Wt, 1 lis 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Wszystko zaczęło się od zdjęcia, które grupa młodzieży wykonała na Tempelbergu (Góra Templariuszy) w pobliżu Obrowca. Choć fotka wykonana została telefonem komórkowym, widać na niej wyraźnie zarys świetlistej postaci.
- W tym dniu wybraliśmy się w szóstkę na Tempelberg (dosł.Góra Templariuszy) , bo przyjechał kolega z Niemiec, chciał zobaczyć to miejsce, nie wierzył, że w ogóle takie tu jest. Ja też tam byłam po raz pierwszy. Szłyśmy z tyłu z siostrą i robiłyśmy zdjęcia komórką. Potem, gdy przeglądaliśmy zdjęcia w domu, okazało się, że na jednym z nich jest dziwna, oświetlona postać. Na początku myśleliśmy, że to może słońce kogoś oświetliło, ale tam akurat nikogo w tym miejscu wtedy nie było - mówi 13-letnia Nikola Fait, autorka zdjęcia. Zdjęcie wywołało poruszenie w Obrowcu. Zna je już niemal cała miejscowość.
- Niektórzy myśleli, że to jakiś fotomontaż, ale wielu mieszkańców wierzy, że zdjęcie jest prawdziwe i to nie jest żart z naszej strony - dodaje 16-letni Krzysiek Kopiec.
Zdjęcie zrobiło wrażenie także na nas. Widać na nim trzy osoby idące gęsiego. Pomiędzy dwójką chłopaków wyraźnie zarysowuje się świetlista postać.
Sceptycznie nastawieni, umawiamy się z grupką młodych ludzi z Obrowca, by wskazali nam miejsce, gdzie wykonane zostało zdjęcie. W środę, 3 sierpnia wybieramy się do Obrowca. Przy miejscowej remizie czekają już na nas: 16-letni Krzysztof Kopiec, 18-letni Piotr Woźniak i Sabrina Machura. Wraz z młodymi mieszkańcami docieramy do Tempelbergu.
Tempelberg otoczony jest drzewami, starymi dębami i grabami. Najpierw wspięliśmy się na coś w rodzaju wału, potem zeszliśmy w dół na teren fragmentu wyschniętej (zasypanej?) fosy. Znaleźliśmy się jakby wewnątrz zamkniętego kręgu. By dojść do centrum kręgu czekała na nas kolejna wspinaczka. Po chwili byliśmy już w miejscu, gdzie podobno przed wiekami stało grodzisko templariuszy. Według starych kronik właśnie tutaj na przełomie XIII i XIV w. templariusze założyli swą obronną siedzibę.
Robimy zdjęcia aparatami cyfrowymi. Już na jednej z pierwszych fotografii widzimy dziwne, jaskrawe punkciki. Tłumaczymy to sobie spadającymi z drzew kroplami deszczu, jednak każdy z nas wykonuje zdjęcia 'cyfrówką' już od kilku lat i do tej pory nie uwieczniliśmy w obiektywie tak oryginalnych kropel.
Z Tempelbergiem związanych jest kilka legend i opowiadań, które mogą 'zjeżyć włos na głowie'.Jedną z legend opowiedział nam Jerzy Lipka, znawca lokalnego folkloru.
- Kiedyś, jedynym kościołem w pobliżu był klasztor na Świętej Annie i przed Wielkanocą jeden z ojców jechał za Odrę, w okolicę Żużeli, Brożca i Straduni. Głosił kazania i udzielał Komunii. Kiedy wracał, Templariusze napadli na niego i ukradli mu monstrancję oraz kielich. Ojciec przeklął miejsce, w którym dokonano rabunku i grodzisko miało się zapaść - opowiada Jerzy Lipka. I faktycznie - po siedzibie Templariuszy nie zostało nic, prócz kopca, starej fosy i... tajemnicy.
Wielu okolicznych mieszkańców przeświadczonych jest, że w tym miejscu dzieją się dziwne rzeczy. Kilku z naszych rozmówców opowiedziało nam swoje przygody związane z Tempelbergiem.
- Jakieś 30 lat temu wybrałem się z kolegą nad Odrę na ryby. Była wczesna wiosna. Siedzieliśmy nad rzeką i nagle zobaczyliśmy, że na Tempelbergu, dookoła ogniska bawi się gromada dzieci. Zastanawialiśmy się, kto prowadzi dzieci w miejsce, o którym mówi się różne rzeczy... I postanowiliśmy podejść bliżej i zobaczyć, co to za maluchy i kto się nimi opiekuje. Mieliśmy jakieś 100 metrów do ogniska. Gdy byliśmy 50 metrów od dzieci, zasłoniły nam je drzewa, a gdy dotarliśmy na miejsce nie było ani dzieci, ani nawet żadnego śladu po ognisku - wspomnina pan Skórka, który w Obrowcu mieszka od zawsze. Podobna sytuacja przydarzyła się ponoć pewnemu traktorzyście. - Kiedy zobaczyliśmy to zdjęcie, poszliśmy na Tempelberg i chcieliśmy kopać w tym samym miejscu, gdzie pojawiła się dziwna postać. Mieliśmy fotografię przy sobie, wiedzieliśmy dokładnie, skąd Nikola zrobiła zdjęcie, ale nie mogliśmy ustalić, gdzie stała postać. Wszystko wyglądało inaczej, nawet układ drzew się nie zgadzał - mówi Damian Skórka. Czy więc na Tempelbergu są duchy? Czy w tym miejscu straszy?
