Po co masz ego? Aby odnaleźć jaźń. A co robisz? Pozwalasz mu się wszędzie ciągnąć, jak psu na smyczy. Pewien stary mistrz radził coś innego. Mówił on tak:

Rozkoszuj się świadomie swoim ego. Myśl w ten sposób: „Ja jestem sobą”. Odczuwaj dogłębnie w sobie, że jesteś sobą i nikim innym. Niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju. Czuj to bardzo dokładnie, coraz bardziej i bardziej. Gdy osiągniesz to odczucie, trzymaj się go, nie pozwól mu zaniknąć i daj mu się stać rzeczywiście twoim uczuciem.

Jeśli jakiś czas ćwiczysz w ten sposób, sam zauważysz, że chciałbyś posunąć się dalej. Zmień teraz ćwiczenie i mów: „Ja jestem nim”. To da ci całkiem nową siłę. Po pewnym czasie zmień to ćwiczenie na „ja i On jesteśmy jednym”. Pozostań przy tym ćwiczeniu, a doświadczysz, że zmieni się ono samo z siebie. Będziesz mógł myśleć tylko o Nim.

Kogo miał na myśli stary mistrz mówiąc "On"? Jeśli jesteś religii chrześcijańskiej, wstaw tam słowo "Bóg". Jeśli nie - niech tam się pojawi na przykład "moc wszechświata" lub "energia stworzenia". Bez różnicy.