Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
W swoim życiu miałem okazję kilka razy rozmawiać z ludźmi, którzy dla mnie ponad wszelką wątpliwość spotkali się z obcymi istotami przybywającymi na Ziemię w pojazdach UFO. Wiem, wiem… powinienem tutaj powymądrzać się, że „nikt tak naprawdę nie wie”, że „nie ma, nie było i nie będzie żadnych dowodów”, że „są to tylko teorie, a rzeczywistość jaka jest to w zasadzie wielka zagadka” i tak dalej, ale pozwólcie, że zachowam własne zdanie.
Wśród tej elitarnej grupy „tych, którzy rozmawiali z nimi” jest Travis Walton, wspaniały człowiek, którego wiarygodność i szczerość dosłownie mnie obezwładniła. Jego przypadek wzięcia przez pojazd UFO w 1975 roku był już opisywany na łamach serwisu FN, więc daruję sobie szczegóły tej historii może… poza jednym drobiazgiem – akta śledztwa potwierdzające jego historię o spotkaniu z UFO zawierają ponad 1000 stron i relację ponad 200 świadków, w tym policjantów, strażaków, a nawet trzech specjalistów od wariografu, czyli urządzenia do badania prawdomówności. Dlaczego piszę o Travisie Waltonie? Otóż w czasie pasjonującej rozmowy z tym człowiekiem w Los Angeles w pewnym momencie Travis poruszył sprawę owego przesłania, które pojawia się w wielu relacjach ludzi, którzy uczestniczyli w spotkaniach typu CEIII i mieli okazję odbycia rozmowy z załogą UFO (i nie jest to żart!).
Bardzo często pada wtedy stwierdzenie „poruszacie to w złym kierunku!”. Przykładem jest dramat, który obecnie przeżywa Ziemia w związku z paleniem tzw. naturalnych surowców jak ropa naftowa, węgiel czy gaz ziemny. W Polsce jest duża grupa ludzi zafascynowanych teoriami, że „cały ten efekt cieplarniany to wielka ściema”, ale proszę mi wierzyć, że te wszelkie „korwino-mikko podobne” twierdzenia to bzdury i klimatolodzy są zgodni jak jeden mąż, że my już dawno przekroczyliśmy cienką, czerwoną linię, za którą ludzkość czeka już nawet nie katastrofa, ale wręcz zagłada. W każdym razie obcy mówią wyraźnie: kierunek jest zły… nie eksplozja, ale implozja powinna być sposobem na pozyskiwanie energii. Zamiast spalać i wysadzać (silniki to nic innego jak maszyny wykorzystujące eksplozję małych porcji paliwa) powinniśmy energię ściągać i kumulować. Nie chodzi tutaj tylko o energię wiatrową, słoneczną czy geotermiczną, ale przede wszystkim energię próżni.
Podobnie wygląda sprawa liczby ludzi na Ziemi. Zewsząd dobiegają nas głosy szaleńców, że ludzi musi być więcej i więcej, gdyż nie będzie miał kto pracować na nasze emerytury. To oznacza, że ludzkość musi rosnąć w nieskończoność, każdy wolny plac musi być wykorzystany pod budowę osiedla, każdy wolny teren ma zniknąć, a wszystko po to, aby ciągle rósł PKB. Nikt nie przejmuje się tym, że owa demograficzna eksplozja jest może nawet bardziej tragiczna w skutkach niż byłoby jednorazowe spalenie całych światowych zasobów węgla, ropy i gazu! Poruszamy to w złym kierunku.
Podobnie media, w których zresztą pracuję, choć dotyczy to nawet szerzej przemysłu rozrywkowego czy filmowego. Jest tam ciągła pogoń za wywoływaniem emocji. Programy, książki, filmy czy cokolwiek innego ma wywoływać emocje. Strachu, lęku, euforii – ważne, aby była emocja. Wtedy mówimy, że „to był dobry film” albo „to była dobra książka”. Tymczasem skutki owego sztucznego pobudzenia emocjami są dramatyczne. Zamiast wyciszać i pomagać znaleźć równowagę w świecie multimediów jest wielki wyścig o to, aby tę równowagę jak najbardziej zachwiać. Bo wtedy książka, film czy program „się sprzeda”. To jest chore. To jest zły kierunek.
Drogą do naprawy świata nie jest ciągłe udoskonalanie smartfonów, ale szerzenie wiedzy duchowej. O prawach kreacji, o wędrówce dusz, o przybywających potęgach w ludzkich ciałach czyli awatarach. Tylko świadomość, że jesteśmy duchowymi pasażerami w materialnych ciałach i ponownie narodzimy się na Ziemi może powstrzymać szaloną ludzkość przed ciągłym pomnażaniem posiadanego bogactwa złudnych dóbr materialnych, a także zatrzymaniem demograficznego roller coastera, w którym wszyscy w tej chwili siedzimy. To, co odróżnia go od tej prawdziwej kolejki górskiej to brak tego końcowego odcinka, kiedy wagoniki bezpiecznie zatrzymają się, a my pełni sztucznie wywołanych emocji pójdziemy w swoją stronę. Tory się kończą, a potem jest tylko przepaść. Dla naszej duszy zresztą także, bo owe fałszywe emocje to zły kierunek.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie