Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Wybaczcie proszę, że dopiero teraz piszę kilka słów w „Dzienniku Pokładowym”, ale po powrocie z USA dosłownie zostałem zasypany różnymi zawodowymi sprawami, które oczywiście „były spóźnione i wymagały natychmiastowej interwencji”. Teraz powoli dopiero porządkuję różne rzeczy.
Uwielbiam jeździć na koniec świata, ale takie wyprawy oznaczają kilkutygodniową nieobecność i potem powrót do rzeczywistości bywa naprawdę bolesny…
Jak było w USA? Uważam ponad wszelką wątpliwość, że ten wyjazd ze wszystkich naszych ostatnich wypraw był numerem jeden pod każdym względem. Nie tylko skala pobytu w USA, przejechanie dosłownie tysięcy mil, ale także chyba najcenniejsze dla mnie rozmowy w Nowym Jorku z ludźmi, którym udało się wydostać z wież WTC na kilka chwil przed ich zawaleniem. Nie jest tajemnicą, że piszę na temat 11 września książkę, która będzie wydana w Stanach Zjednoczonych. W każdym razie naprawdę cały pobyt w Nowym Jorku był przejmujący i miałem poczucie, że tam naprawdę zmieniła się historia naszej planety.
Podczas kongresu MUFON w Las Vegas odbyłem nieskończoną ilość prezentacji. Wśród uczestników sympozjum szła szeptana informacja, że „ci ludzie z Polski” mówią jakieś bardzo ciekawe rzeczy o UFO i mają niezwykłe zdjęcia. I tak dosłownie był taki moment, kiedy trudno było się poruszać po hotelu Marriott w Las Vegas, bo cały czas ktoś podchodził i prosił o pokazanie zdjęć czy filmów. Jedno spotkanie zapamiętałem szczególnie.
Zostaliśmy zaproszeni na panel dyskusyjny dotyczący tego, jak oceniać prawdziwość zdjęć UFO. Jeden z francuskich kolegów przekonywał, że trzeba badać parametry zdjęcia, jakieś cienie, kąty i wielokąty – całkowita abstrakcja. Wtedy poprosiłem o głos.
Powiedziałem, że chcę pokazać zdjęcia, które zostały przez polskich pasjonatów UFO z konkurencyjnych wobec naszego portali zdemaskowane w każdym calu, obiekt został rozszyfrowany jako dwie połączone miski, a autorzy oszustwa natychmiast opluci, wyśmiani i wytupani.
Pokazałem zdjęcia ze Zdanów, a następnie kontynuowałem opowieść. Mówiłem o świadkach, o tym, że w samochodzie było dwóch policjantów (w tym jeden z samej góry siedleckiej policji), że jechali w niezwykle kompromitujące miejsce, co zresztą okazało się dla nas wielkim problemem przy ustalaniu przebiegu całego zdarzenia, bo panowie chcieli ukryć prawdziwy cel podróży przed najbliższą rodziną.
Mówiłem o tym, jak korzystając z moich dziennikarskich znajomości udało mi się dotrzeć do najdrobniejszych szczegółów publikacji w polskim tabloidzie „Fakt”, jak następnie okazało się, że zdarzenie z 8 stycznia jest ostatnim z serii zdarzeń z UFO, które miało miejsce na tamtym odcinku trasy Siedlce-Terespol. Opowiadałem o tym, jak śledziliśmy życie obu policjantów, jak dotarliśmy do ich rodzin, jak udało się odtworzyć co do minuty tamten dzień. Kiedy to wszystko mówiłem nagle jeden z kolegów z MUFON-u powiedział:
- Zaraz, zaraz… z tego co mówicie wynika, że te zdjęcia są prawdziwe!
Potwierdziłem to. Następnie zdumionym kolegom wyjaśniłem, dlaczego opowiedziałem im historię badania zdjęć ze Zdanów. Uważam bowiem, że opieranie się na jakiś analizach zdjęć jest nieporozumieniem, bo zawsze przy odrobinie złej woli można wszystko opluć, zdemaskować, ośmieszyć. Dotyczy to każdego zdjęcia, bez wyjątku!
