwarte.
Naprzeciw wejścia były przymknięte drzwi z dużą szybą do pokoju naprzeciw, przez szybę dostawało się dużo światła gdyż padało ono z okna naprzeciwko (od strony ulicy), nie pamiętam skąd pochodziło światło, czy był to księżyc, latarnia czy jeszcze coś dziwniejszego. Musze dodać, z tego miejsca było bardzo dobrze widać każdego, kto wchodził ze schodów.
Zobaczyłem w pewnym momencie coś, co zagląda przez drzwi, wychyla się od strony schodów w połowie framugi, za nim pojawiła się następna postać, a raczej nad nią, następna głowa, powyżej poprzedniej, a nad nią jeszcze kolejna. Nie widziałem dokładnie twarzy było zbyt ciemno, głowy były podłużne z długimi uszami, chyba szpiczastymi. Bardzo się bałem i pierwsze, co zrobiłem, instynktownie zacząłem budzić ojca, i mówić ściszonym głosem, że są tu jakieś POTWORY!
Jednak tata spał bardzo twardo, coś odpowiedział i obrócił się na bok. Spróbowałem jeszcze raz z tym samym skutkiem, po czym zrezygnowałem. Zacząłem ponownie obserwować, co się dzieje. Dwie istoty smukłe, choć nie wysokie weszły do pokoju mamy i siostry, pamiętam, że jedna niosła coś dużego, co wydało mi się workiem. Byłem przekonany, że chcą coś ukraść. Następnie jedna z tych istot weszła do mojego pokoju, choć nie do końca weszła, co zaczęła się skradać bardzo nisko na czworakach, jeśli można to nazwać czworakami. Wydaje mi się, że człowiek nie może przyjąć tego typu pozy i się jednocześnie poruszać. Ręce do przodu nogi do tyłu podgięte na boki i tułów przy samej ziemi. Kiedy istota ta podkradła się pod same łóżko mój poziom strachu sięgnął zenitu, schowałem się za tatą wtulając się w niego i tylko to pamiętam, następnie prawdopodobnie zasnąłem. Na drugi dzień pierwsze, co zrobiłem to pytałem czy moja piątka nadal tam jest (byłem mocno przekonany, że ją skradziono), ale ona była.
Opowiedziałem tę historię każdemu domownikowi, zarzekając się o mojej prawdomówności, z oczywistym skutkiem dziecka opowiadającego o potworach, które wyśniło w nocy.
Po latach sam pewnie uznałbym to za sen gdyby nie to jak bardzo mi się wyryła ta sytuacja w umyśle. Pisząc to mam wrażenie, że znowu to przeżywam. Bardzo, bardzo dawno nikomu o tym nie opowiadałem. Jest jeszcze jedna rzecz, nie jestem jej do końca pewny, dlatego zostawiłem ją na koniec, wydaje mi się, że obudziło mnie wtedy bardzo intensywne światło, które świeciło przez okno, ale pewności nie mam, pamiętam ten moment jak przez mgłę.
Bardzo proszę w przypadku użycia tego tekstu o ukrycie nazwiska. Do tej pory nikt mi nie uwierzył i nie spodziewam się w tej sferze rewelacji. Otwarcie wypowiadam się na różne tematy, które podejmujecie i staram się nie zwracać uwagi na uśmiechy z tym związane, jednak to dla mnie bardzo osobista historia i nie chciałbym o niej rozmawiać ze znajomymi, którzy przypadkiem się o niej dowiedzieli.
Cieszę się, że mogłem się z tym podzielić trochę lżej mi się zrobiło. […]
Pozdrawiam całą ekipę Nautilusa, robicie kawał dobrej roboty i dzięki, że jesteście.
M. [dane do wiadomości redakcji]
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8013x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie