Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Kiedy umiera dziecko, razem z nim na swój sposób umierają także jego rodzice. Nigdy już nic nie będzie takie samo. Tak dramatyczne wydarzenie wpływa także na relacje dwojga ludzi. Bardzo często obciążają się nawzajem za to, co się stało. Związki rozpadają się, a do końca życia rodzice potrafią mieć traumę i nie są w stanie się pozbierać. Widziałem to wiele razy i często słyszałem pytanie: dlaczego nas akurat to spotkało? Dlaczego inne dzieci żyją, dają tyle radości rodzicom, a my musimy spędzać życie we łzach? Gdzie jest ten Bóg, o którym tyle mówisz? Czy tak wygląda jego wielka sprawiedliwość?
Rodzice nie rozumieją, że śmierć ich dziecka to jest bardzo często przeznaczenie, które jest silniejsze niż każda siła znana człowiekowi. Nie próbuję im nawet tego tłumaczyć, bo bardzo często oni nawet tego nie chcą słyszeć.Ostatnio opowiadałem Krzysztofowi Jackowskiemu o niezwykłym przypadku „Jodo” (czyli w wolnym tłumaczeniu „Woli niebios”), które wydarzyło się pod Warszawą. Czym jest Jodo? Tak Chińscy mistrzowie nazywali sytuację, kiedy dziecko musiało umrzeć i było tego w pełni świadome. W takich przypadkach bardzo często żegnało się z rodzicami nic nie przeczuwającymi zbliżającego się nieszczęścia.
Nigdy z takim przypadkiem się nie zetknąłem i aż trudno mi było uwierzyć, że coś takiego także wydarzy się w Polsce. Historia ta jest tak wyjątkowa, że ukaże się w specjalnej publikacji w serwisie. Jest tam bowiem także jeszcze jeden element prawdziwej Jodo, czyli duch, który pojawia się w momencie śmierci dziecka i jest widziany tylko przez jednego z rodziców. Jackowski z wielką uwagą zapoznał się ze szczegółami historii, którą wysłałem mu e-mailem. Potem zadzwonił i powiedział, że w swoim życiu także miał okazję obserwować na własne oczy przypadek Jodo. Oto dziecko na dwa dni przed swoją śmiercią maluje tzw. laurki. Dla mamy, dla taty, dla brata, dla babci. Na każdej laurce pisze podziękowanie za wszystko i żegna się z bliskimi, bo „nadszedł jego czas”. Dwa dni później ginie w tragicznym wypadku. Rodzice znajdują laurki już po śmierci dziecka. Nie mogą uwierzyć w to, co widzą.
Każdy ma swój czas i miejsce. Kiedy pojawia się ogromna moc przeznaczenia, nie ma siły znanej ludzkim istotom, która może je powstrzymać. Odwrócić przeznaczenie może jedynie potężna, wyższa istota, ale… to temat na inny „Dziennik Pokładowy”.
Bardzo się cieszę z wyjazdu do Japonii, ale tak naprawdę czekam na wyjazd nad jezioro Loch Ness. Tam zrobimy coś, o czym zawsze myślałem. Wynajmiemy jacht i spędzimy 48 godzin pływając po tym uroczym akwenie. To będzie prawdziwa przygoda.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie