Dziś jest:
Poniedziałek, 25 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Krzysztof Jackowski jest bez wątpienia największym talentem jasnowidczym, jakiego miałem okazję poznać w życiu. Znam Jackowskiego od blisko dwudziestu lat, miałem okazję go obserwować w różnych chwilach, lepszych i gorszych, ale istotnie kilka razy poczułem na plecach „zimny powiew kosmosu”. A choćby wtedy, kiedy nagle ku zdumieniu obecnych w jego mieszkaniu ludzi na podstawie jednej rzeczy osoby zaginionej Jackowski zaczął opisywać z najdrobniejszymi szczegółami ostatnie chwile zaginionej osoby. O przypadku nie mogło być mowy, nawet nie wymieniajcie słowa „przypadek”.
Jackowski ma jednak drugą stronę, o której mało kto wie. Chodzi o jego naturę, bardzo szczególny sposób obchodzenia się z ludźmi i – chyba trzeba nazwać rzecz po imieniu – jego niesłychaną wręcz interesowność. Ciśnie mi się na usta inne słowo, ale niech pozostanie tak, jak jest, czyli „interesowność”.
Zacznijmy od tego, że aby czegokolwiek dowiedzieć się od Jackowskiego, trzeba do niego się dodzwonić. Niby proste, ale w praktyce dla wielu osób jest to bariera nie do pokonania. Jackowski bowiem jeśli tylko „najdzie go taka faza”, będzie rozłączał komórkę. Jak tylko zobaczy, że dzwoni osoba „od zaginionego, której obiecał dalszy ciąg wizji”, po prostu nie odbiera telefonu. Ludzie odchodzą od zmysłów, błagają nas, aby jakąś wpłynąć na jasnowidza, bo „oni szukają swojej matki i on coś tam obiecał”, a kiedy dzwonić zgodnie z umową, to on się rozłącza. Ot tak, prawie bez powodu. Dzwonią z innego numeru. Odbiera, ale kiedy tylko orientuje się, kto dzwoni, nagle zaczyna krzyczeć, że nic nie słyszy i... wyłącza telefon. Ktoś powie „drobiazg”, ot taka „słabostka jasnowidza”, ale to nie jest drobiazg. Dla osób poszukujących bliskich tego typu zachowanie oznacza dramat. Nie rozumieją tego, nie mogą się pogodzić, dzwonią do Fundacji prosząc, aby „coś zrobić”. Ale co my możemy zrobić? Rozmawiałem z nim o tym wiele razy. Mówiłem, że tego typu zachowanie jest przekroczeniem bariery, za którą jest nie żadne bałaganiarstwo, ale zwykła nikczemność. Wysłuchał. Zgodził się. Nic się nie zmieniło.
Niestety w tej chwili podobną taktykę stosuje wtedy, kiedy widzi na komórce, że dzwoni ktoś z FN. Powód jest zabawny, gdyż jest mu po prostu... głupio, zwłaszcza bardzo głupio wobec mojej osoby. Nie będę opisywał dość zabawnych szczegółów i powodów jego zachowania, gdyż nie mają one znaczenia (kiedyś obiecuję poświęcę temu więcej miejsca), ale Jackowski w tej chwili jest po prostu dla nas niedostępny. Nie ma takiej siły, która zmusiłaby tego najsłynniejszego obywatela Człuchowa, aby w ciągu ostatnich dwóch miesięcy odebrał mój telefon i opowiedział o swoich przemyśleniach, wizjach przyszłości czy czymkolwiek innym. Na sam dźwięk mojego głosu podejrzewam, że się ze wstydu czerwieni, duka wtedy coś o „oddzwonieniu” gdyż teraz nie ma czasu, po czym oczywiście nie oddzwania. Wielce naiwni są ludzie, którzy myślą, że w takim razie oni sami zadzwonią do Jackowskiego i zapytają, co „z Polską, światową gospodarką, wojną”. Uśmiecham się pisząc te słowa, gdyż dokładnie wiem, czym takie telefony się kończą. Taki jest to człowiek... Trzeba po prostu przeczekać ten okres, gdyż przeważnie... mu to przechodzi. Czasami trwa to miesiąc, czasami nawet rok. W każdym razie radzę w stosunku do Jackowskiego o wykazanie cierpliwości, gdyż innej metody naprawdę nie ma. Moje dwudziestoletnie doświadczenie w "trudnej przyjaźni" z tym człowiekiem niech będzie gwarancją tego, że naprawdę wiem, o czym mówię.
Mamy początek grudnia i oto mamy ciąg dalszy sprawy bułgarskiego naukowca, który mówił o „kontaktach z kosmitami”. Tym razem jest to oficjalna odpowiedź od jego zwierzchnika. Przytoczmy ją już bez żadnego komentarza.
Instytut Badań Kosmosu przy Bułgarskiej Akademii Nauk nie zajmuje się poszukiwaniami obcych cywilizacji i nie wykonuje w tym kierunku żadnych prac. Tak Szef Instytutu Badań Kosmicznych, prof. Dr Peter Getsov skomentował publikację, jaka ukazała się w gazecie Novinar, w której to prof. Lachezar Filipov stwierdził, że bułgarscy naukowcy już od pewnego czasu kontaktują się z istotami z innych planet. Wypowiedź tę podchwyciły media na całym świecie.
Naukowcy Instytutu zajmują się fizyką kosmosu, technologiami kosmicznymi oraz badaniami wielkich przestrzeni. Instytut nie posiada i nie wykorzystuje urządzeń do badania kwestii istnienia cywilizacji pozaziemskiej.
Jeśli chodzi o wypowiedź prof. Lachezara Filipova, prof. Getsov powiedział: „On interesuje się zjawiskami niewyjaśnionymi, bierze udział w warsztatach na ten temat, ale jest to działalność nieoficjalna. Prof.Filipov nie może się na takie tematy wypowiadać w imieniu Instytutu.
W demokratycznym społeczeństwie każdy może mówić, co chce, ale we własnym imieniu”, dodał profesor Getsov. Sam jednak nie wyklucza możliwości istnienia pozaziemskiej inteligencji. We Wszechświecie są miliardy gwiazd. „Byłoby głupio powiedzieć, że jesteśmy unikalni w całym kosmosie i nikt inny oprócz nas nie istnieje”, powiedział profesor Getsov.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie