Bardzo lubimy filmy S-F zwłaszcza, kiedy są to duże hollywoodzkie produkcje. Obecne możliwości filmowców są takie, że nawet najbardziej zwariowane wizje można pokazać tak, jakby były one w 100 procentach prawdziwe. Tak dokładnie jest w przypadku filmu „Pasażerowie”, którego premiera była w grudniu 2016.

Pomysł jest znakomity – oto do innej galaktyki wyrusza statek kosmiczny, na pokładzie którego jest 5 tysięcy ludzi w stanie hibernacji. Powód? Odległość do innej galaktyki. Podróż zajmuje bowiem prawie 300 lat, z czego 99,9% czasu ludzie spędzają właśnie w specjalnych kapsułach, w których się nie starzeją, lecz jest w nich jedynie podtrzymywane życie. Potem oczywiście dochodzi do awarii i oczywiście powoduje to cały ciąg katastrof, z którymi muszą się zmagać nasi bohaterowie. Film jest zrobiony sprawnie, ogląda się dobrze i nawet – jak to się zwykło mawiać – „trzyma w napięciu”. Problem polega jednak na tym, że z punktu widzenia naszej wiedzy jest to wszystko fałszem. Nie tak bowiem wyglądają podróże pomiędzy galaktykami! Zajmując się UFO tyle lat oświadczamy z całą mocą: podróże trwają w czasie równym zero, a polegają na zakrzywianiu czasoprzestrzeni i przeskakiwaniu z jednego jej punktu do drugiego. Czy to jednak zmienia cokolwiek w tym, jak ocenić ten film? Oczywiście, że nie.

Warto jest pójść do kina aby zobaczyć gigantyczne przestrzenie wielkiego latającego miasta, jakim jest statek kosmiczny lecący na ludzką kolonię.

​

Film ekipa FN obejrzała w... Krakowie! Pozdrawiamy wszystkich naszych przyjaciół, którzy tego dnia wybrali się z nami na "Pasażerów".