Pt, 28 kwi 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Nie grozi nam kosmiczny kataklizm - uspokajają naukowcy
z NASA. Rozbita na kawałki kometa, która za dwa tygodnie
zbliży się do Ziemi, nie spadnie nam na głowy
"Nie będzie gigantycznych fal tsunami, ogromnych pożarów oraz wymierania gatunków" - napisała w czwartek w niecodziennym oświadczeniu NASA. Do przewidywania tego, czego "nie będzie", skłoniły poważnych w końcu astronomów z amerykańskiej agencji kosmicznej pojawiające się w internecie obawy przed nadlatującą kometą Schwassmann-Wachmann 3. Pokawałkowane przez siły grawitacyjne Układu Słonecznego ciało minie nas w odległości niecałych 9 mln kilometrów - to ponad 20 razy dalej niż odległość Ziemia - Księżyc.
Czyli wiele hałasu o nic? Wcale nie - będzie na co popatrzeć.
Tajemnicze i piękne
Naukowcy do końca nie są pewni, skąd się biorą komety. Przypuszczają, że "mieszkają" w położonym za orbitą Neptuna Pasie Kuipera oraz w hipotetycznym Obłoku Oorta, który leży mniej więcej rok świetlny od Ziemi. W marcu uczeni donieśli o odkryciu komet w rozciągającym się pomiędzy Marsem a Jowiszem pasie asteroid ("Gazeta", 24 marca 2006 r.) - postawili jednocześnie hipotezę, że to właśnie komety z tego obszaru przyniosły na Ziemię wodę.
Kiedy siła ciążenia Słońca lub otaczających je planet wyrywa komety z domu, zaczynają wędrować w stronę naszej gwiazdy. Gdy się do niej zbliżają, z ich lodowych jąder pod wpływem ciepła uwalniają się gazy i pyły, tworząc tzw. warkocz.
Dzięki temu komety to jedne z najpiękniejszych ciał niebieskich naszego układu. Ilekroć nawiedzają okolice Ziemi i są widoczne gołym okiem, wzbudzają ogromne emocje. Jedni podziwiają je za urodę. Inni doszukują się w nich zwiastunów niezwykłych wydarzeń lub wojen. Niektórzy w końcu się boją, że jeśli kometa zbliży się za bardzo, spadnie nam na głowę. Te obawy nie są do końca pozbawione podstaw. W 1994 r. w Jowisza uderzyła rozerwana wcześniej przez siłę ciążenia gazowego giganta kometa Shoemaker-Levy 9. Warto jednak pamiętać, że Jowisz jest bardzo "atrakcyjny" dla komet, meteorów i różnych kosmicznych śmieci. Jest największą planetą obiegającą nasze Słońce, ma masę ponad 300 razy większą od naszej planety.
Rozmienia się na drobne
Komecie Schwassmann-Wachmann 3 upadek na Ziemię nie grozi - minie naszą planetę w zbyt wielkiej odległości.
Obiekt odkryło w 1930 r. dwóch astronomów z Niemiec - Arnold Schwassmann i Arthur Arno Wachmann. Od tego czasu kometa odwiedzała nas 15 razy - co 5,4 roku.
W 1995 r. obserwatorzy nieba spostrzegli, że blask komety wzrósł tysiąckrotnie! Okazało się, że Schwassmann-Wachmann 3 pękła na cztery kawałki. Astronomowie nazwali je A, B, C i D. W tym roku dzięki wyjątkowo dobrym warunkom do obserwacji z Ziemi, a także zdjęciom zrobionym przez kosmiczny Teleskop Hubble'a, okazało się, że Schwassmann-Wachmann 3 podzieliła się już na ponad 40 kawałków, oznaczone kolejnymi literami alfabetu, rozciągają się na niebie na szerokości kilku stopni (dla porównania Księżyc w pełni zajmuje ok. pół stopnia).
Ta kosmiczna wataha zbliży się do nas pomiędzy 12 a 28 maja. Największy z fragmentów - oznaczony jako C - 12 maja znajdzie się 11,7 mln km od nas. Całość będzie można oglądać za pomocą teleskopów na granicy gwiazdozbiorów Liska, Delfina i Pegaza.
Spektakularny koniec
Na ten kosmiczny spektakl czekają nie tylko astronomowie amatorzy, ale także naukowcy. Rozbite na kawałki jądro komety to dla nich ogromna szansa, żeby przyjrzeć się jego wnętrzu. Uczeni sądzą, że komety to resztki pierwotnej materii, która tworzyła Układ Słoneczny, dlatego obiekty te stały się ostatnio celem wielu misji badawczych. Na początku tego roku z wyprawy powróciła sonda Stardust, która złapała odrobinę pyłu z warkocza komety Wild 2. W zeszłym roku sonda Deep Impact wybiła krater w jądrze komety Tempel 1 - wyrzuconą w kosmos chmurę pyłu zbadały wtedy instrumenty naukowe i teleskopy astronomów. W 2014 r. do komety Czuriumow-Gierasimienko dotrze wystrzelona dwa lata temu europejska sonda Rosetta.
A co czeka zbliżającą się do nas kometę Schwassmann-Wachmann 3? Obiekt cały czas dzieli się i być może, zbliżając się do Słońca, rozpadnie się i zniknie. - Przypuszczam, że większość komet kończy w taki sposób - mówi astronom Hal Weaver z Johns Hopkins University w USA.
Tomasz Ulanowski
Pt, 28 kwi 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.