- Nie wiem, czy tam straszy. Mogę powiedzieć, co mnie tam spotkało... To mogę przysiąc! - zapewnia Jerzy Lipka. - Byłem jeszcze młodym chłopakiem. Pomagałem ciotce, która kosiła trawę w okolicy Tempelbergu. Był jasny dzień, między godziną 12.00 a 13.00. Chciałem skrócić sobie drogę i przejść przez Tempelberg. Szedłem prosto przed siebie, ale nagle chciałem wrócić. Byłem nie dalej niż 30 m od wału otaczającego kopiec i nie mogłem znaleźć wyjścia! Widziałem wał, ale nie mogłem do niego dotrzeć, nie wiedziałem, jak wyjść. Czułem się, jakbym był czymś zamroczony - wspomina pan Lipka.
- W Obrowcu był wielki miłośnik kultury i zabytków, on pracował jako nauczyciel i nazywał się Kałuża. W jego zapiskach można znaleźć informację o tym, że w południe widywano tam 'psa, który miał w pysku ogień', wiele jest też wzmianek na temat tego, że ludzie nie mogli znaleźć wyjścia z Tempelbergu - dodaje Jerzy Lipka.
Krąży też pogłoska, że pies ma na szyi zawieszony klucz. Jeśli ktoś ten klucz zerwie, zamek Templariuszy stanie na nowo...
Choć z grodziska Templariuszy nic nie zostało, niektórzy mieszkańcy Obrowca na własną rękę poszukiwali pozostałości po siedzibie rycerzy. Kiedyś podobno lokalni archeolodzy-amatorzy odkopali starą bramę i schody, a wieczorem, gdy zaczęło się ściemniać zabezpieczyli wykopalisko i poszli spać. Kiedy przyszli rano kopać dalej, po ich pracy nie było śladu. Wszystko było zasypane, a po kopaniu nie było śladu. Na Tempelbergu pewnien gospodarz znalazł dobrze zachowane, stare wrota:
- W Obrowcu, w dworze Matejków, w starym budynku PGR były drzwi do magazynu. Drzwi właśnie z Tempelbergu. Nocami ciągle ktoś te drzwi zamykał i otwierał, nie było spokoju - opowiada Jerzy Lipka.
Wielu mieszkańców Obrowca wie o tym, że zniknięcie Tempelbergu okryte jest tajemnicą, że miejsce to jest niezwykłe. Ludzie, którzy pracują na okolicznych polach w południe przerywają pracę i oddalają się od kopca Templariuszy. Podobno słychać stamtąd przeraźliwe dźwięki. Także po zmroku nikt się tam nie zbliża, a nawet najwięksi śmiałkowie uciekają wystraszeni:
- Kiedyś chłopaki założyli się, że wytrzymają na Tempelbergu całą noc. Wypili tyle alkoholu, że stać na nogach nie umieli, a o północy, przerażeni uciekali stamtąd prościutko - opowiadają Sabrina, Krzysiek, Piotrek.
A jak wytłumaczyć zdarzenie, które miało miejsce w 1994 czy 1995 roku?
- Przez Obrowiec przechodzili turyści. Mieli taki plan na wakacje, że idą wzdłuż Odry. Nie wiedzieli nic o Tempelbergu. Ot, zobaczyli górkę i postanowili, że rozbiją sobie tam namiot - osłonięci przed wiatrem i zabezpieczeni przed deszczem. Około 2.00 w nocy przybiegli - w tym, w czym spali, do najbliżej położonego domu i tłukli się do drzwi, krzycząc, że coś białego tłucze im w namiot i lata dookoła niego - opowiada pan Skórka. My także na Tempelbergu czuliśmy się nieswojo. Może działał tak na nas półmrok spowodowany gęstymi koronami drzew? A może tajemnicze pozostałości po fosie i bagno? A może - to po prostu siła sugestii, dreszczyk po wysłuchaniu nieprawdopodobnych opowieści? Może właśnie - pod wpływem mrożących krew w żyłach legend dotyczących Tempelbergu - ludzie nie zbliżają się do tego miejsca?
Wierzyć - nie wierzyć? Faktem jest, że Tempelberg ma w sobie niepowtarzalny, mroczny urok, któremu i my ulegliśmy. I nawet gdyby zdjęcie młodych ludzi było tylko udaną mistyfikacją, albo zarys postaci to tylko złudzenie optyczne spowodowane np. przez prześwitujące słońce, przyznać trzeba, że miejsce to owiane jest tajemniczą aurą.
Autorzy: HONORATA PODŻORSKA, ARTUR JACKOWSKI KURIER KRAPKOWICKI
Od redakcji:
Zwróciliśmy się o opinię do autora artykułu z pytaniem, jak teraz wygląda sytuacja i na ile ocenia wiarygodność tego wydarzenia. Oto, co otrzymaliśmy w odpowiedzi:
„Zdjęcia są autentyczne, nie przerabiane w żaden sposób. Sprawa jest co najmniej tajemnicza, ponieważ okoliczni mieszkańcy nie bardzo chcą poruszać ten temat, jakby się czegoś obawiali. Samo miejsce jest dość mroczne i tajemnicze, niestety nie znaleźliśmy żadnych bliższych informacji. Krążą legendy o wyklęciu tego miejsca przez napadniętego franciszkanina. Wiadomo tylko, że w tym miejscu znajdowała się niegdyś drewniana strażnica należąca do Templariuszy.”
Wt, 1 lis 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.