Pt, 30 wrz 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
To może być największy skarb świata. Kilkaset ton złota może mieć wartość 10 miliardów (!) dolarów. Ma on być ukryty na wyspie Robinson Crusoe.
Wszystko zaczęło się w sobotę 24 września 2005, kiedy to chilijska firma Wagner obwieściła, że po dwudniowych poszukiwaniach na maleńkiej wyspie Robinson Crusoe w archipelagu Juan Fernandez, kilkaset kilometrów na zachód od wybrzeży Chile, jej pracownicy zlokalizowali mityczny hiszpański skarb z czasów kolonialnych.
Skarb wykrył pod ziemią specjalny robot - georadar SX Spider, który wcześniej pomógł w odnalezieniu m.in. podziemnego składu broni w siedzibie niemieckiej sekty Dignidad, gdzie za czasów dyktatury generała Pinocheta torturowano więźniów politycznych. Firma natychmiast rozpoczęła starania o pozwolenie od rządu na wykopanie skarbu.
Na wszelki wypadek firma zataiła miejsce, gdzie spoczywa skarb. Jej szefowie liczą, że zgodnie z prawem przypadnie jej połowa jego wartości. Mapę miejsca, gdzie leży skarb, firma złożyła w jednym z biur notarialnych w Santiago. Wagner szacuje, że skarb waży 800 ton i wart jest 10 mld dol.
Skarb i jego losy przez stulecia obrosły oczywiście legendą. Zakopać go miał na wyspie w 1714 r. hiszpański kapitan Juan Esteban Ubilla y Echeverria, którego konwój z transportem złota płynął z Meksyku do Hiszpanii. Kapitan zboczył z kursu na wieść o sporach dynastycznych w Hiszpanii i zakopał skarb do czasu ich rozstrzygnięcia. Rok później zginął podczas sztormu u wybrzeży Florydy, gdy konwojował kolejny wielki transport złota do Hiszpanii. W 1761 r. na prośbę Hiszpanów po skarb popłynął Anglik Cornelius Webb. Wydobył skarb, wypłynął z wyspy, ale awaria statku zmusiła go do zawrócenia i ponownego zakopania skarbu.
Webb wysłał szczegółowy, zaszyfrowany raport o miejscu ukrycia skarbu brytyjskiemu Lordowi Admiralicji George'owi Ansonowi. List odnalazł się w Londynie w 1950 r. i został przekazany władzom Chile. Dzisiaj jest w posiadaniu Marii Eugenii Beeche, mieszkanki wyspy. List mówi o 800 50-kilogramowych sztabach złota, wielu srebrnych sztabach oraz 600 beczkach złotych monet i szmaragdów.
W oparciu o list Webba poszukiwania skarbu rozpoczął w 1998 r. amerykański historyk Bernard Keiser. Od tamtej pory cierpliwie kopie, a w poszukiwania zainwestował już milion dolarów. Kilka dni temu ubiegła go jednak firma Wagner. Ale Kaiser, który ma ważne pozwolenie na wykopaliska dla celów naukowych, nie poddaje się i kopie nadal. Jeśli pierwszy dotrze do skarbu, będzie jego znalazcą.
W sprawie tego, kto ma prawa do skarbu, trwa zawzięty spór. Zgodnie z kodeksem cywilnym znalezisko powinno zostać podzielono równo między państwo i znalazcę. Takie rozwiązanie poparł wczoraj prezydent Chile Ricardo Lagos.
Jednak wyspa Robinson Crusoe jest ścisłym rezerwatem i pomnikiem przyrody. W takim wypadku wszelkie znaleziska powinny przypaść w całości państwu, które może odstąpić znalazcy 25 proc. wartości znaleziska. Takiej interpretacji broni minister dziedzictwa kulturalnego Sergio Bitar. Z kolei połowy udziału w skarbie domaga się burmistrz wyspy, na której mieszka 600 osób. Wyścig do skarbu trwa.
Pt, 30 wrz 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.