Sob, 16 gru 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Demografowie nie są zgodni co czeka ludzkość w ciągu najbliższych 300 lat.
Prognozy dotyczące ilości ludzi zamieszkujących Ziemię za 300 lat są bardzo zróżnicowane. Trudno w tej chwili powiedzieć, która z hipotez ma większe szanse realizacji - ta mówiąca o przeludnieniu naszej planety, czy też inna wskazująca na to, że ludzkość w niedługim czasie zniknie z powierzchni Ziemi. A może żadna z nich? Może przyrost naturalny zostanie uregulowany i liczba ludzie osiągnie co najwyżej 8-9 miliardów?
Pracownicy Uniwersytetu Columbia opracowali interesującą mapę zmian demograficznych, za pomocą której można prześledzić, jak będą kształtowały się zmiany gęstości zaludnienia na poszczególnych kontynentach.
Informacje, na podstawie których powstała mapa hipotetycznego rozmieszczenia ludności pochodzą z ponad 200 państw i były zbierane od początku lat dziewięćdziesiątych ub.wieku.
Analizowano zmiany liczby zamieszkujących dane terytorium ludzi i ich przyczyny. Brano pod uwagę klimat, warunki przyrodnicze, procesy migracyjne, warunki życia, jakość opieki medycznej, a także warunki ekonomiczne.
Bazując na uzyskanym materiale dokonano prognozy sytuacji w poszczególnych regnionach świata.
Opracowana mapa pozwala ze sporym prawdopodobieństwem określic sytuację za 20 lat. Prognozy na dalsze okresy czasowe to już istne wróżenie z fusów.
Obecnie na Ziemi żyje około 6,5 mld ludzi. Jeśli przyrost naturalny kształtowałby sie na poziomie z lat 1950-90, to do końca XXIII wieku liczba ludności świata przekroczyłaby 40 miliardów. Ale jest to prognoza mało prawdopodobna.
W pierwszej połowie XX wieku statystyczna kobieta rodziła średnio pięcioro dzieci. Przez ostatnie 40 lat ta średnia znacznie spadła. Obecnie na jedną kobietę przypada mniej niż troje dzieci. Pojawiło się też zjawisko (dotyczy to głównie Europy) decydowania się na potomstwo w późnym wieku, co także nie sprzyja wielodzietności.
Biorąc pod uwagę takie zjawiska eksperci prognozują, że liczba ludzi osiągnie poziom co najwyżej 7,5 - 9 miliardów. Są też prognozy, zakładające znacznie zmniejszenie sie liczby mieszkańców naszej planety - nawet do 3 mld w 2300 roku. Hipoteza jest prawdopodobna, o ile państwa w których obecnie jest największy przyrost naturalny, wdrożą odpowiednie działania ograniczające liczbę urodzin. Czy to zadziała? Niezwykle trudno jest ingerować instytucjom państwowym w życie prywatne obywateli. Jak na razie tylko w Chinach jest prowadzona restrykcyjna polityka "jednego dziecka w rodzinie". Naukowcy, którzy opracowali mapę zmian demograficznych skłaniają się raczej ku hipotezie zakładającej przyrost ludności do poziomu około 9 miliardów. Przyrost ten będzie rezultatem znacznego zwiększenia się liczby mieszkańców południowo-wschodniej Azji, Afryki i krajów Ameryki Łacińskiej. Głównym problemem dla ludzi niedalekiej przyszłości może stać się dostęp do zasobów słodkiej wody.
Europa i Japonia będą znacznie "odstawały" od demograficznych tendencji wzrostowych. Jedynie dla państw Nadbałtyckich prognozy są bardziej optymistyczne. Według badaczy należy się także spodziewać innego zjawiska - znacznie zmniejszy sie liczba mieszkańców miast.
Nie zapominajmy też o prognozach pesymistycznych.
Życie na Ziemi kilkakrotnie stawało w obliczu globalnej katastrofy. Prawdopodobnie było pięć takich kataklizmów, a efektem jednego z nich było m.in. wyginięcie wielkich gadów. Katastrofy te dotknęły Ziemię jeszcze przed pojawieniem się na niej człowieka. Teraz według słów niektórych badaczy, zbliża się szósta katastrofa. Jej sprawcami będą ludzie i ich wyjątkowo niefrasobliwe ochodzenie się z przyrodą. W tej chwili rabunkowa gospodarka człowieka wykorzystuje więcej dóbr przyrody niż ta jest w stanie odtworzyć. Jeśli proceder będzie trwał dalej, jeśli będziemy w dalszym ciągu tak zanieczyszczali ziemię, powietrze i wodę, to za około 50 lat zabraknie nam życiodajnych surowców. Będziemy też mogli zapomnieć o czymś takim jak tereny rekreacyjne, niezbędne do regeneracji sił witalnych i zdrowia.
Te złe prognozy nie są niestety pozbawione podstaw. W latach 1970-2003 o jedną trzecią zmniejszyła się ilość żywych organizmów na żiemi. Najgorzej wygląda sprawa ryb. Za kilkadziesiąt lat może wyginąć 90% istniejących obecnie gatunków (pisaliśmy o tym w artykule z 5 listopada 2006 r.).
Tym samym zaniknie wiele źródeł pokarmu dla ludzi. To kolejny problem, przed którym mogą stanąć nasi potomkowie. Ale pamiętajmy o jednym - Ziemia, o ile nie spotka ją jakaś kosmiczna katastrofa będzie mogła doskonale funkcjonować bez ludzi. Przyroda w ciągu kilkudziesięciu lat jest w stanie odtworzyć swoje zasoby, a po stu tysiącach lat nie zostanie prawie żadnych widocznych śladów naszej obecności na tej planecie.
Sob, 16 gru 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.