Czw, 23 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Pękające lustra i szyby traktowane są jako znaki dawane nam przez "kogoś". Czy to są ostrzeżenia, czy... wprost przeciwnie?
To zły znak! - tak najczęściej są komentowane wydarzenia związane na przykład z tym, że komuś pękło lustro lub szyba. Kiedy przeglądałam naprawdę sporą ilość relacji nadsyłanych do Fundacji zrozumiałam, że ten fenomen jest całkiem powszechny. Najczęściej wygląda to tak, że kiedy umiera bliska nam osoba, wtedy w domu z hukiem pęka szyba lub lustro. Oczywiście część z listów zawiera opisy sytuacji, kiedy to takie pęknięcie jest związane z ostrzeżeniem, przed wydarzeniem, które ma dopiero nastąpić.
Myślę, że warto będzie się zapoznać z niezwykle ciekawą relacją, która dotyczy czegoś, co można odczytać jako ostrzeżenie.
Nie pamiętam, który to był dokładnie rok, ale jak rozmawiałam z mężem, to myślę że 82. Nasza córka wyjeżdżała na praktyki studenckie do NRD, które wtedy były bardzo popularne. Dokładnie było to w sobotę, kiedy miała ze spakowanym plecakiem być tuż pod swoim wydziałem na Uniwersytecie Warszawskim. Tam miał na nich czekać samochód, którym cała grupa studentów miała pojechać na praktyki. W piątek wieczorem stała się dziwna rzecz, o której właśnie chcę Wam teraz opowiedzieć. Otóź kiedy córka poprawiała włosy nagle pękło lustro. Tu muszę powiedzieć, że nie pękło tak zwyczajnie, ale z ogromnym hukiem i pośrodku był taki ślad, jakby ktoś uderzył w to lustro z ogromną siłą. Ja wtedy byłam poza domem, ale opowiedziała mi o tym córka. Ten fakt mnie bardzo zaniepokoił, bo w mojej rodzinie się mówiło o tym, że pękające lustro to zły znak. Pomyślałam od razu, że może mieć to związek z wyjazdem córki na praktyki. Razem z mężem rozmawiałam o tym, ale on całą sprawę zbagatelizował. Ale najciekawsze wydarzyło sie następnego dnia rano, kiedy córka pakowała ostatnie rzeczy. Wtedy po prostu eksplodował kryształowy wazon, który kiedyś przywieźliśmy z Węgier. Był to tak potworny wybuch, że nigdy nawet nie przypuszczałam, że szkło może wydzielać taki odgłos. Wtedy dopiero córka zrozumiała, że są to jakieś ostrzeżenia. Po długiej rozmowie zgodziła się ze mną, że wyjazd na praktyki razem z całą grupą nie ma sensu i będzie lepiej, jeśli kupimy jej bilet kolejowy. Została w domu, a miała do nich dojechać dwa dni później. Wieczorem dostaliśmy przerażającą wiadomość, że autobus który miał zawieść studentów miał wypadek i że są zabici i ranni. To nawet nie był autobus, tylko taki minibusik, więc w sumie jechało w nim około 20 osób. Kiedy doszła do nas ta wiadomość zrozumiałam, że ktoś ostrzegł córkę przed niebezpieczeństwem i dzięki temu ostrzeżeniu ona zachowała życie. Jestem tego pewna. Nie wiem, czy kiedyś spotkaliście się z takim zjawiskiem, ale warto chyba opowiedzieć taką historię o pękających szybach, a na pewno ludzie zgłoszą się do Was i opowiedzą własne.
Z uszanowniem
Anna z Warszawy
Od redakcji:
dziękujemy za relację. Zawsze jest tak, że każdy artykuł na stronach Nautilusa powoduje natychmiastową reakcję naszych czytelników i odzew w postaci kolejnych historii. Jeśli zdarzyło Wam się coś podobnego lub słyszeliście o pęknietej szybie, napiszcie do nas:
nautilus@nautilus.org.pl
Czw, 23 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.