Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/


#17 grudnia 2023 2 listopada 2015 - wpis w 'Dzienniku Pokładowym'

Kilka tygodni temu do mojej pracy zadzwonił pewien mieszkaniec Norwegii usilnie prosząc o to, że musi ze mną „chwilę porozmawiać”. Pracuję w dużej korporacji, więc telefon „na numer firmy” bynajmniej nie oznacza, że tak łatwo ustalić, jaki jest numer „na moje biurko”. Długo to trwało, ale wreszcie po kilku próbach i wewnętrznych „przełączeniach po wszystkich 30 piętrach budynku” udało się temu człowiekowi doprowadzić do tego, że odebrałem telefon. Okazało się, że ma w zasadzie jedno pytanie: co z Nautilusem? Czy żyjecie?! Czy zamknęliście działalność?! Powiedziałem mu wtedy to, co przeważnie mówię w takich momentach, że w Polsce jest ponad 500 serwisów o zjawiskach niewyjaśnionych, że mniej więcej połowa „smaruje codziennie njusa za njusem” i że jeśli jest tak bardzo spragniony nowych wiadomości o „duchach czy UFO”, to wystarczy wstukać w wyszukiwarkę google odpowiednie hasła, a wyskoczą mu linki do tych serwisów jak grzyby po deszczu. Moja odpowiedź go jednak nie zadowoliła, gdyż dał mi do zrozumienia, że on owszem, zna „kilka innych serwisów” i je nawet przegląda, ale dla niego Nautilus jest czymś znacznie więcej... (podobne odpowiedzi dostawaliśmy w dosłownie setkach e-maili i wiadomości przysyłanych na adres redakcji FN!). Ale wracając do tego natarczywego człowieka - zapytał mnie, czy jest nadzieja, że serwis ruszy ponownie. Odpowiedziałem mu, że jak najbardziej, pozdrowiłem i zakończyłem rozmowę. 

Potem długo myślałem o tym, że dla ludzi z zewnątrz Fundacja Nautilus istnieje tylko i wyłącznie wtedy, kiedy rano jest „nowe zdjęcie UFO” i oczywiście nowa publikacja w pasku „wiadomości”. Jeśli tego nie ma – jasne, że „zginęliśmy”. Tymczasem sprawa ma się zupełnie inaczej z mojego punktu widzenia. Projekty są prowadzone normalnie, na całym świecie mam zarezerwowane kolejne spotkania i wykłady o zjawiskach niewyjaśnionych, pracuję nad książką, filmem i jeszcze kilkoma innymi sprawami - o niektórych pisać nie chcę, a o innych nie mogę. Wszystko więc jest w jak największym porządku, a tymczasem brak „aktywności na stronie” dla ludzi jest mniej więcej tym, co zamknięciem sklepu po inwentaryzacji… Wiedziałem już o tym wcześniej, ale mogłem się o tym przekonać po raz kolejny.

Muszę tu Państwu jedną rzecz wyjaśnić. Moja osoba jest koniecznym elementem do tego, aby machina informacyjna (w tym publikacje w serwisie) działała bez zarzutu. Jeśli ja mam choćby najmniejszy kłopot, wtedy wszystko zatrzymuje bieg. Miałem taki moment, choć mi się wydaje, że było to „wczoraj, a najpóźniej przedwczoraj”, a tymczasem minęły jakieś upiorne miesiące. Ten „błyskawiczny upływ czasu” także śmiało można zaliczyć do zjawisk niewyjaśnionych.

Z powodów, które są – powiedzmy – natury bardzo osobistej, nie byłem w stanie fizycznie pracować w domu na komputerze. Sytuacja poprawiła się kilka tygodni temu, ale niestety przez dłuższy czas nawet musiałem praktycznie zrezygnować z odpowiadania na prywatne e-maile, aby uniknąć kontaktu z ekranem komputera, co było mi zalecane. W grę wchodziły tylko i wyłącznie rozmowy telefoniczne i w ten sposób… w każdym razie ze względu na ogromną intensywność spraw wydawało mi się, że jest to dosłownie jeden dzień, góra tydzień! Moi przyjaciele znają kulisy ostatnich tygodni (a nawet jak się okazało ku mojemu zdziwieniu miesięcy), powstały jakieś upiorne zaległości, z których „serwis FN” - proszę mi wierzyć – jest akurat najmniejszym problemem… Kiedy już było lepiej, powoli wróciłem do komputera, ale na pierwszy ogień poszły sprawy nie cierpiące zwłoki związane ze sprawami osobistymi i zawodowymi. Teraz przyszedł czas na pokład okrętu Nautilus.

Lektura korespondencji jest naprawdę budująca. Dla wielu osób nasz świat jest czymś, co jest dla nich czymś niezmiernie ważnym, jakimś punktem na horyzoncie, do którego można się odnieść i który jest niczym latarnia morska widoczna przez lornetkę na wzburzonym morzu. Ludzie intuicyjnie (i słusznie!) wyczuwają, że serwis Fundacji Nautilus to coś znacznie więcej niż kolejna ciekawostkowo-ezoteryczna witryna w sieci, lecz idzie z tym także filozofia i coś, czego opisać jest nie sposób, gdyż nie wszystko można opisać za pomocą słów… Bardzo mnie to cieszy, choć na swój sposób jest to smutne, że nasza działalność w wieku laptopów i smartfonów zawsze będzie postrzegana tylko i wyłącznie poprzez te lśniące jasnością ekrany tych zadziwiających urządzeń.

Ile osób z nami zostało? Myślę, że kilka procent. Reszta spragniona codziennych nowych „newsów” już na stałe znalazła swoje nowe miejsca w sieci, co dla mnie jest naprawdę rzeczą pozytywną. Kiedyś napisałem zupełnie szczerze, że moim największym marzeniem jest robienie serwisu dla najwyżej kilkunastu osób, których dobrze znam i którym nie muszę ani niczego wyjaśniać, ani tłumaczyć. W pewien sposób, trochę przypadkiem, prawie udało mi się ten plan zrealizować… Wiele lat temu tak ustawiłem Fundację Nautilus, aby była ona zupełnie niewrażliwa na to, ile osób chce czytać nasz serwis, a o niezależności finansowej nawet nie wspominając. Ta sprawa okazała się jednak małą pułapką, bo jeśli ilość osób wchodzących na serwis ma absolutnie zerowe znaczenie, to - jak uczy cybernetyka - każdy układ zamknięty o określonych zmiennych dostosowuje się do nich i osiąga wreszcie stan równowagi. Takim stanem okazała się sytuacja, kiedy serwis FN będzie miał najwyżej kilkunastu stałych czytelników, dzięki czemu będzie można prowadzić spokojnie i bez żadnych problemów najważniejsze projekty, których celem jest „zmiana świata” – w końcu to nasz priorytet!

Na koniec kilka słów o przyszłości. Potrzebujemy kilku tygodni, aby przede wszystkim nadrobić zaległości z korespondencją. Kilka tygodni temu uczestniczyliśmy w kongresie MUFON w Los Angeles, który okazał się absolutnie przełomowym momentem dla projektów, które są w tej chwili dla nas najważniejsze. To był także kolejny powód, dla którego musiałem odłożyć na bok inne rzeczy i dokonać dość bolesnego rozdziału spraw „ważnych i mniej ważnych”. Potem czytałem e-maile od ludzi zaniepokojonych „ciszą na pokładzie” i trudno było mi się nie uśmiechać z tego, jak wygląda rzeczywistość i jak widzą ją ci, którzy ją sobie budują na podstawie choćby tego, co mogą się dowiedzieć z sieci. Myślałem nawet o tym, że jeśli ktoś szuka jakiegoś dowodu na prawdziwość teorii spiskowych, to niewątpliwie ta sytuacja mogłaby być takim dowodem… ale to temat na oddzielny wpis w „Dzienniku Pokładowym”.

W każdym razie jak zawsze czekają nas „małe kroki”. Na początek korespondencja - odpowiedź dostaną od nas ci, którzy napisali listy, e-maile lub wiadomości. Zajmie to chwilę, że do grudnia wszystko powinno być „on-line”. Myślę, że do końca tego roku poradzimy sobie ze wszystkim, a tradycyjnie podczas spotkania 8 stycznia w Zdanach okręt Nautilus znowu będzie w stanie, w jakim być powinien. Bardzo mi zależy, abyście drodzy załoganci poznali kulisy naszej próby kontaktu z obcą cywilizacją, którą podjęliśmy kilka miesięcy temu. To naprawdę monumentalna historia, absolutnie bezprecedensowa, godna powstania wielkiego filmu fabularnego w jednym z wielkich studiów Holywood. Czy się powiodła? Nie, ale… zawahałem się, gdyż odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka prosta.

W każdym razie dziękuję wszystkim, którzy przeczytali ten wpis w „Dzienniku Pokładowym”. To oznacza, że nadal jesteście z nami i wiecie, że w tym wszystkim naprawdę chodzi o coś więcej… Ja wracam do pracy i proszę – trzymajcie za mnie kciuki, bo - muszę to jasno powiedzieć - mam co robić! :)

 


Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.