Dziś jest:
Środa, 27 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Dzisiaj naszym "zdjęciem dnia" jest fotografia zamieszczona w książce "Szaman" Piersa Vitebsky`ego. Oto opis, który znajduje się w książce załączony do zdjęcia:
Książka "Szaman" (tytuł angielski The Shaman)
autor: Piers Vitebsky
Wydawca Świat Książki, Warszawa 1996
1995 Duncan Baird Publishers
Copyright for Polish translation by Zbigniew Dalewski, 1996
========================================================
strony 20-21
Czy oko szamana dostrzega inną rzeczywistość?
To wyjątkowe zdjęcie szamanów z plemienia Tamu zrobiono w Nepalu podczas ceremonii przebłagania ducha osoby zmarłej nienaturalną śmiercią. Obrzęd nosi nazwę Moshi Tiba. Pięciu Szamanów siedzi obok siebie i śpiewa. Czekają na przybycie dusz zmarłego (w tej części Nepalu wierzy się, że człowiek ma więcej niż jedną duszę). Uwaga wszystkich skupiona jest na ptaku, przywiązanym do modelu domu duchów. Jeśli ptak zatrzepocze skrzydłami oznaczać to będzie, że dusze zmarłego przybyły.
Kiedy jeden z szamanów zobaczył przedstawione obok zdjęcie, wykrzyknął:
"Dokładnie tak wyglądają Bóg, czarownice i przodkowie. W rzeczywistości nie przypominają oni postaci przedstawionych na obrazach. Na zdjęciu widać dokładnie prawdziwe kolory i właściwy kształt. Ale jak aparat fotograficzny mógł zobaczyć to, co co tylko ja mogę widzieć? To jest tajemna wiedza. Zwykli ludzie nie są w stanie zobaczyć tych rzeczy. To naprawdę musi być bardzo dobry aparat".
Szaman wyjaśnił, że żółta linia biegnąca przez zdjęcie to duchy przodków, które przybyły, by strzec szamanów. Pomarańczowa linia przechodząca przez głowy szamanów to Bóg Khhlye Sondi Phhresondi, który ma bronić szamanów przed duszami czarownic.
Czarownice, które są w rzeczywistości złymi żyjącymi ludźmi, można zobaczyć ponad głowami trzech szamanów, pod postacią falistych zielonych linii. Czarownic nie ma w dwóch miejscach. Tam, gdzie pomarańczowa linia jest najmocniejsza, i nad głową szamana z prawej, który odszedł na moment odpocząć i nie jest teraz zaangażowany w toczącą się duchową bitwę. Zdjęcie, za zgodą szamanów, publikowane jest po raz pierwszy.
Jeden z zawodowych filmowców blisko współpracujący z FN zwrócił nam uwagę na podobieństwo tego zdjęcia do czegoś, co już kiedyś prezentowaliśmy na stronie FN. Historia jest związana ze zdjęciem pierwszego piktogramu w Wylatowie, który powstał na polu Tadeusza Filipczaka w nocy z 20/21 czerwca 2000 roku.
Zdjęcie to zostało pokazane w programie "Express Reporterów" w TVP1 w lipcu 2001 roku, w którym była mowa o zjawisku kręgów zbożowych.
Po programie zadzwonił do nas wędkarz z Lublina, który opowiedział o niezwykłym incydencie podczas łowienia ryb na stawie zarybianym karpiem. Kiedy próbował wyłowić jednego z karpi z ogromnym hukiem pękł... metalowy podbierak! To samo stało się z kolejnym.
- Nie byłem w stanie tej cholernej ryby wyjąć z wody... Pomyśłałem wtedy "co to za ryba?" Czy jakaś energia jest z nią związana czy co?! - opowiadał dla nas w 2001 roku p. Robert Żmuda. Kiedy wreszcie udało mu się ręcznie (oba podbieraki były popękane, a były to nowe podbieraki!) wyciągnąć karpia z wody, wtedy jego oczom ukazał się taki widok... ryba miała ten znak z obu stron.
Znak ten był praktycznie identyczny jak ten, który został zaprezentowany przez nas na zdjęciu kręgu zbożowego w programie "Express Reporterów".
- Jak tylko zobaczyłem tę fotografię pomyślałem "O rany... przecież to jest to samo, jak na tej dziwacznej rybie, którą wyłowiłem!!! Musiałem do was zadzwonić i poinformować, że takie zdarzenie miało miejsce, bo to może mieć związek z tym, czym wy się zajmujecie! - opowiadał wędkarz. Właściciele stawu także wypowiadali się o tej historii. Stanowczo wykluczyli "wygniecenia podczas transportu i inne".
- Sprzedaliśmy setki tysięcy karpi z tego stawu i żaden nie miał żadnego takiego wygniecenia. Poza tym karp jest rybą bardzo wrażliwą na dotyk. Wystarczy go przez chwilę mocniej ścisnąć, a po pewnym czasie ta ryba zdycha... absolutnie można wykluczyć to, że ten znak powstał w sposób zwykły - opowiadała właścicielka stawu, z którą rozmawialiśmy.
Ciekawe jest także to, że próba zeskanowania zdjęcia przez Roberta Żmudę za pierwszym razem doprowadziła do "wywalenia korków" w punkcie fotograficznym, gdzie był skaner.
- Właściciel punktu FOTO w Lublinie złapał się za głowę, jak po pierwszej próbie skanowania zdjęcia wystrzeliły mu korki przepięciowe. Pytał mnie: "Panie, o co chodzi z tym zdjęciem, co pan skanuje?! Czy pan go jakoś naelektryzował czy co?!" - a skanowana była ta fotografia ryby ze znakiem, którą potem dałem wam w postaci plików na CD.
I tak dochodzimy do zdjęć w Chicago. W 2004 Fundacja Nautilus miała wykład w Chicago dla ponad tysiąca osób. W pewnym momencie nasz kolega prezentował na wielkim ekranie zdjęcie "ryby ze znakiem".
W pewnym momencie opanowało go niezwykłe, niewytłumaczalne wzruszenie.
- Miałem łzy w oczach... nie mogłem nad tym zapanować... - opowiadał potem.
W tym czasie na zwykłych ustawieniach aparatu Nikon D70 zawodowy fotograf wynajęty przez organizatorów wykonał najdziwniejsze trzy zdjęcia w swoim życiu. Były one wykonane jedno po drugim dokładnie w czasie, kiedy było prezentowane zdjęcie "ryby ze znakiem".
Niezwykłe fotografie zobaczył od razu na ekranie aparatu i rozentuzjazmowany natychmiast podbiegł do organizatorów spotkania krzycząc "zobaczcie... coś do tego człowieka podleciało... mam to na trzech zdjęciach!". To wyklucza całkowicie, że zdjęcia są efektem "pracy na programach graficznych" czy "długiego machania aparatem czy jasnymi, czerwonym przedmiotami", gdyż natychmiast po wykonaniu zdjęć widzieli je świadkowie całego wydarzenia. Ted Prejzner powiedział nam po tym spotkaniu:
- Jestem zawodowym fotografem i zostałem wynajęty przez organizatorów kongresu. Od razu zastrzegam, że zdjęcia nie są efektem jakieś prowokacji czy żartu, a tuż po ich zrobieniu dosłownie kilka sekund po ich wykonaniu podbiegłem do państwa Choroszy siedzących w pierwszym rzędzie sali kongresowej i im te zdjęcia pokazałem. Były one robione na zwykłych ustawieniach mojego aparatu, bez żadnych "podwójnych czasów naświetlenia", wielopunktowych fleszy i innych cudów. Tego dnia wykonałem ok. 300 zdjęć na tej scenie i na żadnym nie ma niczego, co byłoby nawet podobne do tych trzech fotografii. I jeszcze jedno: oświadczam, że w moim życiu zawodowym wykonałem setki tysięcy zdjęć, w tym także tym aparatem (Nikon D70 - przyp. red.). To są moje pierwsze i jak dotąd jedyne zdjęcia w moim życiu, które mogę uznać za wyjątkowe i niezwykłe. Absolutnie wykluczam wadę aparatu czy efekt wynikający z poruszenia. Mogę także zeznać przed dowolnym sądem, że nie jest to efekt mojego żartu czy celowego działania.
Ted Prejzner, Chicago 2004
Takie oświadczenie nagrane przez ekipę FN na wideo mamy w naszym archiwum FN.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie