Sob, 4 sie 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Rok 1947 - w komunistycznym Związku Radzieckim ma miejsce cud. Mieszkańcy małej wioski do tej pory pamiętają wydarzenia sprzed sześdziesieciu lat.
Informacja, którą zamieszczamy poniżej została przysłana do redakcji Nautilusa zwykłą pocztą. W kopercie oprócz zwykłego listu był też skserowany wycinek z prasy rosyjskojęzycznej. Do tej pory nie udało nam się ustalić, z jakiego periodyku pochodzi tekst. Poszukiwania internetowe nie przyniosły rezultatu.
Postanowiliśmy przetłumaczyć artykuł. Może ktoś z Czytelników zna więcej szczegółów związanych z tą sprawą.
"Opisywana historia wydarzyła się dwa lata po wojnie, w 1947 r. we wsi Ilinka w Obwodzie Tulskim. Był maj, padał intensywny ciepły deszcz. W pewnej chwili zaczęło grzmieć i to tak blisko, że bawiące się wiejskie dzieci wpadły w panikę. W odległości 500-600 metrów od grupy dzieci pojawiła się ogromna kula wyglądająca jak kłębek ognia. Kula upadła na łąkę i wypaliła na niej znak - krzyż wielkości około 1,70 m. Dokładniej mówiąc nie tyle krzyż, ile wizerunek ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa. Znak był tak szczegółowo wypalony, że widać było nawet gwoździe przebijające dłonie Ukrzyżowanego.
Wiadomość o cudzie rozeszła się po całej okolicy. Rzesze ludzi ściągały w to miejsce, przyjeżdżali chorzy mający nadzieję na uzdrowienie, kalecy oraz osoby wierzące. Nie trwało to jednak zbyt długo. Miejscowe władze (przedwodnicząca rady wiejskiej Gawriłowa i jej mąż) otrzymały "z góry" polecenie zniszczenia wizerunku.
Traktor zaorał łąkę, a miejsce zostało dodatkowo posypane substancją żrącą.
Ale ponownie wydarzyło się coś nieoczekiwanego, kolejny cud. W tym samym miejscu, gdzie był wizerunek nagle z ziemi zaczęło bić źródełko. Znowu zaczęły się pielgrzymki do cudownego miejsca. Kto spojrzał w wodę, widział swoją przyszłość.
Źródełko istnieje do tej pory. Wiele osób korzysta z tej wody. Większość uważa, że ma ona właściwości uzdrawiające.
Cała historia bardzo źle skończyła się dla osób, które zniszczyły wizerunek na łące. W ciągu krótkiego czasu oboje małżonkowie Gawriłowowie zmarli.
Zdarzenie zostało opisane przez naocznego świadka, panią Zinaidę Czerenkową, która ma w tej chwili 62 lata. Wydarzenie to pamięta nie tylko ona, ale wszyscy mieszkańcy wioski Ilinka."
Artykuł został napisany prawdopodobnie w 1998 roku. Tak wynika z wyliczeń wieku głównej bohaterki relacjonującej zdarzenie.
Sob, 4 sie 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.