Wt, 5 gru 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Krzysztof Jackowski widzi najgorszy scenariusz – pierwsze wizje zagadkowego zaginięcia.
Wciąż nie ma śladu po starszej posterunkowej Justynie Zawadce (28 l.) i sierżancie Tomaszu Twardo (33 l.), którzy zaginęli w nocy z piątku na sobotę. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z grupą jasnowidzów, którą uruchomiliśmy w momencie, kiedy rodziny zaginionych policjantów zgłosiły się do nas z prośbą o pomoc. Zacznijmy od Krzysztofa Jackowskiego. Cały noc z niedzieli na poniedziałek spędził w komendzie policji w Warszawie przy ulicy Nowilipie 2.
Policja zwróciła się o pomoc do słynnego jasnowidza – czasy, kiedy policjanci pisali kpiarskie listy o „szarlatanach” już dawno odeszły do przeszłości – skuteczność jasnowidza po prostu obezwładnia. Na swoim koncie ma ok. 600 odnalezionych zwłok ludzi zaginionych i zamordowanych. Wczoraj kilka razy rozmawialiśmy przez telefon z jasnowidzem. Był bardzo zmęczony, rodziny dostarczyły ubrań ofiar. Był pesymistą.
- Tam była tragedia, prawdziwa tragedia... niczym dobrym to się nie zakończy.– mówił bardzo zdenerwowany.
Jackowski zastrzega się jednak: mogę się mylić. Z jego praktyki wynika, że tych pomyłek miał mało. Miejmy nadzieję, że tym razem jednak się myli.
Pozostali jasnowidze uruchomieni przez nas nie są zgodni – kilku z nich twierdzi, że są przetrzymywani w pomieszczeniu pomalowanym na biało. Łączy ich kilka elementów, w tym obraz słoneczników, który pojawił się w kilku wizjach. Interpretowane jest to tak, że może w pokoju gdzie przetrzymywani są policjanci wisi obraz słoneczników, albo kalendarz... W każdym razie wszyscy jasnowidze są zgodni, że w grę wchodzi tylko i wyłącznie bandycki napad. Dokładnie opisują miejsce przetrzymywania policjantów. Więcej szczegółów na razie podać nie możemy.
Jedna rzecz jest bardzo podejrzana, a mianowicie sprawa napadu na stację, który miał miejsce na trasie przejazdu zaginionych. Trudno mówić o przypadku, gdyż napad i przejazd dwójki policjantów zgadza się praktycznie co do minuty. Policjantów widziano po raz ostatni na stacji Statoil w Gręzowie pod Siedlcami. Kamery przemysłowe stacji utrwaliły ich o godzinie 3.11. Niemal dokładnie w tym samym momencie (o godz. 3.11), ale 20 kilometrów dalej - w Osinach - doszło do napadu na inną stację. Przejazd z jednej do drugiej stacji trwa 20 minut. Wracający do Warszawy policjanci mogli więc natknąć się na bandytów.
W napadzie brało udział trzech napastników. Pobili pracownika stacji i zabrali kilka tysięcy złotych. Policja dysponuje rysopisami przestępców, którzy poruszali się ciemną hondą, z literami na tablicy rejestracyjnej - WWE. Dotąd nie złapano przestępców.
Jest możliwe, że dwójka zaginionych widziała sprawców napadu, postanowiła interweniować i wtedy doszło do jakiś tragicznych wydarzeń. Możliwości są dwie: mogli zostać zabici albo są przetrzymywani. Obie możliwości bierze pod uwagę policja. Sami napadnięci nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Wiadomo, że nie widzieli zielonego poloneza. Czy policjanci mogli na własną rękę podjąć pościg za bandytami i stało im się coś złego? Ale skoro nie widzieli napadu na stacji, to skąd wiedzieliby o nim - nie mieli ze sobą służbowej radiostacji. - Hipoteza z napadem chyba nie ma większego sensu - przyznaje jeden ze śledczych.
Przesłuchano ponad 100 osób. - Nie wszyscy są z nami szczerzy, powtórzymy niektóre przesłuchania z użyciem wykrywacza kłamstw - twierdzi wysoki oficer, którego cytuje Gazeta Wyborcza.
Wśród przesłuchanych jest też Tomasz Serafin, dyrektor departamentu bezpieczeństwa publicznego w MSWiA. To on w piątek wieczorem poprosił o podwiezienie do rodzinnych Siedlec kolegę Waldemara Płońskiego, szefa komisariatu kolejowego. Ten załatwił radiowóz, którym pojechali zaginieni. Tomasz Serafin miał wkrótce awansować do Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W poniedziałek podał się do dymisji.
W ciągu kilkunastu godzin będziemy mieli kolejne wizje, w tym ekspertyzy radiestezyjne, które dokładnie zlokalizują miejsce położenia zaginionych osób. Zrobimy wszystko, żeby dokładnie wyjaśnić tę sprawę. Jesteśmy w kontakcie z rodzinami zaginionych, którzy nie tracą nadziei, że policjanci żyją.
Wt, 5 gru 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.