Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Czym jest dla Ciebie mój drogi czytelniku Fundacja Nautilus? Wiele razy zadaję sobie to pytanie także jako człowiek, który jest w końcu prezesem tej – mogę się założyć o każde pieniądze – najbardziej niezwykłej polskiej organizacji pozarządowej. Zadaję je, choć znam odpowiedź. Dla przytłaczającej ilości osób to przede wszystkim jakiś tam portal w polskiej sieci, na którym można „przeczytać to i owo”, czasami się roześmiać, czasami się zadumać, czasami zdenerwować. Na kilka minut, ot – trochę z nudów, trochę dla rozrywki, trochę, bo przecież „się interesuję tymi zjawiskami”. Bez precyzowania, o jakie zjawiska chodzi. „Te zjawiska” – ot, i wszystko. Ale to nie jest tak. To nie tak!
Gdybym ja został w nocy zatrzymany przez jakąś służbę specjalną i ktoś w moje zaspane oczy zaświecił by latarką z żądaniem odpowiedzi na pytanie, czym tak naprawdę jest Fundacja Nautilus, wtedy odpowiedział bym bez chwili namysłu: archiwum.
To coś, czego nijak nie widać na stronach, czego nikt nie docenia, co nie jest ani efektowne, ani szczególnie ciekawe dla „szarego człowieka”. Ale to stanowi istotę FN, ową prawdziwą największą wartość, która daje nam siłę. Archiwum przypadków, ludzkich historii spotkania z nieznanym, filmów, wreszcie zdjęć. Przez tyle lat wykonaliśmy tytaniczną pracę klasyfikując każdą relację, każdy nawet najmniejszy e-mail czy list. Prowadzenie serwisu? To 10%. Owe niewidoczne 90% to prowadzenie archiwum.
Nikt tego nie docenia, nikt nie jest świadomy, jak potężna jest to siła i jak potężny argument w prowadzeniu wszelkich dyskusji. Szkoda, że nie możemy udostępnić całego archiwum publicznie i to ze stu powodów. Ostatnim jest ten, że „robimy jakieś tajemnice” – to nie tak. Większość ludzi, którzy przeżyli coś niepojętego, nie życzy sobie, aby ktoś spoza ludzi FN miał dostęp do tych informacji. Do nas mają zaufanie, jesteśmy już prawie 10 lat, mamy od lat dostęp do tysięcy ludzkich adresów, telefonów, adresów e-mailowych. W kwestii zachowania tajemnicy jesteśmy „bardziej święci od Papieża”. Zobaczcie Państwo, że zawsze zamiast nazwiska czy adresu pojawiają się owe znaczki „xxxx”. To oczywiście nie jest przypadek. Ujawnienie nazwisk z adresami z archiwum FN na pewno spowodowało by, że ludzie przestaliby nam ufać. A zaufanie w tej profesji jest podstawą. Ale i tak nie to jest największym problemem. Tak naprawdę najgorszy jest... czas. Choć raczej powinienem napisać – jego brak!
Tysiące spraw, tysiące zgłoszeń, miejsc, obserwacji, spotkań z duchami, dzieci pamiętających swoje wcielenia, zagadkowych manifestacji. „Niech FN to sprawdzi!” – stanowczo domagają się nasi fani. No tak, łatwo powiedzieć, ale... to oznacza zebranie zespołu, wzięcie sprzętu, zapakowanie się do pojazdów, zakup butli gazowych, paliwa, jedzenia. To wszystko kosztuje, ale pieniądze nawet nie są tu najważniejszą przeszkodą, ale właśnie czas. Praktycznie powinniśmy nie wychodzić z NAUT-Mobile (zakup tego pojazdu 5 lat temu był chyba najlepszą naszą inwestycją). Przeglądam archiwum i ogarnia mnie smutek. Tyle spraw, tyle ciekawych ludzi, tyle niedokończonych historii...
A może gdzieś za jedną z nich kryje się coś, co pozwoli nam bardziej zrozumieć świat? Co przybliży nas do poznania jednej z największych tajemnic świata? Przykładem może być choćby pewne prawo fizyczne, jeszcze nie poznane przez naukowców. Pozwala ono na dostęp do nieograniczonej energii. Warunek to wyjazd na kilka tygodni na kontynent Afrykański. Kogo z nas stać na taki luksus? Mamy życie prywatne, mamy firmy, mamy niepopłacone rachunki i zaległe sprawy „nie cierpiące zwłoki”. A tu każdy dzień przynosi nowe historie, nowe „ważne projekty”.
Fundacja okazała się czymś w rodzaju kuli śniegowej stale się powiększającej, której popularność w Polsce i na świecie przyniosła niespodziewane obciążenie w postaci „Armagedonu informacji”. Doszło do tego, że pojawiły się pomysły, aby ograniczyć liczbę osób wchodzących na strony, bo... i tak nie żyjemy z reklam, a spraw mamy na najbliższe 5 tysięcy lat. Oczywiście to żart, ale istotnie pokazuje on pewien aspekt działalności FN. Czy jest na to rada? I tak, i nie. Nie, bo nigdy nie będziemy w stanie przeprowadzić pełny monitoring zdarzeń niewyjaśnionych tak potężnego obszaru jak Polska. Tak, bo wszystko zależy od sztuki selekcji. I to jest chyba klucz do wyjścia obronną ręką z tej trudnej sytuacji, a więc „selekcja”. Selekcja informacji, nie poświęcanie każdej zbyt wiele czasu, bo inaczej runie cała konstrukcja informacyjna.
„Dlaczego do tego nie wracacie? Było tyle szumu, a teraz cicho!” – piszą do nas przeróżni internetowi mądrale nie mający zielonego pojęcia, co to znaczy prowadzić tak potężną fabrykę informacyjną jak FN. Prawda jest taka, że oczywiście można by do czegoś tam „wracać i publikować nowe materiały”, ale jest to... fikcja. Przy takiej skali działalności, jaką prowadzimy. Przy takiej ilości spraw. I w końcu przy ograniczonym budżecie rozmiarami tego, co zarabiamy w naszych firmach. Bo przecież paliwem FN są nasze, prywatne pieniądze... warto o tym pamiętać. Nikt z nas się nie żali na ten fakt, gdyż po prawie 10 latach wiemy, czego można oczekiwać i jak prowadzić „okręt z banderą N”, aby pozostawał niewzruszony na wszelkie „słomiane ognie”, chwilowe fascynacje, albo „wielkich pomagierów”, którzy dość szybko okazują się nic nie wartym kłopotem, gdyż ktoś z nas uwierzył w ich kłamstwa i powierzył im jakieś projekty... Tak, doświadczenie 10 lat jest bezcenne, milion razy cenniejsze od każdych pieniędzy!
Odwiedziłem MPiK w poszukiwaniu książki. Obezwładnił mnie widok milionów książek czekających na każdego, kto zechce je kupić. Biorę jakąś na chybił trafił... ciekawa! Uwielbiam książki, zbieram je, przechowuję, wreszcie czytam jednocześnie po kilka naraz. Ów widok milionów książek sprawił, że zrozumiałem problem, z którym borykamy się my w małej skali, a świat w dużej. Kto przeczyta te książki? Kto je nawet pobieżnie przejrzy?! Nikt! Nie ma osoby, która byłaby w stanie przeczytać nawet jednego promila tego, co ludzkość wytwarza w ciągu jednego dnia! Musimy brać tylko to, co już zostało przez kogoś przeczytane i ocenione jako wartościowe. „Nie mam czasu czytać dobre książki... Mogę czytać tylko te najlepsze!” - to zdanie zapamiętałem wiele lat temu i jest w nim jakaś ogromna mądrość. A przecież ten portal jest także pewną „selekcją informacji”. Tu też ukazuje się jakiś mały promil tego, co przepływa przez całą naszą redakcję... Zalew informacji. Morze informacji. Ocean. A na nim nasz mały okręt Nautilus płynący gdzieś do „Tajemniczej Wyspy”. Musisz przyznać drogi czytelniku serwisu FN, że jesteśmy grupą bardzo romantycznych ludzi...
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie