Czw, 23 mar 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
"Nowe formy komunikacji między organizmami" - w tak skomplikowany sposób uczeni nazywają zjawisko znane powszechnie jako telepatia.
Tajemnica przesyłania myśli na odległość zaprzątnęła ostatnio umysły pracowników Uniwersystetu w Edynburgu. Seria przygotowanych doświadczeń miała jasno określić, czy mamy do czynienia z realnym fenomenem, czy też z fantazją ludzką.
Grupa uczonych opracowała metodę, która została nazwana "Gancfield". Jej autorami byli dwaj Amerykanie.
- Idea sprowadzała się do następującego - wyjaśnia dr Morris, jeden z tworców metody - Jeśli faktycznie mamy do czynienia z czymś wyjątkowym i tak złożonym jak sądzimy, to wykrycie i udowodnienie tego może być niezwykle trudne. Opierając się na wielokrotnie przeprowadzanych doświadczeniach wiemy, że kontakt telepatyczny występuje w warunkach specyficznych, które trudno osiągnąć w trakcie doświadczeń naukowych. Można spróbować doprowadzić do niego drogą medytacji, a także osiągając stan ducha, odmienny od "normalnego".
Obecnie dużo się mówi o odmiennych stanach świadomości. Okazuje się, że stany takie nie są niczym niezwykłym. Każdego dnia każdy z nas zasypia, a po pewnym czasie budzi. W tych dwóch przypadkach znajduje się w stanie "między jawą a snem". Każde większe zdenerwowanie, pojawienie się lęku i innych emocji także powoduje, iż nasz stan ducha odbiega od normy. Na granicy świadomości możemy się znaleźć także po spożyciu mocnego trunku...
Jak wyglądał eksperyment
Osoba badana została zamknięta w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu. Na uszach miała założone słuchawki, a na oczach ściśle przylegające okulary. Odpowiednio także manupulowano grą świateł. Wszystkie te elementy miały wprowadzić badanego w stan odpowiedni do rozpoczęcia przekazu telepatycznego. Oprócz wymienionych, badany nie był poddawany innym bodźcom. Nie otrzymywał żadnej informacji. W takich warunkach obrazy, pojawiające się w mózgu są bardzo silne i podobne do tych, jakie na ogół widzimy tuż przed zapadnięciem w sen.
W tym czasie, gdy osoba badana znajdowała się w stanie na pograniczu między snem a czuwaniem, drugi uczestnik eksperymentu, nazwijmy go "człowiekiem-przekaźnikiem" przebywał w innym, również dźwiękoszczelnym pomieszczeniu i oglądał dostarczone mu materiały: fotografie i fragmenty filmów. Jego zadaniem było podjęcie próby przekazania widzianych obrazów pierwszemu badanemu. Trwało to dość długo. Następnie pierwszemu uczestnikowi pokazano cztery różne obrazki, w tym jeden taki, jaki oglądał "człowiek-przekaźnik". Osoba badana miała określić, który z pokazanych obrazów jest właściwym przekazem.
Procent prawidłowo odczytanych przekazów.
Jak wskazuje rachunek prawdopodobieństwa, mamy jedną szansę na cztery (25%) wskazać ten obrazek, który został przekazany telepatycznie przez "człowieka-przekaźnika". Jeśli procent odgadnięcia jest wyższy, należy przyjąć, iż w sprawie pojawiają się inne, nieznane czynniki.
Prowadzący eksperyment dr Morris otrzymał rezultaty, które w 90% utwierdziły go w przekonaniu o występowaniu takich czynników, inaczej mówiąc - jest prawie pewien, że zjawisko telepatii występuje naprawdę. Tym nie mniej, nie spieszy się on z postawieniem jednoznacznej tezy. Na razie ostrożnie wspomina o "nowych formach komunikacji między organizmami".
Swietłana Kuzina (KP)
Czw, 23 mar 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.