- Kiedy wstukacie w wyszukiwarkę hasło „Zdany” pojawi się kilka adresów, gdzie przeróżnej maści zawistne półgłówki „demaskują tę historię” ile wlezie, w każdym punkcie i pod „każdym kątem”. I wszystko byłoby dobrze poza jednym elementem: zarówno zdjęcia, jak i cała historia ze Zdanów jest prawdziwa. Jaki z tego wniosek dla nas? Opieranie się na analizie zamieszczonej gdzieś w sieci „demaskującej i rozszyfrowującej w 100% przez kogoś tam tytułującego się samozwańczo ekspertem” jest błędem, bo autorem mogła targać na przykład zawiść i niechęć wobec kogoś, kto opublikował zdjęcia i za wszelką cenę je opluje, za wszelką cenę postara się je zniszczyć. Potem bzdury napisane przez takiego głąba będą rozsyłane przez jemu podobnych jako „ekspertyza, która zdemaskowała itp.” i w ten sposób najciekawsze przypadki UFO mogą zostać uznane za „fake” (ang. fałsz). Po historii ze Zdanów, badaniu tego przypadku zupełnie inaczej patrzę na wszelkie „ekspertyzy od siedmiu boleści w internecie”, nie robią na mnie żadnego wrażenia, zupełnie przestałem wierzyć w rzeczy publikowane w sieci! Niech ta historia będzie dla nas wszystkich przestrogą w badaniu tego zjawiska, bo wykracza ona daleko poza polskie "piekiełko", ale może mieć miejsce w Chinach, w USA - gdziekolwiek!
Myślę, że moje wystąpienia na wielu spotkaniach w czasie kongresu MUFON-u naprawdę poruszyły wiele osób (widzę to choćby po e-mailach) i już dziś wiem, że pojawimy się tam za rok. Będziemy jednak kilka dni dłużej, bo w tym roku zabrakło czasu na wiele rzeczy w pobliżu Area 51. Teraz jednak wiemy tysiąc razy więcej o tym, jak przygotować się do całej wyprawy do Nevady – człowiek uczy się na błędach.
Jedyny trudny aspekt wyprawy do USA polegał na tym, że w pewnym momencie zniknęły nasze bagaże, włącznie z kamerami i noktowizorami. Jakaś „życzliwa ręka” zadbała o to, aby nagrania zrealizowane wokół AREA 51 przejrzeć i ewentualnie zgrać wszystkie pliki. Bagaż dostałem dokładnie tydzień później po powrocie do Polski. Zabawne, bo na lotnisku jeden z pracowników lotniska im. Chopina powiedział mi:
- Nie wiem, co ma pan w tej walizce, ale pracuję tutaj wiele lat i tak dziwnej historii związanej z tym, jak ta walizka zniknęła w naszym systemie, a następnie w dziwaczny sposób została „odesłana” do Polski jeszcze nie widziałem…
Mówić krótko: STREFA 51 nie tylko działa w najlepsze, ale ma także bardzo profesjonalne i skuteczne służby zabezpieczające. Czy mam żal o ten bagaż? Absolutnie nie. W końcu to jedno z najbardziej tajnych miejsc na świecie, łakomy kąsek dla wszelkich wywiadów także takich krajów, jak Korea Północna. Cała historia z bagażem dodała tylko kolorytu tej niezwykłej, naprawdę wspaniałej wakacyjnej wyprawie. Następna prezentacja FN o UFO będzie tam, gdzie – podobno – sto milionów ludzi pasjonuje się Niezidentyfikowanymi Obiektami Latającymi. Chodzi oczywiście o Chiny!
/ogromnie podziękowania dla Maćka i Agnieszki za pomoc na miejscu w LA... do zobaczenia za rok!/
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie